Orion jest faunem – jest to raczej nie do ukrycia, zważając na jego koźle uszy, nos a także masywne nogi porośnięte różowym futrem i wypielęgnowane, czarne racice, których stukot o drewnianą podłogę sprawia, że Ori nie jest w stanie się do nikogo zakraść. Uwagę przyciągają też różowe, długie włosy, z których wyłaniają się dwa niewielkie rogi. Miękkie kosmyki otaczają twarz o dość ostrych rysach, łagodzonych nieco przez wypielęgnowaną, kozią bródkę. Inną cechą charakterystyczną są fioletowe oczy, często o nieobecnym spojrzeniu, otoczone długimi, czarnymi rzęsami. Często skryte są za okularami w drucianych oprawkach, które nosi podczas pisania lub czytania – czyli przez większość czasu.
Mężczyzna ma zaledwie 163 cm wzrostu, wliczając w to rogi, i dość szczupłą, niemal filigranową budowę ciała. Z oczywistych względów nie nosi butów, jednak cała reszta jego garderoby jest schludna i starannie dobrana. Najczęściej nosi dobrze skrojone koszule w różnych kolorach, miękki szalik przerzucony przez ramiona i odpowiednio dobrane kolorystycznie spodnie. Gdy jest chłodniej, stawia na miękkie swetry. Rzadko, ale zdarza się, że można go zobaczyć w sportowej bluzie. W jednym uchu błyszczy złoty, prosty kolczyk.
Jeśli szukasz partnera do żywej dyskusji o czymkolwiek – poszukaj lepiej kogoś innego. Orion często sprawia wrażenie kogoś, kto żyje w swoim własnym świecie i zapomina o wszystkim, co go otacza – łącznie z osobami, które w tym konkretnym momencie do niego mówią. Łatwo się rozprasza i gubi wątek, przez co uchodzi trochę za gbura, który ma w nosie innych, choć tak naprawdę nie robi tego intencjonalne, przez co często jego twarz wyraża zakłopotanie i skruchę. Roztargnienie nie dotyczy jedynie rozmów, ale także każdej innej dziedziny życia. Można by pomyśleć, że jedyne, o czym nie zapomina, to troska o Szekspira a także terminy, które gonią w wydawnictwie.
Chociaż jego książki zyskały ogromną sławę, zdobywając wiele literackich nagród, to on sam unika rozgłosu, jak tylko może. Lubi pracować w swojej kawiarni przy ulubionym stoliku przy oknie, jednak gdy sytuacja zaczyna go przytłaczać, a zbyt wiele osób go zaczepia, ucieka do mieszkania, które mieści się nad lokalem. Jeśli jednak umiejętnie go podejść, potrafi okazać tę pasję do literatury i zaangażować się w długą i pełną emocji rozmowę. Naprawdę bardzo trudno jest go wyprowadzić z równowagi, a jeśli już komuś się to uda, Ori okaże to raczej poprzez umieszczenie go w swojej powieści jako wyjątkowo paskudnego bohatera, którego spotka zasłużony los.
Lubi porządek i gdy wszystkie rzeczy są na swoim miejscu. Jest wręcz do bólu punktualny, a spóźnienia to jedna z niewielu rzeczy, która irytuje go w innych.
Złotousty – Sięgając w głąb wewnętrznej, chaotycznej magii, która w nim drzemie, Ori potrafi ożywiać stworzone przez siebie lub po prostu czytane historie i bohaterów. Stara się trzymać tę umiejętność na wodzy, uważając ją raczej za przekleństwo niż dar.
Dawno, dawno temu… – Pasjonujące historie wychodzą nie tylko spod jego pióra. Jeśli prosisz go o opowiedzenie czegoś, lepiej przygotuj się na naprawdę fascynującą podróż w krainę wyobraźni.
Co słychać, panie kocie? – Ori potrafi porozumieć się z większością zwierząt. Co ciekawe, okazuje się to bardzo przydatne do pisania powieści. Zwierzaki potrafią okazać się prawdziwą kopalnią pomysłów i źródłem inspiracji.
Gdzie ja to… – Jeśli skłonność do gubienia rzeczy można nazwać umiejętnością lub talentem, to Orion zdecydowanie go ma.
Herbatki? – Wręcz do perfekcji opanował sztukę parzenia herbaty. Obudzony w środku nocy byłby w stanie wyjaśnić ci, ile czasu należy parzyć konkretny gatunek i z czym smakuje najlepiej.
Chodzący googol – Zna odpowiedzi na miliony pytań. A jeśli jeszcze nie zna, to pozna, zanim zdążysz powiedzieć: TY nie wiesz, serio?
Kaligraf – Orion nigdy nie rozstaje się ze swoim piórem, którym jest w stanie tworzyć prawdziwe piśmiennicze cuda.
Miłość do książek zaszczepił mu ojciec – profesor literatury na uniwersytecie w Stellaire, który przez większość swojego życia nie opuszczał przestronnej biblioteki w rezydencji Moonwardów. Był raczej miłym gościem niż domownikiem z krwi i kości, na co często narzekała mama, jednak chyba nigdy tak naprawdę nie miała mu tego za złe. Orion wciąż pamiętał zapach gorących jeszcze, maślanych bułeczek, które rodzicielka kazała mu nosić do świątyni wiedzy, by pogrążony w badaniach i zasypany notatkami ojciec zjadł cokolwiek. Mały faun zakradał się tam po cichutku, jakby bał się zburzyć tę magiczną, pachnącą atramentem atmosferę i podsuwał ojcu talerz, uważając na rozłożone wokół papiery. W zamian ojciec czochrał różowe włosy syna, sadzał go na kolanie i z wielkim zaangażowaniem tłumaczył literackie niuanse, a Orion kiwał poważnie głową, zupełnie, jakby rozumiał chociaż część z tego, co mówił mu ojciec.
A później poszedł do szkoły, idealnie wpasowując się w grupę nerdów i kujonów, wiecznie przygotowanych na zajęcia, biorącego udział w olimpiadach, zdobywającego medale i puchary. Oczywiście, że lubili go nauczyciele, ale, o dziwo, inni uczniowie również. Przede wszystkim dlatego, że Orion nigdy nie zadzierał nosa i zawsze służył pomocą. Dopuszczał się nawet tego strasznego przestępstwa, jakim było ułatwienie ściągania innym podczas testów. Oczywiście, wszystko miało swoje granice i chłopak częściej spędzał przerwy z książkami niż kolegami i koleżankami, którzy w wolnych chwilach woleli bardziej rozrywkowe i zabawne towarzystwo. Orionowi to jednak nie przeszkadzało. Nigdy nie był towarzyskim typem i w szkole się to nie zmieniło.
Oprócz ojcowskiej biblioteki, Orion ukochał sobie też starą kawiarnię swojego dziadka – to właśnie w niej, zajmując jeden ze stolików przy oknie, napisał na starej, znalezionej gdzieś na strychu maszynie do pisania, swoje pierwsze opowiadanie, wydane później w magazynie literackim. Historia była inspirowana opowieściami dziadka, który miał ich całe miliony, a gdy zaczynał je opowiadać, w kawiarni zapadała kompletna cisza, jakby ktoś rzucił zaklęcie.
Dziadek zmarł, zostawiając w sercu chłopaka bolesną pustkę, ale też swoją ukochaną kawiarnię, nad którą młody pisarz miał przejąć opiekę. Myśl o tym, że mógłby doprowadzić ją do bankructwa, co przy jego roztargnieniu było całkiem możliwe, stała się dla Oriona największym koszmarem. Na całe szczęście, Orion mógł powierzyć opiekę nad kawiarnią komuś znacznie bardziej rozgarniętemu niż on – niziołka Ruby doskonale radziła sobie ze wszystkim, podsuwając jedynie roztrzepanemu faunowi kolejne dokumenty do podpisania. Z czasem kawiarnia zaczęła niemal pękać w szwach i to na pewno wcale nie z powodu miniaturowego smoka, Pączka, którego smoczy oddech robił idealną, karmelową skorupkę na crème brûlée.
Orion, pozostawiając opiekę nad kawiarnią Ruby, mógł w pełni zająć się pisaniem. Na swoim koncie ma już przynajmniej piętnaście powieści, z czego sześć zdobyło kilka literackich nagród, z których najbardziej dumny jest ojciec Oriego. On sam pociesza się jedynie tym, że gdyby był reżyserem lub aktorem, miałby jeszcze mniej spokoju niż teraz, gdy nieco zakłopotany, musi podpisywać kolejne egzemplarze swoich książek.
Eridanus Moonward – ojciec Oriona, profesor literatury, który większość życia poświęcił swoim badaniom. Wiecznie nieobecny, choć bez wątpienia kocha swoją rodzinę, starając się to okazywać na swój własny sposób.
Elora Moonward – matka Oriona i jedyna osoba, dzięki której rzeczywistość nie zaskakiwała rodziny Moonwardów. Mocno stąpająca po ziemi osoba o ogromnym sercu, zdolnym pomieścić każdego, kto tylko tego potrzebował. Piecze najlepsze ciasteczka i maślane bułeczki pod słońcem, a mocny całus ma magiczne właściwości leczące zadrapane kolana.
Felix Moonward – dziadek Oriona, dawny właściciel Kawy i kropka, którą zapisał w testamencie ukochanemu wnukowi. Nieustające źródło inspiracji, nawet teraz, gdy dawno już go nie ma.
Ruby Sage – żwawa niziołka o grubym blond warkoczu, przenikliwym spojrzeniu niebieskich oczu i rumianych policzkach. Menadżerka kawiarni, której wszędzie pełno. Ty weź się za to swoje pisanie, a ja tu wszystko ogarnę, tak? Podpisz mi tylko fakturę za ostatnie zamówienie kawy.
Pączek – miniaturowy smok o błękitno-białych łuskach, będący jedną z atrakcji Kawy i kropka. Dzięki niemu nie ma problemu z rozpalaniem w kominku czy przygotowywaniem deserów wymagających delikatnego opalenia.
Szekspir – udomowiony wolpertinger Oriona, często wygrzewający się na przeszklonej witrynie kawiarni. Wystarczy tylko na niego spojrzeć, aby wiedzieć, kto tak naprawdę rządzi w tym przybytku.
- Jedyna rzecz, której pilnuje jak oka w głowie, to eleganckie srebrne wieczne pióro. Prezent od ojca po wydaniu pierwszej powieści.
- Uwielbia herbatę i może pić ją we wszelkich ilościach. Jest jednocześnie zagorzałym wrogiem herbat w torebkach.
- Ma prawdziwą słabość do Szekspira, wolpertingera, którego znalazł jako małego oseska w kartonie nieopodal śmietnika na tyłach kawiarni.
- Mieszka w niewielkim mieszkaniu na piętrze kamienicy, w którym znajduje się kawiarnia. Panuje tam idealny wręcz porządek.
- Wbrew drwinom niektórych, Orion wcale nie capi kozłem. Bardzo dba o higienę, a także starannie dobiera swoją garderobę. Znaczna większość jego ubrań to kreacje szyte na miarę.
- Od spotkań autorskich wymiguje się jak tylko może. Idzie na nie dopiero wtedy, kiedy naprawdę nie ma już innego wyjścia.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz