01 grudnia 2025

Od Setha — Brama

Może Seth nie do końca to przemyślał.
A raczej na pewno tego nie przemyślał.
Rozwalenia całej bramy wejściowej, żeby zbudować inną, powinno się chyba planować. A nie robić i liczyć na najlepsze. Może też powinien to przedyskutować wcześniej z Nautim, w końcu to był ich wspólny dom. ALE, Seth go sam zbudował, choć zbudował, nie do końca jest poprawnym określeniem na to, co zrobił. Bo zatrudnił architekta, żeby narysował mu plany, a później użył z pięćdziesięciu skomplikowanych zaklęć, żeby dom się sam zbudował. Zrobił to jednak sam, czyli dom był jego i mógł robić z nim co tylko mu się żywnie podobało.
…miał tylko nadzieję, że skończy to robić przed tym jak Nautilus wróci do domu.
Bo obecnie był gdzieś pod oceanicznymi falami, rozwiązując problemy mniejszych syrenek, bo coś poważnego się wydarzyło. Setha połowicznie to obeszło, bo jednak skoro jego mężowi zależało, to jemu trochę też, ale już jakiś czas temu przestał doceniać śmiertelne życie.
W każdym razie stał teraz przed ruinami tego, co było do niedawna bramą wejściową, gruz, kamienie i ogólnie rzecz biorąc syf jak się patrzy. Żeby to rozwalić, musiał zdjąć kilka pomniejszych zaklęć zabezpieczających i możliwe, że zrobił to niedokładnie, przez co trochę, tak odrobinę oberwał, przynajmniej skoro potrafił się regenerować, to nie był to za duży problem. Właściwie, Seth już miał cały plan gotowy, tak on, bóg chaosu, miał plan, niecodzienna sytuacja. Tylko musiał rozrysować zaklęcie, co mogło zająć chwilę, bo jedna kreska źle i zamiast ładnej budowli zrobi się wyrwa w ziemi. Przecież on jest bogiem, nie? Co niby może pójść nie tak?
Okazuje się, że całkiem sporo.
Może jednak jego plan nie był, aż tak przecudowny, jak Seth myślał, że jest. Było w nim kilka luk, których nawet magia nie załatała. Szczerze mówiąc, mogłaby załatać, jeśli pomyślałby o tym, a nie, próbował na spontanie. Samą bramę udało mu się wznieść, ale bez odpowiednich fundamentów… to od razu się zapadła w piach na dobry metr i przechyliła na bok, tylko po to, żeby spaść, wbijając w powietrze chmurę piachu, która przyprawiła Setha o napad kichania i kaszlu. Same drobinki weszły mu pod każdą możliwą część ubrania, co również, nie poprawiło mu humoru.
Ten właśnie moment wybrał Nautilus, żeby wrócić do domu, potężny syren wpłynął na brzeg plaży i uniósł brew, towarzyszyło temu udręczone westchnięcie.
— Naprawdę? Zostawiam cię na pół dnia, a ty od razu zabierasz się za rozwalanie naszego domu? — Seth tylko wyszczerzył się niewinnie w odpowiedzi.
— Miałem przegenialny plan, spodobałaby ci się nowa brama.
— …Nie wątpię. — Sarkazm był bardzo dobrze słyszalny w głosie Nautilusa.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz