22 maja 2024

Od Bashara - Szydełko (I)

Od pewnego czasu miał nawyk, by podnieść wzrok, zerknąć w okna, gdy wracał do domu. Wcześniej nie miało to wielkiego sensu, teraz jednak, kiedy wracał nocą z dyżuru, była szansa, że w mieszkaniu paliło się światło. Że ktoś skorzystał z drugiej pary kluczy, zalegał na kanapie, buszował wśród książek lub kuchennych szafek. Bashar uśmiechnął się. Złote światło sączyło się zza firanki, przywołując go obietnicą ciepła i czułości. Lekarz przyspieszył kroku, sprawnie otworzył drzwi prowadzące na klatkę schodową, skoczył po dwa stopnie, ostatnie półpiętro pokonał niemal biegiem. Kolejny zamek, przedpokój, płaszcz na wieszak, buty w kąt, torba gdziekolwiek.
Dante drzemał w wysokim fotelu, szydełko i pasma włóczki plątały mu się wokół palców. Bashar przystanął na moment, oparłszy się o niską komodę i westchnął, sycąc wzrok widokiem. Popatrzył na te luźno splecione dłonie, duże i silne, o mocno zarysowanych i wyrobionych kostkach, zdolne w okamgnieniu zamknąć się w pięść i wyprowadzić łamiący kości cios, a jednocześnie tak czułe i delikatne, precyzyjnie prowadzące igłę przez materiał, subtelnie dotykające kwiatów, lub przebiegające opuszkami, ledwie muskając skórę. Popatrzył na koszulę, luźną i cienką, ozdobioną powodzią wielobarwnych roślin, kryjącą szeroką pierś, na złote włosy, lśniące w świetle lampki, spływające wzburzoną kaskadą na bark.
Podszedł bliżej, nachylił się, ujął twarz drugiego mężczyzny w dłonie. Smukłe palce zakreśliły na policzkach łagodne łuki, kciuki miękko potarły skórę. Dante wciąż spał, powieka nie drgnęła nawet pod znajomym dotykiem. A potem Bashar zbliżył się jeszcze bardziej, z lubością wtulił wargi w ukochane usta. Te drgnęły w końcu, poruszyły się lekko, wygięły w zaspanym uśmiechu.
Niedokończony fragment wełnianego rękawa poleciał gdzieś na podłogę, syrenie dłonie spoczęły na wąskich biodrach, kierując mężczyznę bliżej, by usiadł na swym ulubionym miejscu. Bashar momentalnie był już na kolanach Dantego, oparł się o jego tors, pozwolił silnym ramionom zamknąć się w ciasnym, zaborczym uścisku. Teraz poczuł, że wrócił do domu.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz