22 kwietnia 2025

Auranthium 2025.04

Dzisiaj przypada specjalna data – Dzień Ziemi! Z tej okazji redakcja Waszego ulubionego kwartalnika, Auranthium, postanowiła przygotować numer tematyczny, poświęcony przyrodzie i jej ochronie.
Z wielu stron słyszy się o pogarszającym się stanie dzikiej przyrody, o postępujących zanieczyszczeniach, mikroplastiku znajdowanym niemal wszędzie oraz o nieodwracalnych zniszczeniach, powodowanych przez pogoń za zyskiem. Te smutne wiadomości malują obraz przyszłości w naprawdę czarnych barwach, przedstawiając obecną sytuację jako beznadziejną, niemożliwą już do uratowania. Dlatego też w tym numerze chcemy skupić się na czymś innym – pragniemy zwrócić uwagę na wysiłki i starania tych, którzy nie ustają w walce o harmonię między postępem i naturą, i dokonują niemożliwego, by uleczyć blizny pozostawione na obliczu przyrody przez ludzką zachłanność.
W tym numerze przeczytacie:
  • Mroczne dziedzictwo Rewolucji Przemysłowej – kiedy ludzkość zaczęła zdawać sobie sprawę z tego, że czyste powietrze to coś, o co trzeba walczyć?
  • Jak obłaskawić tsunami? Wywiad z prof. Akeno Shirasagi, przewodniczącą Senkawańskiej Akademii Nauk.
  • Czym w ogóle jest magia? O źródłach magii bez tajemnic.
  • Magia ze słońca? Sallandirska alternatywa dla many kopalnej, lyrium.
  • Egzotyczni pupile – czy wzrost zainteresowania posiadaniem domowych dinozaurów jest zagrożeniem dla natywnej fauny Novendii?
  • Brawurowa akcja ratunkowa – gdy zwykli obywatele stają się bohaterami.
  • Jakim zwierzęciem jesteś? Test psychologiczny, który odpowie na wszystkie pytania.

Artykuły

Mroczne dziedzictwo Rewolucji Przemysłowej
Jak obłaskawić tsunami?
Energia magiczna wokół nas
Magia ze słońca
Egzotyczni pupile
Ratunek dla Błyskawicy
Jakim zwierzęciem jesteś?

Mroczne dziedzictwo Rewolucji Przemysłowej

Autor: dr Silas Grimcoal, historyk Uniwersytetu Stellaire, gość specjalny Auranthium
„Zgarbiona sylwetka przemierzała ulice Stellaire, powłóczając nogami, a wytarte, znoszone buty, ślizgały się na starej kostce brukowej. Wieczorna mgła już dawno objęła stare kamienice, a te pojedyncze, gazowe latarnie, nie potrafiły rozgonić czającego się w zaułkach mroku. Jonathan poprawił kaszkiet, naciągnął mocniej kapotę, zakasłał i splunął gęstą flegmą w niezdrowym kolorze. Przyspieszył kroku. Nie odważył się spojrzeć za siebie, w kierunku rzeki, gdzie grasowały stwory, w których istnienie nie wierzyli brygadziści ani właściciele fabryk, wyśmiewali to bogacze i politycy. Ale wierzyli ludzie tacy, jak Jonathan, zwykli robotnicy. Bo cokolwiek wyłaziło z rzeki, tego brudnego ścieku płynącego przez środek miasta, mściło się właśnie na nich, próbujących wiązać koniec z końcem, bezsilnie patrzących na to, jak kolejne beczki odpadów znikają w powolnym nurcie, a wysokie kominy fabryk wypluwają w niebo truciznę i popiół.”

– „The Night Side of Stellaire”, James Greenwood
Spacerując ulicami współczesnego Stellaire, trudno sobie wyobrazić, że w dawnych czasach właśnie tak wyglądało miasto. Wszechobecna mgła, śmierdząca rzeka i choroby szerzące się wśród ludności. Wszystko to będące pokłosiem Rewolucji Przemysłowej – czasu rozwoju i oświecenia, który miał przynieść ludziom wygodę i bogactwo, przyniósł zaś pogłębiające się nierówności społeczne i wyzysk.
W takich warunkach narodził się bunt.
Najpierw cichy, ograniczony do szeptanych przekleństw pod adresem przedsiębiorców, potem zaś głośniejszy, wyrażany przez coraz częstsze strajki. W końcu wybuchł z całą mocą, gdy zimą 1887 roku setki robotników wyszły na ulice, domagając się podstawowych praw: czystego powietrza i wody, godnej płacy, bezpiecznych warunków pracy i ograniczenia liczby godzin, którą wolno było przepracować w danym dniu.
Prawdziwa zmiana stała się możliwa dopiero wtedy, gdy do walki przyłączyli się nieoczekiwani sojusznicy. Wśród dymiących kominów i rozgrzanych maszyn działało tajne stowarzyszenie naukowców i magów, którzy od lat dokumentowali wpływ zanieczyszczeń na zdrowie robotników. Nazywali siebie Błękitnym Kryształem, a ich przywódcą był Julian Thorne – młody profesor transmutacji z Uniwersytetu Stellaire. Co zaczęło się od badania próbek wody na zaliczenie przedmiotu, przerodziło się w zataczające coraz szersze kręgi śledztwo, aż w końcu zmieniło w pełnoprawny ruch polityczny, donośnym głosem domagający się zmian. Bagatelizowany początkowo przez władzę, ruch dokonywał coraz odważniejszych aktów sabotażu, aż w końcu nastąpił moment kulminacyjny – Strajk Płonącej Stali, podczas którego na ulice Stellaire wyszli zarówno robotnicy fabryk przemysłu ciężkiego, jak i studenci kierunków magicznych.
Policja próbowała rozbić strajk, lecz pałki policyjne nie miały szans w starciu z ramionami nawykłymi do obsługi ciężkich młotów, a wyuczone zaklęcia obezwładniające odbiły się od nieszablonowego, studenckiego myślenia. Walka była zażarta, bruk spłynął krwią, lecz protestujący dopięli swego i zmusili władzę, by zaczęła brać ich na poważnie.
Od tamtego czasu minęły niemalże dwa stulecia. Przyzwyczailiśmy się już do tego, że wyrzucanie odpadów gdziekolwiek jest przestępstwem, a każda nowopowstała fabryka musi spełniać normy bezpieczeństwa. Minimalna stawka za godzinę, ubrania ochronne i szkolenia z BHP – wszystko to jest integralną częścią pracy, to jest norma, a nie osiągnięcie. Lecz dziś jest ten moment, by przypomnieć sobie tych, którzy to dla nas wywalczyli, odważnie ciskając zaklęciami w tarcze kordonów policyjnych i nie dając się uciszyć, choć stawka była wysoka. Jeśli ktoś uważa, że ekolodzy i obrońcy dzikiej przyrody to tylko uśmiechnięte osoby z ulotkami namawiające do segregowania odpadów i używania wielorazowych toreb na zakupy, niech przypomni sobie, że pierwsze akcje takich aktywistów zaczęły się od ognia i rozlewu krwi.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz