Fabuła

Mówi się, że w dawnych wiekach, w tych archaicznych czasach, które zaginęły w mrokach dziejów, świat był jednością. Wszystkie odłamki stanowiły nierozerwalną całość, a jeśli ktoś wyruszył w podróż i kierował się wciąż w tę samą stronę, w końcu powróciłby w to samo miejsce, choć podróż zajęłaby mu długie miesiące. Teraz zdaje się to nierealne – przecież każdy odłamek ma nieprzekraczalne granice, a ten, kto próbuje je przekroczyć, niechybnie zginie w morderczej mgle pradawnej Furii Żywiołów.
Mówi się, że w tamtych czasach każdy władał magią, a jej obfitość sprawiała, że normalnym było to, co obecnie wymyka się wyobraźni. Ponoć ludzie mieszkali w miastach stworzonych ze złota i drogich kamieni, lewitujących wśród błękitu firmamentu, i nikomu niczego nigdy nie brakowało. Bieda i choroby nie istniały, nikt nie musiał pracować, a zamiast tego mógł zajmować się tym, co tylko mu się podobało. Utopia. Raj. Ponoć kiedyś było to normalne.
A potem przyszło to, co współcześni historycy, z braku lepszej terminologii, nazywają Rozdarciem – magiczny kataklizm o niewyobrażalnej skali, który przetoczył się przez utopijny świat, równając z ziemią wszystko, co tylko napotkał. I, co najważniejsze, rozdzierając w strzępy samą ziemię.
Jeśli kiedyś istniały państwa, przemieniły się one w dryfujące w magicznej pustce kontynenty, pozostawione na pastwę losu, otoczone niezbadaną mgłą zwaną Furią Żywiołów, obracającą wniwecz wszystko, co tylko jej dotknęło. Czym śmiertelnicy zasłużyli na taki los? Czym zawinili? Pytanie zawisło w przestrzeni, niedoczekawszy się odpowiedzi.
Pierwsze wieki tuż po Rozdarciu okryła mgła niepamięci i niepewności. Resztki cywilizacji, nagle pozbawione wszystkiego, co było dla nich naturalne, odcięte od pozostałych części państwa, z trudem usiłowały przetrwać. Magia uległa odkształceniu i nie była w stanie utrzymać w powietrzu lewitujących miast ani napędzić przedziwnej maszynerii używanej przez zaawansowaną cywilizację.
Wszystko się rozpadło. Jeśli kiedykolwiek istniało państwo elfów, krasnoludów lub genashi, jego kultura i wierzenia przepadły, pochłonięte destrukcją i rozpadem. Od tamtego momentu każdy starał się po prostu przeżyć. Piękna, rozkwitła cywilizacja obróciła się w garść mieszanych plemion próbujących przetrwać w nowej, nieprzyjaznej rzeczywistości. Stracono wiedzę i historię, stracono poezję i sztukę, przepadła moc magiczna i zrozumienie świata. Śmiertelnicy, strąceni z piedestału, musieli nauczyć się żyć na nowo, w bólu i trudzie, wydzierając naturze każdy spłachetek ziemi.
Bogowie milczeli. Nigdy nie odpowiedzieli, czy wiedzieli o nadciągającym Rozdarciu ani jaki był jego powód. Może i dla nich było to niespodziewane? Nie wiadomo. Tak wiele przepadło, tak wiele zapomniano, stracono prawie wszystko, co się kiedykolwiek liczyło. Pozostała konieczność przetrwania, a ta stworzyła trudne do rozerwania więzi. Z popiołów upadłego imperium powstały prymitywne plemiona – nierozumiejące, jak uruchomić pradawne machiny, jak posługiwać się magią, by im służyła, lecz szybko uczące się, jak zatroszczyć się o przetrwanie i nie dać się zniszczyć nowej rzeczywistości. Różnice, choć oczywiste między rasami, zaczęły zanikać, zastąpione przez palącą konieczność przetrwania i zjednoczenia w obliczu nieubłaganej natury.
Wieki mijały, zaś społeczeństwa na nowo odkryły magię, technologię i inżynierię. Wyczołgały się z ciemności niezrozumienia, lecz ich pojęcie o świecie wciąż było zbyt małe, by zrozumieć, jak działały technologie ich dalekich przodków. To, co minęło, na zawsze miało zostać dla nich tajemnicą. Internet i telefony komórkowe, czary leczące i niesione magią samoloty – wszystko to wciąż bladło przy wiedzy i inteligencji starożytnych konstruktorów. Próbowano dźwignąć i naprawić pradawne ruiny, lecz nikomu się to nigdy nie udało.
Dopóki nie przebudził się jeden z portali.
Portale, magiczne wrota łączące ongiś najdalsze zakątki zapomnianego imperium, od zawsze stanowiły nierozwikłaną zagadkę. Czasem się budziły, wypluwając z siebie trudną do określenia istotę, by zamilknąć na kolejne dziesięciolecia. Czasem budziły się na dłuższy czas, pozornie odtwarzając ścieżkę między dwoma odłamkami, by wygasnąć w najmniej oczekiwanym momencie. Okazały się jedynym, co sięgało poza Furię Żywiołów i było w stanie połączyć między sobą dwa oddzielone od setek lat odłamki.
Na chwilę obecną, podzielono portale na dwie kategorię – portale stałe, które łączą oddzielone od siebie odłamki, zapewniając między nimi kontakt, przepływ osób i wymianę towarów, a także dzikie portale – takie, które uruchamiają się wtedy, kiedy chcą, za nic mając sobie jakiekolwiek zasady i nagle tworząc ścieżkę do niezbadanej jeszcze krainy.
Na chwilę obecną istnieją dwa stałe portale, jeden zlokalizowany na terytorium Novendii i prowadzący do Tenjitsu, a także jeden na terytorium Medwi, prowadzący do Bharatu – przez nie odbywa się normalny ruch pasażerski, przesyłane są też towary. Jednak świat pełen jest zapomnianych, wygasłych portali i nikt nie wie, kiedy postanowią ożyć, przynosząc na odłamek kogoś pochodzącego z krainy tak egzotycznej, że wymyka się wszelkim opisom.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz