Hoshime zwrócił oczy ku misce z zupą. Co miał odpowiedzieć na pytanie? Że nie radzi sobie w tym świecie? Że jego praca w bibliotece, która miała być jego marzeniem, sprawia mu tylko problemy, bo pomimo nauki dalej nie umie posługiwać się językiem? Nie wiedział, czy dobrym pomysłem jest się przyznawać, ale zamiatanie problemów pod dywan w końcu stworzy tak dużą górkę, że łatwo będzie się o nią potknąć. Poza tym, kto miał mu pomóc jak nie właśnie Sora?
– Źle – przyznał. – Dalej mam problem z nauczeniem się novendyjskiego… albo jakiegokolwiek przydatnego tu języka.
Sora przekrzywił głowę, w jego oczach zabłyszczało współczucie. Imugi poczuł się jak słaby, bezużyteczny szczeniak, któremu nie można nic innego zrobić jak pomóc. Takie to małe, drobne, nie może nawet samo jeść. Żałosne stworzenie. A to właśnie od Hoszki zaczęły się te przeprowadzki, to on pierwszy wymyślił, by przenieść się do Stellaire. A teraz sobie nie radzi. Szlag by to. Szlag, szlag, szlag!