Dante Aemilia Selachinius
Wiek: 31 lat
Data urodzenia: 23.10
Płeć: mężczyzna
Rasa: hybryda syreny i wampira
Pochodzenie: Novendia, Stellaire
Zawód: krawiec
Jego Miłość: Bashar Karim
Cytaty w karcie: Dante Alighieri
Opis: Kochanie jednego mężczyzny, także skończony idiota, który chętnie i sprawnie przemebluje każdemu twarz, kto odważy się podnieść rękę na jego bliskich lub słabszych, oczarowując przy tym publiczność lśniącym ubiorem czy gracją, z jaką trzyma się na obcasach. Jeśli usta nie wygięły się w ten zabójczy półuśmiech, który nie zwiastuje niczego dobrego, a różowe szkiełka nie błysnęły zawadiacko, to masz jeszcze szansę uciec przed jego ciętym językiem i niewyżytą naturą.
Data urodzenia: 23.10
Płeć: mężczyzna
Rasa: hybryda syreny i wampira
Pochodzenie: Novendia, Stellaire
Zawód: krawiec
Jego Miłość: Bashar Karim
Cytaty w karcie: Dante Alighieri
Opis: Kochanie jednego mężczyzny, także skończony idiota, który chętnie i sprawnie przemebluje każdemu twarz, kto odważy się podnieść rękę na jego bliskich lub słabszych, oczarowując przy tym publiczność lśniącym ubiorem czy gracją, z jaką trzyma się na obcasach. Jeśli usta nie wygięły się w ten zabójczy półuśmiech, który nie zwiastuje niczego dobrego, a różowe szkiełka nie błysnęły zawadiacko, to masz jeszcze szansę uciec przed jego ciętym językiem i niewyżytą naturą.
Aparycja
Osobowość
Umiejętności
Historia
Relacje
Ciekawostki
Wątki
Indywidualne
Eventy
Pędzi, bo Dante jest w wiecznym ruchu i biegu, spóźniony na wszystko, na co tylko może być spóźniony. Powinien dwadzieścia minut temu wyjść, a dopiero otwiera szafę, przegląda liczne koszule, kolorowe, ciemne, z długimi, falowanymi rękawami jak u piratów, patrzy na ciasno przylegające do ciała topy i golfy, wzrokiem przebiega po spódnicach krótkich i z rozcięciami, po spodniach o ekstrawaganckich krojach… Krótko rzecz ujmując, bo spisać tego całego asortymentu nie da rady – buszuje w swoim własnym, krawieckim chaosie barw, falbanek i wzorów, na nudę w ubiorze się nie zgadza i nawet wyjście do sklepu parę przecznic od domu uważa za dobry powód, by się odstawić, umalować, by te pięknie, złote loki, bujne niczym skłębione, burzowe chmury, rozpuścić, pozwolić im swobodnymi, jedwabistymi pasmami opadać na ramiona i łopatki. Po licznym marszczeniu brwi i kręceniu nosem zakłada białą sukienkę, lekką, zwiewną, wyszywaną złotą nicią w kwieciste wzory, z wprawą profesjonalisty układa fałdy materiału, poprawia zapięcia, staje przed lustrem. Własnemu odbiciu posyła zawadiacki półuśmiech, jeden z szerokiej gamy syrenich uśmiechów, wampirzy kieł zadziornie jawi się między wargami. Staje bliżej zwierciadła, brokatem ozdabia powieki, ostatni raz ocenia swoją pracę, nim świat nabierze różowych barw. Patrzy sobie w oczy – kiedyś nie potrafił tego, kiedyś szybko się krzywił i odwracał wzrok, teraz jednak przygląda się mroźnemu błękitowi. Na skutek magicznych mutacji, złączeniu dwóch różnych ras tęczówka fantazyjnie rozlała się po białku, z którego niewiele zostało, jedynie trochę na krańcach, gdzie błękit zwija się niczym wodne macki. Dante nie dostrzega worów, nie widzi dawnego mroku i żałości w swoim spojrzeniu. Uśmiech nabiera ciepła, syren wsuwa okrągłe, różowe szkiełka na nos i biegnie przez salon, całuje na pożegnanie ukochanego Bashara, zgarnia skórzaną torbę, znika za drzwiami. Stukot czarnych, grubych obcasów oddala się wraz z nim.
Oponent łapie przypadkiem kontakt z błękitnym spojrzeniem z drugiego końca sali, Dante uśmiecha się słodko na widok nieco bledszej twarzy przeciwnika. Odważnie jest mówić, że pokona się frajera na ringu, lecz gdy ów frajer okazuje się wysokim, barczystym syrenem, sprawy zaczynają się komplikować. Rozgrzewa się krawiec, kręci kółka muskularnymi ramionami, rozluźnia silne ręce, może, ale tylko może specjalnie prezentuje kształty rozbudowanych bicepsów, ćwiczonych latami przez rygor bokserskiego treningu. Chwilę rozgrzewki poświęca dłoniom, dużym, mocnym, twardym na knykciach, nikt by nie posądził je o delikatność, z jaką dotykają jedwabiu w pracy. Zdejmuje koszulkę, ciska ją na bok – szeroka pierś porusza się w rytm spokojnego, wyćwiczonego oddechu, a wyraźnie zarysowane mięśnie brzucha napinają się już instynktownie, czekając na przyjęcie ciosów. Dante dalej się uśmiecha, słodycz nabiera drapieżności, drobne blizny, ten efekt wielu odbytych walk zdobiący policzki i ostrą linię szczęki pogłębia wrażenie. Siła drga niespokojnie w atletycznych nogach, rwie się do walki. Syren słucha jej wołań, podąża za nimi ku ringowi. Odrzuca na plecy złoty warkocz, przechodzi między linkami, gotów zniszczyć nie tylko drugiego mężczyznę, lecz i resztę konkurencji...
Oczy podobno ma po ojcu i wszystkie ostre krawędzie w nim są wampirze, lecz te linie wypełnia czyste, wręcz baśniowe, syrenie piękno – uwodzące, wyjątkowe, niebezpieczne. Idzie plażą, ciesząc się miękkim piaskiem pod stopami, morze wita go szumem rozbijających się o ląd fal, Dante odpowiada mu łagodnym uśmiechem. Bez wzdrygnięcia wchodzi w chłodną toń, krok po kroku zanurzając się coraz głębiej, aż naga sylwetka znika nagle pod taflą, plusk i okrąg na wodzie jedynymi są śladami ostatniej obecności syrena. Już wpadł on w objęcia ukochanego żywiołu, już mknie ku głębinom, silny, rekini ogon niezawodnie pomaga mu nawigować w morzu. Z góry szary, przy brzuchu prawie biały, najpiękniej wygląda, gdy światło muśnie zaróżowione – w zimnym morzu amarantowe, dopiero w ciepłej wannie zabarwione kwintesencją urokliwego różu – na końcach płetwy i ogon, a te skrzą się wtedy, jakby posypane brokatem. Coś wystawia łebek zza skały, ciekawsko zerka, powoli podpływa do syrena. Dante parska śmiechem, rząd skrzeli po obu stronach szyi drga w rytm jego oddechów. Syren wyciąga rękę i powolnymi ruchami głaszcze łaszącego się żarłacza czarnopłetwego.
Autor dodatkowych wizerunków: Nigel Graz
— Powinieneś rozważyć pracę dorywczą — mówi Hugo, starając się nie dać zarazić syrenim śmiechem. — Byłbyś konkurencją dla portali randkowych. Ktoś do ciebie przychodzi, ty słuchasz, jaką osobę ten ktoś opisuje, kogo szuka, a potem dobierasz mu randkę — parska mykolog, wtóruje mu Dante, stuka ich kufle o siebie i kiwa głową.
Chłop ma właściwie rację – czy tego chcą, czy nie, wszyscy Dantego znają, uwielbiają bądź nienawidzą, choć te dwa bardzo często się nie wykluczają. Chodnik czy mały sklep, bez znaczenia, cały świat jest dla Dantego salą balową, a mijający go ludzie gośćmi wielkiego przyjęcia, z którymi kusi zamienić słówko, podroczyć się, rzucić słodkim komplementem albo odgryźć się za zniewagę. Lekkim krokiem przechadza się między nimi i niezmiennie do każdego uśmiecha, stanowiąc centrum uwagi i uwielbiając tę atencję całym sobą, lecz nie jest on wyłącznie sławnym paladynem na balu, nie. Od innego paladyna można wzrok odwrócić, od tego jednego złotowłosego już nie, nawet jeśli jego słoneczny blask trochę oślepia i przytłacza, bo tak jak planety trwają na swych orbitach, pochwycone przez siły wielkiej gwiazdy, tak i Dante chwyta serca, chwyta ludzi i nieważne, ile chęci się w odejście włoży, coś zawsze będzie ciągnąć do syrena, uosobienia słońca zmieniającego na zawsze swym blaskiem życia wszystkich, na których spoczęło jego światło. Bawi się on jak te jasne promienie, zajączki puszczane na ścianach, w miejscu nie umie usiedzieć, nie może wedle jednego ustalonego planu żyć, tyle rzeczy się wokół niego dzieje, on zaś potrzebuje być częścią każdej z nich i każdą się zainteresować, swoje trzy słowa, a nawet ich całą setkę dorzucić do rozmowy. Brylowanie we wszelkim tłumie jest jego sposobem na oddychanie, nudą się krztusi.
✹
— Rekiny mają zaskakującą tendencję do wybierania ulubionego nurka i tylko jemu pozwalają się głaskać. Zwierzę obok wybranego nurka zachowuje się bardzo spokojnie i grzecznie, lecz również staje się zazdrosne o inne rekiny i je odpędza — czyta Bashar z tabletu, poprawia się w silnych ramionach, zerka na swego syrena. — Widzę podobieństwa.
Dante, zasłuchany w głos mężczyzny, uśmiecha się, patrzy z miłością, wtula w smukłą szyję, zaborczo ściskając lekarza. Syrenie serce zawsze pragnęło czułości, bliskości, ciepła w prostych, domowych czynnościach, lecz pokrzywdzone nie raz bało się kochać i pokazać ocean uczucia drzemiący w piersi, jego głębi, która otuliłaby ze wszystkich stron ukochanego. Teraz jednak, wyleczone przez lekarskie ręce, okazuje naturalną łagodność i delikatność swej miłości, obdarza kochliwymi pocałunkami oraz bezgranicznym oddaniem. Nie ma rzeczy, której nie zrobiłby dla Bashara, nie ma strzały, przed którą by go nie osłonił. Los uczynił go lojalnym wojownikiem, przyjmującym bez skargi na siebie ciosy wymierzone w jego bliskich i słabszych, bo widzenie ich całych i zdrowych działa jak świeży bandaż na poniesione rany. Nie czeka, aż ktoś poprosi o pomoc – instynktownie, kierowany sercem, nie rozumem, staje naprzeciw zagrożenia i własną piersią broni, co dla niego najważniejsze. Dla wrogów nie ma litości, lecz momentalnie napięcie z niego schodzi i łagodność zalewa mięśnie, gdy to Bashar zwraca się do niego. I choć słowa tłumaczące emocje nie zawsze są jego najsilniejszym orężem, na swój własny, waleczny sposób próbuje powiedzieć, jak wielce on kocha, pokazać, jak wrażliwy jest przy swych bliskich.
— Dla ciebie jednego mogę być słodkim rekinem — mruczy, wywołuje uroczy śmiech u Bashara.
— Tak słodkim jak cukierek. — Lekarz obraca głowę, całuje go w nos. — Nadziewanym chili, ale nadal słodkim.
♥︎
— Pierdolony szacher-macher wesolutki, skory do rozpierdolu — burczy pod nosem Petrus, oglądając, jak Dante skacze na ringu, posyła swojemu oponentowi krwawy uśmiech przez szkarłat cieknący z nosa.
Adrenalinę traktuje jak narkotyk, ryzyko jak towar pierwszej potrzeby. Nie musi mieć powodu, by wskoczyć w bójkę – jego chęć walki stanowi dla niego wystarczający powód, a pięść jest wspierającym argumentem. Zawsze tak wyglądało jego życie i już zawsze tak będzie, bo nie w naturze Dantego zginać kark przed kimkolwiek, zachowywać się ulegle, godzić na wszystko bez słowa. Choćby i dla samego niezgodzenia się i wykazania krnąbrności syren zaneguje czyjeś zasady, zdanie, napluje autorytetowi w twarz i z niepokornym uśmiechem przyjmie konsekwencje swojego uporu, stawi im odważnie czoła. Nazwą go ryzykantem, szaleńcem, głupcem, on zaś przytaknie głową, zamachnie się ręką, bo nawet przy braku sił i oddechu do końca pozostanie nieustępliwy, wyzywając spojrzeniem same niepojęte moce kierujące trybikami świata, drwiąc z okładających jego twarz uderzeń. Nie podda się, nie uleganie, słowa te, podobnie jak cierpliwość, w jego bogatym słowniku nie istnieją.
Łapie oddech, widzi lukę w obronie, uderza. I trafia, udowadniając światu na nowo, że nie zna on jeszcze zupełnie syreniej zaciętości, że nie jest świadom, jak niemożliwa do złamania jest dantejska duma.
🗡
W skrócie.
Nie jest do końca syrenem, nie jest zupełnie wampirem – równocześnie lepszy i gorszy w swoich zdolnościach od obu tych ras Dante wie, jak maksymalnie wykorzystywać to, co trafiło się mu w mieszance genetycznej. Przez jego hybrydową naturę umiejętności magicznie zanikły u niego wręcz całkowicie, lecz przyroda odnalazła równowagę, rekompensując te braki nadzwyczajnym wzmocnieniem fizycznym. Naturalnej zwinności i zręczności Dantego niewielu może dorównać, jego płynne, pełne niewymuszonej gracji ruchy potrafią być szybsze od mrugnięcia, zaś zabójcza siła drzemiąca w wytrenowanych mięśniach stanowi wypadkową genów, treningów i syreniego życia – przyzwyczajone do pokonywania oporów wody ciało dodatkowo wzmocniło się przez lata pływania w głębinach, przez co też chodzenie po suchym lądzie wydaje mu się momentami niezwykle lekką czynnością.
Gładko i na zawołanie zamienia nogi na mocny, rekini ogon, który dzięki liniom bocznym jest bardzo wrażliwy i czuły na najmniejsze zmiany prądów i ciśnienie wody. Lecz pomimo bycia bliżej związany z oceanem niż z wampirzą, ciemną nocą, Dante odznacza się od innych syren brakiem kontroli nad dowolnymi ilościami wody, jakby żywioł był w stosunku do niego tak samo krnąbrny, jak on do świata. Szczytem jego możliwości jest panowanie nad wodą wypełniającą średniej wielkości akwarium, ale nawet to może skończyć się zawrotami głowy, słabościami, przy znacznym przecenieniu swoich zdolności również omdleniem. Dlatego też skupił swoją uwagę na kałużach i niewielkich strumykach, nad którymi kontrolę opanował do machinalnej perfekcji. Z żywiołu tworzy sprytny dodatek rozpraszający do wszelkich zaczepek i bójek.
To słabe panowanie nad wodą nadrabia pięknym, uwodzicielskim, syrenim głosem, niby niepozornym, acz zdolnym do bardzo skutecznej manipulacji narzędziem. Nieziemsko miły, nęcący słodyczą ton zachęca do szybszej zmiany zdania, uwierzenie w gładkie kłamstwa, lecz także potrafi być zwyczajnie przyjemnym dodatkiem czyniącym słowa Dantego bardziej melodyjnymi, dotykającymi głębiej duszy. Dodatkowo ze względu na swoje połączenie z rekinami syren ma w okolicy szczęki elektroreceptory, które umożliwiają mu wyczuwanie prądów elektrycznych – z niewielkiej odległości może wyczuć nawet bicie serca.
Gdy wchodzi na bokserski ring, Dante kroczy bardziej jak tancerz niż ktoś zaznajomiony ze zwykłą, suchą techniką. Jego walki są ucztą dla oka, charakteryzują się gracją i pięknym popisem zdolności terenowych od najmłodszych lat. Przez bycie nauczonym przyjmowania ciosów i reagowania na ataki, ból nie jest w stanie go łatwo zamroczyć, kondycję wyrobiła mu skakanka, a wpadnięcie we właściwą pozycję i wyprowadzanie celnych sierpowych jest na tym etapie instynktowne, podobnie jak strategiczne planowanie walki i skrupulatna obserwacja przeciwnika.
Do jego największych słabości należy krew – jej zapach, widok, świadomość bliskości z delikatną skórą, pod którą ona płynie, otępia zmysły Dantego i zmusza do stanowczego złapania samokontroli za pysk. Bez wampirzego wzorca, kogoś, kto wytłumaczyłby mu jego potrzeby, nigdy nie nauczył się radzenia sobie dobrze ze swoim krwiopijczymi instynktami, a te w jego przypadku są ponadprzeciętnie silnie.
Poza wręcz byciem stworzonym do walki, Dante ma również całkiem niezłe umiejętności rysowania i kunsztu projektowania ubrań, które syren nie tylko traktuje jako pracę, ale też pasję. Dłonie szybko i z wprawą pracują wokół maszyny do szycia, oferując klientom kreacje charakteryzujące się świetnym doborem i profesjonalną znajomością kolorów.
Znalazłem się w ciemnej dziczy,
bo prosta droga była zgubiona
bo prosta droga była zgubiona
Nie ma domu, do którego chce wrócić, nie ma matki, która by się nim zajęła tak, jak tego potrzebuje. Nie pojadą do Solmarii, jedynego miejsca, gdzie czuli się rodziną, może nie kochającą, ale czułą, troskliwą, radosną. Wszystko przez kłótnię, wszystko zawsze jest przez kłótnię, bo w tych zimnych, pustych ścianach wielkiego domu podniesione głosy nie słabną, rano, wieczór, każda pora dobra, by doprowadzić siebie nawzajem do płaczu i nienawidzić krztę więcej. Dante pyskuje, Sappho ostro reaguje, odwołała wszystkie hotele w Solmarii. Niby nie jest pewien, lecz podejrzewa, że w ten sposób zakończy się coś miłego, co mieli razem z matką, że ich wspólne, pogodne zdjęcie sprzed roku na tle migoczących świateł Luminarii będzie ostatnim dowodem przez najbliższe lata, że kiedyś byli szczęśliwi. Nie cierpi jej, piekielnie nie cierpi, tak powtarza sobie, idąc brzegiem morza i wstrzymując łzy. Wybiegł z domu pod wieczór, teraz już księżyc słabo oświetla mu plażę i doki. Nikt się o niego nie troszczy, nikt nie dzwoni, bo kto by chciał tego niewydarzonego dzieciaka z powrotem w salonie? W końcu nie wytrzymuje, płacze, chowa się na noc w czyjeś łódce, zwija w kłębek na twardych linach, poplątane loki opiera na kole ratunkowym.
Wściekłość burzy się w nim niczym gniewne morze przez młodzieńcze lata, sztorm nie cichnie, każda okazja jest dobra, by kogoś uderzyć, wyżyć się, przecież Dante i tak zawsze wszystko niszczy. Przemoc jest jego ujściem, kanałem dla nienawiści, którą czuje do siebie. Co tydzień ląduje na dywaniku u dyrektorki, nauczyciele modlą się w pokoju, że wreszcie wyleci z placówki. Cangrande della Scala, emerytowany bokser, surowy trener młodzików niespodziewanie wpływa odważnie na te niepokorne wody, zaklina fale, pokazuje im błękit spokojnego nieba. Boks staje się dla Dantego wszystkim – wolnością, odpowiedzią na złość, celem, a trener przypomina ojca, którego syren nigdy nie poznał. Może jednak ktoś go kocha, może jednak komuś na nim zależy. Uśmiecha się, czując zapomniane ciepło w piersi, gdy Cangrande i Giovanna podają mu obiad, a potem grają z nim w karty.
Ktoś go nie kocha i ktoś go naprawdę kocha, lecz za mocno. Idealna przyjaźń rozpada się w ledwie parę dni, jakby tsunami pochłonęło jej fundamenty, licealne marzenia topią się w basenie, umierają na szarym chodniku. Pierwsze długie wakacje niosą ze sobą wspomnienie szpitalnych żarówek i lekarza upominającego go, by nie dłubał szwów trzymających rozoraną wilczymi zębami skórę.
By płynąć po lepszych wodach, podnosi żagle
już łódka mojego natchnienia
już łódka mojego natchnienia
Opuszcza rodzinne koszary, odkrywa nowy rodzaj nienawiści do swojego własnego mieszkania – cisza i pustka przytłaczają go, nie pozwalają spać po nocach. Jest sam i samotność tę jedynie pogłębia każda nowa osoba leżąca przy jego boku. Modowe studia przestają cieszyć, tak jak łódź Scali przestaje radzić sobie z nowym sztormem.
Erichtho zdaje się być kolejną przygodą, wybrykiem do zapomnienia po jednej nocy. Dotyka go, a Dante nic nie czuje, obojętnie zgadza się na ofertę pracy ochroniarza w klubie nocnym jego ojca. Syren zaciska zęby na brutalne traktowanie, aż znajduje tam swoje miejsce i bezlitośnie bawi się na klubowych walkach pięściarzy, później ogląda nowe blizny zdobiące policzki. Wpada w to środowisko, w otchłań, brudzi sobie dłonie krwią, umysł karmi kłamstwami i złudnymi nadziejami. Woda przynosi mu chwilowe ukojenie, lecz nie zmyje z niego wyrzutów sumienia, przeciwnie. Wyrzuci na brzeg wrak łódki Scali, przypomni, że dla błota i krwi Dante zaprzepaścił miłość kogoś, kto bez strachu ujarzmiał jego ocean gniewu.
Przychodzi wieczór, Eri zaprasza go do swojego pokoju na piętrze klubu. Dotyka go, a Dante płonie uczuciem, na które nie ma między nimi miejsca. Jest potrzebny tylko przez chwilę, potem może wracać do pracy. Głupio się pyta, czy może zostać na noc. Śmiech Eriego rąbie jego serce na kawałki.
Nie, woda już nie ściągnie z niego brudu, lecz ta dłoń, której nie spodziewał się nigdy więcej ujrzeć, dłoń twarda od pracy z marmurem i niezwykle czuła wyciąga się w jego stronę i oferuje pomoc. Oczyszczenie. Lepsze jutro. Tak bardzo tęsknił za Vi.
Cześć, chwała tego, który świat porusza,
nierówny rzuca blask w kole stworzenia
nierówny rzuca blask w kole stworzenia
Twarzy nie zapamiętuje, na ilość procentów nie patrzy, bawi się ludźmi i z każdej nocy czyni nową rozrywkę, tak wygląda jego raj pozbawiony cierpienia, bólu odrzucenia. Aż na jego drodze pojawia się pan doktor, z jego powodu przeciwbólowe Dantego przestają działać, znów czuje ropę i zgniliznę trawiące rany serca, on zaś nie umie ich wyleczyć, nie umie o nich mówić. Pokazuje je lekarzowi, nie oczekując, że te delikatne dłonie opatrzą go, lecz to robią, czule, ostrożnie, potem z głębokim uczuciem. Bashar daje mu klucz do prawdziwego raju – daje mu swą miłość.
Przepowiedziany koniec nie nadchodzi. On zawsze miał być dopiero początkiem.
Postaci
- Bashar Karim – wybryk, zabawa, przelotna znajomość. Tym miał być doktor, żadnym wyjątkiem od twardej reguły Dantego, żeby do nikogo się nie przywiązywać, bo jakakolwiek bliższa relacja wiąże się z bólem, kolejnym rozczarowaniem i rozrywającym serce poczuciem, że kochliwy syren nigdy pokochanym nie może zostać. Lecz dotyk delikatnie opatrujących ciało, zadbanych dłoni nie schodził po najzacieklejszym szorowaniu skóry, spojrzenie rubinowych oczu przełamywało w nim więcej murów, niż wedle zamysłu doktora chyba miało, a przy zapachu lawendy nauczył się lepiej spać, wspominając tę jedną noc spędzoną w lekarskim mieszkaniu. Bał się tego, czego zwiastunem były te myśli, więc wolał je zniszczyć, zdusić, znienawidzić się jeszcze trochę bardziej za to, jakimi słowami traktował doktora, choć serce inne słało podpowiedzi.
Jako go miłość przemogła swą siłą…
Uczucie, wierność, skrzące się rozmiłowaniem oczy. Tym Bashar się stał, ich umówioną, ostatnią randkę zamieniając w początek pięknych chwil, wypełnionych uśmiechem, szczerością, głębokimi spojrzeniami, które ani doktor, ani Dante nie słali w stronę nikogo innego. Jest wciąż wiele rzeczy, których nie rozumie, wiele emocji i burz kotłujących się w gniewie oraz frustracji w duszy, ale dużo łatwiej jest mu uwierzyć w stanie się lepszym, gdy ma dla kogo być lepszym, gdy ta sama dłoń, co wcześniej wcierała chłodnym w swym profesjonalizmie ruchem maść w obitą skroń, teraz czule ujmuje policzek, a miękkie wargi szeptają jego imię, zagłuszając najgłośniejsze nawałnice w jego głowie. Dante nie czuje już potrzeby ukrywania pragnień serca, nie musi udawać niczego, więc odpowiada na każde słowo, dotyk i wyraz uczucia doktorowi, zamykając go w swych ramionach, jakby jutro było mu obojętne, jeśli Bashara by w nim nie było. - Ignis – wypisz wymaluj Zapałka, trochę się zdenerwuje, trochę śpiewu i gry na gitarze nauczy, trochę w nogę skakanką dostanie, ale na koniec dnia będzie można nazwać go spoko gościem… To znaczy zapijaczonym frajerem, co się bić nie umie.
- Maeve Everett – rodzeństwa nigdy nie miał, takowego też nigdy nie chciał, jednak Maeve jakoś tak sama wlazła mu pod opiekuńcze skrzydła, a raczej ogon, jakoś tak poczuł się za nią odpowiedzialny, jakoś tak zaczął postrzegać ją jak siostrę, której można podokuczać, z którą można się pośmiać, w gorsze dni zapewnić siebie nawzajem, że nie jest się wariatami i posiedzieć w swoim towarzystwie, nie musząc pytać o wszystko, żeby niektóre wiszące w powietrzu rozterki po prostu rozumieć.
- Mishka – Mishunia, Myszka, elfka z rozbrajającą ilością miłości do świata i wszystkiego, co w nim żyje, poza skorumpowanymi politykami. Jedyna, najlepsza, przeurocza towarzyszka pokojowych manifestacji.
- Merlin Spellman – jego miny? Bezcenne. Jakby Dante wiedział, że chłopak tak przeżyje spotkanie z projektantem ciuchów dla tej bandy niewymiauczonych kotów, to by te smocze szelki jeszcze szybciej zrobił.
- Charlie Merimange – z nią to jest tak – chciałby człowiek nawet uczciwie zagrać, ten jeden raz w życiu, ale nie, tu zaraz pierdolnie pająka i w statki ojebie, tu otruje drinem z domieszką domestosa i nieotwieranego od zeszłego wieku, chuj wie ile procentowego specjału babci, i jest po robocie. Na koniec miesiąca Dante omija szerokim łukiem The Web, żeby mu na kwiaty dla Bashara starczyło.
- Cheems Moon – bachory drą mordę, wiadomo, normalne, ale w pewny momencie powinny też stracić przez to głos, tymczasem ten pomylony jasnowidz mógłby chyba spędzić resztę roku krzycząc o jakimś BenJohnie. O tę prognozę pogody to się musiał Dante doprosić, a jeszcze musiał za nią zapłacić! Nigdy, kurwa, więcej, z jakiegoś powodu nie chodził do jasnowidzów, ten krzykacz mu o tym sprawnie przypomniał.
- Hugo Rosenthal – uśmiechnięty Grzybek, bystry Huguś. Razem z kolorem włosów w genach jest chyba przekazywana jedna specjalna, szara komórka, która w bliżej nieokreślony sposób sprawia, że gdy dwójka blondynów kiwa do siebie głowami, nagle magicznie oboje wiedzą, co ten drugi na myśli. Zwykle nic dobrego.
- Ilara „Rickam” – profesjonalna uczestniczka barowych bójek, która w końcu doczekała się złowienia ptaszyny (choć może lepiej będzie powiedzieć pierdolonego kondora) za pomocą jego złotych rad i swojego niezwykłego uroku. Bezzwłocznie jest gotów pomóc jej w najróżniejszy sposób, nawet jeśli ona te błyskotliwe rozwiązania nieszczególnie popiera.
- Kindra Ryder – najchętniej to by ją wziął i skręcił z frustracji w kokardkę jak ten stalowy pręt, bo do tego pustego łba prawie nic nie dociera. Wkurwiają się na siebie, wyzywają i wycierają swoimi mordami matę sali treningowej, a to, o dziwo, pokazuje najlepiej ich specyficzną przyjaźń. Bo oboje rozumieją tę potrzebę wyżycia się, bo sobie mogą wpierdolić tak, jak nikomu innemu i zawsze przy tym wiedzą, że nie zostawią tego drugiego na ziemi bez pomocy.
- Soren Acedia – wiadomo, że jak wygrywać modowe konkursy, to tylko w duecie z najlepszym modelem na odłamku, rynek modowy już nigdy nie będzie taki sam, gdy zaznał boskości płynącej z połączenia Acedii i Selachiniusa. Na ich wspólne modowo-ploteczkowe wieczorki jest potrzebna cała hurtownia szampana i cierpliwość sąsiadów na podekscytowane krzyki.
- Octavia – dziewczyna z tak zwanym bezmiarem chujni pod skórą i pustką pod głową. Pierwsza w kolejce to uskuteczniania nielegalnych i ryzykownych pomysłów, a próba zmuszenia jej do ograniczenia sianego przez nią zniszczenia zwykle nie przynosi nic dobrego. Tytuł członkini Trójcy zobowiązuje do posiadania takiego temperamentu, nie? Zwyzywają sobie matki tak, że w pewnym momencie zapomną, o co się pokłócili, ale niech osoba postronna spróbuje coś na Octavię powiedzieć, to spotka się z prawym sierpowym. Dante udaje, że nie dostrzega, jak dziewczyna kopiuje jego styl ubierania się i malowania, w ciszy pęcznieje z zachwytu.
- Raoun – lekarz o niezwykłych zdolnościach opętywania każdej krzywej gęby, gdy tylko tego zapragnie, co jest całkiem przydatne podczas ogarniania trójcowych aktów terroru. Dante myślał, że na zwykłym tolerowaniu siebie ta relacja się skończy, w końcu Raoun pracuje razem z Basharem, szybko jednak syren przekonał się, że razem z Octavią tworzą niepokonane trio zdolne zatrząść całym miastem. Nie wiedzieć kiedy zostali przyjaciółmi, którzy spędzają wieczory na piciu wina albo rozwalaniu gangu.
- Song An – zdolny uczeń, takich to ze świecą szukać. W jedno spotkanie nauczył się obrażać policję, pluć na straż miejską i uciekać na hasło „mandat”. Dante chyba nigdy nie odmówi mu kupna lodów albo ciastka.
- Yu Tian – szefowa, choć w teorii te czasy już minęły. Dobre lata pracowania jako ochroniarz dla pozornie wiotkiej panienki, z którą obmyślał najlepsze plany zrujnowania jakichś frajerów. Ceni ją za spryt, wytrwałość i rekordowe ilości zirytowanych westchnień oraz burknięć, którymi obdarza co bardziej denerwujących klientów. Nawet nie wiedzą, jakie mają szczęście, że pani Yu Tian nie machnęła ręką i nie posłała na nich syrena.
- Asher – uczestniczył już w tylu barowych lub ulicznych bójkach, że przestał to liczyć, ale nigdy żadna nie skończyła się dla niego poklepywaniem po plecach płaczącego mężczyzny, który jeszcze chwilę temu okładał go pięściami. I to w dodatku wydającego się być lustrzanym odbiciem Dantego sprzed ponad roku.
- Zahra – pojebana, czerwona rakieta samonaprowadzająca się na wszelaki rozpierdol, niszczycielka fizyki przy połączeniu roweru i deskorolki, towarzyszka w najebaniu się czy zjaraniu i potem płakaniu na kanapie przez to, że mają najcudowniejszych partnerów na świecie.
- Seymour Silverthorn – z początku dogadał się z nim dość powierzchownie, bo Seymour wolał burczeć, prychać i tylko słuchać przy barowym stole, niż normalnie rozmawiać. Zwykle siedział gdzieś z boku i mało się w cokolwiek angażował, lecz od kiedy Vi wziął i ogarnął tego debila, można wreszcie z nim sensownie pogadać i posłuchać jego zajebistych solo na gitarze.
- Virgil Moeris – ponoć pies jest najlepszym przyjacielem człowieka, a przynajmniej sprawdza się to dla Dantego i Virgila, kreatywnego wilkołaka. Zaprzyjaźnieni od małego, przetrwali najgorsze kłótnie i pogodzili się, tworząc swoją przyjaźń dwa razy silniejszą.
Rodzina
- Sappho Selachinius – kłótnia Dantego z matką mogłaby bez problemów rozpętać sztorm na morzu. Burzliwa relacja, która łączy dwójkę, na pewno jest wynikiem zaniedbań i trudnych temperamentów każdego z nich, mimo to starają się widywać od czasu do czasu i nie roznieść domu matki w drobny pył. Praktyczna, sprytna i mądra, Sappho zawsze patrzy trochę z góry na innych i łatwo nie ugina się w negocjacjach biznesowych, przegrywa tylko przy rodzinnym stole. Wszystko było między nią a synem nieco łatwiejsze, gdy Dante był młodszy, a mama zabierała go na prawie każde wakacje do swojej ojczyzny, Solmarii.
- Beatrice Portinari – ukochana czarodziejka Sappho, która zdołała podnieść ją na duchu w jednym z najtrudniejszych okresów jej życia, przypłacając to wejściem w stan wojny z jej niemożliwym synem. Nie, Dante nie ma powodów to wdawania się z nią w uszczypliwe dyskusje za każdym razem, gdy ze sobą rozmawiają, lecz jako nastolatek potrzebował kogoś, kogo może bardziej nienawidzić niż siebie. Padło na Tris, a on dalej nie może się odzwyczaić.
- Cangrande (✝) i Giovanna della Scala – w jego papierach nie znajdzie się tych dwóch imion, ale Dante nie nazwałby ich nikim innym niż swoją rodziną z wyboru. Gdy zapisał się po raz pierwszy na lekcję boksu, chodziło po prostu o to, żeby się trochę wyżyć, nie sądził, że jego nowy trener mimowolnie zacznie zapełniać w chłopięcym sercu pustkę po ojcu, którego nigdy nie miał, a wspólne wieczory z nim i jego żoną będą Dantemu milsze od czterech ścian we własnym domu. Za Cangrande dalej tęskni, Giovannę odwiedza co jakiś czas.
Inni
- Erwin Kuttner – kolejny przypadek człowieka o poniekąd idealnym życiu, które rozpadło się w drobne kawałki, gdy tylko Dante się w nim pojawił. Dumny właściciel zakładu krawieckiego Guziki w Herbacie, nieustannie zirytowany szef niepoprawnego syrena. Potem musi się odstresowywać poprzez głaskanie swojego maine coona, Szpilki. Do bólu perfekcyjny, gorliwy i pedantyczny.
- Charon i Filippa – duet zatrudniony w Guzikach w Herbacie za namową Dantego po tym, jak musiał przez miesiąc skrzeczeć nad głową Kuttnera, głośno marudzić, że biorą za dużo zamówień w porównaniu do ilości rąk. Są energiczni, kreatywni, skorzy do zabawy, a ich umowa z zakładem Kuttnera mówi sama za siebie w temacie ich zdolności krawieckich. Byle kogo by ten stary zrzęda nie zatrudnił.
- Petrus Vigna – trener boksu lubiący wyzwania i lekko w łeb walnięty, bo nikt inny nie dałby rady wytrzymać z uczniem tak niepokornym jak Dante. Gdy syren pyskuje, on odpowiadania dołożeniem kolejnej serii ćwiczeń, z chęcią testując granice umiejętności złotowłosej gaduły.
- Erichtho Thessalia – od początku Dante wiedział, że Eri, młoda gwiazda wybiegów modowych, nie zainteresował się nim z miłości czy zauroczenia, chodziło o dobry wygląd oraz zdolności idealne dla ochroniarza klubu ojca modela z szemranymi interesami. A jednak, serce nie sługa, zakochało się, wciągając syrena w relację, którą ciągnął zdecydowanie za długo, dla której za dużo poświęcił.
- Marcia Livianus – w pewnym momencie do dwójki rozrabiaków, młodego wilkołaka i syrena, dołączyła genashi powietrza, kiedy i jak dokładnie, Dante już nie pamięta, ale szczerze wierzył wtedy, że ich trójka stała się nierozłączna i taka miała pozostać. Ale życie lubi weryfikować takie przekonania, chociażby przy pomocy zazdrości oraz niepewnej, młodzieńczej miłości.
- Mieszka z Basharem, swoim ukochanym panem doktorem. Utrzymane w stonowanych barwach mieszkanie nabrało od jego pojawienia się tam nowych, chaotycznych kolorów. Obok akwarium z rybkami stoi jego pierwsza i ulubiona maszyna do szycia, odzyskana cudem przez Bashara z góry rupieci, na stole walają się rysunki z kreacjami, składzik zamienił się w dodatkową szafę, a łazienka w najbezpieczniejsze miejsce na świecie z tą obszerną wanną, w której syren sypia razem z ulubionym lekarzem.
- Wielbiciel rowerów, wszędzie pomyka swoją miejską strzałą. Pędzi na złamanie karku, wymusza pierwszeństwo, a trasa, którą sobie obierze, czy to prowadzi po ścieżce rowerowej, czy ulicy, jest świętością, której nikt nie ma prawa mu naruszyć.
- Ojciec kolorowego stadka rybek, radośnie pływającego po korytarzach i komnatach wielkiego, podwodnego zamku, podarku od drugiego taty.
- Okazyjnie pali ze stresu lub poddenerwowania, często też przez towarzystwo Zapałki. Własnej paczki jednak nie nosi, żebrze od innych.
- W treningi boksu od paru ładnych lat wplata również zajęcia z tańca brzucha, które nieustannie porywają go swoją dynamiką, barwnością i zmysłowością.
- Uwielbia granat, lepszy owoc jego zdaniem nie istnieje.
- Od kiedy dostał na urodziny od Zapałki wykonaną z różowego drewna gitarę, to pilnie podchodzi do nauki nowych chwytów, nawet jakiś mniej pyskaty jest na lekcjach ze swoim debilnym nauczycielem.
Moodboard |
Playlista |
Bashar i Dante
Panie doktorze, dzień dobry!
To twarde spojrzenie rubinowych oczu, zaczesane w tył ciemne włosy i pewność siebie bijąca ze smukłej sylwetki – jedna nieudana randka prędko uświadomiła Dantemu, jak łatwo jest mu się zauroczyć w gburowatym lekarzu. Doktor Bashar Karim wpierw obezwładnił go swoim wyglądem, zaciekawił oporem, z jakim stawiał się wszelkim zalotom krawca, aż w końcu wprawił serce w szybsze bicie, mimowolnie poruszając najbardziej czułe części syreniej duszy swoimi słowami i czynami.
Tylko że Dante nie potrafił sobie radzić z takimi emocjami, więc wybrał drogę ucieczki od nich, uparcie uważając, że jeśli dzięki jakimś pokrętnym i zahaczającym o skrajny debilizm metodom uda mu się spędzić noc z doktorem, będzie mógł w końcu o nim zapomnieć, zapomnieć o twarzy, imieniu, stanowczym głosie.
Ale czy da się tak łatwo zapomnieć o kimś, kto wydaje się najbardziej wyjątkową osobą, jaką kiedykolwiek się spotkało? Karcące słowa doktora nie pozwalały wymazać z pamięci imienia, alkohol, noce spędzone w morzu, brutalna siła pobicia, to wszystko było za mało, żeby pozbyć się lekarza ze swoich myśli. Więc, w przypływie zamroczenia i szczypty szaleństwa, Dante spróbował przyznać się Basharowi do tego, co tak żywo poruszało jego serce, w żadnym momencie nie oczekując, że jego uczucia zostaną odwzajemnione.
Kiedy to się jednak stało, jakiś nowy świat się przed nim otworzył, wypełniony pożądanym przez niego ciepłem, szczerą troską i pięknym uśmiechem Bashara, rozjaśniającym lekarską twarz w czasie ich wspólnych spotkań.
Spokojna, ostrożna relacja, gdy wciąż poznawali się nawzajem, naturalnie przerodziła się w głęboką, czułą więź, a każda rozłąka była bolesna i trudna do zniesienia, nawet te kilkanaście godzin od wieczoru do następnego popołudnia nieprzyjemnie kuły w serce, dlatego też te wspólne wakacje w Solmarii oboje wspominali tak miło. Noce pragnęli już spędzać wyłączenie razem, przez co powoli rzeczy Dantego zaczęły znikać mu z mieszkania. Jego brudne koszule Bashar zgarniał do prania i wieszał u siebie w szafie, aż stała się ona ich wspólną szafą, podobnie jak łóżko, wanna czy kanapa. Eleganckie mieszkanie w starej kamienicy Dante nazwał domem, ciepłym i wypełnionym miłością.
Po przypadkowym przyznaniu się matce do relacji z lekarzem Dante wzbraniał się przed zapoznaniem jej z Basharem, lecz jego ukochany, jak zawsze, zapewnił go, że razem sobie ze wszystkim poradzą i obronią swój związek przed bolesnymi komentarzami Sappho. Ta jedna batalia była tak ciężka, jednak po długim wyjeździe Bashara do Sallandiry przyszedł czas i na te milsze spotkania – z Virgilem i Giovanną, a Dante uśmiechał się na nich szeroko, ciesząc się z widzenia najważniejszych dla siebie osób przy jednym stole.
Ignis i Dante
Syren z zapałkami
Klient nasz pan, chyba że klient to naburmuszony genashi ognia, który tylko podpuszcza do uszczypliwych zaczepek zadziornego syrena, wtedy klient to nasz obiekt drwin numer jeden i towarzysz w debilizmie.
Dante przegrałby wszystkie pieniądze, gdyby głupio założył się z kimś, że tamto jedno zlecenie dla Vox Miautalliki będzie jego pierwszym i ostatnim spotkaniem z ikoniczną w świecie heavymetalu grupą muzyków. Z Zapałką zwyczajnie się nienawidzili i krawiec nadal wmawia wszystkim, że najchętniej utopiłby Ignisa w wannie, a Zapałka wrzucił go do wulkanu, ale syren chodzi do tego skrzywionego brykietu na lekcje śpiewu i gry na gitarze, genashiego zaś uczy napierdalać, do tego w międzyczasie wyskakują razem do baru i moczą pyski w szklankach szkockiej.
Napierdalają w siebie wulgaryzmami i kłócą się równo, lecz gdy adrenalina po barowej bójce wciąż buzuje im obu w żyłach i chłopaki spacerują nocą po pustych, parkowych uliczkach, rozmowa o rzeczach niewypływających zwykle na wierzch jest dla nich bardziej naturalna i swobodna, niż można by przypuszczać.
Mishka i Dante
Do manify trzeba dwojga
Ktoś powinien był przewidzieć, że jeśli Mishkę i Dantego zostawi się samych, bez jakiejkolwiek opieki, to wymyślą akcję wartą zawarcia w wieczornym dzienniku informacyjnym, a policja okrzyknie ich swoją najgorszą zmorą.
Maeve i Dante
Barbie - Wróżkolandia
Gdy dzwoni do ciebie twoja ulubiona wróżka z prośbą o pomoc, nie zastanawiasz się, która jest godzina, co za dzień tygodnia wypada jutro, po prostu jedziesz, bo nie możesz zostawić jej tak samej.
Koszmary okazały się dużo realniejsze i bojowe, niż Dante przypuszczał – malowane przez Maeve portrety z nieznanym, przerażającym mężczyzną jakby broniły się przed zniszczeniem iluzjami. Maeve i Dante ruszają na poszukiwanie informacji o przeklętych dziełach, by spróbować rzucić nieco światła na senne mary wróżki.
Hugo i Dante
Pracownicy miesiąca
Czy można sobie wymarzyć lepszych kandydatów na stanowisko pracowników nocnego sklepu, niż dwójkę blondynów, obaj z łobuzerskim błyskiem w oku, kochających plotki i problemy bardziej od skanowania kolejnego kartonu mleka?
Octavia, Raoun i Dante
Trójca
Z Trójcą się nie zadziera. Trójca to przypadkiem stworzone trio siejących rozpierdol osób, które rzucą „twoja stara” w każdego wroga i go zniszczą. Trójca to plaga, jeźdźcy apokalipsy kierujący ambulansem, radiowozem i samochodem pożarniczym. Trójca to przeżycie, o którym ludzie nie mają psychy mówić. Bójcie się.
Cheems i Dante
Dziwnoocy
Ani dobrze nie zaczął z Cheemsem, ani później nie było między nimi lepiej – nadęty bachor mógł nie tylko przewidzieć pogodę, ale także zerknąć dalej w przyszłość i powiedzieć mu, żeby nie szedł za przeczuciem i swoją ciekawością chcącą odkryć, o jakim to dziwnie znajomym grajku piszą w gazetach. Wielka mu tajemnica, że tym całym Cherry Moonem jest rozkrzyczany ciemnowidz! Choć, co by nie mówić, Dante nie spodziewał się, że od kłótni na chodniku przejdą do popijawy w barze, a on będzie potem odnosił dzieciaka do domu, nieco stopując z uszczypliwościami na jeden wieczór i czując zaciekawienie chłopakiem.
Yu Tian i Dante
Półtora wampira
Spotkali się w jakimś innym życiu i stworzyli znany krwiopijczy duet półświatka, radząc sobie sprytnym słowem i bezwzględną pięścią z wrogami biznesu. Gdy Dante opuszczał parę lat temu próg jej herbaciarni, myślał, że ich drogi na zawsze się rozeszły, lecz oto magicznym zbiegiem okoliczności szefowa pojawiła się w zakładzie Kuttnera, mając zadanie przeznaczone dla zaufanego pracownika.
Asher i Dante
Ja tak jak ty, ty tak jak ja
Grzeczność nie popłaca, gdy próbujesz wynagrodzić siwemu chujowi oblanie go piwem. Dante już miał w planach zakończyć ten wieczór, lecz nie zamierzał przymykać oka na celną pięść nieznajomego mężczyzny wymierzoną w jego twarz. Typ nie chciał drinka w ramach rekompensaty, to dostanie wpierdol.
Indywidualne
La Divina Commedia – co było
Veltro
On nie będzie się żywił ziemią ani cyną,
lecz wiedzą, miłością i cnotą
lecz wiedzą, miłością i cnotą
Wiele ludzi Dante postarał się jak najlepiej pozbyć ze swojej pamięci, lecz Cangrande della Scala, trener boksu uczący go coś ponad tajniki sportu, przekazujący wiedzę i uczucia, których młodemu chłopakowi tak bardzo brakowało te lata temu, zawsze będzie blisko jego serca. Może kiedyś myślenie o tym, jak zakończyła się ich relacja, stanie się łatwiejsze.
La Vita Nuova – co jest
Bożyszcze
Co to niby za seksiak, jak nie posiada się muzycznych oraz bokserskich zdolności. Pięść bożyszcza ma równie sprawnie niszczyć frajerów, co łapać mikrofon i śpiewać urzekające ballady pod oknem swego obiektu westchnień.
Pokédex
Nie można się nazywać pełnoprawnym mieszkańcem Stellaire, jeśli nie doświadczyło się nieszczęścia zaszczytu spotkania na swojej drodze pewnego charakterystycznego syrena, czyli jak Dante może się pochwalić znajomością z prawie każdym w stolicy.
01.10.2023
Draska dla Zapałki
Ten skrzywiony brykiet Ignis ma mieć urodziny, i co z tego? Dantemu to rybka, niech się gość udławi paczką fajek, on nie będzie mu próbował znaleźć randki, żeby ten frajer taki sam jak palec nie chodził, nie będzie mu organizował żadnej imprezy, a już na pewno nie będzie marnował pieniędzy na dojebany prezent dla tego cuchnącego niedopałka.
09.04.2024
Złamane serce, złamane ręce (II)
Kindra jest chodzącą górą bez mózgu i Dante nie boi się podjąć zadania wbicia w tę zieloną skałę gwoździa rozumu, bo nie zamierza bezczynnie oglądać łez Ilary, konsekwencji debilizmu pani siersrak.
29.08.2024
Jak psu tabletkę do gardła
Żeby zrobić coś miłego dla Octavii, trzeba jej nakłamać, oszukać i podejść, jak głupi wykręcając się, że te wszystkie nowe kosmetyki i specjalnie uszyta w gotyckim stylu suknia całkowicie przypadkiem zostały przygotowane w dniu jej urodzin.
23.09.2024
Król Jedzeniowy
Bo gdzie lepiej zabrać Raouna na jego urodziny, niż na festyn jedzenia, gdzie może pokazać wszystkim, kto jest najlepszy w pałaszowaniu?
01.10.2024
Zapałki na motory
Kolejny rok, kolejne nieszczęście dla wszechświata, zasuszony fajek wciąż dycha i ma się świetnie, a to jest naprawdę szczególna okazja i dobra do tego, by kazać wariatowi się ścigać przez cały dzień. Niech pokaże, że wcale mu nie jest tak bliżej do emerytury i coś tam jeszcze potrafi. No a jak nie, to ubrać go trzeba jakoś sensowniej, coby ta krzywa morda tak wszystkich nie straszyła.
Shorty
27.07.2023
Stado koni
Doktor Karim od pierwszego spotkania porwał Dantego swoim wyglądem, ale zobaczenie go na grzbiecie galopującego rumaka to zupełnie inna historia.
29.08.2023
Muszelka
Kraby nie mają żadnego pierwszeństwa, jeśli chodzi o ładne muszelki, i to szczególnie takie, które powinny przypaść do gustu pewnego doktora.
03.04.2024
Rocznica (II)
Pierwsza rocznica związku z Basharem zastała go kompletnie nieprzygotowanego, skąd miał wiedzieć, że przyjmą razem z lekarzem dwie różne daty za początek swojej bliskiej relacji? Wzruszenie ścisnęło Dantemu gardło, gdy jego miłość po raz kolejny pokazał mu, jak głęboko jest kochany.
22.05.2024
Szydełko (II)
Długi dyżur, późny powrót do domu, lecz Dante i tak czeka przy zapalonej lampce i z robótką w dłoniach, by utulić pana doktora na swoich kolanach.
31.07.2024
Mayiluu
Czyli jak Dante dzięki wyjściu do parku z Basharem nauczył się symboliki pawi w bharackiej kulturze.
31.10.2023
Halloween
Czyli jak One Brain Cell Team, składający się z zacnej ekipy Seymoura, Zapałki, Virgila i Karpia wpadł na pomysł pokonania razem Horror House’a. Chociaż przejrzenie szafy Zapałki było doświadczeniem nie mniej traumatycznym dla Dantego.
Listopad 2023
Opovember
Ballada o Magii Przyjaźni
Sir Dante Selachinius, książęcy paladyn, w życiu nie przypuszczał, że ta piątka cudem uratowanych przez niego bardów, przyłączy się do niego oraz Virgila i razem stworzą drużynę zdolną odbić królestwo z rąk zdrajców.
Książki w czasach zarazy
Jeden świat się skończył, zaczął się nowy, pełen zniszczenia i wybijającej ludzkość zarazy, ale póki Bashar marszczy brwi i nie wie, czy powinien wpierw zrugać Dantego za lekceważenie swojego życia, czy podziękować za ofiarowaną książkę, to mężczyźnie to aż tak bardzo nie przeszkadza.
Przyjaciel
Dante i Virgil, przyjaciele z wyboistą przeszłością, próbują jakoś wytłumaczyć sobie, że chcą dla tego drugiego jak najlepiej.
Lustro
Jeśli magiczne lustro pokazujące pragnienia duszy by naprawdę istniało, co Dantemu by pokazało?
Lekarz
Uśmiech Bashara to szybki przepis na zawał u Dantego. Może dobrze będzie, jeśli kardiolog profilaktycznie przebada mu serce, bo inaczej po kolejnym śmiechu doktora syren wykituje chyba na chodniku.
Rośliny
Dante zawsze lubił dawać ludziom kwiaty, czasami tylko po to, żeby kogoś uwieść, lecz najważniejszym dla siebie osobom starał się tym gestem co innego przekazać. Różnie to było odbierane.
Teatr
Norbi, jak to Norbi, wymyślił dla swoich cudownych chłopaków jakąś nową akcję do ogarnięcia, tym razem charytatywne przedstawienie dla dzieciaków ze szpitala, ale że Dantego w to też wciągnął?
Sport
Jak doprowadzić do apokalipsy? Wystarczy wywołać zazdrość u takiego jednego syrena.
Zadanie
Nie będzie przychodził Kuttnerowi do zakładu jakiś młody gnojek i się panoszył, jeszcze staż chce u niego mieć! W głowie coś się chłopakowi poprzewracało.
Brokat
Gdy serce ściska ból i rozpacz, co lepiej poprawi humor od walki na brokat z Maeve?
Grudzień 2023
Yule
Tyle świąt minęło, lecz żadne z nich nie było tak piękne, jak to spędzone po raz pierwszy z Basharem. Śnieg uroczo przyozdabiał czarne kosmyki, dłonie trwały prawie cały wieczór ciasno splecione, a domowe ciepło zawarte w świątecznych przygotowaniach rozgrzewało syrenie serce.
Styczeń 2024
Nowy Rok
Poleje się krew, jeśli ten pierdolony tłum się zaraz nie rozstąpi, żeby Dante mógł znaleźć zagubionego Bashara i pocałować go o samej północy.
14.02.2024
Walentynki
Nie istniał słodszy sposób na spędzenie święta zakochanych niż ze swoim lekarzem, tulącym się do jego boku w trakcie spokojnego kuligu po ośnieżonym, medwiańskim lesie. Czy ktoś kiedyś go tak zaskoczył na walentynki, czy patrzył na niego z takim uczuciem, z jakim Bashar patrzy?
Luty 2024
I po walentynkach
Tylko wyjechał na chwilę ze stolicy, a ta obróciła się w jakiś miłosny chaos. Czas uruchomić Infolinię Walentynkową i wysłuchać mieszkańców Stellaire, nieważne w jak absurdalne problemy sercowe wpadli.
17.06.2024
Tęczowy Rift
Twój budowniczy był wzniosłym artystą
O pięknie muzealnych obrazów i łączących je z Basharem cechach wedle skojarzeń jego ulubionego pacjenta.
Sierpień 2024
AUgust
Pisz do mnie (II)
Staż w stolicy rozdzielił weterynarza i kowboja, testując kwitnące w nich obu uczucie, lecz dla Bashara Dante przetrwałby i całe wieki. Wymieniają się listami, a zawarte w nich czułe słowa łagodzą ból tęsknoty, ale w pewnym momencie te przestają przychodzić. Bashar musi mieć go dość – Dante nie wie, jak inaczej to rozumieć. Jednak czy istnieje szansa, że powracający po roku na ranczo weterynarz wciąż coś do niego czuje.
Przez pojedynek do serca
Danka wyzywa na pojedynek Bushrę, chłodno traktującą ją kobietę, o której nie może zapomnieć, i liczy, że zdobyta w pięknym stylu wygrana w końcu przekona do niej szermierkę.
Członkowie Klanu Teflonu nigdy nie są sami (II)
Gdy Czarny Pazur zostaje osaczony przez napastników z wrogiego klanu, Złota Burza nie waha się ani chwili, by wskoczyć między niego a przeciwników, odważnie przyjmując na siebie wszystkie ataki.
COWGAYS (II)
Trójca podbija Dziki Zachód i żaden pociąg nie obroni się przed ich planem idealnym.
Kwiaty i granat
Syn bogini urodzaju ucieka z matczynej, złotej klatki, sprzeciwiając się jej absurdalnym zasadom i próbom poskromienia jego niepokorności. Dante, uosobienie wiosny i złotego, roześmianego słońca, galopuje na grzbiecie rumaka z zaprzęgu matki i dociera do spowitej mgłą jaskini, która okazuje się być jednym z wejść do mrocznego dominium Podziemia. Zaprzyjaźnia się z trzygłowym psem, ten zaś w podzięce za głaski prowadzi go do majestatycznego pałacu, gdzie bóg spotyka tajemniczego przewodnika.
Make Voltron Gay Again (I)
Dante i jego banda szalonych dzieciaków wplątują się w misję ratowania wszechświata przed brutalnymi siłami imperatora Sarkona. Wspólnie zostają paladynami Voltrona, elitarną piątką pilotów zasiadającą za sterami mechanicznych lwów, które razem tworzą najpotężniejszą broń w kosmosie. Nie ma to jak ogarniać przedszkole, które jednym otwarciem pyska swojej maszyny może zniszczyć statek kosmiczny.
devotion becomes ruthlessness
Ciąg dalszy historii złotowłosego ryzykanta i lekarza żyjących w postapokaliptycznym świecie opanowanym przez osoby zarażone nieuleczalnym wirusem. Lecz tym razem Dante nie wyjdzie za mur obozu, by zdobyć książkę dla Bashara – tym razem pójdzie zniszczyć ludzi, którzy zażądali okupu w zamian za bezpieczne oddanie obozowi ich medyka. I nie będzie znał litości.
Postać stworzona przez: vicrik
Ostatnia aktualizacja: 01.10.2024
Ostatnia aktualizacja: 01.10.2024
Zdjęcie w nagłówku by: Vladislav Loktev
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz