Ubrany w dość staroświeckie szaty chłopak o delikatnej urodzie i niespecjalnie pokaźnym wzroście swoim szerokim uśmiechem wita każdą napotkaną na swojej drodze osobę. Wprawdzie usta te wykrzywione w wyraz zadowolenia prawie nigdy nie znikają z jego twarzy. Dołóżcie do tego jeszcze jasne lawendowe oczy i wiecznie rozczochrane, długie blond włosy i TA-DA! Oto Song An!
Ale zaczynając od początku. Młodzieniec wcale nie wygląda na swój wiek, w końcu, liczy prawie pół tysiąca lat, a swoim wizerunkiem przypomina zaledwie drobnego nastolatka. Mierzy metr sześćdziesiąt pięć, a waży niewiele więcej niż 50 kilogramów.
Na siebie zakłada starodawne szaty, które ściśle przylegają do jego ciała. Najczęściej wybiera takie w stonowanych, niewyróżniających się kolorach. Song An lubi jednak przesadzić z dodatkami. Barwne paski, lśniące błyskotki i wszelkiego rodzaju złote zdobienia to rzeczy, bez których nie wyjdzie z domu. Chłopakowi zależy, aby wyglądać elegancko i jednocześnie zjawiskowo.
Typowe ubrania zmienia jedynie wtedy, kiedy musi założyć swój uniform do pracy. Chociaż, cóż, ciężko nazwać to uniformem. Song An pracuje jako maskotka, a więc przywdziewa na siebie pluszowe futro, kształtem przypominające pandę. Nie jest ono w najlepszym stanie. Chłopak wielokrotnie próbował doprowadzić go do porządku, ale wszystkie jego wysiłki poszły na marne. Kostium dalej śmierdzi, posiada wiele dziur i zwyczajnie nie wygląda dobrze. Song Anowi nie przeszkadza to jednak jakoś specjalnie. Dawno się przyzwyczaił i lubi je zakładać.
Cechą wyróżniającą chłopaka przede wszystkim można nazwać jego włosy. Są to blond kosmyki, które długością sięgają już młodzieńcowi do bioder. Song An nie ma jednak nigdy czasu, aby o nie zadbać. Chociaż myje je każdego dnia to niestety często zapomina, żeby dokładnie je wyczesać. Z tego też powodu jego fryzura jest zwykle rozczochrana i poplątana, całkiem pozostawiona sama sobie.
Song An jest delikatnej urody. Jego cera jest blada, pozbawiona żadnej skazy. Samą twarz chłopaka zdobią lśniące oczy w kolorze lawendy, w których można dostrzec nieznikające iskierki podekscytowania oraz błysk nieskrępowanej niczym ciekawości.
Głos Song Ana można określić przyjemnym dla ucha. Można usłyszeć w nim nigdy nie przemijającą chrypkę i wyrazistą ekscytację. Chłopak potrafi być naprawdę, naprawdę głośny.
Sam młodzieniec, może ze względu na swój charakterystyczny ubiór czy też chaotyczny sposób bycia, wyróżnia się z tłumu, ale pomimo tego - jego wygląd jest zdecydowanie przyjemny dla oka.
Cóż, Song An jest dosyć... specyficzny. Nie wydaje się być ani w połowie tak boski, jak można go sobie wyobrażać. Przede wszystkim brakuje mu typowej dla podobnych sobie wzniosłości, dumy i widocznej potęgi.
Chłopak cieszy się życiem, które tak naprawdę dopiero teraz poznaje. Te przeżyte już pięćset lat nie wniosły do jego doświadczenia tak wiele, jak ostatnie kilka dni spędzone wśród śmiertelników. Song An jest niczym raczkujące niemowlę, dopiero uczące się, na czym opiera się otaczająca go rzeczywistość. Wszystko jest dla niego nieodkrytym lądem i nieograniczonymi możliwościami.
Song An przede wszystkim jest ciekawski. Lubi poznawać nowe rzeczy. Ciągnie go do nieznanego. Chłopak uczy się na błędach, które nieustannie popełnia. Wrzucony w dziwaczną dla siebie rzeczywistość, ciągle robi coś źle, co bywa różnorakie w skutkach. Czasem sam nie zdaje sobie sprawy z kłopotów, więc weryfikują go dopiero konsekwencje.
W stosunku do innych ludzi młodzieniec nie szczędzi życzliwości. Pragnie poznawać coraz to nowe osoby, ich życie i troski. Każdemu wyciągnie pomocną dłoń. W ten sposób nabywa doświadczenia, aby w przyszłości, jako pomocnik boga, mógł spełniać swoją misję z jak największą pieczołowitością. Świat śmiertelników to dla Song Ana źródło poznania prawdziwego życia. Porzucając boskie dobrodziejstwa rzucił się na głęboką wodę, aby zrozumieć potrzeby przyszłych wierzących.
Song An wielokrotnie błędnie odczytuje intencje czy sytuacje. Krótko mówiąc, jest zwyczajnie naiwny. Ufa każdemu, kogo spotka. Wierzy, że ludzie są dobrzy z natury. Dlaczego miałby mieć wątpliwości lub podważać słowa napotkanej osoby? Chłopak twierdzi, że jeśli sam będzie empatyczny dla innych, tak wszyscy będą podobnie traktować jego samego. Nikt nie będzie miał przecież zamiaru skrzywdzić go bez powodu, prawda?
Dobroduszny Song An z przyjemnością wysłucha, co leży na sercu, pocieszy, doradzi, pomoże, jak tylko najlepiej potrafi. Każdego traktuje jak przyjaciela. Nie zawahałby się zaryzykować własnego dobra dla dobra innej osoby. W końcu, jego mentor dawno temu powiedział mu, że śmiertelnicy to istoty dość kruche. Z tego też powodu chłopak nie pozwoli skrzywdzić żadnego człowieka, kiedy jest w pobliżu. Nawet, jeśli skończy się to guzem dla niego samego. Song An nie zdaje sobie sprawy, jak wiele się zmieniło od czasu, o którym opowiadał mu jego mistrz i nie każda istota żyjąca potrzebuje jego pomocy. Nie wie, że jego działania mogą czasem urazić. Chłopak może nawet nie być świadom, kiedy kogoś zlekceważy lub sprowokuje. Nie potrafi odczytywać sytuacji.
Dodatkowo, młodzieniec nie jest najlepszy w naginaniu prawdy. W związku z tym z trudem przychodzi mu kłamstwo. Dlatego niemałe kłopoty ma z ukrywaniem swojej prawdziwej tożsamości. Często powtarza, że “wcale nie ma nic wspólnego z boskością” albo “jestem przecież zwyczajnym śmiertelnikiem, jak wy!”, co brzmi jednocześnie sztucznie, nieudolnie i po prostu żałośnie. Raczej nie ma osoby, która by w to uwierzyła, jednak Song An nie zdaje sobie z tego sprawy. Jest na to zbyt prostolinijny.
Song An to istota prosta w obyciu. Raczej nie idzie go urazić czy obrazić. Właściwie ciężko stwierdzić, co myśli na dany temat. Ciężko w ogóle powiedzieć czy w jego głowie są jakieś bystre myśli. Song An to urodzony lekkoduch. Żyje chwilą i nie przejmuje się głupotami. Jako osoba pozytywnie i optymistycznie do wszystkiego nastawiona, każdy kolejny dzień wita z uśmiechem na ustach.
W całym swoim majestacie ów boski sługa może bywać lekko irytujący dla otoczenia. Zadaje wiele pytań, ogromu rzeczy nie potrafi zrozumieć, inne go szokują. Traktuje napotkane osoby jako delikatne, które łatwo skrzywdzić. Jest z tego powodu nadopiekuńczy.
Niezmierzona ekscytacja napędza Song Ana do parcia naprzód. Nie poddaje się po pierwszych upadkach. Ciągle pragnie doświadczać i uczyć się nowych rzeczy. Jest uparty i zmotywowany do osiągania sukcesów. Nie ma siły, która powstrzymałaby go przed wypełnieniem własnych zamiarów.
Szybko wybacza wyrządzone krzywdy. Tak naprawdę nie traktuje wrogości wobec siebie na poważnie. Nie potrafi wyczuć zagrożenia. Wszystko jest dla niego błahostką, a stresowe sytuacje zwykle obraca w żart. Tym samym, Song An zwyczajnie nie zna strachu. Wrodzona brawura sprowadza na niego coraz to nowe kłopoty. Nie ma pojęcia, kiedy należy się wycofać.
Song An nie potrafi też trochę zrozumieć koncepcji wstydu. Robienie głupich rzeczy, śmiech czy szyderstwa nie powstrzymują go przed dalszym parciem naprzód. Z tego powodu niespecjalnie przejmuje się również swoim wyglądem. W końcu, dlaczego miałoby obchodzić go to, co myślą o nim inni?
Cały chaos, jaki Song An powoduje wokoło siebie, jest przeznaczony wyłącznie jednej sprawie. Pragnie on przeżyć ofiarowane życie, jak tylko najlepiej potrafi. Popełnia wiele błędów, gubi się i nie rozumie wszystkiego, ale przede wszystkim stara się odnaleźć swoje szczęście i niczego nie żałować.
Za czasów mieszkania na terenie domeny Yunru Leia, chłopak szkolił się w fachu swojego mistrza. Potrafił przywoływać burze, poruszać się z prędkością błyskawicy czy zwyczajnie miotać piorunami na prawo i lewo. Swoimi mocami niewiele odbiegał od umiejętności mentora.
Aktualnie utracił większą część dawnej potęgi. Okazyjnie uda mu się cisnąć piorunem czy na kilka sekund odzyskać szybkość, jednak nie jest to stan permanentny, a raczej zwykły przypadek. Wygląda, jakby umiejętności te dalej żyły w Song Anie, ale pozostawały zapieczętowane.
Na co dzień chłopak potrafi zgromadzić w dłoniach spięcie siłą porównywalne do porażenia paralizatorem. Zebranie jednak energii na to zajmuje sporo czasu i z trudem daje radę powtórzyć ów umiejętność.
Chociaż ciało chłopaka jest śmiertelne, Yunru Lei zadbał o to, aby było chociaż trochę bardziej wytrzymałe. Song An bez problemu przetrwa upadek z czwartego piętra czy zderzenie z jakimś pojazdem. Nie zabiją go one, ale poskutkują siniakami i zadrapaniami, a wyjątkowo nawet złamaniami. No i oczywiście - piekielnie bolą.
Ciekawą zdolnością Song Ana jest to, że dość szybko się uczy nowych rzeczy. Technicznie po to właśnie został stworzony - miał bez problemu przytaczać sobie nauki swojego mistrza. Z tego też powodu, chłopak nie ma najmniejszych problemów w rozwijaniu nowych zdolności, co zresztą chętnie robi.
Song An powstał z tęsknoty. Samotny od stuleci Yunru Lei, bóg piorunów, postanowił stworzyć podobnego sobie. Kogoś, z kim może dzielić wspomnienia, swoją wiedzę oraz nauczyć fachu. Tchnął więc życie w nic nieznaczącą, martwą materię, powodując w ten sposób narodziny Song Ana.
Ciekawski świata chłopak wprowadził w życie starego boga nową energię. Z chęcią słuchał jego historii, pojmował z zaangażowaniem nauki i zwyczajnie umilał czas. Na dotychczas pogrążonym w ciszy górskim szczycie zapanowało nietypowe do tej pory ożywienie.
Yunru Lei starał się przekazać Song Anowi całą swoją wiedzę. Szkolił go na swojego następcę, przekazując całe dotychczas zgromadzone doświadczenie. Pod jego okiem chłopak doskonalił się w dziedzinach powiązanych z wyładowaniami atmosferycznymi. Swoim talentem wcale nie ustępował swojemu mistrzowi. Song An pojmował nauki niezwykle szybko. Był bystry i zaangażowany w samodoskonalenie.
Wspólnie spędzone stulecia zbliżyły mężczyzn do siebie. Właściwie stali się nierozłączni. Song An pragnął stać się tak potężny, jak jego mentor. Niestety nieustannie pozostawał w tyle. Brakowało mu bowiem własnego doświadczenia. Nie znał życia, o którym opowiadał mu Yunru Lei. W końcu - nigdy wcześniej nie odwiedził świata śmiertelników, słyszał o nich jedynie z opowieści mistrza. Młodzieniec zastanawiał się więc, jak w przyszłości ma pomagać i służyć wiernym, skoro nie ma pojęcia, jak wyglądają ich losy, troski czy radości?
Pewnego dnia wyprosił od swojego mentora, aby ten pozwolił mu zejść ze szczytu góry i tymczasowo zamieszkać wśród nie-bogów. Początkowo niepojednany Yunru Lei niechętnie wyraził na to zgodę.
Opuszczenie bezpiecznej domeny wiązało się jednak z wieloma problemami, o których Song An wcześniej nawet nie miał pojęcia. Przede wszystkim musiał porzucić swoje nieśmiertelne ciało, przyjmując sylwetkę zwyczajnego śmiertelnika. Tym samym chłopak zaznał już pierwsze trudności nowego życia - głód, zmęczenie, podatność na rany. Pomimo tego, najgorszą stratą, jaką poniósł Song An jest to, że musiał pożegnać się ze swoimi niemal boskimi mocami. Pozostawił w tyle wszczynanie okrutnych burz, ciskanie piorunami czy szybkość porównywalną do uderzenia błyskawicy. Wszystko to pozostało smutnym wspomnieniem, czekającym na jego powrót do domu. Do dyspozycji pozostały mu resztki mocy, które objawiają się w mniej lub bardziej oczekiwanych sytuacjach.
Song An sam nie ma pojęcia, w jaki sposób postawił swoje pierwsze kroki w śmiertelnym świecie. Znalazł się tutaj najpewniej za sprawą swojego mistrza. Jak? Chłopak, oddalając się od domeny, całkowicie stracił kontakt ze swoim mentorem. Planuje zapytać dopiero, jak odnajdzie drogę powrotną! Teraz cieszy się nową rzeczywistością i nie ma czasu myśleć o takich głupotach!
Song An całe swoje życie spędził w odosobnieniu na szczycie wysokiej, niedostępnej śmiertelnikom góry. Z tego też powodu nie miał realnej szansy, aby kogokolwiek spotkać i poznać. Nie ma rodziców, przyjaciół, a nawet zwierzaka.
Narodził się z mieszanki żywiołów, tchnięty darem życia przez swojego mistrza - boga burzy, szerzej znanego pod imieniem Yunru Lei. Song An postrzegał swojego stwórcę niczym ojca, widział w nim wzór do naśladowania, najwspanialsze i najdoskonalsze dobro, jakie kiedykolwiek spotkało ludzkość (i jego samego!). Podziwiał go ponad wszystko, co istnieje. Yunru Lei stanowił dla chłopaka jedyne źródło informacji o zewnętrznym świecie, w tym o samych ludziach - ich zwyczajach i historii. Stary bóg nauczył go wszystkiego, co wiedział. Podzielił się również swoim darem kontrolowania burzy, trenując Song Ana na godnego następcę. Ich relacja była wyjątkowo bliska, stąd też Yunru Lei niechętnie pozwolił swojemu jedynemu uczniowi opuścić wspólną domenę. Wierzy jednak w możliwości młodzieńca, a także liczy na jego rozwój oraz jak najszybszy powrót do domu. Swoją drogą - znając dość naiwny charakter Song Ana, mistrz każdego dnia myśli o nim i martwi się, że ten może sprowadzać na siebie niemałe kłopoty.
Sam Yunru Lei przeżył na tym świecie wiele wieków. Czas działa jednak na jego korzyść - nie zestarzał się, zachowując wieczną młodość. Jest to wysoki mężczyzna o ciemnych włosach i ostrym spojrzeniu. Jako bóg burzy cieszy się niemałym szacunkiem wśród wierzących. Chociaż sam rzadko odwiedza świat śmiertelników, ma raczej dobre zdanie o ludziach, choć postrzega ich trochę jako głupkowatych i nieporadnych. Takie wyobrażenie przelał także na swojego ucznia, nie zdając sobie sprawy, jak wiele spraw uległo zmianie od czasu, kiedy ostatni raz spotkał jakiegoś człowieka...
- Dawna umiejętność władania błyskawicami nie daje o sobie zapomnieć. Wszelkiego rodzaju urządzenia elektroniczne wariują w pobliżu Song Ana. Wyłączają się, włączają, wydają dziwne dźwięki, a najczęściej zwyczajnie się psują. Z tego powodu chłopak nie nabył żadnego telefonu - każdy, jakiego się tylko tknął, skończył marnie.
- W czasie burzy, pioruny ciągną do Song Ana. Wcześniej nawet trochę by mu to nie przeszkadzało, ale posiadając śmiertelne ciało, chłopak unika wychodzenia na zewnątrz w czasie wyładowań atmosferycznych.
- Znacie to uczucie, kiedy dotykacie kogoś i nagle razi Was prąd? Yeah, tak. Za każdym razem jak dotyka się Song Ana to nieprzyjemne uczucie nie daje nikomu spokoju.
- Dawne, przepełnione boską energią ciało sprawiało, że chłopak nie musiał ani jeść, ani pić. Teraz korzysta z możliwości spożywania posiłków i żadnego z nich nie ominie! Song An przekonał się, jak bardzo uwielbia jedzenie. Uznał, że najlepiej pozna ludzi, jeśli wcześniej spróbuje wszystkich istniejących na świecie przysmaków.
- Podobnie odkrywa błogosławieństwo snu. Wcześniej odpoczywał jedynie w czasie medytacji, ale teraz, kiedy odkrył potęgę drzemek, nie zrezygnuje z nich pod żadnym pozorem!
- Bycie maskotką na meczach nie jest może szczytem marzeń dla szerszego grona ludzi, jednak Song Ana zajęcie to niezwykle satysfakcjonuje. Z entuzjazmem dopinguje swojej drużynie, rozbawia publikę, a czasem nawet dostaje w kość od maskotki przeciwnego teamu! Tak proste zajęcie, a tak wiele może się nauczyć o zwyczajach śmiertelników!
- Nawet jeśli Song An zostanie napadnięty na ulicy lub podczas wykonywania swojej pracy, nigdy nie odpowiada przemocą. Chociaż ma w zanadrzu możliwości do obrony i bez problemu pokonałby swoich przeciwników, pamięta słowa swojego mistrza, który opowiadał mu o śmiertelnikach, jakoby byli słabymi istotami. Dlatego też Song An, obawiając się skrzywdzenia tak kruchych istot, nie nadużywa swoich mocy. Inna sprawa, że wyobrażenia te są jak najbardziej mylne, a on sam nie jest tak potężny, jak sądzi.
- Wierzy we wszelkiego rodzaju wróżby, przesądy i znaki.
- Jego mistrz dokładnie zadbał o edukację! Song An potrafi czytać i pisać. Aczkolwiek, jego pismo jest dość trudne do rozszyfrowania, ponieważ chłopak kreśli staranne, kaligraficzne litery.
- Ciągle gubi rzeczy. Chwilę temu trzymał coś w dłoniach, teraz magicznie to znikło. Gdzie się podziało? Czy ktoś widział niebieski długopis?
- Nie ufa współczesnej medycynie. W razie przeziębienia czy innej choroby stosuje naturalne sposoby leczenia. Potrafi przygotowywać wzmacniające mieszanki, kojące kremy czy uzdrawiające napary. Umiejętność tę zyskał pod okiem swojego mistrza. Nigdy nie sądził jednak, że kiedyś realnie mu się przyda.
- Song An nie potrafi pływać. Nigdy wcześniej nie miał kontaktu z wodą głębszą niż gorące źródła znajdujące się w pobliżu szczytu, na którym mieszkał ze swoim mistrzem. Mówiąc o tym: chłopak uwielbia kąpiele. Najlepsze to te gorące, długie z bąbelkami!
- Póki co zamieszkuje w jednym z pokoi w mieszkaniu przeznaczonym dla studentów. Dzieli je jeszcze z pięcioma młodymi osobami, ale nie ma z nimi najlepszego kontaktu. Jego współlokatorzy z jakiegoś powodu go unikają. Ah, narzekają też na ciągłe awarie prądu, nie mając pojęcia, co (albo kto) jest ich powodem.
- Song An żałuje, że nie zabrał ze sobą do śmiertelnego świata swojego guqinu - był to jedyny instrument, na którym kiedykolwiek nauczył się grać. I jest w tym naprawdę całkiem niezły.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz