02 grudnia 2025

Od Setha — Nostalgia

Po tym jak Seth na dobre zadomowił się w Stellaire, spędzał dużo czasu zwiedzając miasto. Zapuszczał się w każdy zakątek, nawet w te bardziej obskurniejsze uliczki, w końcu… nie miał się czego bać, był prawie pewien, że mało która istota mogła go faktycznie zranić.
Było tu… bardzo dużo nowych rzeczy i wynalazków jakich do tej pory nie widział. Erüme było oparte praktycznie w całości na magii, a tutaj magia przeplatała się dość ciasno z “technologią” przynajmniej tak to nazywali tutejsi. Seth nigdy wcześniej takiego słowa nie słyszał i trochę go to zaciekawiło więc poszperał na własną rękę i było to dość fascynujące i… skomplikowane, ale nic, czego on nie byłby w stanie, mniej więcej zrozumieć. Choć dalej uważał, że magia była dużo lepszym rozwiązaniem do wszystkiego, jednak patrząc po średniej ilości jaką many jaką mieli tutejsi mieszkańcy, to trochę rozumiał, czemu musieli się, do tego posunąć. W Erüme pierwszy lepszy ulicznik miał więcej… co z kolei sprawiało, że nie chciało mu się jakoś specjalnie wysilać, żeby zjadać ich dusze, na ich szczęście, w jego oczach po prostu wychodziło to na niewarte jakiegokolwiek zachodu.
Zaczynało mu przez to trochę brakować jego domu. Może i w Stellaire miał zapewnioną anonimowość, przez brak historii z tym odłamkiem, ale było tu zimniej, trochę tęsknił za pustynnym słońcem i klimatem. Nawet za piaskiem, który jednak zawsze się znajdował tam gdzie nie powinien.
Pomimo tego, że bardzo pozmieniał swój nowo zakupiony dom i nawet zaklął kilka okien, żeby zamiast krajobrazu miasta ukazywały rozległe pustynne wydmy, drobne ukojenie, dla jego umysłu, ponieważ dalej zmagał się z pogodzeniem się z obecną sytuacją.
Jego odłamek już nie istniał, zniszczony cały, rozpadł się i przepadł, a on… nie miał za dużo pamiątek z tamtego miejsca. Po śmierci Nautilusa raczej nie zbierał już żadnych fizycznych kawałków wspomnień, bo po co. Wszystko co przyszło po Nautim, było krótkie, nawet jeśli szczere i czułe. Śmiertelne istoty umierały szybko, a Seth trwał, nietknięty w większości przez czas i odporny na jego działanie.
Kiedy przychodziły wieczory lubił teleportować się na dachy najwyższych budynków. Wpatrywał się w gwiazdy, nawet jeśli konstelacje i gwiazdozbiory były inne od tych, których nauczył go syren. Przynajmniej one dalej świeciły tak samo, a księżyc dalej przechodził przez takie same fazy. Niebo i czas się nie zmieniły drastycznie, Seth musiał się zmieniać i dopasowywać bardzo szybko w ostatnim, burzliwym czasie swojego istnienia, więc, odrobina czegoś znajomego pozwalała mu złapać oddech.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz