munsztuczek
munsztuczek
Jestem, jak można to określić, zawodowym gremlinem - przez większość czasu siedzę i robię rzeczy. Rzeczy są przeróżne, a ich skala zaczyna się na uprawianiu artyzmu i kończy na gniciu przed telewizorem w towarzystwie odpalonej konsoli. Cosplayuję chłopów wyższych ode mnie o 30 centymetrów. Robię propy w zamian za bubble tea. Staram się nie zginąć od pogryzień vampsterów w kampanii dnd. Szydełkuję szaliki dla pluszaków. Rysuję trochę, czytam dużo, ale tylko po angielsku, bo mam personalnego beefa z tłumaczami. Kolekcjonuję ładne książki. Wydaję pieniądze u weterynarza (przysięgam, że sprzedali mi wadliwy egzemplarz psa, a gwarancja dawno wygasła). Blogosferowy dinozaur ze mnie, piszę już długo, ale nie tak często jak by mi się marzyło. Lubię gołębie, tatuaże, i serek wiejski z dżemem truskawkowym, nienawidzę za to grzybów wszelkiego rodzaju, a włosy dotykające uszu to mój nemezis. Chciałbym powiedzieć, że jest ze mnie taki trochę człowiek renesansu, ale to chyba tylko to AuDHD.
Obraz: Sir William Petty by Isaac Fuller (trochę przerobiony), tytuł: What a Time to Be Alive by Fall Out Boy. Postacie przestaną być poskreślane jak je wreszcie napiszę i wstawię na bloga ahdjaks.
Obraz: Sir William Petty by Isaac Fuller (trochę przerobiony), tytuł: What a Time to Be Alive by Fall Out Boy. Postacie przestaną być poskreślane jak je wreszcie napiszę i wstawię na bloga ahdjaks.
Preferencje pisarskie
Lubię cierpienie, toksyny, moralną szarość, a nawet najzwyczajniejszą w świecie czerń; moje postacie mają tragiczną przeszłość, teraźniejszość i zapewne również przyszłość, pod warunkiem, że wszystko to dąży do (jako-takiego) happy endu, bo przywiązuję się do nich jak do własnych dzieci i ostatecznie nie mam serca odmówić im w miarę szczęśliwego zakończenia. Czerpię nieco inspiracji z literatury, w szczególności brytyjskich klasyków (skrzywienie zawodowo-wykształceniowe można by rzec), i przeważnie skupiam się na budowaniu postaci tak, by były jak cebula - bo, jak wszyscy wiedzą, cebula ma warstwy. Nie piszę cishet stworzeń, więc jeśli kiedyś się to zmieni, to macie pełne prawo, a nawet obowiązek, dzwonić na 112, bo ewidentnie zostałem porwany i staram się dać wam o tym po cichu znać. Długością lubię dostosowywać się do współautora, ale przeważnie nie mam większego problemu z wyciągnięciem 1.5-2k słów. Z tempem jest już gorzej, bo cierpię na bardzo poważny przypadek bycia leniwą dupą i zwyczajnie trzeba mnie nieraz kopnąć żebym zebrał się w sobie i rzeczywiście do pisania usiadł - ale się staram, przysięgam na grób wszystkich świnek morskich jakie w życiu posiadałem (było ich cztery). Ustalenia to to co tygryski lubią najbardziej, bo mój mózg doznaje zwarcia obwodów kiedy nie mam dokładnie omówionego pomysłu na wątek i tego, co ma się w nim dziać, krok po kroku, w tematyce za to jestem człowiekiem z kategorii do tańca i do różańca - jeśli pomysł będzie ciekawy to napiszę dosłownie wszystko. A na koniec dodam, że chętnie napisałbym wątek po angielsku; w gruncie rzeczy nie zdziwcie się, jeśli niektóre odpisy ode mnie będą w języku angielskim, bo nigdy nie nauczyłem się pisać scen seksu po polsku i nie zamierzam tego zmieniać. Zbyt stary ze mnie pies żeby iść w jakieś nowe sztuczki.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz