– Do jasnej cholery, czy wy w ogóle myślicie? – Dziewczyna zdawała się niesamowicie zirytowana sceną rozgrywającą się na niewielkim ekranie komputera. – Zanudzę się tu na śmierć!
Octavia z teatralnym westchnieniem osunęła się na krzesło i niemal natychmiast zaczęła się na nim obracać. Jeszcze kilka dni temu wydawało jej się, że, biorąc pod uwagę jej miejsce zatrudnienia, Halloween będzie najciekawszym dniem w całej jej karierze zawodowej. Straszenie żądnych przygód osób, które na sam jej widok zdzierają sobie gardła w teorii brzmiało jak idealny sposób na spędzenie wtorkowego popołudnia. W praktyce natomiast okazało się, że niemal wszyscy odwiedzający ów escape room dzielą wspólnie dwie średnio działające komórki mózgowe, których dodatkowo nie potrafią używać. Obecna grupa, złożona z dwóch aż nadto przemądrzałych chłopaczków i ich przerażonych dziewczyn była w środku już prawie godzinę, a wciąż nie potrafiła opuścić pierwszego pomieszczenia. Octavia powoli traciła już nadzieję, że będzie mogła wkroczyć do akcji, nim grupka zmarnuje cały swój czas. Otrzymali niezliczoną ilość podpowiedzi, Octavia sama nie wiedziała już, co jeszcze mogłaby im wskazać, żeby w końcu zmusić ich nieużywane najpewniej od urodzenia mózgi do działania.
Przez ostatnie pół godziny Octavia nieustannie przeklinała w głowie regulamin escape roomu, który uniemożliwiał jej, jako aktorce mającej straszyć osoby w nim przebywające, włączenie się do gry dopóki gracze nie opuszczą pierwszego, bezpiecznego pomieszczenia. Siłą rzeczy utknęła więc w niewielkim pokoiku ukrytym za jednym z obrazów, wpatrując się w niewielki ekranik komputera, mający pomóc jej w zorientowaniu się, kiedy może w końcu opuścić swą ciasną klitkę. I choć reguła wydaje się jak najbardziej sprawiedliwa, w niektórych przypadkach jest również najgorszym przekleństwem Octavii. Według dotychczasowych, prowadzonych przez escape room statystyk, przejście pierwszego etapu gry zajmuje większości około dwudziestu minut. Niestety istnieją również osoby, które znacząco zwiększają te statystyki, przyprawiając Octavię o bóle głowy.
– No czyś ty się z dupą na mózgi pozamieniał. Weź ten klucz! – wycedziła przez zęby, powstrzymując się przed impulsem uderzenia głową w ścianę
Najbardziej frustrującą częścią całej tej sytuacji nie był fakt siedzenia w bezruchu, ba, były to dla niej niemal darmowe pieniądze, a fakt, że tego dnia wyjątkowo postarała się ze swoją charakteryzacją. Największym plusem wyglądania jak monstrum rodem z czeluści piekieł był fakt, że nawet pomimo swej ludzkiej powłoki, Octavia mogła całkowicie polegać na własnej tożsamości, by doprowadzać innych do płaczu. Ile razy zwlekała się z łóżka dwadzieścia minut przed początkiem zmiany, strasząc innych w piżamie. Nauczyła się, że niewiele osób zwraca uwagę na to, jak jesteś ubrana, kiedy z czoła wyrasta ci dodatkowa para oczu. Tego dnia jednak, ze względu na wyjątkową okazję, dziewczyna postanowiła poświęcić własnej aparycji nieco więcej uwagi. Długo myślała nad kostiumem, który mogłaby przywdziać i w końcu zdecydowała się udawać starą, prawdopodobnie nawiedzoną, porcelanową lalkę. Jej z natury kruche, rozpadające się ciało idealnie współgrało z tym pomysłem. Octavia wypożyczyła więc od lokalnej grupy teatralnej strój, który pasował do jej wyobrażeń i pomalowała się przy pomocy kilku znalezionych na AllTube poradników. Wszystkie jej starania spełzły jednak na niczym, ponieważ utknęła w tym miejscu z czwórką nieskalanych myślą robali. Mogłaby się założyć, że gdyby w tamtej chwili ucięła sobie drzemkę, nic by jej nie ominęło, a grupka nadal nie opuściłaby safe roomu. Octavia gotowa była nawet złamać zasady i przy pomocy swoich pracowniczych kluczy otworzyć im drzwi, by mogli przejść dalej. I właśnie wtedy, w chwili gdy wstawała od biurka, by na własną rękę zapewnić sobie trochę rozrywki, w jej uszach rozbrzmiał jakże błogi w tamtej chwili dźwięk dzwonka, informujący ją, że drzwi prowadzące do reszty sal zostały otwarte.
– No w końcu. – Ton jej głosu brzmiał wręcz dziękczynnie.
Dziewczyna nie zwlekała ani sekundy, by opuścić swoją kryjówkę i ruszyć wzdłuż plątaniny korytarzy, poszukując czwórki nieszczęśników. Utknęli tu z nią na swoje ostatnie pół godziny gry i Octavia obiecała sobie, że odwdzięczy się im z nawiązką za to, ile kazali jej czekać. Znalezienie nieszczęśników nie było jakkolwiek trudnym zadaniem - wrzeszczeli ile sił w płucach, przechwalając się, jak nieustraszeni i niepokonani są. Octavia powstrzymywała się od śmiechu, skupiając myśli tylko na tym, jak zgniecie ich pewność siebie i ośmieszy przed dziewczynami, które ewidentnie nie chciały tu przychodzić. Gdy znalazła się wystarczająco blisko, by zainicjować bezpośrednią konfrontację, nie zamierzała się hamować, wyskakując na nich zza ściany. Z reguły cechowała się większą finezją, gnębiąc swych gości telekinezą, wywołując w nich uczucie bycia obserwowanym, bawiąc się ich emocjami, jednak w sytuacjach takich jak ta, gdy miała do czynienia z czwórką istot pierwotnych, nie miała wystarczająco cierpliwości. Octavia znalazła się tuż obok nich szybciej, niż byli w stanie przewidzieć, a ich krzyki, wydane z lekkim opóźnieniem, dało się najpewniej słyszeć w recepcji. Całą piątką ruszyli w pogoń, a dziewczyna upewniła się, by wykorzystać swe zdolności telekinetyczne do utrudnienia im ucieczki - rozwiązane sznurówki, włosy nagle wpadające w oczy lub ubrania zahaczające o mijane przedmioty. I właśnie wtedy, w momencie, kiedy miała ich dogonić, jedna z osób odwróciła się w jej stronę, a strumień piekącej, pomarańczowej substancji prysnął jej prosto w oczy. Octavia jęknęła, przykładając dłoń do twarzy, jednocześnie wykorzystując swe zdolności do stworzenia dodatkowej gałki ocznej na czole.
– Cholera jasna, gaz pieprzowy? Co jest z tobą nie tak? – warknęła w stronę nieszczęśniczki, trzymającej w dłoniach niewielkich rozmiarów, czarną buteleczkę. – Takie rzeczy zostawia się na wejściu.
– Ja…ja przepraszam, nie wiem, co we mnie wstąpiło. – Sprawczyni całej sprawy wydawała się faktycznie żałować tego, co zrobiła. – Może kogoś zawołam? Ja…
Octavia nie pozwoliła jej skończyć. Przy użyciu telekinezy wyrwała jej z dłoni butelkę gazu i rzuciła nią na drugi koniec pokoju. W tym samym czasie w sali rozbrzmiał charakterystyczny dźwięk gwizdka, symbolizujący koniec czasu. Cudownie, nie mógł zadzwonić dwie minuty wcześniej? Octavia nie uraczyła grupy jakimkolwiek spojrzeniem, przepychając się do wyjścia. Była wściekła, a na jej ciele z napływu emocji zaczęły pojawiać się dodatkowe gałki oczne - nim dotarła do łazienki, niemal każda odkryta część jej ciała miała na sobie przynajmniej jedno oko.
– Głupia praca, głupi ludzie, głupi gaz pieprzowy. – rzucała pod nosem, jednocześnie czyszcząc swoją właściwą parę oczu odpowiednio przystosowanymi do tego chusteczkami – Za mało mi za to wszystko płacą.
Octavia przeklinała grupę jeszcze przez długi czas, nim w końcu opuściła miejsce pracy. Wracając do domu rozmyślała o tym, co mogłaby robić przez resztę dnia, by w jakiś sposób ukoić irytację i skupić myśli na czymś przyjemniejszym. Ostatecznie postanowiła zamówić jedzenie i obejrzeć po raz setny swoje ulubione slashery. Gdy dotarła do mieszkania, niemal od razu przebrała się w piżamę, włączyła laptopa, a następnie swoją ulubioną część Stab. Nie dane jej jednak było nacieszyć się filmem, gdy w mieszkaniu rozległ się dźwięk dzwonka do drzwi. Octavia mruknęła niezadowolona, jednak zwlokła się z kanapy i otworzyła drzwi, a jej oczom ukazała się niewielka grupka dzieci, trzymających w dłoniach wiaderka przepełnione cukierkami.
– Cukierek albo psikus! – Dzieci krzyknęły niemal chórkiem, wyciągając w jej stronę swoje wiaderka.
Octavia zmarszczyła brwi. Tego roku, tak samo jak i każdego poprzedniego, nie przygotowała żadnych słodyczy. Po co miałaby wydawać pieniądze na cudze dzieci? Poza tym, była zirytowana dzisiejszą zmianą, oczy momentami wciąż piekły ją od gazu, a dodatkowo przeszkodzono jej w odpoczynku, na który czekała przez cały dzień.
– Psikus. – Zmierzyła każde z nich od stóp do głów, nim, pod wpływem bliżej niezidentyfikowanego impulsu, wyrwała każdemu z nich wiaderko i zatrzasnęła drzwi.
Nie musiała długo czekać, nim do jej uszu dotarł dźwięk płaczu i stukot butów, należących najpewniej do ich rodziców czekających gdzieś w okolicy na swoje pociechy. Nastąpiła chwila ciszy, przerwanej nagle natarczywym dzwonieniem dzwonka i bliżej niezidentyfikowanym narzekaniem kilku dorosłych osób stojących na zewnątrz jej mieszkania. Octavia wzruszyła jednak ramionami, nieszczególnie przejmując się konsekwencjami swoich działań. W końcu kto udowodni jej, a przede wszystkim skaże ją za kradzież cukierków kilku dzieciom? Dziewczyna otworzyła więc jedną z czekoladek, wznowiła oglądany wcześniej film i rozsiadła się na kanapie, by spędzić resztę wieczoru na spokojnym delektowaniu się swoimi łupami wojennymi.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz