31 października 2024

Od Song Ana - Halloween: Cukierek albo... jajecznica? (II)

To było drugie Halloween w życiu Song Ana. Po wpadce z tamtego roku, o dziwo, nauczył się na błędzie i w tym roku był gotowy na nadejście strasznego święta. Miał jeszcze przyjemność przedstawienia tutejszych zwyczajów Yonkiemu. Ostatecznie obydwaj radośnie zdecydowali, że wspólnie wybiorą się na zbieranie cukierków. Boski sługa, odkąd usłyszał, że w najbliższy wieczór odbywa się poszukiwanie łakoci, niezwykle mocno zapragnął wziąć w tym udział. Nie miał niestety najmniejszego pomysłu na kostium, ale nie powstrzymywało go to przed niczym! Postanowił wymyślić coś, jak tylko wróci do mieszkania.
Cóż, Song An nawet w swoim pokoju nie miał zbyt wielu możliwości na stworzenie sensownego przebrania. Kręcił się pomiędzy szafą a komodą, zerknął na korytarz do wspólnego wieszaka na płaszcze w poszukiwaniu inspiracji, aż ostatecznie padł na łóżku. Śmieciarz wpatrywał się zaciekawiony w swojego zamyślonego właściciela.
— Mam! — wykrzyknął Song An, zeskakując niespodziewanie z łóżka. Szop podskoczył ze strachu, kompletnie zaskoczony reakcją opiekuna.
Boski sługa zrzucił pościel z łóżka i ściągnął z materaca białe prześcieradło. Zarzucił je na siebie.
— Zobacz, Śmieciarzu! — zwrócił się do zwierzaka. — Jestem duchem!
Nie widział niestety reakcji szopa, ponieważ kawał materiału, który miał na siebie założony, kompletnie przysłaniał mu widzenie. Song Ana nie obchodziło to specjalnie. Cieszył się, że udało mu się wymyślić idealnie straszny kostium. Nie mógł doczekać się spotkania z Yonkim!
W halloweenowy wieczór boski sługa czekał na swojego przyjaciela w umówionym miejscu. Wcześniej założył na siebie prześcieradło i zabrał wiaderko do przechowywania cukierków.  Yonki pojawił się niedługo później. Na szczęście Song Ana, przyjaciel zawołał go po imieniu, ponieważ inaczej boski sługa nawet nie widziałby, że ten nadszedł. Zauważył go dopiero, jak podniósł część prześcieradła.
W każdym razie Yonki wyglądał naprawdę strasznie dobrze! Song An nie mógł oderwać wzroku od jego kostiumu, ponieważ wyglądał na bardzo dopracowany. Wszystko zdawało się być tak rzeczywiste! Boski sługa domyślał się, że jego przyjaciel musiał włożyć w przygotowanie przebrania wiele, wiele czasu! Zastanawiał się, skąd wziął tyle sztucznej krwi i jak przymocował ten nóż! Będzie musiał go o to zapytać!
Po krótkim przywitaniu ruszyli na zdobywanie słodyczy. Zaczęli od najbliższych domów. Każdy odwiedzany przez nich budynek był starannie ozdobiony: owinięty pajęczynami, przystrojony nietoperzami lub przykryty białymi duchami (przypominającymi przebranie Song Ana). Wyglądały przerażająco! Ale w tym pozytywnym sensie.
Niestety, boski sługa nie miał zbyt wielu okazji, aby im się przyjrzeć, ponieważ jego kostium skutecznie mu to uniemożliwiał. W związku z tym Song An nie zliczył nawet, ile razy się o coś potknął, przewrócił lub na kogoś wpadł. Raz przypadkiem też wysypał swoje cukierki i później z trudem musiał wyzbierać je z trawy.
— Nie ruszaj się chwilę, chyba mam pomysł! — usłyszał nagle podekscytowany głos Yonkiego. Song An zatrzymał się więc i odwrócił w stronę towarzysza. A przynajmniej taką miał nadzieję, ponieważ nie widział go. Przynajmniej jeszcze na tamten moment. Mianowicie chwilkę później Yonki przy pomocy swoich nożyczek wyciął dwie dziury na oczy w prześcieradle. Dzięki nim w końcu dał radę cokolwiek zobaczyć!
— Ojeju, dziękuję! — zawołał Song An, od razu kręcąc się, aby zobaczyć wszystko, co go otacza. W tamtym momencie był na tyle szczęśliwy, że kompletnie zapomniał o tym, że to jego jedyne prześcieradło.
— Wyglądasz jeszcze straszniej! — przyznał zadowolony z siebie Yonki, przyglądając się przerobionemu kostiumowi Song Ana. — Zrobiły Ci się czerwone otoczki wokół oczu!
Boski sługa pokiwał energicznie głową. Nawet ze swojej perspektywy dał radę je zauważyć.
— Masz rację! Ta sztuczna krew jest genialna!
Wieczór był jeszcze młody, a zarówno Song An, jak i Yonki mieli wiaderka pełne cukierków.
— Najbardziej lubię te czekoladowe, co jak je przegryziesz, w środku są truskawkowe i śmietankowe — tłumaczył boski sługa, pokazując przyjacielowi swój nowy ulubiony przysmak. Na szczęście tego dnia udało mu się ich uzbierać naprawdę wiele.
— Zaraz je spróbuję — obiecał Yonki. — Ale najpierw chodźmy jeszcze tam!
Ręką wskazał na pobliską uliczkę. Panowała tam ciemność tak mroczna, że większość świętujących dzisiaj poszukiwaczy słodyczy nawet nie patrzyła w tamtym kierunku. Song An nie miał jednak najmniejszych obiekcji. Pokiwał zgodnie głową i ruszył za przyjacielem.
Po drodze zaszli jeszcze do kilku ozdobionych dyniami domów, aby zdobyć jeszcze więcej łakoci.
— Cukierek albo psikus! — wołali u progu w oczekiwaniu na słodycze. Chwilę później właściciele domostw wychodzili na zewnątrz, chwalili ich stroje, a następnie dzielili się cukierkami.
A przynajmniej właśnie tak było w głównej części miasta. Alejka, do której odwiedzin zachęcił Yonki, była opustoszała i nie znajdowało się tam zbyt wielu chętnych na obdarowywanie słodyczami.
Song An i Yonki nie poddawali się jednak tak łatwo. Ruszyli w głąb ulicy. Co ciekawe, faktycznie było to warte. Chyba.
Na końcu alejki znajdował się sklepik. Bardzo kolorowy sklepik. W jego witrynach błyszczała niezliczona ilość niezwykłych przedmiotów: barwnych szkiełek, naczyń przeróżnych rozmiarów i kształtów, lśniące talizmany zwisające z wieszaków. Wszystko to wyglądało naprawdę zachęcająco! Dodatkowo sklepik ozdobiony był dyniami, więc wszystko wskazywało na to, że jego właściciel zaprasza do siebie spragnionych cukierków przebierańców.
Song An podszedł do drzwi. Nim zapukał do drzwi, zaważył, że w ich pobliżu znajduje się miska z podpisem Poczęstuj się:). Zbliżył się do naczynia.
Misa napełniona została po brzegi czymś żółtym o naprawdę dziwnej fakturze.
— Co to takiego? — spytał Yonki, również zaglądając do wnętrza naczynia.
Na ich szczęście, do miski doczepiona była jeszcze jedna kartka. Song An odczytał ją na głos:
Jajecznica z jaj gryfa. Przynosi szczęście i dobrobyt. Jedna garść na osobę. Pierwsza darmowa, każda kolejna w cenie trzech cukierków.
Faktycznie obok znajdował się koszyk na słodycze. Całkowicie pusty.
— Jajenicza…? — powtórzył Yonki, nachylając się nad misą. — Myślisz, że jest dobra?
— Warto spróbować — przyznał Song An i sięgnął po zawartość naczynia. Wziął garść jajecznicy. Była jeszcze ciepła. Przez chwilę zastanawiał się, co z nią zrobić. Zerkał to na swoją rękę, to w stronę wiaderka. Z cichym westchnieniem wrzucił zawartość garści do reszty cukierków. Yonki dołączył do niego, robiąc dokładnie to samo.
— Może powinienem wziąć jeszcze jedną dla Śmieciarza — pomyślał na głos Song An. — On bardzo lubi jajecznicę, a ta przyniosłaby mu jeszcze szczęście…
— Weź, na pewno będzie mu smakować — zachęcił Yonki, zerkając na pokrytą resztkami jajecznicy dłoń.
Song An wyciągnął z wiaderka trzy cukierki i wrzucił je do koszyka. Następnie nabrał drugą garść zawartości miski. Włożył ją do wiadra podobnie jak poprzednią.
— Mam nadzieję, że się ucieszy!
Opuścili sklepik i wrócili na główną ulicę. Chyba wszystkie domy zostały już przez nich odwiedzone, a wiaderka uginały się pod ciężarem cukierków (i jajecznicy).
— To był naprawdę udany wieczór — stwierdził Song An z uśmiechem na ustach. — Słodyczy już chyba nigdy mi nie zabraknie!
— Musimy koniecznie to powtórzyć! — przytaknął Yonki, równie zadowolony.
Nastała noc, a obydwaj naprawdę szczęśliwi i bogatsi o kilogramy cukierków wrócili do swoich domów. Song An tej nocy spał na dziurawym i brudnym prześcieradle, a Śmieciarz cicho zajadał podarowaną jajecznicę.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz