TW: useless lesbians!!!
Ulubionym miesiącem Zahry był październik. Gdyby ktoś jej się zapytał o powód, wybuchnęłaby śmiechem. To chyba oczywiste? To miesiąc strachów! Między halloweenowymi dekoracjami i straszakami, Zahra nie musiała się chować. Ba, czasem nawet nie musiał po sobie sprzątać, bo w końcu kości i inne obrzydlistwa są w październiku w modzie, co nie?
Zahra planowała więc spędzić październik najlepiej, jak tylko mogła. Czyli z Octavią. Od kiedy poznała dziewczynę, miała wrażenie jakby jakiś brakujący kawałek puzzla wskoczył w miejsce. To było trochę przerażające (gdyby Zahra posiadała zdolność bycia przerażoną), jak bardzo były do siebie podobne. To oznaczało, że Zahra nie miała żadnego poczucia winy (jakby miała to dużo odgórnie), zapraszając Octavię dk siebie, kiedy tylko mogła. Bo mogłaby nawet siedzieć z nią w ciszy, streamować ludziom jakąś grę kiedy Octavia bawiła się z Buzdyganem. I tak bawiły się świetnie. Obecność Octavii dodawała każdej sytuacji wcześniej niezidentyfikowanego poziomu zajebistości.
Dlatego, kiedy Octavia zaproponowała wyjście do domu strachów, Zahra nawet nie mrugnęła na pomysł. Przerażający horror house i Octavia? Wieczór zapowiadał się perfekcyjnie.
Zahra żałowała trochę wypalenia blanta przed wyjściem, bo… no nie mogła ukrywać, ten dom strachów był całkiem straszny. Nawet bardzo. No ale miała wrażenie, że gdyby nie wypaliła, to martwiłaby się tym, że jest zamknięta w jakimś nawiedzonym magazynie tylko z Octavią. Bo jednak Octavia jest na całkowicie innym poziomie niż Zahra. Pod każdym kątem. Mimo tego, że spędzały ze sobą czas praktycznie non stop, Zahra i tak bała się, że odjebie coś, co odsunie od niej gotkę. A to już w ogóle byłoby chyba końcem świata.
Pierwsze zagadki były całkiem proste, chociaż w połączeniu z nietrzeźwością i wyścigiem (który przegrała, bo potknęła się o własny ogon), Zahra miała mało szarych komórek w głowie. Więc większość czasu po prostu obserwowała Octavię, gdy ta kręciła się po pokoju, w którym wylądowały. Przynajmniej w pierwszej sali. Bo żeby dostać się do drugiej, wystarczyło tylko znaleźć klucz w szufladzie. Wystarczyło trochę pogrzebać w robakach, bo szafka była ich pełna. Takich żywych, prawdziwych. Ciekawy dodatek. Zahra wcale nie podskoczyła, kiedy zobaczyła, że jeden z karaluchów wspina jej się po ręce. Wcale nie. Nie bała się robaków, ale nie spodziewała się, że jeden z nich wdrapie jej się na ciało.
– Coś mało straszny ten dom strachów – mruknęła Zahra, kiedy wylądowały już w drugiej sali. Ugryzła się w język, kiedy tylko coś spadło z sufitu. Wielki, puchaty pająk.
– Mało? – Octavia rzuciła jej uśmiech i dopiero wtedy Zahra zauważyła, że złapała przyjaciółkę za rękę. Odsunęła się, wypięła pierś. Jakby miała jakimś cudem obronić Octavię przed sztucznym pająkiem.
– Nooo. Ja tylko, wiesz. Wczuwam się w atmosferę.
Zagadki z pokoju na pokój robiły się coraz trudniejsze. Albo Zahra po prostu zaczęła brać w ich rozwiązywaniu aktywny udział. Czuła na sobie spojrzenie Octavii cały czas jak grzebała w szafkach, jak włos na ogonie jej się jeżył, bo coś znowu wyskoczyło na nie znienacka, jak łączyła w głowie kolejne wątki. Widocznie Octavia naprawdę chciała, żeby Zahra wykazała się głową. Ale głowy dobrej Zahra nie miała na co dzień, a co dopiero przy Octavii. Zaraz, co–
– Brakuje nam czegoś – odezwała się nagle gotka, przerywając spiralę myśli Zahry. Jej głos odbił się po ścianach magazynu, przez co brzmiało, jakby z nimi było jakieś pięć innych Octavii. Pięć Octavii? Już jedna zajmuje Zahrze cały procesor, a co dopiero kilka?
Zahra spojrzała na swoje dłonie. Znalazła cztery monety, a w kufrze, który miały otworzyć, było miejsce na pięć. Octavia trzymała w rękach jedną. No tak.
– Ej a może… myślimy o tym za bardzo? W sensie – Zahra kucnęła przy skrzyni i wcisnęła monety we wgniecenia, zostawiając pustą przestrzeń pośrodku. W miejsce brakującej monety wcisnęła jeden z okrągłych breloczków, który przypięła do karabińczyka. Specjalnie na tę okazję, bo obrazek na nim przedstawiał krwawy księżyc. I wcale go nie ukradła.
Coś kliknęło w maszynerii kufra, którego kłódka spadła na ziemię.
– Woow – Octavia nachyliła się nad Zahrą – ale ty masz głowę.
Ogon Zahry uderzył w podłogę kilka razy, tak mocno, że aż sama podskoczyła ze zdziwienia.
– Hah, no wiesz – zakrztusiła się powietrzem, więc zdanie naturalnie urwało się w połowie. Odchrząknęła, próbując zachować pozory zajebistości, i wsadziła rękę do skrzyni.
Zahra zmrużyła oczy. W kufrze nie było nic, oprócz zmiętej kartki.
– Huh. Co?
Rozciągnęła papier, przysuwając do niego głowę tak blisko, że dotykała go nosem. Może półmrok nie przeszkadzał Zahrze w widzeniu, ale czytanie, ze światłem, czy nie, sprawiało jej problemy.
– Pa-raaaa… naj-lee…p–
– Najlepsza, niezniszczalna para na świecie – Octavia stuknęła czarnym paznokciem w kartkę, która zadygotała jak chorągiewka na wietrze.
– Ogień i woda? – Zahra zakręciła się na pięcie, ale w pokoju nie było ani kominka, ani kranu. Octavia posłała jej dziwne spojrzenie – no jak w tej grze… muszę ci kiedyś pokazać.
Podskoczyła na równe nogi, ogon znów trzasnął w podłogę, kiedy coś w suficie zaskrzypiało. Ten pokój, w przeciwieństwie do innych, miał niższy strop, i co jakiś czas się z niego sypało. Całkiem fajny efekt, ale Zahra nawciągała się trochę tynku, a on wcale nie był smaczny. Niestety.
Dziewczyny zaczęły rozglądać się po pokoju. Zahra powoli traciła cierpliwość. Znaczy się, tylko w pewnym sensie. Spędzanie czasu z Octavią w jakimkolwiek stopniu było zajebiste. Ale te zagadki odwracały jej uwagę, nie pozwalały się skupić na przyjaciółce. A jednak, nawet w Halloween, Octavia była najważniejsze. Zdecydowanie ważniejsza, niż jakieś strachy.
Spojrzała w swoje odbicie w wielkim, zakurzonym lustrze, opartym o jedną ze ścian. Octavia stała za nią, tyłem, cały czas obserwując kufer, jakby miała nadzieje, że coś się w nim magicznie zmaterializuje.
– Zaraz. Octavia, chodź tu!
Gotka podeszła do Zahry, stanęły ramię w ramię. A raczej, głowę w ramię, bo Octavia była jednak o tyyyle wyższa. Zahra zmrużyła oczy.
– Najlepsza. Niezniszczalna. Para – rozejrzała się jeszcze raz po pokoju, dla pewności – to my!
Octavia wyszczerzyła się w uśmiechu. Wtedy, coś huknęło. Z sufitu zaczęło się sypać więcej tynku. Magazyn (przynajmniej ten pokój, w którym były) zaczął się zawalać. Wow, to były dopiero efekty. Naprawdę się postarali!
Zahra zlustrowała (ha) lustro, próbując znaleźć na nim jakiś guzik, podpowiedź, cokolwiek. Gdzieś za nimi, strop zaczął się powoli zsuwać w dół. Powoli to łagodnie powiedziane, bo Zahra mrugnęła raz, dwa, i sufit był już przy głowie Octavii. Oj, to chyba nie efekt.
– Tam jest klam–
Ale Octavia nie zdążyła dokończyć zdania, bo Zahra wepchnęła pięść w lustro, rozbijając je na kawałki. Oczekiwała jakiegoś kluczyka albo guzika za szkłem, ale zamiast tego zobaczyła kolejny pokój. Złapała gotkę za rękę i wciągnęła ją za sobą, w tajemniczy korytarz. Magazyn zatrząsł się, i po chwili ich wejście było zasłonięte sufitem. Który teraz był na podłodze. Ale tym Zahra nie miała zamiaru się martwić.
Bo przed nią malował się najlepszy widok, jakiego mogła oczekiwać od Halloween. Pokój, klimatycznie oświetlony małymi lampkami w kształcie duszków, oczy i innych potworków, obwieszony był pajęczynami. Na jednej ze ścian wisiała ewidentnie plastikowa siekiera i maska jakiegoś mordercy ze starego filmu. Ale to nie to zachwyciło Zahrę. Jej uwagę złapał wielki, dmuchany materac, wypchany kocami. I przekąski wepchnięte w róg.
– Wow, to takie zakończenie przygotowali? Dobrze, że tylko my na to poszłyśmy, ha! – Zahra upadła z impetem na materac, który syknął pod jej ciężarem. Octavia usiadła obok, obserwując Zahrę uważnie. Jakby coś jej umknęło.
Wtedy Zahra, jak przystało na (już) weterana domu strachów, połączyła wszystkie wątki. Przekąski, którymi z Octavią wiele razy się zapychały, koc, który kojarzyła z kościoła Octavii.
– To dlatego znałaś wszystkie odpowiedzi!! – Zahra szturchnęła Octavię ramieniem, nie mogąc powstrzymać głośnego śmiechu – to chyba najlepsze Halloween, jakie przeżyłam.
– Naprawdę? – w półmroku, oczy Octavii wyglądały jak dwa guziki. Takie wielkie, błyszczące, brokatowe.
– W sumie nawet gdybyśmy nic nie robiły, to i tak. Każde Halloween spędzone z tobą byłoby zajebiste. Ale to. Nooo, totalnie przegięłaś wszystko. Nie spodziewałam się. Woooow, ty to masz głowę!
Octavia wyciągnęła zza siebie laptop, postawiła go na swoich kolanach. Nadal miała na ustach uśmiech. I w sumie Zahra nie chciała, żeby Octavia kiedykolwiek nie była szczęśliwa. Gotka zwróciła wzrok na Zahrę.
– To co, jaki horror oglądamy?
– Z tobą? Każdy.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz