04 grudnia 2024

Od Nikolaia — Laparoskopia

Dzień taki, jak każdy inny. W sklepiku panował typowy ruch, klienci kręcili się pomiędzy szafkami, dopytywali o artykuły różnego typu. Nikolai z uśmiechem na ustach udzielał odpowiedzi, doradzał, zachęcał do zakupu. Kokos rzucał ciekawskie spojrzenia każdej osoby, która podchodziła do niego. Krakał na ich widok, prezentując dumnie bogaty zasób swojego słownictwa.
Nikolai przyrządzał w ciszy eliksiry, o które został poproszony. Wrzucał do kociołka wszystko, co akurat znalazł pod ręką. Były to zwyczajne zioła, nieszkodliwe i słabe, więc nie obawiał się, że sprzedaje je pod nazwą „mikstury szczęścia”. Wystarczyło mocno w nie uwierzyć, a one same przynosiły oczekiwany efekt. Magia wyobraźni. I placebo.
Przelał do fikuśnej buteleczki zabarwiony barwnikiem do jajek niebieski płyn. Sprzedał eliksir za odpowiednią sumę i zajął się kolejnymi zadaniami dnia codziennego. Następne mikstury, maści, inne specyfiki. Wszystko, co pozwoliło mu dobrze zarobić.
W końcu jednak wybrał się na krótką przerwę. Jego posiłek składał się z tostów z serem i podwójnej kawy. Potrzebował energii. Przy okazji rzucił Kokosowi kilka orzechów, które kruk zaczął pośpiesznie dziobać. Wpatrywał się w swojego pupila przez chwilę, gdy nagle jego uwagę przykuł dzwonek zwiastujący nadejście nowego klienta. Nikolai odwrócił głowę w stronę przybysza, nie kryjąc swojego zaskoczenia. Na drzwiach widniał w końcu wielki napis „PRZERWA”.
— W czym mogę pomóc? — zapytał sklepikarz, podchodząc do lady.
— Potrzebuję tarota! W tym momencie! — zawołał mężczyzna. Nikolai uniósł brwi. Cóż, nie miał powodów, aby odmówić. Zaprosił gościa do stolika przeznaczonego odczytywaniu wróżb.
— Skąd u pana pośpiech? — zapytał Nikolai zaraz po tym, jak zajął miejsce przy stole.
— Wróciłem właśnie od lekarza — zdradził mężczyzna, ledwo łapiąc oddech. — Zlecono mi badania, ale uważam, że to wszystko spisek, zamach na moje życie!
Wróżbita przechylił głowę, z zaskoczeniem wsłuchując się w każde kolejne wypowiadane przez klienta słowo. 
— Polecona mi została laparoskopia, ale nie dam się pociąć! — ciągnął dalej mężczyzna. — Tylko karty mogą mi pomóc. One mówią prawdę!
Nikolai był, jaki był. Każdy, kto skorzystał z jego usług wiedział, że czarodziej lubił naciągać swoich klientów i zarabiał na ich łatwowierności. Teraz stanął w innej sytuacji. Mężczyzna widocznie potrzebował leczenia. Z tego powodu Nikolai wiedział, że nie może pozwolić mu na przerwanie badań. Nie chciał realnie narażać czyjegoś zdrowia i życia. Nie był bezduszny. 
Wziął karty, przetasował je, starannie ułożył. Zerknął na klienta. 
— Więc, o co chciałby pan zapytać? 
— Niech karty powiedzą mi, co mam zrobić, aby być zdrowym!
Nikolai pokiwał głową. Uniósł dłonie nad stół, wymruczał kilka słów, które miały brzmieć jak zaklęcie, a następnie zaczął przekręcać każdą kolejną kartę. Po tym, jak każda z nich została już odsłonięta, zmarszczył brwi, udając, że odczuje ich sens. 
— Co mówią karty? — dopytywał mężczyzna, najpewniej nie mogąc doczekać się wróżby. 
Czarodziej uśmiechnął się i zerknął na klienta. 
— Wróżba jest jasna i wyraźna — stwierdził Nikolai, starając się zbudować napięcie. — Musi pan udać się na laparoskopię.
Mężczyzna otworzył usta z zaskoczenia. 
— Ale…! 
— Karty nie kłamią — zapewnił z uśmiechem na ustach czarodziej. — A moje wróżby na pewno panu nie zaszkodzą.
Klient zmarszczył brwi, pomruczał coś pod nosem, podniósł się z miejsca i zerknął na wróżbitę. 
— W porządku — zgodził się mężczyzna. — Pójdę.
Zostawił pieniądze i opuścił sklepik. Nikolai zaśmiał się cicho. Cóż, miał nadzieję, że mężczyzna nie okłamał go i wybierze się od razu na badania. Czarodziej lubił pieniądze, ale nie miał serca z kamienia. Wpadały mu do głowy głupie pomysły, ale dzisiaj czuł, że zrobił dobry uczynek. 
Zerknął na drobną zapłatę za wróżbę, wrzucił momenty do kieszeni, a następnie zawołał Kokosa: 
— Chodź, idziemy na piwo.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz