Spotykasz Isarra, co widzisz? Na pewno długaśny, silny ogon, którego sploty wiją się leniwie za naszym ulubionym nagą, rzeczona część ciała z pewnością jest jedną z bardziej rzucających się w oczy bądź co bądź nie ma dużo ludzi jego rasy w Novendii. Wężowa połowa ciała jest pokryta bladoniebieską łuską z ciemniejszymi rozetami, taka sama sytuacja występuje na przedramionach Isarra, które nie są pokryte zwykłą skórą. Unosisz wzrok i napotykasz zniesmaczone i bardzo zirytowane spojrzenie złotych oczu, których właściciel zdecydowanie nie jest zadowolony z faktu, że się na niego gapisz. Rudawe rzęsy okalają błyskające ślepia, a tego samego koloru brwi marszczą się gniewnie. Sama twarz jest gładka, bez większych skaz i blizn, jednakże upstrzona drobnymi piegami, są jednak dwa większe, z których jeden jest pod zewnętrznym kącikiem lewego oka, a drugi pod ustami po prawej stronie. Same usta raczej (czyt. nigdy, chyba, że obecny jest Minu) nie uśmiechają się przyjaźnie, zaciśnięte w wyrazie wiecznie towarzyszącej Isarrowi złości. Dolna warga jest przekłuta dwoma złotymi kolczykami, w postaci prostych kółeczek, jedni po każdej stronie. Skoro już o kolczykach mowa to warto wspomnieć, że na spiczastych jak u elfa uszach botanika widnieje kilka innych, mogą pojawiać się w różnych kombinacjach, bo przecież nie po to ma całą szkatułkę tego. Miedziana czupryna rzuca cień na facjatę, widać, że jej właściciel nie lubi chodzić do fryzjera, bo przydługie kosmyki wpadają do oczu i często są odgarniane w geście poirytowania, owe włosy potrafią wyglądać jak gniazdo z rana i to tyle chyba, bo nie wiem co więcej napisać.
Dość o mordzie tego gada, bo nawet jeśli Isarr nie wygląda, to daleko mu do twinka, olaboga niemożliwe, ale owszem, naga ma mięśnie, ale w normalnych rozmiarach, koszulki nie wybuchają mu na cycu jak się flexuje, więc don’t worry. Jakoś w końcu musi przestawiać te wszystkie ciężkie donice. I dźwigać ciężar swojej zajebistości.
Dobra, teraz ta gorsza część i guess… ubrania. Zacznijmy może od tego jakie kolory on nosi, bo to jest prostsze, Isarr ma problemy z dobieraniem kolorów, więc generalnie idzie w jakieś stonowane kolory, nic oczojebnego ani krzykliwego, lubi niezbyt intensywne odcienie zieleni, akceptowalne są też nie wypalające oczu pochodne pomarańczowego i wszelkie szarości oraz czerń. Białego nie nosi bo to za łatwo się brudzi, a przecież Isarr pracuje z ziemią i roślinkami. Garderoba Isarra jest o połowę mniejsza, no bo… on nie nosi spodni ani butów, ani skarpetek, w sensie generalnie, bo czasami niewygodnie mu iść z ogonem gdzieś, to ma jakieś tam emergency pary tych części ubioru. Ma za to pierdyliard golfów w różnych odcieniach, na te spokojniejsze dni, kiedy zaszywa się w swoim pokoju pijąc tony herbaty. Na okazje kiedy musi jednak wyjść do tych ludzi to ubierze jakąś kamizelkę z roślinnymi motywami, czy ładną koszulę. Jednak nigdy krawat, zresztą nawet nie potrafi go wiązać. Ma też mnóstwo różnych przypinek, generalnie z wizerunkami roślin lub węży, ale ma. nwm nie bijcie za ten opis, nie umiem, a moja znajomość mody jest na poziomie podziemnego parkingu.
“Jak większość magicznych stworzeń Bharatu, nagi są obdarzone łagodnymi i ciepłymi sercami, ludzi zaś traktują niczym urocze dzieci, na których naiwne pytania należy odpowiadać tak, by ubogacić ten dziecięcy umysł.” – Tego pewnie byście się spodziewali po nadze nie? Przyjaznej, inteligentnej istoty, bo przecież tak opisana jest ta rasa. Jeżeli to jest kryterium do bycia nagą to Isarr chyba jest oddzielnym gatunkiem. Ciepłe serce, też mi coś, może dla Minu, ale gdzie dla jakiś randomów z ulicy.
Widocznie osoba, która to pisała nie spotkała Isarra, ale już mniejsza z tym.
Isarr nie jest zły per se, pomimo bycia wiecznie wkurzonym i sypaniem mało pomocnymi komentarzami na temat czyjejś osobowości czy zachowań. On po prostu nie lubi wszystkich po równo.
Jakby fraza “I don’t give a fuck” miała zostać spersonifikowana, to naga byłby dość celu. Jego nie obchodzi, że jego przytyki są uszczypliwe, jego nie obchodzi, że jako sprzedawca powinien być miły dla klientów, jego nie obchodzi, praktycznie nic, chyba że ma to bezpośredni wpływ na życie jego albo Minu. Inaczej kogoś opinia jak i jego życie jest simply irrelevant według Isarra.
Jednak, jeśli, bardzo, bardzo musi, to chyba potrafi się zachowywać w akceptowalny społecznie sposób, bez patrzenia się na innych jakby byli winni oddychania za głośno. Przykładem tego może być fakt, że czasami obniża ceny dla pewnych osób, więc nawet jeśli nie pokazuje tego, to nie jest do cna egoistyczny i nieczuły. Jest też zaprzyjaźniony z krukowatymi w mieście, które często dokarmia dość regularnie, a zwierzęta mają czuja względem podłych ludzi nie? Uwielbia koty, kolejne zwierzęta, które są ciepło postrzegane przez nagę i niezwykle ubolewa nad faktem, że nie lubią jego dotyku, ze względu na zimne dłonie i to, że jednak czują od niego w jakimś stopniu węża. Jego numer widnieje w wielu szpitalach, jeśli potrzeba dostaw jakiś rzadkich leczniczych roślin, a przecież nie ma, aż tak wielu ludzi z tyloma licencjami i uprawnieniami ile ma Isarr, dostawy od niego są również w takich wypadkach darmowe.
Przyjaciele? U niego to dość krucho z tym, bowiem złotooki ma problemy z uzewnętrznianiem swoich emocji, poza irytacją i złością. Lekka poprawa zachodzi w towarzystwie Minu, młodszego kuzyna Isarra, potrafi być w miarę troskliwy, sam nie miał zbyt szczęśliwego dzieciństwa, więc stara się umożliwić nastolatkowi szczęśliwe życie i wsparcie w rozwoju. Więc może nie jest aż tak strasznie zły, jak mówią o nim klienci i większość ludzi, która weszła z nim w kontakt? Dba o niego, kupuje wszystko co potrzebne, siedzi i rozwiązuje zadania domowe, pomimo tego, że powinien robić zamówienia, wspiera jak może. Stara się być wszystkim czego on nie miał, a co chciał kiedy był młodszy.
Co do miłości, to szczerze mówiąc nie wiem, jedyny wzorzec jaki on miał był dość lichy, co odbiło się na nim znacznie. Zresztą mało to ważne, on ma ważniejsze rzeczy na głowie niż błahostki tego typu.
Magiczne:
– Magia – Isarr jako istota magiczna ma naturalny talent do wszystkiego w tym zakresie, szczególny wykazując z działu magii naturalnej. Pojmuje on skomplikowane zaklęcia i pamięta ich od groma, zwykle nie używa jej zbyt często, chyba że do poprawiania stanu swoich roślinek, czy nakładaniu zaklęć ochronnych na te, które idą to transportu. Nie znaczy to, że jego umiejętności w innego typu czarach się przykurzyły, z pewnością pamięta wszystko czego się nauczył.
– Pasywna magia – Jest to szczególne dla Isarra, pomimo swojego charakteru jest on otoczony obłoczkiem pozytywnej magii, która pomaga wszystkiemu czego się tknie, zablokowany zamek? Otworzy się. Drobne zadrapanie? Uleczy. Wycieńczenie? Pomoże odzyskać trochę energii. Naga nie jest w stanie tej konkretnej umiejętności kontrolować, działa zawsze i wszędzie.
Niemagiczne:
– Bezszelestne poruszanie się – Więc, to mówi samo przez się, kroków nie słychać, bo no… Isarr nie ma nóg.
– Zmysł węchu – Jak na węża przystało zapach stanowi w życiu nagi ważną część, czuje wyraźniej, intensywniej. Więc w miarę możliwości nie bierzcie intensywnych perfum do jego sklepu, bo zirytujecie go tylko bardziej niż już był.
O ile nagowie w Bharacie kojarzą się z niesamowitymi istotami to jednak są też przypadki kiedy rodzina może wyglądać niezbyt kolorowo. Tak było w przypadku Isarra, młody naga dorastał w domu, który należał do małżeństwa, które nie kochało się w żadnym stopniu, kłótnie były na porządku dziennym, a matka Isarra na przestrzeni lat popadła w alkoholizm, sam ojciec rzadko bywał w domu, złotooki nawet dobrze nie pamięta jego twarzy.
Sytuacja ogólnie była zła, ale było tylko gorzej kiedy wyszło na jaw, że matka miała kochanka, a Isarr nie był biologicznym dzieckiem Hamira. Obecność młodego nagi z tolerable przeszła do irytującej. Krótko, po tym Leandra, matka, umarła, zapiła się na śmierć, a miedzianowłosemu przyszło żyć samemu w dużym domu. Hamir pojawiał się rzadko, rzucając kopertę z pieniędzmi i wychodząc najszybciej jak się da.
Taki układ niezbyt przeszkadzał nastolatkowi, szybko nauczył się zajmować sam sobą, a jasno postawiony cel dodawał determinacji, żeby przykładać się do nauki. Musiał szybko dorosnąć…
Lata upływały a Isarr rył w książkach jak się da i kiedy przyszedł czas wyborów studiów dostał się z pierwszego miejsca, egzaminu wstępu rozwalił w drobny proch, a próg wstępu przeszedł jakby go tam nie było. Dorabiał udzielając korków, chociaż ze stypendium i dofinansowania radził sobie dość dobrze, więc raczej nie przymierał głodem.
Chwilę przed tym jak ukończył studia jego ojciec umarł, a z racji, że był jedynym spadkobiercą odziedziczył rzeczoną fortunę, która pozwoliła mu się przeprowadzić i zacząć życie w innym miejscu, a dokładniej mówiąc stolicy Novendii, Stellaire. Wynajął małe mieszkanie i zaczął się wkręcać w półświatek botaniczny, budując relacje i tworząc układy między innymi botanikami. Wszystko co zrobił zaczęło działać w momencie kiedy kupił miejsce na swój sklep, a kilka lat później “Mimozy” weszły do życia, jako jeden z lepiej zaopatrzonych sklepów botanicznych.
W międzyczasie naga wystąpił o wiele licencji pozwalających na posiadanie roślin, które są zagrożone w ramach repopulacji albo tych, które były skrajnie niebezpieczne.
I jesteśmy w teraźniejszości, z Issarem, który w grupach interesujących się florą jest znaną osobą.
Rodzina:
– Rodzice – no comment.
– Minu Nerikare – o ile za bardzo tego nie okazuje słownie, to czyny Isarra odkrywają to jak bardzo uwielbia swojego młodszego kuzyna, nie jest w stanie się oprzeć kiedy nastolatek go o coś poprosi. Jedna z niewielu słabości Isarra. Poza tym, ten dzieciak jest uroczy, jak niby ten gburowaty wąż ma się bronić? Tudzież jest jedynym członkiem rodziny, którego lubi.
– Genna Nerikare – Matka Minu, Isarr nigdy nie lubił swojej ciotki, z chęcią przyjął do siebie Minu, kiedy Genna napisała do niego, że nie jest w stanie się nim zajmować.
Sklep:
– Pani Filemona – Starsza pani, która jest regularnym klientem w sklepie Isarra, pomimo jego sceptycyzmu okazała się całkiem knowledgeable i wie jak utrzymać swoje rośliny w dobrym stanie. Naga względnie ją szanuje, ma nawet specjalną zniżkę dla niej.
– Vincenty Hibbis – Kurier, który według Isarra jest na tyle kompetentny, żeby przewozić rośliny, które Isarr wysyła.
Merlin:
– Merlin – Ten przypadek potrzebuje całej osobnej kategorii, przypałętało się to tuż przed zamknięciem sklepu i jeszcze nie miało wystarczającej ilości pieniędzy, a teraz Isarr musi sobie radzić z niezbyt pomocnym pomocnikiem, pomimo wszystko czuje się w miarę odpowiedzialny za chłopaka, bo nie chce, żeby matka nastolatka odgryzła mu głowę, kiedy ten coś sobie zrobi pomagając w sklepie Isarra.
– Isarr ma yyy… rozdwojony język, tak jak na węża przystało, przez co pojawia się czasami lekka trudność z wymówieniem litery “r”, ale jest to ledwie słyszalne i tak.
– Uwielbia wygrzewać się na słońcu, nawet jego łóżko jest ustawione tak, żeby łapało jak najwięcej promieni słonecznych.
– Nie pije, nie pali, i nie przeklina… no z tym ostatnim to akurat prawda średnia, ale kiedy Minu jest obecny to nie tego nie robi akurat, musi robić za odpowiedzialnego starszego kuzyna. Ale używki hateuje i nigdy by czegoś takiego do ust by nie wziął.
– Jego ulubionym smakiem lodów są grejpfrutowe, są idealnie gorzkie i kwaśne.
– Nie lubi słodkich jabłek. W ogóle nie lubi słodyczy, ew.
– Isarr oznacza mniej więcej lodową armię w staronordyckim, miało odnosić się do jego charakteru.
– Potrafi opierdolić kilogramy liczi kiedy jest sezon, jedyny wyjątek od reguły “nie lubi słodkiego”. *wink wink*
– Łuski na jego dłoniach są upstrzone drobnymi wgłębieniami, a bo to zaciął się jakimś narzędziem, na szczęście łuski twarde, to nigdy się poważnie nie zranił.
– Na nieszczęście Isarra istnieje coś takiego jak Stowarzyszenie Botaników, którzy usilnie próbują wciągnąć nagę w swoje kręgi, ale on nie da się, dzielnie odstrasza każdego wysłannika i chroni swoich cudownych roślinek, przed brudnymi łapskami tamtych upodleńców!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz