Ross Roiz
Mozaika
Ogólnie to jestem sobie diagnostą laboratoryjnym, który w wolnej chwili bazgrze małe rekinki na kocich łapkach lub wężowate smoko-sarenki na każdym karteluszku, jaki wpadnie mu w łapy. Haftuję krzyżykowo, ale tylko dla siebie, bo jak już coś wydziergam, to za bardzo mi się to podoba, żeby oddać, my precious O)_(O Mam pamięć jak złota rybka i nieustannie trzeba mi o wszystkim przypominać. Mam też tendencję do pisania wściekle długich zdań z tysiącem dygresji, w których sam się gubię, ale za Chiny Ludowe nie mogę się tego oduczyć. Metalowiec, zwycięzca konkursu na najwyższą hemoglobinę w grupie, Guru Gazometrii, naczelny kichacz aspirujący do pierwszej trójki pod względem głośności w laboratorium.
Preferencje pisarskie
Prawdopodobnie powinienem od razu ostrzec, że jestem istotą nad wyraz leniwą i w dodatku przekorną, więc jak powiesz "odpisz", to albo odpowiem "już" i nie ujrzysz opka przez tydzień, albo burknę "nie" i odpis będzie tego samego wieczoru. Staram się z tym walczyć, ale jak na razie wygrywa wszystko, tylko nie ja. Jeśli jednak wczuję się w wątek, najlepiej taki ustalony przynajmniej z lekka odpowiednio wcześniej, to zapitalam z odpisami jak wściekły. Zazwyczaj klecę tak 2-3 tys słów, ale mogę mniej (więcej pewnie też by się wyklikało) w zależności od preferencji co do długości odpisów osoby, która miałaby to nieszczęście wybrać mnie na współautora serii. Używać Cadavera w swoich opkach możesz do woli, jak będę kręcić nosem na jego ewentualne kwestie to się nie przejmuj, bo już taki upierdliwy jestem. W razie czego i tak się możesz zapytać jak by się ta cholera zachowała w takiej i takiej sytuacji i zawsze chętnie coś podpowiem. Mam nieco specyficzny styl pisania i nie trzymam się zbytnio powagi w swoich opowiadaniach, a raczej stawiam na lekki komizm (czasami raczej cringe…xD), próby poważnego pisania mnie męczą. Wolę rozśmieszać sam siebie, pisząc.
Postaci
Cadaver - Dotknięte amnezją (i średnio przyjemnym towarzystwem upierdliwej papugi) sarkastyczne zombie, którego aktualnie jedynym celem w życiu jest znaleźć sposób na przytwierdzenie utrąconej kończyny tam, gdzie powinna należeć. No i odzyskanie wspomnień i dawnego życia, oczywiście. Nie gryzie, bo i po co, jak nie musi jeść, więc jeśli chcesz się pośmiać z widoku gościa upuszczającego własną rękę co trzy sekundy, to zapraszam do wątku. |
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz