25 grudnia 2024

Od Hotaru – Yule
Silver skates, a-gliding on the snow,
through the frosty air, we go hand in hand (II)

Wzrok Hotaru błądził wśród amatorów łyżew, gładko wybierał tych bardziej doświadczonych, z gracją przemykających po zrytym łyżwami lodzie, z prostymi plecami, głową wysoko uniesioną i lekko odwiedzionymi od tułowia ramionami, akurat tak, by doskonale łapać balans, zachwycać gracją. Była i spora garść dzieciaków, nieprzejmujących się w najmniejszym stopniu tym, jak jeżdżą, tłukących łyżwami po lodzie tylko po to, by jechać szybciej i szybciej, złapać kolegę za kurtkę, ściągnąć mu czapkę. Było nieco „niedzielnych łyżwiarzy”, spokojnych spacerowiczów, krążących jednostajnym tempem wokół lodowiska, bardziej skupionych na konwersacji z partnerem, niż czymkolwiek innym. Byli też i ci, którzy, tak jak ona, po raz pierwszy widzieli lód z bliska, w takich ilościach i poza szklanką z sokiem, niepewni, jak poradzić sobie z dziwnym obuwiem i zdradliwym podłożem, z rozjeżdżającymi się stopami i rozłożonymi na bok dłońmi, w panice szukającymi oparcia w kimś bardziej doświadczonym.
Hotaru zerknęła na Annikki, instynktownie poprawiła swój jemiołowy wieniec.
— Tam na ławce jest chyba trochę miejsca, możemy założyć łyżwy.
Ćma zmrużyła lekko oczy, skinęła głową i już po chwili obie kobiety siedziały na drewnianych deskach, starając się zmienić obuwie na wypożyczone łyżwy.
Annikki w okamgnieniu zawiązała swoje, sznurówki odnalazły wyrobione miejsca, oparły się na haczykach i sprawnie otuliły smukłą kostkę. Dziennikarka zerknęła na mocującą się z drugą łyżwą Hotaru, potarła o siebie palcami, po chwili sięgnęła, poprawiła krzywy język, przytrzymała palcem zawiązywaną właśnie kokardkę.
— Dziękuję — powiedziała Hotaru, zimowe powietrze ogrzał wdzięczny uśmiech.
A potem przyszło do wstania, ruszenia w stronę lodowiska. I bardzo szybko okazało się, że powierzchnia wcale nie musi być zdradliwa, by łyżwy nie pozwoliły normalnie chodzić. Hotaru spróbowała dźwignąć się z siedziska, kostki momentalnie wygięły się do wewnątrz, zimne ostrza łyżew nie oferowały ani krzty stabilności. Oczy tancerki rozszerzyły się lekko, kobieta instynktownie sięgnęła dłonią w bok, by wesprzeć się na ławce, lecz palce trafiły nie na drewno, lecz na coś ciepłego.
— Początki zawsze są trudne — powiedziała Annikki, sięgając drugą ręką, lekko podtrzymując i łokieć Hotaru.
Tancerka w końcu się wyprostowała, a nawykłe tańcowi, utrzymywaniu równowagi i gracji ciało, szybko odnalazło właściwy balans, umysł skupił się na tym, by instynktownie utrzymywać kostki prosto.
— Trochę jak na pointach — powiedziała, oszczędnie zerkając w dół, tak, by nie pochylać głowy, nie stracić równowagi.
— Tańczyłaś też w balecie? — Czułki poderwały się lekko, a raczej poderwałyby się, gdyby nie przytrzymująca je, wełniana czapka.
— W pewnym momencie wszystko splata się w jedno, w mowę ciała — wyjaśniła Hotaru. — Różne tańce to po prostu różne języki.
Z pomocą Annikki udało się jej dotrzeć do samego lodowiska. Nieprzeliczone godziny spędzone na ćwiczeniach, na tańcu, przy drążku czy na rozciąganiu, owocowały, i Hotaru szybko poczuła, jak złapać równowagę, przynajmniej na tej gumowej podkładce wyściełającej grunt wokół lodowiska. Starcie z samym lodem czekało ją właśnie w tej chwili.
— Najważniejsze, to się nie przejmować, że jest ślisko — powiedziała Annikki, gdy dotarły do samej krawędzi, a dłoń Hotaru spoczęła na bandzie. — Siła rozpędu ci pomoże.
W obrotach siła rozpędu pomagała, podobnie jak przy skokach i wielu innych, trudnych figurach. W przekonaniu zwykłych ludzi panowała teza, że jeśli coś trzeba było zrobić, czegoś się nauczyć, to ta powolna droga, to wykonywanie każdego ruchu niczym w zwolnionym tempie, to było właśnie to, ta optymalna strategia. Nic bardziej mylnego. Nawet dzieci potrafiły najpierw nauczyć się biegać, nim zaczęły chodzić, polegając na sile rozpędu niosącej ich naprzód, nie zaś na własnych nogach i koordynacji. Hotaru doskonale wiedziała, że wykonanie czegoś powoli, z idealną kontrolą nad każdym z ruchów, było domeną mistrzów, nie początkujących.
— Jedźmy — powiedziała, odważnie stawiając krok na lodowej tafli.
Annikki bez problemu dotrzymała jej kroku, nawet, jeśli ćmowe oczy rozszerzyły się nieco na tę odwagę początkującego, spodziewając się pewnie, że Hotaru, jak większość tych, którzy dopiero zaczynali boje z łyżwami, będzie lepić się do bandy, w plastikowej osłonie szukając bezpieczeństwa i oparcia, ale nie. Kobieta obrała kurs wprost ku samym centrum lodowiska, za nic mając sobie nieśmiałość amatora.
Annikki gładko płynęła u jej boku, podtrzymując, asekurując, oferując dokładnie tyle wsparcia, ile Hotaru potrzebowała. Kobieta uśmiechnęła się łagodnie, poddając się pędowi, lodowatemu wiatrowi i wolności, jaką dawały łyżwy.
— Idzie ci naprawdę świetnie.
Hotaru zerknęła w jej stronę.
— Dziękuję.
Odepchnęła się mocniej, starała się, by wzrok nie uciekał ku tafli, ręka zaś zaciskała się na oparciu, na tej dłoni osłoniętej rękawiczką, podtrzymującą ją pewnie, będącą ostoją i zapewnieniem, że żadna z nich nie runie nagle na lód. Jeszcze parę kroków, kilka odepchnięć się od lodu, Annikki nagle zmieniła kierunek, teraz jechała tyłem, idealnie naprzeciw Hotaru. Tancerka uśmiechnęła się, złapała i drugą rękę, lekko i delikatnie, dokładnie tak, jakby obie tańczyły do nieistniejącej muzyki, choć z głośników leciały właśnie typowe hity na Yule.
Przez pewien czas jechały zwyczajnie, wymijając kolejnych amatorów lodowiska, wymijając bawiące się dzieci i zapatrzone w siebie pary, Hotaru zaś z każdym okrążeniem nabierała wprawy i doświadczenia w jeździe. Annikki zmieniła w końcu podejście, zamiast prowadzić tancerkę i jechać tyłem, zajęła miejsce u jej boku, delikatnym gestem prowadziła wśród pozostałych łyżwiarzy. Hotaru posłała jej lekki uśmiech i choć nie znała żadnej z figur, choć ledwo skręcała, i to tylko w jedną stronę, a o jeździe tyłem nie mogło być mowy, to jednak czuła się dobrze na łyżwach i na lodzie, widać to było w spojrzeniu i uśmiechach.
A potem zmieniły się reguły gry.
— Uwaga, uwaga! Szanowni państwo! — ozwało się z głośników, gdy jakiś mężczyzna, jeden z wynajętych animatorów, stanął obok DJa, przejął od niego mikrofon. — Widzimy, że doskonale się bawicie, ale wiecie, co? Możecie bawić się jeszcze lepiej!
Hotaru uniosła brew, a towarzysząca jej Annikki mimowolnie zwolniła.
— Mamy dla was teraz świetną zabawę! Do wygrania – nagrody rzeczowe, które na pewno będą doskonałym uzupełnieniem wszystkich prezentów na Yule!
— Ja nie wiem, czy to… — słowa Hotaru utonęły w dalszych wypowiedziach.
— Słuchajcie uważnie! Teraz puścimy wam muzykę, a na lodzie pojawią się kolorowe kółka. Gdy tylko utwór się skończy, musicie znaleźć się w kółku, a komu się to nie uda, przegrywa i musi zejść z lodowiska! Zasady są jasne?
— Ale ja nie…
— No to lecimy!
Muzyka huknęła z głośników, na lodzie faktycznie pojawiły się jakieś barwy, a łyżwiarze ruszyli szybszym tempem. Barwy jednak ani myślały zostać w tym samym miejscu, kręgi pojawiały się i znikały, tańcząc w rytm piosenki. Pozostali na lodowisku ludzie rzucili się ku barwom, zaraz rozbiegli gdzieś dalej, zapanował chaos i napięcie. Hotaru zerknęła na Annikki, spodziewając się, że ćma zaraz sprowadzi ją z lodowiska, odpuści sobie walkę, lecz dziennikarka ani myślała składać broni, jej spojrzenie wyjrzało odważnie zza zasłony szkieł.
— Damy radę.
Oddech uwiązł w piersi, pierwszą myślą była ucieczka, lecz gdy usłyszała te pewne słowa, gdy zobaczyła błysk w miodowym oku, Hotaru też postanowiła walczyć. Skinęła głową, mocniej chwyciła okrytą rękawiczką dłoń, zdeterminowana, by nie być ciężarem, by poradzić sobie z melodią i barwnymi kręgami.
Te zaś tańczyły i tańczyły, wraz z taktami świątecznego hitu, lecz Hotaru, nawykła tańcowi i muzyce, szybko odkryła, jakie prawa rządzą tymi zmianami, jak światła błyskają i znikają.
— Tam! — wskazała dłonią, niewprawnie próbując pociągnąć Annikki.
Ćma momentalnie zareagowała, poholowała ją w stronę pustki na lodowisku, lecz wystarczyło te parę taktów, te kilka wersów, a lód rozświetlił się zielenią, cisza zapadła w momencie, gdy dwie pary łyżew odnalazły bezpieczeństwo.
— I oto mamy pierwszą partię zwycięzców! — wykrzyknął z entuzjazmem animator. — Tym, którzy dotarli do kręgów gratulujemy, reszcie niefortunnych graczy polecamy odpoczynek z gorącą czekoladą – idealny, by zregenerować siły i dołączyć do późniejszych zabaw. A teraz — mężczyzna zrobił efektowną pauzę — niech znów zabrzmi muzyka!
I tak, jak poprzednio, z głośników ozwały się świąteczne hity, lodowisko zaś, tym razem przetrzebione z połowy łyżwiarzy, zalśniło barwnymi kręgami, tańczącymi w rytm dzwonków i wesołych trąbek. Hotaru ruszyła, odbiwszy się od lodu, połowicznie starając się wytrwać, w dużej mierze opierając się jednak na swej przewodniczce.
— Nie wiem, czy dam radę długo tak jeździć — powiedziała ostrożnie, skręcając znów w stronę środka lodowiska.
— Spróbujemy. Ja ci pomogę, a jeśli się nie uda, to się nie uda — odparła Annikki, nie opuszczając jej boku.
— Ty byś sama to wygrała — zauważyła tancerka, lecz nie dostała odpowiedzi. Bo oto muzyka zamilkła, kobiety wylądowały na kolejnym barwnym kole.
I znów animator poprosił, by mniej fortunni poszli odpocząć, zainteresowali się goframi, grzańcem i jakimiś słodyczami, a potem muzyka znów wybrzmiała, tym razem koła pojawiały się i znikały jeszcze szybciej, jeszcze bardziej chaotycznie. Hotaru sprawnie zapamiętywała ich lokalizację, Annikki holowała obie kobiety w odpowiednie miejsce. Część łyżwiarzy znów zniknęła, na lodowisku zaczęło robić się po prostu pusto.
— Mili państwo, ostatnia runda! — zawołał animator. — Kto zostanie na lodzie? Kto będzie musiał go opuścić? Dowiemy się już niedługo. Niech zabrzmi muzyka!
Ostry beat poleciał z głośników, barwne koła zatańczyły, szybko i gwałtownie, migały tylko, nie dając się do końca dostrzec, nie dając przewidzieć swego rytmu. Hotaru wodziła za nimi spojrzeniem, nogi rozjechały się lekko, gdy kobieta usiłowała przewidzieć, gdzie znów pojawi się kolorowy okrąg.
— Za szybko…! — zdołała tylko wydusić, nim Annikki pociągnęła ją gdzieś w bok.
— Nie szkodzi — odparła, wzrok skupił się na lodzie, uszy na muzyce.
Akord za akordem, inne pary próbowały swoich sił, lecz barwne kręgi umykały spod łyżew, rozpływały się w lodowatej bieli.
I wtem muzyka ucichła.
— Co… — zdołała jedynie spytać Hotaru, nie wiedząc nawet, co się wydarzyło.
Bo oto dłoń popchnęła tancerkę, fizyka zadziałała, ćma odfrunęła w przeciwną stronę. Lecz wystarczająco szybko, by Hotaru w ostatniej chwili znalazła się w barwnym kręgu, jedyna i samotna, gdy inni przegrali, nie schwytawszy swojej szansy.
Animator roześmiał się, chwycił mocniej mikrofon.
— I oto mamy zwyciężczynię! — wykrzyknął z emfazą. — Pani w wianku, proszę podejść po swą nagrodę!
Hotaru stała niepewnie na lodzie, wciąż nie wiedząc, co się właściwie stało, a wzrok uciekał ku Annikki, gdy mężczyzna znów zawołał ją, by wybrała swą nagrodę.
— Pójdziemy razem? — spytała tancerka.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz