Nezumi już kolejną godzinę siedział przed komputerem i szykował dla siebie stronę z jego autorskimi koszulkami. Jego biznes rozkręcał się coraz bardziej, więc trzeba było i samemu się rozwijać, a w czasach powszechnego dostępu do Internetu co jest lepsze do reklamy, jak nie strona internetowa? Dlatego Szczurek po raz setny wybierał najciekawsze projekty i najlepsze zdjęcia, by umieścić je na stronie. W ciągu tych kilku godzin nauczył się obsługiwać Photoshifta (i bezpiecznie piracić programy), ogarnął podstawy kodowania w CSS-ie, znalazł z dziesięć różnych programów do tworzenia stron internetowych, zaprojektował dodatkowe cztery koszulki, założył nowe konto na Paychamie specjalnie do zbierania opłat za zamówienia i zrobił listę możliwych sposobów reklamy. Śmiał twierdzić, że bardzo produktywnie mu szło.
– Ej, Szczurek. Obiad jest – zawołał go głos. Nezumi odwrócił wzrok ku blondynowi stojącemu w ramie drzwi. Bez drzwi, bo kilka dni temu zardzewiałe zawiasy nie słuchały już modlitw i postanowiły puścić ścianę, której dotychczas tak kurczowo się trzymały. Na razie nie było pieniędzy na remont.
– Muszę jeść? – zapytał zniesmaczony brunet. Nie przepadał za jedzeniem.
Sora wywrócił oczami. Nezumi zastanawiał się, jakim cudem jeszcze mu te gałki nie wypadły.
– Kuchni Hoshime odmówisz? Mam mu przekazać, że nie smakują ci jego kluski?
Brunet wypruł z pokoju, wbiegając do kuchni za zakrętem. Hoshime stał jeszcze przy garnkach, ubrany w fartuch z cudownym napisem „Przez żołądek do serca, a potem wyjdzie d*pą,” wyszytym oczywiście przez Nezumiego. W ten sposób fartuchy nigdy się nie myliły i nikt nie zakładał przez przypadek za dużego albo za małego fartucha. Kucharz obrócił się na pięcie z ogromnym uśmiechem na ustach. Zupełnie jakby nie wiązali ledwo końca z końcem.
– Wiedziałem, że kluski cię wyciągną – zażartował. – Jak tam idzie robienie strony?
– Dobrze. Bardzo dobrze. – Szczurek był zbyt skupiony na kluskach, by zwracać uwagę na rozmowę. Nie przepadał za jedzeniem, ale prędzej zmieni płeć, rasę i zostanie siostrą w zakonie wróżek, niż ominie posiłek z kluskami Hoszki w roli głównej. Podczas nakładania zupy nie dosłyszał, jak jego przyjaciele się z niego śmieją.
– To kiedy możemy spodziewać się zobaczenia tej strony w pełnej okazałości? – zagadnął Sora, również nakładając sobie klusek.
– Nie wiem. Jutro, może pojutrze. Idzie mi bardzo dobrze, naprawdę. – Z ust Szczurka wypadały kluski, gdy mówił, ale nikogo już to nie ruszało.
– To i tak całkiem szybko. Niektórzy budują stronę nawet kilka miesięcy – zauważył Hoszka.
– Ja nie mam za bardzo co tam dać. Galeria projektów, strona do zamawiania, strona kontaktowa… – Nezumi zaczął wyliczać na palcach. – Nie robię tego od zera, więc o tyle dobrze.
– Będziemy czekać z niecierpliwością. – Sora odwrócił się do siedzącego po drugiej stronie Hoshime. – A tobie jak idzie?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz