Yonki to ktoś, o kogo można łatwo się potknąć. Sorka, ale 153 centymetry od podeszwy stopy do czubka głowy to nie przeciętny wzrost, a co dopiero Everest. Żeby tego było mało, jest niecodziennie lekki – serio, nawet ktoś nieprzyjaźniący się ze sztangami bez większego problemu go podniesie. Większość się temu nie dziwi, bo chłopak posiada dość drobną budowę ciała. Bez mięśni, bez niepotrzebnej tkanki tłuszczowej. Ot, taka chudzinka mała.
Niby nie wyróżnia się z tłumu najzwyklejszych ludzkich śmiertelników, ze swoim wzrostem dodatkowo ginąc między innymi, ale jeśliby się mu lepiej przyjrzeć, uda się dostrzec parę charakterystycznych elementów. Na pewno pierwsze zwrócą na siebie uwagę oczy. W samym środku brązowych, z niewyraźnymi przebłyskami innych kolorów tęczówek lśnią pozbawioną jakichkolwiek skaz bielą źrenice. Yonkiego odrobinę fascynuje, że jak na razie nikt go o to nie zapytał; zgodnie z jego będącym na pewnym poziomie ego oczekiwał, że nawet w świecie pełnym osób z rogami, ogonami, łuskami i innymi bajerami kogoś zainteresują białe kropki w oczach. Ale najwyraźniej nie robi to takiej furory jak demoniczna forma na cztery metry czy gałki oczne w każdym zakątku ciała. Może Raoun to znormalizował w jakiś sposób.
Podobna sprawa ma się z włosami. Pozornie zwyczajny brąz, lecz jak spojrzymy dokładniej, dostrzeżemy, że odbłyski w świetle zahaczają o przeróżne kolory. Ciekawe zjawisko, aczkolwiek znowu: mimo wszystko to nie rażąca w oczy, neonowa zieleń ani tęcza bajkowego kucyka. Po prostu brąz z odrobiną innych barw.
Styl ubioru ma bardzo zróżnicowany. Ponieważ ciuchów jest po prostu za dużo i on się nie może zdecydować, nosi akurat to, co mu wpadnie w oko. Ponadto nie boi się mieszać stylów, nawet jeśli bardzo się one od siebie różnią. Jest gotowy dobrać krawat do bluzy i wełniany sweterek do heavymetalowych glanów. Z kolorystyką sprawa wygląda podobnie, aczkolwiek można zauważyć, że lubi, jak jego strój posiada wyraziste kolory. Ach, i nie można zapomnieć o asymetrii. Skarpetki zawsze ma nie do pary.
I teraz najlepsza część, werble: tuguntuguntuguntugun, skrzydła! Yonki to wyjątkowy bóg, który od swojego stwórcy otrzymał właśnie skrzydła. Duże, okazałe, bogate w pierz i dodające bonus do majestatu(?). Mają ciekawą kolorystykę, ponieważ prawe jest białe, podczas gdy lewe czarne; oba jednak lśnią w świetle kolorowym brokatem, jeszcze bardziej się wyróżniając na tle innych. Można z łatwością powiedzieć, że są one cechą charakterystyczną boga. Niestety sam ich posiadacz nieczęsto się nimi chwali. Odkąd się dowiedział, że za złe latanie w Riftreach mogą wrzucić go za kratki, próbuje korzystać z atrakcji w formie komunikacji miejskiej. A lata sobie, gdy jest pewny, że nikt go nie będzie ścigał. A raczej gdy jest pewny, że nikt, kto zacznie go ścigać, nie złapie.
Majestatyczne bóstwo pobłogosławiło swą obecnością miejską ludność. Wszyscy zebrali się na placu głównym, by podziwiać niesamowitą wręcz postać niebiańskiego bytu. Istota uniosła się nad tłumem, swym blaskiem go skąpała. Oglądający poczuli ciepło, przyjemność, błogość. Nic dziwnego, w końcu bóstwo było piękne, olśniewające, zniewalające, boskie...
Chłopak zmarszczył brwi, szybkimi ruchami kciuka przewinął do końca wyświetlony na smartfonie artykuł. Łał, pomyśleć, że przegapił takie wydarzenie. Gdyby trochę wcześniej przyszedł do Riftreach, miałby okazję spotkać to bóstwo i wyzwać na pojedynek.
No nic, wyzwie na pojedynek Raouna.
Bóg Chaosu. Jaki może być? Straszny, przerażający, bezlitosny, brutalny, mrożący krew w żyłach. I wtedy na scenę wychodzi Yonki. Niziutki, z ładną, zaokrągloną buzią i wesołym uśmiechem podchodzi do przechodnia, żeby uprzejmie zapytać, którędy do zoo, bo jeszcze nie wyrobił sobie nawyku trzymania przy sobie komórki (też to wcale nie tak, że choćby ją miał, to sam by nie dał rady zdobyć odpowiedzi na własne pytanie). A potem rozwija swoje skrzydła, przy okazji potrącając stojący z boku motor, po czym odlatuje.
Gdy pierwszy raz z nim rozmawiamy, z charakteru postrzegamy go dokładnie tak, jak z wyglądu. Dzieciak. Ciekawski, pyta o różne rzeczy, czasem nawet te, o których w tym „wieku” powinien wiedzieć. Nie, ale serio, o co chodzi z tą całą chmurą, jak można rzeczy na chmurę dawać, czy to jakaś magia charakterystyczna dla tego świata? Technicznie Yonki mógłby sprawić, że chodziłby po chmurach, ale raz poleciał w niebo i nie zobaczył żadnych rzeczy tam, więc halo. I w sumie próbował wyszukać odpowiedzi, ale Internet powiedział, że chmura znajduje się w goglach...
Niby wychowany przez „rodziców”, ale per pan powie tylko do policjanta, chyba że ktoś go o to upomni. No co, został nauczony, że policji ma być posłuszny i w razie czego robić family phone call. Co nie znaczy, że przestrzega wszystkich praw. Nie ma w sobie kogoś, kto ot, tak, bez powodu wyrządza innym krzywdę, też po latach używania mocy chaosu postanowił wykonywać sztuczki, które nie spowodują poważnych obrażeń (przynajmniej ostatecznie), ale zdarza mu się łamać prawo – głównie dlatego, że go po prostu nie zna.
Rozbrykany. Nie, za słabe. Chaotyczny, o. Przewidzenie jego zachowania, reakcji, czynności, słów to niesamowicie trudne zadanie, zwłaszcza gdy dodamy do tego jego moc. Uwielbia robić rzeczy, o których ktoś normalnie by nie pomyślał, a jego miłość do przygód i akcji sprawia, że pcha nos praktycznie wszędzie, plus nierzadko jeszcze wciągnie w to znajomych. W dodatku to ten typ, który często oddaje się swoim intruzywnym myślom. Pewnego dnia szedł przez most, zobaczył punkt, z którego fajnie by się skoczyło do wody... więc skoczył.
W każdym razie... Em... To nie jest zły dzieciak... Po prostu chce się bawić. Czasem na swój trochę dziwaczny i chaotyczny sposób, ale wie, że śmiertelnicy z reguły nie są tak wytrzymali, co on, więc zawsze się nastawia na to, że po przygodzie ewentualnie będzie musiał składać towarzysza do kupy. Ale tak, to dobry bóg. Dopóki mu nie zajdziemy za skórę. A tego... definitywnie nie chcemy.
Zwykłe umiejętności
Jeśli bóg czegoś nie umie, to dlatego, że umieć tego nie chce – tak się mówi w jego rodzinnych stronach. I nie ma co się dziwić, bo w kwestii białookich taka jest prawda, a Yonki wbrew pozorom nie należy do wyjątków! To znaczy... ogólnie. Inaczej postrzegając rozwój osobisty i lubiąc wyzwania, uznał, że nie ma potrzeby uczyć się stu tysięcy różnych rzeczy. Dodać do tego fakt, że od niedawna przebywa w Riftreach i hopsa, mamy nieumiejętne dziecko! Dobra, ogarnia takie podstawy typu jazda na rowerze, zrobienie czegoś dobrego do jedzenia czy uciekanie przed policją, ale nie włączy pralki, nie wybierze pieniędzy z bankomatu (nawet nie ma konta), też trzeba przyznać, że jakby mu podrzucić pod nos typową maturę, to by raczej nie zdał. Ale! To białooki, więc bardzo szybko się uczy!
Boska moc
Ktoś tu chyba lubi ryzyko, ponieważ nadał temu szalonemu dzieciakowi moc chaosu. A może to od mocy chaosu ten dzieciak jest szalony? W każdym razie Yonki jest Bogiem Chaosu i nic na to nie da się poradzić, więc trzeba się z tym pogodzić. A co dokładnie potrafi? Szerzyć chaos... Cha... Chaosić... Hehehe...
Ciężko tak ładnie, ściśle zarysować ramy, ponieważ boska moc Yonkiego posiada naprawdę szerokie pole do popisu. Choć chłopak z reguły nie może niczego nowego stworzyć, jest w stanie wpływać na wszystko, co już istnieje, naginając w dowolny sposób rzeczywistość. Zielone liście brzozy zmieniają kolor na niebieski, twarda stal staje się miękka i rozlazła niczym glut w kubeczku, ogień nagle ochładza otoczenie, gołębie szczekają... Myślisz, że Yonki czegoś nie może, a on to robi. Niektórzy nawet odważyli się powiedzieć, że moc Boga Chaosu nie zna żadnych granic. Ale tak naprawdę zna. Białooki sam je przedstawił.
Yonki to bóg, który któregoś dnia uznał, że jest zbyt potężny i z takim rozpierdzielem, jaki on może zasiać, nie idzie się wyszaleć. W końcu co to za zabawa, kiedy bez choćby skinięcia palcem jest w stanie zrównać miasto z ziemią, przy okazji grzebiąc w gruzach wszystkich jego mieszkańców? No właśnie żadna, zwykłe, nudne KO. Prawdziwy gracz nie lubi, gdy gra jest za łatwa. Dlatego Yonki postanowił sam sobie powymyślać zasady, hamulce i ograniczenia, które urozmaicą mu rozgrywkę.
Przede wszystkim drastycznie zmniejszył zasięg swojej mocy. Maksymalnie parę metrów, w porywach dozwolone jednorazowe kilkanaście. Dotyczy to niezbyt skomplikowanych efektów, ponieważ te wyższej rangi lub wywołujące większy szok u śmiertelników wymagają bezpośredniego kontaktu fizycznego. To zmusza chłopaka do wysilenia nieco swoich mięśni... mimo że aktywność fizyczna jemu nie szkodzi.
Jeśli używa mocy w trakcie walki lub podobnej do niej sytuacji, stara się nie sięgać wielokrotnie po te same sztuczki. Atakowanie kogoś ciągle w ten sam sposób jest mało widowiskowe, dlatego Yonki próbuje używać główki, przy okazji badając otoczenie. Aczkolwiek nadal ma swoje faworyty i z nikomu nieznanego powodu należy do nich głupie sprawianie, że podłoże pod czyimiś stopami na moment staje się miękkie, co skutkuje utratą równowagi.
Czasami musi uważać z tym, co robi. Jeśli się zagalopuje, za bardzo coś zmieni lub zapomni mu się w porę odwrócić efekt, to powstanie problem z przywróceniem celu do normy. Ta przeszkoda akurat nie została wymyślona przez niego samego. W końcu jego rolą jest szerzenie chaosu, nie przywracanie porządku. W najgorszych przypadkach rozwiązaniem będzie jedynie pomoc Kiyona.
Okazjonalnie robi swój własny mały roleplay poprzez dorabianie sobie cech wyglądu innych ras. Z reguły nie są to drastyczne zmiany, też mimo wszystko zawsze można go bez problemu rozpoznać, ale według nieistniejących legend widziało się go z dodatkowymi kończynami, dłuższymi uszami czy też łuskami na policzkach. Do wyboru, do koloru.
Taka mała notka: nigdy nie powinien dusić w sobie mocy. Dajmy się dziecku trochę pobawić w piaskownicy, to pobuduje parę wież, zmieni nieco kształt fosy i dorzeźbi trochę okien; bo jeśli mu będziemy zabraniać, to w końcu sam się wyrwie i wpadnie jak burza, niszcząc cały zamek oraz wywalając połowę piasku w trawę.
Inne nadnaturalne smaczki
Nadnaturalna sprawność fizyczna: statystyki na skalę istoty magicznej z wysokim levelem. Szybkość, zwinność, wytrzymałość i nawet siła ułatwiają w udowodnieniu boskich korzeni. Co nie, takie małe chucherko, a jak przylutuje, to nawet gwiazd nie widać! Tu jednak wskakuje kolejna wymyślona przez Yonkiego zasada: albo moc chaosu, albo pokaz fizyczny. Stąd to jego głupie pytanie przed bitką o wybór pomiędzy misternym A lub równie misternym B.
Regeneracja to kolejny ładny atut, tym bardziej że z małą, chaotyczną pomocą obrażenia mogą zniknąć jeszcze szybciej lub nie zawadzać w trakcie normalnego funkcjonowania organizmu. W skrócie Yonki lepiej znosi kulki w łeb niż jego pobratymcy.
Charakterystyczny dla białookich boski zmysł tutaj akurat nie działa. Ten osobnik specjalnie wyciszył sygnały, żeby mieć swego rodzaju wyzwanie. No dobra, istnieją wyjątki. Ale to tam 0,1%.
Jako boską broń, którą sobie swobodnie może przywoływać i odsyłać, posiada jednoręczny miecz Rawagier. Bardzo fajny mieczyk, tylko śmiertelnikom nie zaleca się go zbyt długo trzymać (za bardzo przesycony mocą chaosu). Jednosieczny, z nieco wygiętą klingą o nierównej krawędzi. Z każdym przywołaniem broni ma ona inną kolorystykę.
Tak samo jak inni podobni do niego bogowie posiada dwie formy: boską i ludzką. Niestety to kolejny przypadek, w którym obecnie różnicą na dobrą sprawę jest jedynie występowanie białych źrenic. No, okej, jeszcze technicznie skrzydła. Ale tak, w boskiej formie Yonki dalej wygląda na nieletniego.
Artefakty u niego to zapomniana sprawa. Niezależnie, ile się dla nich poświęci, ile mocy zużyje, wszystkie są niestabilne i na chwilę dadzą komuś możliwość zmieniania rzeczywistości, a zaraz potem wyrządzą szkody samemu posiadaczowi. W rodzinnych stronach artefakty Boga Chaosu do dzisiaj określa się mianem przeklętych.
Błogosławieństwa? Ahahahahahahaha... Proszę, nie.
— Riftreach?
Yonki zmarszczył nieco brwi, podparł palcami podbródek. Zmrużył oczy, bardzo wyraźnie zastanawiając się nad tym, czy był kiedykolwiek w tym całym Riftreach, czy może jakoś mu ten świat umknął. Cóż, widział już tyle, że zaczęło mu się trochę mieszać. Po kilku sekundach jednak był pewien, że nie, pierwszy raz słyszał nazwę tego świata.
— Jak wygląda? — zapytał, jego oczy błysnęły. — Jaki macie poziom rozwoju?
Przed nim siedział wysoki chłopak, który właśnie dokładnie badał wzrokiem swoje włosy. Gładził opuszkami palców czarne kosmyki, później zaglądał na czystą skórę, jak gdyby sprawdzając, czy czasem nie miał na głowie farby. Wyciągnął z kieszeni prostokątną interaktywną płytkę, która po paru stuknięciach palcem ukazała jego odbicie.
— Na pewno kolor nie zniknie? — spytał.
— Na pewno! — zapewnił go mały bóg. — Jaki macie poziom rozwoju?
Usłyszawszy ostatnie słowa, tamten odwrócił głowę, posłał mu pytające spojrzenie.
— Poziom rozwoju czego?
— Waszego świata. Wszyscy takie mają? — Wskazał podbródkiem płytkę.
— A, to. — Zerknął na urządzenie. — Tak, praktycznie wszyscy. Mamy też samochody, samoloty, komputery... — uciął wtem. — Wiesz, o czym mówię?
— Nie. — Pokręcił głową. — Ale chciałbym zobaczyć!
Samochody, samoloty, komputery. Samochody spotkał w którymś świecie, ale o pozostałej dwójce nigdy nie słyszał. Też nadal nie rozumiał, czym dokładnie była magiczna płytka. Wiedział tyle, że sam chciałby taką.
Właśnie, przecież podopieczny Aerinda mówił coś o innym białookim! Na pewno pochodził on od innego Złotoskrzydłego! A może jego też stworzył Praojciec? Tym bardziej Yonki musiał go poznać! Chciał zobaczyć, czy przypominał choć trochę haveruńskich bogów.
— Ej, Souel — zaczął.
Śmiertelnik znów na niego spojrzał.
— Hm?
— Która brama prowadzi do Riftreach?
1 marca 2024
Opowiadanie Raouna, ale jest to też taki fragment historii Yonkiego.
Boska rodzinka
- Bóg Porządku Kiyon – brat, ten lepszy z rodzeństwa (nie mówcie tego na głos). Bardzo porządny
heh: schludny, uprzejmy, opanowany, racjonalny. Do tego wyższy, przystojniejszy i ogólnie doroślejszy od Yonkiego. Niejedna osoba uznaje go za tego starszego z rodzeństwa; cóż, w kwestii mentalnej na pewno mają rację. Kiyon nie daje się ponieść swoim emocjom, chyba że trochę się trzeba powkurzać na brata oraz doprowadzić go do porządku. Aż dziwne, że nie przybył do Riftreach razem z nim.
- Bóg Powietrza Aerind – dobry przyjaciel. W sumie ulubieniec Boga Chaosu z Wielkiej Czwórki, ponieważ ma w sobie tego wolnego ducha, lubi przygody i często ucieka od boskiej roboty, co już dawno doprowadziło głównego kapłana do łysiny. Aerind odwiedził Riftreach, a Yonki nie mógł być gorszy.
- Bóg Kosmosu Celtrioz – to on podsunął Yonkiemu podróże między światami. W zasadzie to Bóg Przestrzeni, ale w Haverunie znany jest jako Bóg Kosmosu, więc tak najczęściej go tytułuje Yonki. Dobrze się dogadują, mimo rzekomych różnic w poglądach czy stylu życia. Cóż, może dlatego, że Celtrioz nie był w Haverunie, gdy Yonki, em, przechodził swój gorszy okres.
- Bóg Spirytyzmu Raoun – ziomek od Celtrioza. Yonki nie zna się z nim jakoś długo, dla bogów to tak w zasadzie od chwili, ale Raoun też bóg, też ma białe źrenice, też pochodzi od Złotoskrzydłego, więc niech już będzie zaliczany do rodziny. Również technicznie mieszkają razem. To znaczy, Raoun pozwolił Yonkiemu okupować pokój gościnny, ale tamten w zasadzie jedynie trzyma tam swoje rzeczy, bo po co spać, skoro można poznawać świat? Pomińmy, że bogowie nie śpią.
- Złotoskrzydły Wszechwiedzy Cheoryeon – odkąd pierwszy raz go zobaczył, wyczuł, że coś w sobie ma, a potem tylko Raoun potwierdził jego podejrzenia. I na Prawo Równowagi, kolejny Złotoskrzydły! Ale numer! No, teraz to Yonki musi się z nim zaprzyjaźnić! W sumie całkiem nieźle mu to idzie~
Śmiertelnicze znajomki
- Souel – uczeń Aerinda, na początku Yonki myślał, że to tylko taki żart, ale o kurde, jednak prawda! Całkiem fajny chłopak, trochę nieśmiały, momentami nieco spięty przy Yonkim, ale bóg go lubi. Może też powinien sobie sprawić takiego ucznia (nie, Yonki, to nie jest dobry pomysł).
- pomarańcze sąsiada Raouna – uwielbia je głaskać, takie pocieszne, milusie, ale Raoun zabronił mu się zakradać do apartamentu sąsiada. Nawet nie może jak normalny obywatel podejść do śmiertelnika, gdy ten wyprowadza pomarańcze na spacer, bo Raoun powiedział, że wtedy sąsiad zacznie się za bardzo interesować! Ech...
To nie wszyscy, bo nasz mały Yonks zna dużo osób (zaznaczmy, że boska rodzinka nie ogranicza się do tych kilku białookich gdzieś tam wyżej wymienionych), ale po co już teraz wszystkich wymieniać, skoro można czekać na dobrą okazję, która nadejdzie... kiedyś na pewno!
Ciekawostki
- Nie chwali się na prawo i lewo, kim jest, co potrafi. Powód prosty: gdy ujawnia swoją potęgę, śmiertelnicy z reguły zaczynają go widzieć jako chodzące zniszczenie, do którego nawet z tytanowym kijem nie można bezpiecznie podejść. Celem boga nie jest wywoływanie dreszczy na samo usłyszenie jego imienia, tym bardziej, że już daleko za sobą ma erę emo, więc na pytania o rasę/moc rzuca wymówkami. Bardziej lub mniej wiarygodnymi. Najczęściej mniej. O dziwo jak już sytuacja nie pozwoli na nic innego i wyjawi, że jest bogiem, to inni też mu z początku nie wierzą. Ciekawe, dlaczego...
- Jak już ogarniemy jego prawdziwą tożsamość, to nie przezywamy go bożkiem – on to uważa za swego rodzaju obrazę. Tak, tak, bardziej wygląda na bożka aniżeli boga, a już na pewno nie takiego, co może rozpieprzyć gestem miasto, ale mimo wszystko... Żadnego bożka. Only bóg.
- Oburęczny.
- Kolejny miłośnik jedzenia, ale zdał sobie sprawę, że w tej kwestii przegrywa z Raounem. Takiego fioła na punkcie żarcia to on już nie ma, bo zdarza się, że nic nie je przez wiele dni z rzędu, gdzie dla Boga Spirytyzmu pominięcie jednego dnia wydaje się niemożliwe. Cóż, jak Raoun usłyszał, że pewnego razu Yonki nie jadł przez miesiąc, to kazał mu iść się leczyć. I nawet zaproponował onkologa. Kimkolwiek onkolog jest...
- Nie potrafi długo usiedzieć w jednym miejscu. Musi się ruszać, musi coś robić. Zdecydowanie nie zaleca się go zabierać do kina, bo ani on nie wysiedzi tyle czasu, ani nie da innym obejrzeć filmu w spokoju.
- Nie ma linii papilarnych. Ani pępka. Ani... Ta...
- Trzy dni po przybyciu do Riftreach pokłócił się z pewną uskrzydloną osobą (jak się ich rasa nazywała? Gandalf? Grand Warga?) o to, kto szybciej lata. Rozmówca w argumentacji zahaczał głównie o kształt swoich skrzydeł, który według niego idealnie się sprawdzał w lotach na duże prędkości, podczas gdy Yonki twierdził, że to on jest szybszy, koniec, kropka, tylko jedna istota potrafi go pokonać i na pewno się to nie zmieni. Ostatecznie doszło do wyścigu, który wygrał bóg, w dołujący wręcz sposób dla konkurenta. Nikt jednak nie musi wiedzieć, że jakby spojrzeć na to z pewnego punktu widzenia, to oszukiwał.
Yonki i Mishka
Yonki kochał poznawać nowe rzeczy! Gdy dostawał okazję, nigdy jej nie marnował! A teraz miał się dowiedzieć czegoś super o środowisku Riftreach! I nowo poznana zielona elfka, Mishka, zamierza go zabrać na super fajną misję! Już się nie mógł doczekać! Ach, ciekawe, co takiego zrobią? Na pewno to będzie coś odlotowego!
Yonki i Song An
Gdy usłyszał o jakimś obozie, na którym będzie miał możliwość poznać jednego z riftreachowych bogów, nie potrafił zrezygnować z takiej opcji! Raoun nie był rifteachowym bogiem, Cheoryeon był Złotoskrzydłym, więc Yonki musiał znaleźć jakiegoś innego boga! I to zrobi! Na pewno na tym obozie... o, hej, ty też przyszedłeś spotkać tego boga? Masz fajną energię, kim jesteś?
Yonki i Elias
Nie da się w żaden sposób ukryć, że Yonki to najprawdziwszy łowca przygód. Wszędzie się wciśnie: w bójki, w konkursy, w wycieczki, w polowania. Och, a jak usłyszy plotki o jakimś niebezpiecznym miejscu, to już całkiem szaleje na jego punkcie! A jeszcze lepiej, jeśli uda mu się znaleźć losową, bogom ducha winną osobę, która po prostu chciała zajmowac się swoim biznesem i zaciągnąć ją na wspólną przygodę!
coś może będzie i hope
18 sierpnia 2024
Szkolne AU, w którym Yonki zaczepia wieczorem Raouna, bo pani w szkole zadała do zrobienia pewien projekt.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz