24 listopada 2000

Keiemowe tajniki charakterów

Jak pisać charaktery do Karty Postaci?
Nie wiem <3
Żaden ze mnie profesjonalista, żadne ze mnie guru kapejkowe, ale ludzie napisali, że nie lubią pisać charakterów, ja napisałam, że lubię pisać charaktery, a potem jakoś tak wyszło, że hej, Keiem pomoże i zdradzi, jak się pisze te nieszczęsne charaktery. I szczerze mówiąc, nie jestem pewna, czy dam radę komukolwiek pomóc, ale jestem dobry admin Riftreach i jak ludu prosi, to ludu dostaje. Jeśli w trakcie czytania zauważycie, że znacie już wszystko, dokładnie tak robicie… To… Yeah…
Zapnijcie pasy~ Ja zapinam, bo prowadzę to autko i się boję.

Lubimy szkielety, czyli od czego zacząć

Często początki są najgorsze. Ale jak pomyślimy o tym, że samym początkiem jest wymyślenie charakteru dla postaci, to już wszystko staje się piękniejsze, nie? Nie?
Nie.
Dla wielu wymyślenie osobowości to jedno, a napisanie jej to drugie, kompletnie inne. Zapewne w trakcie obserwowania tego pustego pola z migającą miarowo kreseczką ciężko jest ustalić, od czego rozpocząć pisanie. A co Keiem na to odpowiada? Od czego chcemy. Pisanie na blogu to nie rozprawka na maturze, nie musimy pisać od początku do końca. Możemy zacząć od końca lub od środka. Od dowolnego momentu. Ja tak z reguły piszę opowiadania i opisy. Jeśli jakiś element bardziej mi się wybija w umyśle niż pozostałe, to wolę go w pierwszej kolejności przelać na elektroniczny papier, żeby potem na spokojnie zająć się resztą.
Ten poradnik jednak opiszę, powiedzmy, w sposób, w jaki się czyta gotowy opis. Żeby nie było zamieszania.
Dobra, teraz na poważnie, od czego zacząć?
Jeśli mamy problem z ułożeniem ładnie całego planu, możemy na boku wykonać mapę myśli, schemat, spis tego, co chcemy zamieścić w KP. Zrobienie takiej solowej burzy mózgów może pomóc z wyobrażeniem sobie, jak to wszystko powinno wyglądać. A innych rad na ten etap już nie mam.
Przejdźmy dalej!

Sytuacyjne budowanie charakteru

Co to za nazwa, o co chodzi? Już tłumaczę, bo ja czasami naprawdę dziwne nazwy nadaję.
Wymyślenie charakteru do postaci i ubranie go w słowne cechy to tak naprawdę nic trudnego. Wyobrażamy sobie, że nasza literacka pociecha jest miła, pomocna, żartobliwa, przyjazna. Ciężko o coś jeszcze prostszego. Schody zaczynają się dopiero wtedy, gdy podajemy te cechy, a potem zdajemy sobie sprawę, że to za mało. Że trzeba to rozwinąć. Ale jak?
Poprzez sytuacje.
Jak tak posiedzimy trochę i się zastanowimy, odkryjemy, że nazwa danej cechy to pojęcie dość względne. Postać jest miła, okej, tylko na jakiej zasadzie? Wita się ze wszystkimi sąsiadami. Czyli jest w sumie uprzejma. Ale to jedynie kolejny wyraz po przecinku, a musimy coś jeszcze dodać.
Miłym można być na różne sposoby. Można uśmiechnąć się do spotkanej w windzie osoby, przywitać się z byłą nauczycielką i poprowadzić z nią krótką rozmowę. Można być miłym, ale tylko dla osób konkretnej płci, narodowości lub innej grupy. Można być miłym, ale tylko do pewnego momentu. Można nie być naprawdę miłym, a jedynie udawać.
Właśnie dlatego cechy najlepiej podpierać sytuacjami, w których one się przejawiają. Nie tylko rozwinie to nasz opis, ale też pozwoli innym lepiej wyobrazić sobie naszą postać w akcji, a czasami nawet da pomysł na scenę czy zupełnie nowy wątek.
Przykładowy fragment z KP Raouna:
[...] jest ponadprzeciętnym krytykiem. Jeśli coś mu się nie spodoba, od razu wyrazi swoje poglądy, nieważne jak bardzo raniące nie byłyby to słowa.
Nie zatrzymałam się na samym „jest krytykiem”. Dodałam najzwyklejszą sytuację i już jest więcej tekstu. Jeśli do każdej lub przynajmniej większości cech dopiszemy takie rozwinięcie, z kilkudziesięciu słów nagle się robi kilkaset! To właśnie po takim dodawaniu sytuacji otwieram oczy i oh, shoot, ale się rozpisałam.
Czasami możemy zrezygnować z nazywania rzeczy po imieniu. U Raouna pojawia się również taki fragment:
Oczywiście, że stawia siebie na pierwszym miejscu. Własne dobro najważniejsze, nawet jeśli przed wieloma czynnikami potrafi sam bez najmniejszego problemu się osłonić. W dodatku nie robi niczego dla innych za darmo; albo trzeba coś dać w zamian, albo mu odpowiednio pogrozić. Odpowiednio, ponieważ to nie ktoś strachliwy. Ba, to bóg, który jest super silny i do tego może w dowolnym momencie stać się niematerialny! W takiej sytuacji ciężko czegokolwiek się bać.
Nie napisałam wprost, że jest egoistą (u, mocno), a po prostu to opisałam. Zamiast dwóch słów mam *liczy ręcznie*... przynajmniej dwadzieścia! Co za szalona magia!
Ta taktyka pomaga również, gdy wiemy, o co nam chodzi, ale nie umiemy ładnie nazwać tej cechy lub uważamy, że brzmi ona za ostro. Bo egoista w sumie ma taki negatywny impakt, od razu wyobrażamy sobie Raouna jako największego złola, jakiego Pramatka mogła powołać do życia. A takie dziobanie, skubanie, obieranie, modelowanie nadaje całości nieco łagodniejszą aurę. Oczywiście, żeby zdobyć pełniejszy obraz, trzeba przeczytać też całą resztę osobowości. Ale dobra.

Kolejność opisywania

O bogowie, to jest jakaś kolejność w pisaniu charakteru??? W zasadzie to nie. Meblujemy swój dom tak, jak my to widzimy i nam wygodniej. Ale jeśli ktoś planuje zainspirować się tym poradnikiem, wszystko przedstawię w oparciu o swój styl pisania. Dlatego właśnie padło hasło „kolejność”.
Gdy poznajecie osobowości moich postaci, być może zauważacie obecność pewnego schematu. Jeśli jednak nie zwróciliście na to uwagi lub nie przeczytaliście moich opisów, zero stresu, bo ten schemat właśnie tutaj dokładniej opiszę. Pozwolę sobie go podzielić na kilka etapów.

Etap 1: Pierwsze wrażenie

Gdy poznajemy ludzi, nie widzimy wpierw tego, kim są w głębi, a raczej mamy dostęp do jedynie zewnętrznej warstwy osobowości. Tak samo jest z postaciami. Pisząc charakter, zaczynam od tego, jak ktoś postrzega moją postać przy pierwszych kilku spotkaniach. Dobrze to widać u Souela:
W czasach obecnych poznawanie Souela to całkiem ciekawe doświadczenie. Pomijając małe niespodzianki związane z ubiorem, wiele osób spogląda na jego twarz i myśli sobie, że to musi być ktoś charyzmatyczny, a gdy już do niego podejdą, spotykają się nie tylko z ogromną kulturą [...], ale też nieśmiałością oraz dość sporą skromnością. Mimo niewysokiej naturalnej tonacji głosu przy pierwszych spotkaniach chłopak wypowiada słowa na tyle delikatnie, że niektórzy odnoszą wrażenie, jak gdyby przed sobą mieli młodego boskiego sługę. [...]
Souel świetnie sobie radzi z podstawowymi kontaktami. Inni [...] chwalą, że nawet można z nim porozmawiać o czymkolwiek – on dokładnie wysłucha, skupiając się w pełni na rozmówcy. Kiwaniem głową, spojrzeniem oraz drobnymi komentarzami sprawia, że aż się chce dalej mówić. Często jest więc otoczony ludźmi; na uczelni szczególnie widać jak ładnie się socjalizuje z innymi.
To jest nie tylko czysty wstęp do osobowości, ale też pomoc dla wątkowych współautorów. Łatwo wyobrazić sobie, jak wyglądałby początek pisania z postacią, a w dodatku w trakcie sklejania pierwszych opowiadań można szybko sprawdzić, jakie mniej więcej nastawienie miałaby postać w danej sytuacji. Pierwsze wrażenie na samej górze, nie trzeba więc szukać między słowami. A dokładniejszy charakter pojawi się nie tylko w dalszej części, ale również wyjdzie po rozwinięciu wątku.
W sytuacji, gdy postać zupełnie inaczej nam się prezentuje na początku relacji i na kolejnych jej etapach, dobrze jest właśnie opisać tę zewnętrzną warstwę jako pierwszą. Poza tym, z tego potem można płynnie lub w ładnych skokach przejść na głębiny osobowości.

Etap 2: „Ej, my się znamy!”

Tutaj odbijamy od brzegu i wyruszamy w podróż, ponieważ zaczynamy ujawniać lub też rozwijać prawdziwe kolory. Jeśli postać należy do tych spokojnych lub posiadających sporo sekretów, możemy ten etap podzielić na podetapy i stopniowo wprowadzać coraz więcej cech. Jeśli zaś jest ona niczym kinder niespodzianka, którą zabroniono w Stanach, bo dzieci mogą się udławić zabawką, zrzucamy na czytelnika charakter niczym lawinę. Po prostu opisujemy osobowość postaci w takim stylu, w jakim piszemy nią opowiadania. Niezależnie jednak od tego dobrze jest wymieniać ważniejsze cechy w kolejności, w której się one ukazują. Coś takiego łatwo da się zauważyć akurat u Cheoryeona:
Cheoryeon Moon. Jeśli go poznać na ulicy, przedstawi się jako spokojny, trochę nieśmiały chłopak. Uprzejmy, stosunkowo cichy, nie narzuca się, ustępuje innym. [...]
Choć rzeczywiście jest towarzyski, jeżeliby spytać jego kolegów [...] o osobowość, chyba wszyscy chórem powiedzieliby, że jest ona wybuchowa. To dokładnie ten przypadek, gdzie niepozorny wygląd w ogóle nie obrazuje prawdziwego charakteru.
Całkiem szybko zauważymy, że temu niby nieśmiałemu dzieciakowi w rzeczywistości gęba się nie zamyka. [...]
Ważna cecha: żywiołowość. Ten spokój to tylko taka mała przykrywka, swoją drogą niezbyt wytrzymała.
Tak właśnie wyglądają pierwsze słowa kolejnych (z pominięciem ostatnich) akapitów jego osobowości. Wpierw jest podane, jak go widzimy na początku, a potem ukazują się następne cechy, wyraźniej kolorujące to, kim jest. Lubię w ten sposób pisać, ponieważ momentami czuję się, jakbym sama osobiście poznawała postać. To taka mała czytelnicza przygoda przed większą, wątkową.
Zauważyłam, że niektórzy lubią stosować taktykę, hm, nazwijmy ją historyczną, to znaczy, opisują, jak osobowość postaci zmieniała się na pod względem ważniejszych wydarzeń w ich życiu. Też lubię czytać takie teksty, bo można jednocześnie skubnąć coś o przeszłości. Ja jednak tutaj skupię się na swoim sposobie. Nie, że mam coś do innych, oki? Nie przestawiajcie moich słów, ja kocham wszystkie Wasze teksty!

Etap 3: Głębiny rozświetlane tylko latarką

Wszyscy mamy cechy, których na co dzień nie ujawniamy. Możemy je starannie ukrywać przed światem, ale też niektóre po prostu tylko w dość specyficznych okolicznościach wychodzą na wierzch. Postacie również coś takiego mają, a najłatwiej to zauważyć u tych, które wiele chowają i wiele w swoim życiu przeszły. To jest właśnie dobry moment, żeby o tym wspomnieć. Moje obecne postacie akurat (w momencie, w którym to piszę) są na tyle pozytywne, że trochę ciężko mi ten fragment przedstawić na własnym przykładzie pod kątem deep lore, mroczniejszym, ale od biedy mogę ponownie przytoczyć charakter Cheoryeona. Po opisaniu tego, jakim wariatem jest na co dzień, pojawia się taki akapit:
Ma kiepską pamięć, to fakt, lecz urazę do innych trzyma długo, oj długo. Osoby, które kiedykolwiek coś mu złego zrobiły, niech się cieszą, że Cheoryeon nie ma prawa jazdy, bo widząc je na pasach, tylko by przyspieszył. Mogą spokojnie spać jedynie dlatego, że chłopak za bardzo ceni to życie, żeby tak szybko z niego zrezygnować.
Jest to właśnie ta głębsza strona. Bo nie codziennie ktoś go rani słowami lub czynami, też nie przejmuje się zbytnio bzdetami, ale jak ktoś już solidnie dosoli, to wtedy on reaguje. No, tylko ja tutaj oszukałam, bo nie rozwinęłam zbytnio tego wątku.
Właśnie.
Nikt nigdy nie powiedział, że musimy opisać charakter naszej postaci od deski do deski. Kartę Postaci tworzy się też dla innych, nieznających naszych pociech, to fakt, ale najważniejsze jest to, żeby nasz współautor odnalazł się przy pisaniu takiego typowego opowiadania, w którym nasze postacie zwyczajnie idą na lody, rozwijają pasje, tłuką się z policją, uczą się o kwiatkach, wkurzają przepracowanego lekarza, nokautują krążkiem do cymbergaja czy głaszczą szczura. O tak zwanych przeze mnie „samotnych zachowaniach”, ukazujących się jedynie, gdy postać przebywa sama, na dobrą sprawę nie musimy pisać. Mogą się one pojawić dopiero w opowiadaniach, a czytelnicy z zaciekawieniem będą czytać, bo wtedy poznają głównego bohatera danej historii od zupełnie innej strony.

Etap 4: Ale żeby nie było…

Opisy charakteru dobrze jest w zgrabny sposób zakończyć. Czasami robię to poprzez rzucanie dobrego światła na postać (jeśli wcześniej po niej pojechałam), u poważniejszych można na końcu dać słowa, które pozostawią nutę tajemniczości lub innej mniej pozytywnej emocji. To akurat najlepiej dopasować pod ogólny motyw postaci. Happy postać = happy stopka charakteru. Sad postać = sad stopka charakteru :(. Dla przykładu Raoun (opis sprzed wielkiej aktualizacji):
Lubi mówić o sobie, że jest kimś wielkim, kimś wspaniałym, kimś silnym, ale mimo wszystko zawsze z tyłu głowy ma myśl, że czasy jego świetności już przeminęły. Jednakże choć dołki u niego nie są taką rzadkością, stara się myśleć pozytywnie. Wierzy, że pewnego dnia odzyska swoją pełną boskość, zdobędzie ciało na stałe i pokaże wszystkim, kim on tak naprawdę jest. A na razie zostanie przy nauce naciskania guzików na pilocie.

Stopka poradnika

Tak, to już koniec. Charakter postaci blogowej to coś, co można opisać w niemal dowolny sposób, byleby wszyscy się w nim w miarę odnaleźli. Gdy widzimy, że nikt z naszych współautorów nie popełnia nieumyślnych gaf i nie zadaje tak wielu pytań odnośnie reakcji stworzonych przez nas postaci (chyba że ktoś po prostu ma taki styl), możemy spokojnie spać, ponieważ oznacza to, że udało nam się dobrze nie tylko opisać osobowość, ale również uskuteczniać ją w opowiadaniach.
Mam nadzieję, że cokolwiek tutaj zawarte komukolwiek się przyda. Być może okażę się zbawieniem, być może jedynie zabiję dla kogoś czas, być może zostanę potem obrzucona pomidorami, ale hej, to tylko zwykły poradnik, do którego wcale nie trzeba się stosować. W sumie to nawet ciężko mi nazwać ten zlepek liter poradnikiem. Techniki. Albo tajniki, o. Nie takie tajne.

Chcecie może poradnik-tajniki dotyczący aparycji? Mam nadzieję, że nie, to znaczy heeeeej, jakbyście czegoś, czegokolwiek potrzebowali, to jestem do Waszej dyspozycji!

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz