29 stycznia 2024

your blood drool attracts the flies

Z A H R A
زهرة

Wiek: w dokumentach 24 lata. Jak jest naprawdę, to inna sprawa.
Data urodzenia:13.12
Płeć: kobieta. chyba. jest butch i to się liczy
Rasa: ghul. taki trochę demon, trochę zombie, trochę cholera-wie-co.
Pochodzenie: Bharat. Nie, czekaj, nie, Solmaria. Sorry, pomyłka, Novendia. Tak, na pewno Novendia.
Zawód: pół etatu jako ekspedientka sklepu muzyczno-filmowo-gierkowego (ogólny świat nerdów) z domieszką papiernika - Imppik.
A tak sercem i duszą to jest streamerką na platformie vvitch pod pseudonimem yrfavd3mongrrl.
Opis: born to cause problems on purpose, forced to exist in a society. Twój lokalny diler trawy, humorku i ultrachaotycznie spędzonego wolnego czasu. Potrafi oświadczyć się pierwszej lepszej lasce, która była dla niej miła w supermarkecie. Udaje, że jest gejmerem, motorheadem, i generalnie super cool chill osobą, ale żadna z tych rzeczy jej nie wychodzi. Wcale nie ma pięciu niezapłaconych mandatów. I ciała w lodówce.
Aparycja
Osobowość
Umiejętności
Historia
Relacje
Ciekawostki
Wątki
Indywidualne
Eventy
Wbiega do nocnego zdyszana, powietrze formujące kłębki dymu wokół jej ust, jakby, mimo całkiem przystępnej jak na zimę temperatury, ona właśnie teleportowała się z tropików.
– Dobry – rzuca kasjerce, znikając między półkami przekąsek. Ma zdrapany głos, jakby spędziła ostatnie godziny, wypalając paczkę, czy dwie. Albo jakby nie odzywała się do nikogo przez kilka dni.
Jest trzecia w nocy i Asha z chęcią skończyłaby zmianę albo chociaż się zdrzemnęła. Prawie udało jej się zrobić to drugie, bo nikt od dłuższego czasu nie wszedł do sklepu. Tylko teraz ta wtargnęła, ze zdeterminowanym spojrzeniem, jakby chciała obkupić cały asortyment.
Znudzona i nieco ciekawa tajemniczej klientki w środku nocy, Asha spogląda na komputer z transmisją kamer bezpieczeństwa.
Dziewczyna ma dziwnie ceglaną skórę, chociaż i tak większość jej nie jest odkryte. Ma na sobie parę warstw, wełnianą czapkę i szalik, grube rękawiczki i wysokie glany. Wszystko w monochromie (choć ewidentnie znoszone i przyduże, jakby wyciągnęła ubrania z szafy ojca, czy dziadka), przez co może ta skóra jeszcze bardziej się odznacza. Może mieć jakieś dwadzieścia parę lat, choć ze swoimi nerwowymi ruchami przypomina bardziej nastolatka, który jeszcze nie wzrósł w swoje nowo-przydługie kończyny. Masa tatuaży, pokrywających ją dosłownie od stóp do głów jednak kontrastuje infantylności - nie może być nieletnia. Jedna z jej nogawek jest nieco bardziej wypchana, jakby ta coś do niej wcisnęła. Z końca dżinsu, tuż nad butem, wyłazi coś… futrzastego?
Ściąga trzy paczki czipsów z półki, wciskając pod pachę rolkę ciasteczek, a w zęby łapie opakowanie suszonej wołowiny. Przez nagły ruchem głowy, czapka spada jej z głowy i odkrywa fryzurę (i coś jeszcze). Włosy są krótkie, spadają falami tuż za uszy, podzielone pośrodku na czerń i biel. Uszy są przydługie, prawie elfie. A na czole… zza grzywki wysuwają się dwa rogi.
Dziewczyna (teraz widać, że bardziej przy kości, niż nie, albo jakby to dobrowolni celibaci z internetu nazwali z odpowiednimi kobiecymi krągłościami) podchodzi do kasy i teraz mniej przypomina człowieka. Bardziej jakiegoś diabełka z dziecięcych bazgrołów. Dwukolorowe oczy obserwują kasjerkę.
– Sorry, mam tylko gotówkę – szczerzy zęby, ostre i szpiczaste jak pułapka na niedźwiedzie. O dziwo, jej dłonie nie kończą się szponami. Całkiem ludzka ręka, zakończona krótkimi, niezdarnie pomalowanymi paznokciami, ciska banknoty na ladę. Wytatuowane kłykcie suną po blacie. Twarz (na której też są ze trzy dziary, największa ta pod okiem, wyglądająca jak szlaczek. Albo tekst w obcym alfabecie), zarumieniona od mrozu, jest pełna piegów. I piercingów.
Kasjerka zbiera pieniądze i zaczyna wydawać resztę, kątem oka obserwując dziewczynę. Ta zdążyła już wcisnąć czapkę na głowę, choć teraz, kiedy kasjerka wie o rogach, wygląda ona na dziwnie zdeformowaną. Coś zaczyna drgać w nogawce dziewczyny i kasjerka chyba musiała wydać z siebie dźwięk, bo dziewczyna wybucha urywanym śmiechem.
– Spoko, to tylko mój ogon. Patrz – odsuwa się od lasy, żeby podciągnąć lewą nogawkę. Faktycznie, wokół nogi owija się długi, wąski ogon zakończony ciemniejszego koloru, szorstką w wyglądzie, kitą.
W ogóle noga nie jest nogą, tylko protezą, od kolana w dół ciągnie się maszyneria, połyskujący w sklepowych halogenach metal i syczące trybiki. Trudno powiedzieć, czy napędzane magią, czy zwykłą elektryką. Obudowa protezy jest misternie zlanym metalem, układającym się w zawiłą teksturę, przypominającą trochę jakąś kolczastą roślinę. Jakby dziewczyna weszła w niezwykle gęsty krzew różany albo ciernie, i od razu po tym zalała protezę srebrem, czy innym błyszczącym metalem.
Asha podnosi wzrok na twarz dziewczyny, która zmierza ją gęstym wzrokiem.
– Jestem Zahra – oblizuje usta, mrużąc oczy. Stuka po blacie palcami w równym, statycznym rytmie – słuchaj, mogę też zapłacić… w inny sposób.
Asha rzuca okiem na garść banknotów. Brakuje dwóch funtów. Marszczy brwi, zwraca wzrok na zegar. Jeszcze cztery godziny do końca zmiany. Jak tak dalej pójdzie, to umrze z nudy.
– Zapłacisz pieniędzmi, jak normalny człowiek – wzdycha Asha, wciskając banknoty do kasy. Podnosi wzrok na dziewczynę. Nie jest brzydka, a skoro zaproponowała, to ma dobry gust. Asha jeszcze raz rzuca okiem na zegar. Umrze z nudów – Za dziesięć minut przy tylnym wyjściu. Otworzę ci.
Dziewczynie zapalają się oczy, oblizuje wargi.
– Super. Jestem Zahra.
– Wszystko jedno – Asha przewraca oczami, ale przedstawia się dziewczynie tak czy siak – Widzimy się za dziesięć minut.
Zahra kiwa głową, zabiera wszystkie swoje manatki, i znika ze sklepu.
Dziesięć minut później faktycznie czeka przy drzwiach na zaplecze.
– Wyłączyłaś kamery, co nie? – Zahra wbija swoje dwukolorowe oczy w Ashę, znów się oblizuje, jakby chciała ją dosłownie pożreć, a nie metaforycznie. Asha marszczy brwi. Co za głupie pytanie.
– Na zapleczu nie ma kamer.
Zahrze rozbłyskują oczy, uśmiech przecina jej twarz długą, szeroką linią. Serio ma ostre zęby.
– Zajebiście.

Po dwudziestu minutach z tylnego wyjścia wychodzi Zahra. Sama. Przeciąga przydługim rękawem po ustach, ścierając krew z twarzy. Oblizuje wargi, wyszczerza zęby w radosnym, usatysfakcjonowanym uśmiechu. Wraca do domu.
O Ashy świat nigdy już nie usłyszał.
Postać stworzona przez: morrigan
Ostatnia aktualizacja: 08.10.2024
nagłówek w oparciu o scenę z Smiling Friends (bo jest bardzo zahracoded), tło autorstwa G. Bartletta, teksturka

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz