Rogi, ogony, zwierzęce uszy, inne dziwaczne elementy wyglądu – w Neoterrze jest swego rodzaju popkultura, pod której nazwą ludzie przemierzają ulice właśnie z nieludzkimi cechami aparycji. Wszystko to jednak uzyskuje się dzięki technologii, a w Novendii... cóż, w Novendii coś takiego występuje zupełnie... naturalnie.
Przez to właśnie Terrell specjalnie się nie rzuca w oczy. Brak rogów, brak ogonów, brak zwierzęcych uszu – po prostu człowiek. Gdy tak sobie idzie przez miasto w długich spodniach, z długim rękawem, czapką na głowie i rękami w kieszeniach, to nikt nawet nie jest w stanie dostrzec tego, co tak naprawdę go wyróżnia z tłumu. Ot, zwyczajny młodzieniec, mierzący niespełna 178 cm wzrostu, więc niewystający ponad resztę ani niestanowiący przeszkody pod nogami. Szczupły, o nieco ciemniejszej karnacji, uważanej nierzadko za opaleniznę lub tenjitsuńskie korzenie, oraz ciemnobrązowych zarówno włosach, jak i oczach, swoją drogą nieco podkrążonych. Kosmyki są przycięte w charakterystyczny sposób: trochę nierówno, z nie za mocnym undercutem po bokach i mulletem z tyłu. Raz wyjawił kumplowi przy piwie, że sam ścina sobie włosy.
Choć może się pochwalić całkiem umięśnioną sylwetką, stanowiącą dowód na dość aktywny sportowo styl życia, wszystko ładnie zakrywają przyduże ubrania. Luźne bluzki, luźne spodnie, luźne bluzy, o tak, w tym się głównie obraca. Jego ulubioną kombinacją outfitową jest koszula z kołnierzem, szersze jeansy, sportowe obuwie (lub glany) i coś na wierzch w stylu casualowej marynarki, bluzy czy skórzanej kurtki; czasami jeszcze dla kaprysu dorzuci krawat. Tak właśnie najczęściej go zobaczymy, do tego wszystko to w miarę stonowanych barwach. Biel, czerń, odcienie szarości, granat i jeans – więcej kolorów trudno się u niego doszukiwać. Ach, jeszcze nierzadko zabiera ze sobą czarną nerkę, którą przewiesza sobie przez ramię. Właściwa część torby z reguły znajduje się na plecach, aczkolwiek ewentualni rabusie mogą sobie pomarzyć o wykradnięciu z niej czegokolwiek; chłopak od razu się odwróci, jak gdyby dostał do głowy powiadomienie czy coś.
Raz chyba ktoś go spytał o piercing. Z pozoru zwyczajne, białe ozdóbki mogą w dowolnej chwili rozbłysnąć światłem. Wersji kolorystycznych jest cała tęcza, nawet z trybem zmieniania koloru jak w klawiaturze gamingowej. Sam Terrell najbardziej lubi opcję limonkową i zwykłą, białą. Zwykle do piercingu dopasowuje ledy w ciuchach, które akurat nosił, jak trafił do Novendii. I jak na złość nie miał wtedy tej jednej czapki z również świecącymi pierścieniami. Ulubionej swoją drogą...
Wreszcie wyciąga prawą rękę z kieszeni i co widzimy? Metal. Sztuczna kończyna kształtem wygląda jak ta humanoidalnego robota: widać łączenia między poszczególnymi płytami, kuliste dźwignie w stawach palców, matowy połysk, gdzieś chyba nawet jakieś światełko mignęło. O dziwo nie słychać charakterystycznych dla filmów sci-fi dźwięków przy poruszaniu, z perspektywy przeciętnego ucha ręka jest niemal niesłyszalna. Co więcej, jej ruch jest w pełni płynny i naturalny, zupełnie jak u jego drugiej, zdrowej ręki... Z tym że tak naprawdę lewą od prawej różni jedynie powłoka imitująca skórę.
Z reguły dopiero wtedy inni zaczynają mu się uważniej przyglądać. Niektórzy zauważają, że spod dziur w spodniach również wystaje metal, a oczy, mimo naturalnie ciemnej barwy, coś mało naturalnie wyglądają. Źrenice nie reagują na natężenie światła, zamiast pełnej czerni można się dopatrzeć obiektywów jak u kamer. Terrell od razu dostrzega ciekawskie spojrzenie. Najczęściej nie reaguje na to specjalnie, udając, że wygląda jak najnormalniejszy obywatel Novendii. Okazjonalnie zarzuci jakimś tekstem na odczepkę, wystawiając na światło dzienne lśniące srebrem górne kły. Co do tego, jakieś dziecko go o to spytało, ale odpowiedział, że oryginalne ukradła mu Wróżka Zębuszka.
Terrell z początku jest bardzo neutralny. Ani nazbyt przyjazny, ani też wrogi. Po prostu jest. Jak ktoś na niego wpadnie, to pójdzie dalej, nie wściubia nosa w nieswoje sprawy, przeprosi, jeśli czymś zawini. W ten sposób zachowaniem nie rzuca się w oczy. Nie chce przyciągać na siebie niepotrzebnej uwagi.
Osoby w Novendii, które zdążyły go poznać (głównie mowa o sąsiadach i sprzedawcach w lokalnych sklepach), w zgodzie powiedzą, że ten chłopak, wbrew nieco zadziornej aparycji, jest całkiem ułożony. Ukłoni się, przytrzyma drzwi, pomoże nieść zakupy. Może przez cały ten czas się nie uśmiechnie, ale użyje samych uprzejmych słów, które w połączeniu z ładną buzią i trochę wyższą tonacją głosu, niż z początku się zakłada, pokażą go jako zaskakująco kulturalną osobę. W sumie jakby tak powyjmował kolczyki, założył schludne ubrania i zaczesał odpowiednio włosy, nikt nie wziąłby go za buntownika.
Z reguły stroni od konfliktów: jak zaczepi go ktoś ewidentnie szukający problemów, w pierwszej kolejności spróbuje po prostu odejść. Nie znaczy to jednak, że ma do takich rzeczy cierpliwość oraz można się po nim wozić. Sam nigdy nie zaczyna bójek, ale sprowokowany nie potrzebuje wiele, by na atak odpowiedzieć atakiem. Aha, czyli koniecznie chcesz sobie nabić guza? No, to masz. Terrell nie pozwoli, by ktokolwiek przeszkadzał mu w jego zajęciach. To samo tyczy się słownych potyczek; szybko nauczył się tutejszego języka i nie zamierza marnować tej umiejętności. Jak trzeba, to puści ładną wiązankę, wytknie wszystkie wady, co mu się nie podoba, na koniec jako ostatni akt dobroci poleci pilnowanie swojego konta bankowego.
Wydaje się nie interesować niczym, mieć kompletnie na wszystko wywalone, jednak w rzeczywistości dużo obserwuje. Niby daszek czapki zakrywa częściowo spuszczoną głowę, niby spogląda gdzieś w tylko sobie znany punkt, ale w sekrecie bada swoje otoczenie. Patrzy, co inni robią, słucha ich wypowiedzi, lecz nie z chęci dowiadywania się o nich, a w celu znalezienia potencjalnego zagrożenia. Co prawda, w Novendii nikt nie czyha na niego i może swobodnie przemierzać ulice, ale pozostał mu nawyk, a co za tym idzie – dość trudno o jego zaufanie. W trakcie rozmowy wygląda na wyluzowanego, aczkolwiek przejawiają się elementy, które wskazują na to, że Terrell nam tak naprawdę nie ufa. Nie mówi wiele o sobie, tylko jakieś pomniejsze, nic nieznaczące fakciki, w myślach zawsze jest przygotowany na ewentualną potyczkę. Wyznacza przestrzeń osobistą i nie pozwala, by ktokolwiek przekroczył granicę, a z pozoru niewinne pytania o zainteresowania czy upodobania traktuje jako intrygę. Nie da się szybko z nim zaprzyjaźnić. Fakt, można robić regularne wypady na piwo, ale Terrell jest gotów w każdej chwili zakończyć znajomość. Z takim budowanie relacji wymaga pewnego poświęcenia.
Co nie znaczy, że jest to niemożliwe.
Nieźle idzie się zaskoczyć, kiedy po przynajmniej częściowym oswojeniu tego buntownika człowiek zobaczy u niego więcej niż obojętność, złość czy sceptyczność. Ha, nawet się uśmiechnie na zabawny tekst! Jeśli przebrniemy przez ten mur, poznamy kogoś, kto serio może stanowić całkiem dobre towarzystwo, a w dodatku pomoże, gdy zajdzie taka potrzeba. Przy dobrych wiatrach nawet dowiemy się o nim więcej – jak się postaramy, odkryjemy, dlaczego tak trudno do niego dojść. Albo wcześniej sami się domyślimy...
Zwykłe umiejętności
Co on umie, w sumie to, co go życie nauczyło: kraść, to znaczy, zarabiać, bić się, to znaczy, radzić sobie z trudniejszymi osobnikami, uciekać przed policją, znaczy się, prowadzić sportowy tryb. O tak, Terrell to dość aktywna fizycznie osoba. Od zawsze lubił sport, dbanie o kondycję, sztuki walki, bo w sumie czemu nie, kto mu zabroni, to tylko niewinne zainteresowanie. Podobnie jak smykałka do technologii. Nie no, to akurat naprawdę z początku było niewinnym zainteresowaniem. Ojciec sam siedział w robotyce, więc często tłumaczył swojemu synowi, jak działają różne systemy, programy czy urządzenia i udało mu się przekazać dalej pasję, zwłaszcza że później Terrell całkiem dobrze zdał popularny w Neoterrze test Kynastona.
Później wydarzyły się różne rzeczy i choć Xenos, zgodnie z przepowiedniami testu, rozwinął się w dziale informatyki, nabytą wiedzę zaczął wykorzystywać do przestępstw. W New Steelfort znany jest z tego, że umie się włamać do niemal każdej bazy, okraść każdego, a do tego stworzył wirusa, z którym do dzisiaj ludzie mają problemy. To właśnie dzięki tym umiejętnościom ma w Novendii pieniądze, mimo że nigdzie nie pracuje.
W sprawach robotyczno-mechanicznych również sobie radzi. Potrafi naprawić podstawowe usterki, bez problemu daje radę, gdy coś się dzieje z jego cielesną mechaniką. Niestety, na tym się trochę kończy talent. Niektóre novendyjskie urządzenia z jego perspektywy są za stare technologicznie, żeby mógł sobie z nimi poradzić, a naprawianie własnych bajerów w tych warunkach (w dodatku bez pomocy prawdziwego znawcy) też ma swoje granice. Trzeba przyznać, że Xenos gdzieś tam w głębi obawia się, że coś poważnego zacznie się dziać z modyfikacjami, ale nikt nie będzie w stanie mu pomóc. A potem sobie myśli, że nie, no, tak długo nie będzie tutaj tkwić. Prawda?
Dobra, Chase zainstalował jakieś poradniki, powinien dać radę.
Technologia
Wykrywacze metalu będą przy nim szaleć. Może ktoś nawet zażartuje, że Terrell jest naszprycowany metalem, nieświadomy, że to akurat prawda. Zapytany o rasę zawsze odpowie, że jest człowiekiem, ale ile tak naprawdę w nim człowieka, stanowi inną kwestię. Sam ma problem z odpowiedzeniem na to pytanie. Ręce, nogi, gałki oczne, płuca – wszystko to zastępuje technologia. Jakby tego było mało, w krwi pływają nanoboty, głęboko w uszach tkwią głośniczki do rozmów telefonicznych i słuchania muzyki, a w mózgu siedzi czip. Czy ma też mechaniczne serce? Jak najbardziej. Ogólnie Xenos to cyborg; jak w sumie zdecydowana większość społeczeństwa, z którego pochodzi. Tam trudno znaleźć osobę bez jakichkolwiek modyfikacji, a wymienianie kończyn to swego rodzaju trend. Ha, nawet zęby wymieniają na sztuczne, bo nikt nie ma czasu na dentystę.
Oczywiście, Terrell zainwestował trochę więcej w swoje cacka. Poza lepszą podstawową funcjonalnością i wytrzymałością prawa ręka posiada kilka dodatkowych funkcji: palec wskazujący strzela laserowymi pociskami, kciuk razi prądem, zaś środkowy może robić za zapalniczkę (fajny trick czasem robi, chyba wiadomo, jaki). Nogi posiadają mechanizm pozwalający na dalsze skoki. Dodatkowo każda z kończyn cechuje się zwiększoną siłą... cóż, nikt nie chce oberwać metalową pięścią. Najlepsze jednak są oczy: noktowizor, celownik, obliczanie trajektorii ruchu, wyświetlanie różnych informacji, w tym tekstu i obrazów z Internetu to tylko opis ich możliwości w dużym skrócie. Mogą nawet tworzyć wirtualne elementy, zawieszone w przestrzeni – coś jak aplikacje na komórki, które za pomocą kamery wyświetlają stworzonka, jak gdyby autentycznie znajdowały się w pokoju. Niestety jest to widoczne tylko dla Terrella. No, chyba że jakoś udostępni obraz. A da się! Działa to dokładnie jak włączanie kamery w rozmowie wideo... Przynajmniej tak podejrzewa, bo w Novendii jeszcze tego nie sprawdzał.
Czip również pełni swoje funkcje. Stanowi dodatkową pamięć oraz przechowuje wszelakie dane na temat samego, hm, użytkownika. W Neoterrze pomaga to w identyfikacji osób, namierzaniu i tak dalej. Technicznie można nawet pobierać z niego informacje, ale władze starają się nie używać tego pochopnie, bo to narusza prywatność, coś tam, coś tam, czy na pewno się do tego stosują, to już trudno stwierdzić.
Skrzywił się na ból, który rozszedł się po jego ciele. Podniósł powieki, lecz nie ujrzał nic poza białym, kręcącym się kółkiem. Spróbował poruszyć kończynami, niestety nie mógł. Nie pozostało mu nic innego, jak odczekać te kilka sekund, nim kamery oczu wreszcie się uruchomiły, a na środku pojawił się napis:
Włączono tryb oszczędzania energii.
— Ustaw tryb oszczędzania energii na pięćdziesiąt procent — mruknął pod nosem.
System wykonał polecenie, chwilę później odzyskał czucie w kończynach. Chase przecież mówił, że to całe oszczędzanie nie uruchamia się z byle powodu. Może doszło do jakiegoś błędu. Nie zdziwiłby się, w końcu niedawno wprowadzili tę funkcję. Nie to jednak było teraz ważne.
Powoli podniósł się do pionu, od razu objął wzrokiem otoczenie. Zamrugał parę razy, chowając szybkę kasku, zmarszczył nieco brwi.
Z trzech stron otaczały go wysokie drzewa, zaś za sobą miał wyjście na polanę. Sam jej środek zdobił gigantyczny łuk, dokładnie taki, jak na Arch Plaza. To nie był jednak Arch Plaza.
To nawet nie był New Steelfort.
Panowała wokół kompletna ciemność, a jedynym źródłem jakiegokolwiek światła były neony w jego własnym kasku, piercingu, kończynach i ubraniach. Gdzie ulice, gdzie budynki, wysokie drapacze chmur? Żadnego z tych nie znalazł w zasięgu wzroku. Władała tu przyroda, jak gdyby nietknięta ludzką ręką. Tylko ten jeden łuk stanowił jakikolwiek dowód na wcześniejszą obecność człowieka.
— Co do chuja… — szepnął do siebie.
Sprawdził pospiesznie zasięg. Nie było go. Nie miał dostępu do sieci ani Internetu.
Niedobrze.
Namierzył swój motor, na szczęście leżał niedaleko. Podbiegł do niego, sprawdził pobieżnie jego stan. Oddetchnął z ulgą, gdy stwiedził, że pojazd nie rozbił się bardzo, a był tylko trochę uszkodzony. Powinien jeszcze móc jeździć.
Usłyszał jakieś szmery, czym prędzej bardziej przykucnął. Zgasił wszystkie swoje neony, przyczaił się gdzieś w krzakach.
Ku jego zdziwieniu system wykrył nadchodzących ludzi. Chwilę później spomiędzy drzew wyłoniło się kilka osób w kamuflujących mundurach i z bronią w pogotowiu. Ostrożnie zbliżali się do łuku, dokładnie się rozglądając. Terrell skorzystał z chwili, by włączyć w motorze cloaking, a następnie schować się za pniem. Światło latarek błysnęło w jego kierunku, na szczęście kroki nie stały się głośniejsze – grupa go nie zauważyła.
Coś mówili do siebie, lecz nie rozumiał ani słowa. Co to był za język? Nigdy takiego nie słyszał. Przygryzł dolną wargę, wykonał nieco głębszy wdech.
Odczekał, aż nieznajomi oddalą się od niego na bezpieczną odległość, po czym wsiadł na swój motor. Ostrożnie nawigując przez las, próbował się jakoś z niego wydostać. Kierował się mniej więcej w jedną stronę. Na asfaltową drogę dotarł całkiem szybko, lecz zaniepokoiło go, że już się zrobiło widno. Aż tak długo był nieprzytomny? Przecież zegar w jego systemie pokazywał, że nie upłynęło tyle czasu.
Jechał przed siebie, stopniowo przed nim ujawniało się pole. Przyspieszył, wyprzedził jakiś średniej wielkości pojazd. Będąc tuż obok, przyjrzał mu się dokładnie. Co to był za model? Nigdy takiego nie widział. Wyglądał tak…
Staro.
Wreszcie wyjechał z lasu. Wyprostował się, zwolnił, gdy dostrzegł stojącą przy drodze zieloną tablicę z bardzo podobnym pismem, ale nieznanym znaczeniem. Jeszcze bardziej zwolnił, gdy popatrzył na pierwsze budynki.
To…
To nie mogła być Neoterra.
Rodzina
Wielki dom rodziny Xenos od lat był pełny domowników. Najwyżej położoną, największą sypialnię zajmuje głowa rodziny: babcia, Zakiyya Xenos. Zimna jak metal, który buduje większość jej ciała, zapatrzona tylko w pilnowanie swego stale rozrastającego się biznesu. Jej dzieci już dawno osiągnęły dorosłość, więc nie podaje im matczynej ręki. Jedynie zapewniła podstawowe pozycje we własnej korporacji i kazała samodzielnie wspinać się po szczeblach.
Wujków i ciotek tu co nie miara. Zakiyya urodziła czwórkę potomstwa, każde potem przyprowadziło swoich małżonków, jeszcze pojawiły się liczne wnuki. Ciężko zatem przyjść do domu i nie zastać w nim nikogo.
Obecnie tylko dwie sypialnie są puste (nie licząc tych gościnnych): jedna należała do samego Terrella, druga do jego rodziców. Cóż, nie mieli tyle szczęścia, by móc tak jak reszta długo pławić się w rodzinnym bogactwie. Ojciec uległ wypadkowi w pracy i skończył z dziurą w głowie po malfunkcji jakiejś maszyny. Matka z kolei niedawno próbowała uciec, zostawiając za sobą wszystko, włącznie z własnym synem, ale od rodu Xenos nie da się tak łatwo odciąć. Szanse miał na to tylko Terrell. Wydostał się z piekła, które spuszczała na niego rodzina, a potem przygotował dla niej swoje własne.
Reszta
- Chase Kryptos – wspólnik, partner in crime. Ma strasznego fioła na punkcie składania maszyn i ustrojstw, w sumie też to on wpadł na tryb oszczędzania energii, instalowanie poradników oraz inne badziewia, które trzyma w sobie Terrell. Razem siedzieli w kradzieżach, jakoś sprawiając, że włamywanie się i wykradanie pieniędzy czy informacji było dla nich prawie grą... aż w końcu wyświetlił się wielki napis: „Game Over”.
- Nolan Apperlo – Czy na pewno chcesz przenieść informacje o tym użytkowniku do kosza?
- pan Wolinsky – landlord spod jedynki. Na początku trochę sceptycznie podchodził do Terrella, głównie ze względu na wygląd, ale jak tylko tamten oznajmił, że chce wynająć jego mieszkanie, mężczyzna od razu poszedł po umowę. Terrell ma z nim stosunkowo neutralną relację; jedynie narzeka, że musi czynsz płacić w gotówce, specjalnie pukając do mieszkania staruszka.
- Zawadzka – sąsiadka spod trójki, bardzo wścibska, pragnąca wiedzieć wszystko o wszystkich. Już było parę sytuacji, kiedy próbowała wypytać Terrella o różne rzeczy (rodzina, pochodzenie, powód zamieszkania tutaj, praca), ale nie uzyskała nigdy w pełni zadowalającej odpowiedzi.
- Jacob i Helen McColly – państwo z mieszkania naprzeciwko Terrella. Właściciele yorka, który szczeka, ilekroć ktokolwiek przejdzie koło drzwi.
Ciekawostki
- Tak, jest wodoodporny.
- Nie, jego mechaniczne serce nie bije. Można usłyszeć co najwyżej pracę silniczka i pompy.
- Nie, kończyny nie odczuwają bólu ani zmęczenia.
- Tak, może jeść normalne jedzenie. Ma sztuczne płuca i serce, nie przewód pokarmowy. Uwielbia mięso z grilla, rogale i piwo.
- Mimo bycia zawodowym rabusiem w New Steelfort, w Stellaire ostrożnie podchodzi do kradzieży. Nie mając odpowiedniego sprzętu, nie może sobie pozwolić na wielkie akcje... ale wybieranie mniejszych sum z kont bogaczy nie stanowi dla niego żadnego problemu.
- Piraci na motorze jak mało kto. Ostatnio też polubił dłuższe przejażdżki na obrzeża Stellaire, a nawet poza miasto. Lubi sobie popatrzeć na budynki i konstrukcje, których w Neoterrze nie da się znaleźć.
- Pali. Osobiście uważa, że papierosy w Neoterrze są lepsze, ale ogólnie nie jest jakoś bardzo uzależniony. W zasadzie pali tylko w sporym stresie i nerwach. Co nie zmienia faktu, że w ostatnim czasie stres niechętnie go opuszcza.
- Bardzo lubi lizaki i gumy do żucia.
- Śpi tylko 3-4 godziny na dobę. W Neoterrze są sposoby na to, żeby człowiek potrzebował mniej snu, ale Terrell aż tak bardzo z tego nie korzysta, bo to uzależnia. A teraz to w ogóle musi sam sobie radzić, bo siedzi w Novendii. Okazjonalnie zarzuci energolem.
- Odrobinę zabawne jest to, że taka z niego technologiczna osoba, a nie umie grać w żadne gry komputerowe... wróć, nie umie grać w żadne tutejsze gry komputerowe. W Neoterrze takie typowe, jak to się mawia, klawiaturowce lata temu wyszły z mody. Teraz wszyscy gracze siedzą w VR.
- Dokarmia uliczne koty w okolicy. Z nudów potrafi nawet kupić smaczki i pójść na przechadzkę po innych dzielnicach, żeby rozpieścić mieszkające tam futrzaki.
Miejsce zamieszkania
Dzielnica niczym się nie wyróżnia – nie jest ani super zadbana, ani obskórna i odstraszająca. Prosty blok z jakimś graffiti na ścianie przedstawiającym widok na futurystyczne miasto, które pojawiło się dość niedawno. Raz zostało zamalowane, ale szybko powróciło większe i z awarią prądu w całym budynku, z którą technicy męczyli się cały dzień. Innym razem miasto częściowo przysłonił jakiś nużący mimo rzucających się w oczy kolorów, trudny do odczytania napis. On też szybko zniknął i ponownie nie było prądu. Ktoś postanowił powiadomić o tym wszystkim policję, ale tamta nie była zbytnio skora do zajęcia się sprawą. Ostatecznie wszyscy zostawili graffiti w spokoju.
Pewne mieszkanie na drugim piętrze przez długi czas stało puste, dopóki nie wprowadził się do niego jakiś młodzieniec. Nikt z sąsiadów jakoś nie zauważył samego momentu wprowadzenia. Nie było żadnego witania się z innymi mieszkańcami, wnoszenia mebli i pudeł po schodach – wieść o nowym lokatorze rozniosła się dopiero, gdy starszy pan spod jedynki w rozmowie z kimś przypadkiem napomknął, że niedawno znalazł najemcę.
Innym razem kobieta spod szóstki, wyprowadzając swojego czworonoga, trafiła idealnie na moment wychodzenia młodzieńca z mieszkania. Oznakowane piątką drzwi otworzyły się, ukazując nie tylko lokatora, ale też przedpokój. Wnętrze nie rzucało się ani trochę w oczy: puste ściany, brak jakichkolwiek ozdób, roślin, szafek. Było widać tylko leżące na podłodze dwie pary butów. Sąsiadka nie mogła powstrzymać się przed zaczepieniem młodego i przy okazji prawie dyskretnym zerknięciem do środka.
„To taki styl, industrialny”, tłumaczył sąsiad z czwartego piętra, gdy kobieta opisała mu mieszkanie. Nie widziała wszystkich pomieszczeń, ale udało się jej zerknąć do dużego pokoju, wydającego się na większy niż normalnie ze względu na brak mebli... Chyba że były one poukrywane za ścianą oraz w drugim pokoju. Nad kuchnią i łazienką nikt się nie zastanawiał, bo tam musiało coś być.
„Nie, nie, Wolinsky mówił przecież, że to mieszkanie jest do remontu, dlatego przez tyle czasu nikt go nie chciał wziąć”, mówiła z kolei sąsiadka spod trójki. Podała jeszcze, że według słów właściciela nie było tam wszystkich mebli, a część ścian czekała na malowanie. Poprzednie osoby, które oglądały mieszkanie, narzekały na wygląd oraz brak części sprzętu RTV i AGD, w tym pralki i zmywarki, ale gdy ten jeden młodzieniec się rozejrzał, od razu poprosił o umowę.
„Ha, jeszcze wziął komórkę garażową”, pochwalił się Wolinsky, dodając, że młody potrzebował gdzie trzymać swój motor. A przynajmniej tak nazwał pojazd, bo gdy starzec go zobaczył, nie był w stanie nazwać tego motorem. Niby miał ogólny zarys, ale świecił neonami, tablica rozdzielcza jakoś tak dziwnie wyglądała, a silnik z tyłu nie przypominał żadnego znanego mu silnika. Ech, pewnie coś nowego, napędzane magią czy czym tam.
Gdy Terrell siedzi w swoim mieszkaniu, czasami łapie sam siebie na cichym oglądaniu tego wszyskiego, co go otacza. A otacza go niewiele. Jego mieszkanie w New Steelfort wygląda zupełnie inaczej: przepełnione technologią, z ozdobami, neonami. A jakie ma stanowisko pracy! To niebo a ziemia w porównaniu z jakimś novendyjskim laptopem na stole jadalnianym. Jeszcze mężczyzna regularnie zapomina go podłączyć do ładowania, dopóki nie dostanie powiadomienia. Ach, jego neoterrańskie królestwo! Ma nadzieję, że policja jeszcze się do niego nie dobrała. Odkąd tu trafił, martwi się, ponieważ zapisał mieszkanie na to samo nazwisko, co bazę. Że też o tym nie pomyślał! Przynajmniej komputer ma dobry system antywłamaniowy. Nawet jeśli policja zrobi napad, to zbyt wiele nie wyniesie, a gdy Terrell wróci, to wszystko odbuduje.
O ile uda mu się wrócić.
Ładowanie.
Ładowanie..
31 października 2024
W Neoterrze nie ma takiego święta, jak Halloween. Była to zatem pierwsza styczność Terrella z tego typu wydarzeniem. Oczywiście, klawiatura poszła ruch, miał miejsce pewien research. A jak same odczucia? Jak nastawienie na święto duchów i upiorów?
Opovember 2024
1 listopada 2024
Opowiadanie o jednych z pierwszych momentów Terrella po wpadnięciu przez portal do Novendii.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz