22 października 2024

Life erupts with contradictions,
and we contain multitudes


Nikandros Lysander Lohengrin III

Wiek: czterdzieści osiem lat.
Data urodzenia: Chociaż zna datę, Nikandros nie jest pewna, czy urodziła się przed, czy też po północy. Dlatego z reguły urodziny świętuje przez dwa dni – 31 grudnia i 1 stycznia.
Płeć: Używa wszystkich zaimków i końcówek. Najczęściej prezentuje się w sposób typowo kobiecy, zdarza jej się w bardziej męski, w każdym razie – żadna odmiana jej nie zgorszy.
Rasa: 
Pochodzenie: Północ Medwii – region Lahmermuir, a konkretniej, Dwór Srebrnej Kety w Lohen.
Zawód: Kustosz Muzeum Sztuki Historycznej, kuratorka stałej wystawy o narzędziach tortur na przestrzeni wieków, mecenas stellairskiej opery, filharmonii i baletu, patronatka ogólnie zwanej sztuki wszelakiego rodzaju. Właścicielka prywatnej galerii sztuki Czarna Dzierzba, w której wystawia dzieła młodych, aspirujących artystów. Ogólna koneserka sztuki. Łatwiej zwinąć to wszystko w dobrze urodzona, co szastać pieniędzmi może bez problemu.
Opis: Mówi się, że niesporczaki są najbardziej odpornymi zwierzętami. Ale to jelenie potrafią wyrwać łeb swojemu napastnikowi podczas rykowiska, by potem, oko w gnijące, zbielałe martwicą oko, złączeni szlachetnym porożem, nie móc się z symbolem triumfu rozstać do kolejnej jesieni. Jelenie mają silne karki, bo oprócz ciężkiej korony rogów, zbudowane są do prezentowania na ich ostrych końcach swych zdobyczy łowieckich. Ilość łbów, z którymi Nikandros stoczyła walkę i wygrała, pewnie nie zmieściłaby się na jej ramionach. Czasem wyobraża sobie, jak zawiesza każdą z głów na porożu, by upaść na błyszczącą posadzkę pod ich ciężarem. Pewnie złamałyby jej kręgosłup. Ale ona nie widzi tego jako przegraną. Wyobraża sobie smak ich krwi, spływający po jej czole, powiekach i szyi. I się uśmiecha.
To eat people is to get the taste of a Titan. It’s infinite immortalization. It makes a god out of a woman.
Aparycja
Osobowość
Umiejętności
Historia
Relacje
Ciekawostki
Wątki
Indywidualne
Eventy
Portret był ciężki. Nikandros nalegała na ramę zrobioną w całości z drewna i złota, więc nawet gdyby płótno było lekkie, technicy i tak by się namachali. Bo materiał był szeroki na ponad dwa metry. Nawet sama kustosz, ze swoim wysokim wzrostem i wielkimi, jelenimi rogami, mogłaby się spokojnie na nim wygodnie rozłożyć, nie wystając ani jedną kończyną poza obraz. Jak na zawołanie, Nikandros stuknęła obcasem, na sekundę jej usta skrzywiły się w poirytowanym grymasie. Hrabina rzadko kiedy pozwalała twarzy stracić stoicyzm, beznamiętną maskę obojętności, przez którą przypominała niektóre rzeźby, których importem się zajmowała. Pracownicy muzeum wiedzieli, że to – okazanie jakiejkolwiek emocji na twarzy ich przełożonej – oznacza, że przesadzają z obijaniem się na zmianie.
Podnieśli obraz na raz, dwa, trzy, oparli o ścianę następnej sali, jak już się do niej doczołgali.
– Na pewno jest pani pewna, że trza się tego pozbyć? – rzucił jeden, jak tylko udało mu się złapać oddech – W końcu to rodzina.
Drugi starł pot z czoła, na komentarz współpracownika przyjrzał się obrazowi.
Faktycznie, przedstawiał on rodzinę. Sześć osób ustawionych w linii, między zdobionymi filarami portyku, z połaciami ogrodu za nimi. Każda postać miała swoje samotne miejsce między filarami, oprócz pary pośrodku, stojącej ramię w ramię. Kobieta, matka, trzymała w dłoniach zawiniątko w białych koronkach a mężczyzna, ojciec, obejmował żonę w talii jednym ramieniem. Łatwo było zgadnąć, że jest to rodzina – oprócz tej samej, północnej natury pełnej ostrych rys, wszyscy mieli na sobie stroje w starej, ewidentnie bogatej modzie. No i te same mętne spojrzenia i znudzone twarze. Tylko jedna osoba wyróżniała się z grupy.
Z najbardziej bladym odcieniem skóry i oczami w kolorze krwawego kasztana, sprawiała wrażenie albinoski w porównaniu z rodzeństwem. Podkreślały to również ledwo widoczne brwi i rzęsy, oraz popielate włosy, z lekko rudymi kosmykami, w odcieniu truskawkowego blondu. Krwawe oczy obserwowały świat niedostępnym spojrzeniem. Skierowane były na wprost, jakby na malarza, ale prawe było zbyt przesunięte do wewnątrz, nierówne swojemu lewemu odpowiednikowi. Leniwe, zezowate. Nos, niezwykle prosty, bo szedł w jednej linii od ostrego łuku brwiowego bez żadnej krzywizny czy zagięcia linii. Wydatne kości policzkowe, twarda szczęka i wąskie usta, wszystko to zgrywało się z ideą północnej arystokracji. Odkryte przez suknię ramiona dawały wrażenie nazbyt rozbudowanych, przez co dziewczę miało ostrą, barczystą sylwetkę. Prawie futbolisty. Rogi, drobne, jak u młodego jelenia, ledwo przebijały się przez warstwy lekko falowanych włosów.
Teraźniejsza Nikandros wyglądała inaczej. Jest to oczywiste – w końcu minęło tyle lat – ale oprócz wieku, było coś fundamentalnie innego w Nikandros teraz, robiącą dziewczę z portretu karykaturą jej dzieciństwa. Fakt, zachowały się jakieś tam podobieństwa: Nikandros-kustosz-muzeum miała równie bladą karnację i jasne włosy, te same krwawe oczy i masę piegów pokrywających każdy milimetr skóry. Jednak spojrzenie obrazu, choć z pozoru znudzone, dawało wrażenie, jakby dziewczę miało na sobie strój człowieka, w którym próbowało się jak najlepiej pomieścić. A wydawało się, że robiło to nieudolnie.
Dorosła, teraźniejsza Nikandros nosiła swoje człowieczeństwo o wiele lepiej. Głowę trzymała zawsze wysoko, metaforycznie i dosłownie. Dbała o posturę, a czas wyrównał jej sylwetkę – wcześniej nazbyt szerokie ramiona wyrównały się z biodrami, tworząc zgrany, sensowny kształt. Spojrzenie zostało statyczne, jednak zamiast znudzenia i młodzieńczej niepewności nosiło w sobie determinację. Coś, co przyprawiało o dreszcz każdego, kto ważył się sprzeciwić hrabinie. No i te rogi. Wielkie, wyrośnięte, jak u w pełni dorosłego jelenia, nie to co te wyrostki z obrazu.
Włosy, teraz oszronione siwymi kosmykami, Nikandros ścięła na krótko. Undercut w połączeniu z łabędzią szyją dodawał jej centymetrów, jakby już nie była wysoka. W dodatku nie miała w zwyczaju chodzić w płaskich butach. Może i nadal ubierała się w formalny, bogaty sposób, ale straciła zatęchłość i staroświeckość strojów z obrazu. Co prawda nie nosiła się w wieczorowych sukniach na co dzień — wolała misternie uszyte koszule, garnitury, wszystko czyste i niepogięte, jakby założyła ubrania po raz pierwszy i ostatni — ale nie pozwoliła zobaczyć się w T-shircie, czy, brońcie bogowie, dresie.
Ciekawe tylko czemu ścięła loki na tak krótko? Mówi się, że włosy trzymają wspomnienia. Patrząc na blizny na jej szyi i piersi, na jej chłodne spojrzenie obserwujące obraz własnej rodziny, Nikandros musiała mieć dużo wspomnień. I to pewnie niezbyt miłych.
Jak na zawołanie, kustosz obróciła się na pięcie, szpilki zastukały na marmurowej posadzce.
– Nie mogłabym na nich patrzeć. Niektóre wspomnienia są zbyt gorejącym ranami.
Kiedy już wcisnęli obraz na pakę, współpracownik wyszeptał historię hrabiny technikowi. No tak, pomyślał, zaciskając palce na kierownicy, gdyby miał na własne oczy doświadczać, jak jego cała rodzina płonie żywcem, a on jedyny zostaje przy życiu, też nie chciałby patrzeć im w oczy.
Postać stworzona przez: morrigan
Ostatnia aktualizacja: 22.10.2024

(prawie) wszystkie cytaty z książki A Certain Hunger  Chelsea G. Summers; ten z ciekawostek jest z książki Red Dragon Thomasa Harrisa.

in my case, quite literally, as I've eaten them

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz