30 września 2024

Od Hugona – Tylko umarli wiedzą, o czym myślą trawy

– Myśleliśmy, że nogi Boga złapaliśmy, że oto nas przyjęto do szkoły poetów. Szkoła poetów, Dżizus, kurwa, ja pierdolę!
Blond czupryna dramatycznie pacnęła o otwartą książkę, nad kartkami zatańczyła chmura pyłu. Kilka osób zmarszczyło brwi, ktoś uprzejmie się zaśmiał, w tym Alicja, towarzyszka niedoli Hugona. Lada moment mieli podejść do poprawkowego kolokwium z cech fonetycznych dialektów różnych zakamarków Novendii. Hugo, oczywiście, znów radośnie liczył na łut szczęścia. Póki co tylko donośnie kichał.
– Masz za swoje – mruknęła Alicja. – Cena dramatyzmu.
– Spadaj – chłopak otarł nos, odsunął od siebie książkę. – Nie wiem, co innego mi zostało.
– Hmm... powtarzanie? Chociaż w twoim przypadku to najpierw trzeba by było założyć, że wcześniej coś przejrzałeś.
– Bo to nudne.
– Bo nie dajesz temu nawet szansy. Na wykładzie spałeś.
– Nie spałbym, jakby był ciekawy.

go on, ask the swamp witch for some candies

Wiek: 26 lat
Data urodzenia: 21 marca
Płeć: kobieta
Rasa: Wilkołak
Pochodzenie: Urodziła się w małej, novendyjskiej wiosce, o której nie słyszała najprawdopodobniej połowa mieszkańców stolicy.
Zawód: Pracuje w specjalizującej się w niszowych zapachach perfumerii, a w wolnych chwilach prowadzi podcast o miejskich legendach i kryptydach.
Opis: Mieszka w domku na kurzej nodze, ma uroczego psa o imieniu Boruta, kocha kobiety i chętnie przy herbacie opowie ci historię, od której włosy staną ci dęba. Podobno postrach okolicznych rolników, ona nieszczególnie wie, o co im wszystkim chodzi. Kochałaby cię, gdybyś była robakiem i z chęcią wyhaftowałaby ci kwiatki na kołnierzyku.

Od Song Ana do George'a

Cóż, według Song Ana był bez znaczenia fakt, czy jego pupil jest kotem, czy też szopem. Pokochał Śmieciarza od pierwszego wejrzenia. Nie wyobrażał sobie życia bez niego, chociaż posiadał go przez mniej niż dobę. Zwierzak posiadał najbardziej miękkie futerko na całym świecie! Boski sługa mógłby trzymać go na kolanach do końca swojego życia i głaskać jego szary łebek. Przynajmniej w przerwach, gdy ten nie próbował go ugryźć w palce.

29 września 2024

Od Andrei do Yangcyna

TW: krew, opis miejsca zbrodni, morderstwo, zwłoki.
Przebiegła już raz tor przeszkód, więc nadciągające problemy znała, niemniej jednak wiadomo – to, że ktoś znał pole bitwy, wcale nie oznaczało, że był na nim niepokonany. Wiedza i taktyka to jedno, wyszkolenie to drugie, drużyna – trzecie, lecz zawsze jeszcze dochodził czynnik, za którym Andrea nie przepadała, mianowicie szczęście. Wiadomo, kula zawsze mogła pójść rykoszetem, technik mógł coś zauważyć, albo nie, świadek mógł z roztargnienia coś chlapnąć, albo sprzedać policjantom idealną bajeczkę. Wiele zależało od szczęścia. I tak, jak Andrea lubiła szczęście, gdy działało na jej korzyść, a irytowała się, gdy postanowiło utrudnić jej nie-życie, tak za każdym razem chętna była je testować, szczególnie, gdy chodziło o taki spokojny, nieniosący konsekwencji test, jakim były sparingi, zawody i tym podobne rozrywki. Kobieta zerknęła na Szarika, błysk pojawił się w martwych źrenicach, nim Andrea wróciła spojrzeniem do Yangcyna.
— Pewnie. Zobaczymy, jak radzisz sobie z przeszkodami.

Od Merlina do Song Ana

Merlin miał w szkole sporo zajęć z magii – większość z nich była według chłopaka kompletnie niepotrzebna, jak chociażby zajęcia z magicznej samoobrony. Merlin dobrze wiedział, że gdyby miał się magicznie sam bronić, to na pewno nie skończyłoby się to dobrze i nie wiadomo, czy próbując ochronić się przed niebezpieczeństwem, sam czasem nie wywołałby czegoś o wiele bardziej niebezpiecznego, niż jeden zwykły napastnik. Pamiętał te legendarne zajęcia na Uniwersytecie (jedyne dobre, co z nich wyszło to to, że zapoznał wtedy Souela), podczas których niewinne zabawy z nadmuchanym balonem zmieniły się w walkę o życie i doprowadziły do tego, że magię Merlina trzeba było obezwładniać. Nie pierwszy raz, jednak wcześniej takie przeboje zdarzały mu się raczej prywatnie i wtedy radzili sobie z tym rodzice albo siostry, co oczywiście też nie było niczym dobrym, ale chociaż świadkami tych przypałów były osoby, które widziały go w śpiochach i śliniaku, więc niczego gorszego nie mógł im już wyciąć.

27 września 2024

Od Annikki do Hotaru

Może i Hotaru miała na sobie tylko wygodne, przeznaczone do treningów ubrania, lecz w krótkim czasie wykonywania gestu tak prostego, jak swobodne uniesienie ręki ku górze, potrafiła sprawić, że rękaw koszulki falował niczym drogi materiał balowej sukni, szybko twardniał w zbrojną stal, na koniec stroszył się rzędem długich piór. Gładkość, z jaką przychodziło jej wykonywanie zmian, świadczyła o latach praktyki, a także talencie i wewnętrznej, niezmierzonej pasji do tańca. Niektórzy mieli jedynie dwie z tych trzech, co niekoniecznie świadczyło o tym, że tańczyli źle, ale Annikki nagle nabrała śmiałego przekonana, że nawet ktoś ze wszystkimi tymi cechami nie dorównałby łatwo Hotaru. I nabrała również ochoty na zobaczenie więcej z jej umiejętności.

Karta autorki Ancynamonki

Ancynamonka

Discord: ancynamonka

Ya like jazz?

Cinnie Aethel
Wiek: odkąd skończyła dwadzieścia lat uważa, że się nie starzeje, tylko obchodzi rocznice swych urodzin. Na pięciolecie dwudziestki wyprawiła tak wielką imprezę, że przechodnie zastanawiali się, kto z okolicznych się żeni. Niestety nie zawsze ta sztuczka działa i zdarza się, że ze łzami w oczach w rubryczce "wiek" musi wpisać 25
Data urodzenia: 27.04
Płeć: kobieta
Rasa: zmiennokształtna
Pochodzenie: od dziecka mieszka w Stellaire
Zawód: Cin tymczasowo pracuje jako testerka produktów dla zwierząt, testuje je na sobie!
Opis: Cinnie to ekscentryczna zmiennokształtna, która mimo braku magicznych zdolności, potrafi wprowadzić chaos i radość do każdego otoczenia. Jest optymistką, choć często niezdarna i roztargniona.

Od Bashara do Dantego

Byli już razem w Solmarii, odwiedzili i Medwię, na horyzoncie majaczyły inne kraje i odłamki, lecz te parę ustawowo wolnych dni, które ładnie sprzęgły się z sobotą i niedzielą, stało się okazją by dorzucić jeszcze coś do listy miejsc do odwiedzenia. Długi weekend aż prosił się o to, by zachwycić się rodzimym pięknem, wyskoczyć te parę godzin drogi pociągiem za miasto, uciec od obowiązków i odpocząć po ostatnich wydarzeniach. I o ile obaj najczęściej wybierali urokliwe miasta jako cele swych podróży, doceniając ich historię, różnorodność i wygody, tak teraz przyszedł czas na pożegnanie się z cywilizacją i podróż w stronę mniej uczęszczanych, dzikszych regionów kraju. Novendia, choć nowoczesna i zurbanizowana, nadal zachwycała nietkniętą przyrodą, zachęcając swych obywateli do oderwania się nieco od szkła, kamienia i betonu, porzucenia szybkiego, miejskiego życia na rzecz złapania oddechu gdzieś, gdzie telefony ledwo łapią zasięg.

25 września 2024

Od Song Ana do Yonkiego

Ucieszył się, że udało się znaleźć mundurek obozowy w mniejszym rozmiarze. To wcześniejsze odzienie utrudniało mu poruszanie się, z każdym krokiem plącząc pod nogami. Yonki naprawdę miał świetny pomysł, aby zapytać o to organizatorów! Teraz obydwaj odzyskali swobodę ruchu i wyglądali też znacznie lepiej.

Od George'a do Song Ana

Mimo wszelkich starań dalej ciężko było mu zasnąć. Cały proces rozpoczął się jak zwykle, gdzie ciemność i zmęczenie budziły w nim mroczniejsze myśli. Tradycyjna spirala niosła go właściwie coraz dalej od snu. Przynajmniej dopóki sam tego nie zauważył. Wszedł na nową ścieżkę, zaczynającą się od prób przypomnienia sobie, kiedy właściwie zaczął się jego problem ze snem. Nie mógł znaleźć żadnego wspomnienia, które mogłoby być odpowiedzialne za bezsenność. Czuł się jak idiota, przeszukując znowu własną przeszłość w poszukiwaniu czegoś, co według niego byłoby wystarczającym powodem do odczuwanych emocji. Niestety uznanie, że problemy były bezsensowne, nie niwelowało ich. W związku z tym przekręcał się z boku na bok, udając, że pomoże mu to w zaśnięciu.

23 września 2024

Od Dantego – Król Jedzeniowy

— Ale wiesz, że to ja umiem lepiej prowadzić? — rzucił Raoun, ściskając rączkę przy dachu, gdy radiowozem rzuciło, a Dante odbywał wielce elokwentną rozmowę przy pomocy klaksonów z kierowcą osobówki, która w tym samym czasie chciała zjechać na środkowy pas.
— Wcale nie — żachnął się syren, wyprzedzając delikwenta, by móc pokazać mu środkowy palec, jak przejeżdżał.
— Wcale tak.

22 września 2024

Od Dantego do Bashara

Na co dzień nie zwracał już uwagi na stare latarnie, obdrapane budynki czy skrzypiące nieprzyjemnie, zardzewiałe bramy – miejsce, choć w obiektywnej ocenie dość paskudne i zaniedbane, było znajome, kojarzyło mu się z utęsknionym ciepłem, ze spokojem, z jego własnym kawałkiem na odłamku, gdzie czuł się dobrze. Poza tym to słabe światło ładnie padało na twarz Bashara, ta długa rysa pod jednym oknem oznaczała, że do domu zostały dwie minuty, a skrzypienie bram wcale nie kłuło tak w uszy, gdy ciemny element ze skinieniem głowy otwierał je dla Dantego, roznoszącego czasami leki paru poszkodowanym osobom na polecenie pana doktora. Teraz jednak patrzył na okolicę przez pryzmat oceniającego spojrzenia swojej matki, osoby nienagannej, schludnej, i nagle każda pęknięta płytka, po której zdarzało się syrenowi skakać do wtóru śmiechu Bashara, wywoływała spięcie ramion i harmider myśli, wszystkie brzmiące chłodnym, lekko rozczarowanym głosem Sappho.

21 września 2024

Od Octavii - COWGAYS (III) [AU]

Octavia przeklęła pod nosem, zaciskając palce coraz mocniej wokół chwytu pistoletowego. Całe ciało aż świerzbiło, żeby po prostu wyjąć broń z kabury i otworzyć ogień w stronę każdego, kto przetnie jej drogę.

Od Seymoura – Dla Pluszaka

Ojciec miał miotłę, która była w stanie pokonać dystans z Thornhaven do Stellaire w jakąś godzinę, lecz miotła Seymoura nie była magicznym odrzutowcem, on potrzebował na to jakichś ośmiu godzin. I tak jak lubił latać na miotle, stanowiącej jego preferowany środek transportu, tak nie do końca uśmiechało mu się osiem godzin siedzenia okrakiem na kiju, choćby widoki po drodze były naprawdę ładne, a pogoda sprzyjała. Postanowił w końcu pojechać pociągiem, a na miotle pokonać ostatni kawałek drogi do posiadłości.

20 września 2024

Od Ilary do Kindry

Policzki pokryły się soczystym pąsem, a oddech Ilary stał się dziwnie świszczący, jakby zmęczyła się wewnętrzną ucieczką przed konsekwencjami wszystkiego tego, co zrobiła. Pełna powaga sytuacji dotarła do niej dopiero wtedy, gdy Kindra otuliła ją swymi ramionami i usadziła na siedzeniu samochodu.

Czary mary~

Nikolai Alieva
Wiek: 23 lata
Data urodzenia: 31 grudnia
Płeć: mężczyzna
Rasa: człowiek, czarodziej
Pochodzenie: Novendia
Zawód: Uśmiechnięty i kulturalny pan zza lady osiedlowego sklepu z różnościami. Doradzi, pomoże, wybierze odpowiedni produkt, a przy okazji skołuje tak mocno, że nie zauważysz nawet, że kupujesz właśnie pomalowany na niebiesko kamień z pobliskiego parku. Ale nie martw się! Podobno pomaga on na kłopoty finansowe…
Okazyjnie dorabia sobie na boku, przepowiadając przyszłość, czytając tarota, machając wahadełkiem. W swojej ofercie ma też rozmowy ze zmarłymi czy mniej skomplikowane egzorcyzmy. Wszystko to w tak okazyjnych cenach, aż żal nie skorzystać!
Opis: Pracownik sklepiku z wątpliwej jakości magicznymi usługami i równie kiepskimi artefaktami. Za zgrzewkę piwa z przyjemnością przepowie Ci przyszłość lub wypędzi uciążliwego ducha z szafy. Ale wyłącznie na Twoje własne ryzyko. Zwrotów nie przyjmujemy.

19 września 2024

Od Yonkiego do Song Ana

Yonki zmierzył wzrokiem idącego obok Song Ana, mimowolnie uniósł brew.
— Co to pianki? — spytał.
Pierwsze słyszał. Podejrzewał, że miało to coś wspólnego z pianą, ale jak bardzo? W ogóle o co chodziło z pieczeniem ich nad ogniskiem? Czyżby to było coś do jedzenia? Ale jak taka piana mogła smakować? Yonki znał jedynie morską pianę oraz pianę z mydła i obie nie miały zbyt dobrego smaku. A może chodziło o coś zupełnie innego? Śmiertelnicy mieli tendencję do nazywania niektórych rzeczy w dziwny sposób, który nie tłumaczył wszystkiego od razu.
Song An spojrzał na niego z niemałym zdziwieniem, aż nieco zwolnił.
— Nie wiesz, co to pianki? — Otworzył szerzej oczy.
W odpowiedzi mały bóg pokręcił głową.
— Nie.

17 września 2024

Od Cheoryeona – To prawda, wtedy następuje ciemność, ale światło rozjaśni znów świat, bo ten się obróci

— I wtedy on go zabił! Zabił własnego brata! Normalnie taka powalona scena, mówię ci! Ale w sumie się nie dziwię, ja też bym to zrobił na jego miejscu, w końcu apokalipsa i w ogóle. Szkoda tylko, że sam wcześniej został dźgnięty. Na szczęście miał przy sobie przyjaciół, a jeden z nich mógł go uleczyć do tego stopnia, że w ciągu dnia całkiem wyzdrowiał. Kurde, dobrze mieć kogoś takiego w pogotowiu. Ha, czaisz, w pogotowiu! No, ale ogólnie naprawdę super film, polecam, musisz napisać do Departamentu Rozwoju i Utrzymania, żeby go ogarnęli u was, bo jest świeży i ci, co nie zdążyli go obejrzeć, to sporo tracą!

Od Yangcyna do Andrei

Puścił luzem ogon, spojrzał na samozwańczego sędziego, nie ukrywając zdziwienia, przez które przebijał się minimalny cień złości.
— Co? — jęknął głośno. — Kiedy dopiero się rozkręcałem!
Policjant jednak był nieugięty.
— Zasady to zasady — odpowiedział twardo. — Zróbcie miejsce innym.
Yangcyn przygryzł dolną wargę, ogon zaczął nieszybko, acz z wyraźną irytacją wyginać się na boki niczym u zezłoszczonego kota.

Od Yonkiego do Eliasa

Życie Yonkiego to był jeden wielki spontan.
Jako Bóg Chaosu nie miał w zwyczaju planować swojego dnia z solidniejszym wyprzedzeniem. Nie musiał przejmować się pracą, zarabianiem, zakupami czy innymi tego typu śmiertelniczymi obowiązkami, niepotrzebny zatem był mu żaden grafik. Po prostu robił to, na co miał akurat ochotę. Włącznie z takimi rzeczami, jak długie, zajmujące sporo czasu podróże.

Od Andrei do Yangcyna

Andrea parsknęła serdecznym śmiechem, w ostatniej chwili powstrzymała odruch, by nie zmierzwić włosów dzieciaka.
— Dobra, młody, co przeskrobałeś, że próbują cię rzucić mi na pożarcie?

Od Yangcyna do Andrei

Pogoda tego dnia wyjątkowo dopisała. Jeszcze wcześniej z nieba nie znikały szare chmury, które zadawały niemożliwe do odgadnięcia zagadki, czy spuszczą na ziemię deszcz, czy może jednak nie, lecz teraz, na szczęście, słońce przyjemnie ogrzewało twarze, dodawało humoru oraz energii na takie wydarzenie jak policyjny piknik integracyjny.
Yangcyn, oczywiście, nie mógł być wyjątkiem i specjalnie się postarał, żeby wziąć udział w zorganizowanej przez policję imprezie. Stanął na trawniku w modnie znoszonej, brązowej bluzie z jednym rękawem w kolorze khaki, ciemnych glanach, luźnych spodniach moro i czarnej czapce rybackiej z ozdobną agrafką, wyglądając jak coś między żołnierzem na urlopie a szpiegiem wśród rybaków. Wziął głęboki wdech, napełniając do oporu płuca świeżym powietrzem.

Od Andrei do Yangcyna

Pogoda do ostatniego momentu nie mogła się zdecydować, czy będzie ładna, czy jednak nie. W końcu kwiecień stwierdził, że tym razem przeplecie trochę lata, i sobota przywitała wszystkich złotem słońca i spokojnym wiatrem niosącym zapach budzącej się do życia przyrody.
Błonia, te znajdujące się kawałek za miastem połacie zieleni, okazały się bardzo dobrym miejscem, by zorganizować tam piknik integracyjny dla policji – trochę odpoczynku, trochę zabawy, trochę jedzenia, ale głównie – wymiana doświadczeń, nauka, ćwiczenia. Zaproszono garść ekspertów, było trochę krótkich wykładów o tym i tamtym, prowadzonych w cieniu rozstawionych poprzedniego dnia otwartych namiotów. Andrei podobał się luźny charakter całego spotkania, bo wiadomo – zasady zasadami, ale nie wszystko musiało być oficjalne i sztywne, ludzie potrzebowali trochę tego ciepła i miękkości, jakie dawało otoczenie wiosennej przyrody i oddalenie od serca miasta.

16 września 2024

Od Dantego do Cheoryeona

Dante z pobłażaniem spojrzał na wyciągniętą dłoń, uśmiechnął się. Czasu na reakcję Cheems nawet nie miał – syren sięgnął po jego palce błyskawicznie, wygiął je niegroźnie, ale jasnowidz wrzasnął, jakby go ze skóry obdzierali, wykręcił ramię.

Od Dantego do Ignisa

Żyję wśród debili, pomyślał, słysząc odpowiedź Zapałki.
Zwyczajnie nie docierało do niego, że mając tyle kluczy w dłoni, Ignis wybierał ten jeden, który zamykał wszystko i odwracał się od tej furtki z poczuciem, że podjął właściwą decyzję. Pomimo zwierzeń muzyka, przeszłych rozpierdoli i bolesnych rozstań Dantemu wciąż postępowanie Zapałki wydawało się idiotyczne, może posypane szczyptą odpowiedzialności i chłodną oceną przyszłości, że Ignis nie mógł dać się wyłączyć z rzeczywistości cierpieniu. Tego syrenowi nie było oceniać, ale nawet jeśli miał wyjść na hipokrytę, to nie zamierzał zwyczajnie przytaknąć głową i odpowiedzieć „twój wybór”, bo chujowy był to wybór.

Od Hotaru do Maeve

O nowej wersji Upiora w Operze zaraz zrobiło się głośno we wszystkich gazetach poświęconych teatrowi, sztuce, kulturze i wszystkiemu temu, co warto wieczorem porobić w Stellaire. Krótki fragment znalazł się nawet w zwyczajnej gazecie, co Hotaru poczytywała za największy sukces, bo w czasopismach branżowych, bądź skupionych na atrakcjach miasta pisano o wszystkim, łącznie z konkursem na najbardziej ukwiecony balkon, ale w tych poświęconych głównie polityce i gospodarce dziennikach, kolumna kulturowa była żałośnie wąska i znalezienie się tam graniczyło z cudem. Tancerka popatrywała na pyszniącą się na parapecie doniczkę z hibiskusem i uśmiechała się, ciesząc w duchu, że Maeve udało się tak dobrze poradzić sobie z każdą niepewnością, która wiązała się z jej rolą, a ona sama miała to szczęście, by nieznacznie przyłożyć do tego rękę. Hotaru uważała, że może i wielkie czyny wielkich ludzi kształtują historię świata, ale to te drobne gesty, niewielkie akty pomocy i wsparcia sprawiają, że ów świat naprawdę ma sens.

15 września 2024

Od Hotaru do Annikki

W wielu miejscach starsi uczniowie pomagali młodszym, lecz w Senkawie zależność ta urastała do rangi podstaw wychowania młodzieży, a następnie przechodziła też w dorosłość, wyznaczając drogę, jaką powinny podążać profesjonalne relacje. Młodszych uczniów przyzwyczajano, by prosili starszych o pomoc, starszych zaś uczono, by takiej prośby nigdy nie pozostawiać bez odpowiedzi. I co prawda system miał też swoją ciemniejszą stronę, bo większe doświadczenie łatwo było wykorzystać przeciw tym z krótszym stażem, lecz Hotaru miała to szczęście, że niczego takiego nie zdarzyło się jej doświadczyć i jej kariera taneczna w Senkawie wyglądała dość podręcznikowo (do czasu).

Od Song Ana do Merlina

Słuchał słów Merlina z niemałym zainteresowaniem. Z uwagą obserwował, jak czarodziej przekopuje szufladę, wyciąga z niej okrągły obiekt, który następnie położył na kartce papieru. Wytłumaczył, co powinien zrobić Song An, aby moneta się przesunęła.

Evil is powerless if the good are unafraid

Andrea Aragonés-Spellman
Wiek: 37 lat
(zginęła w wieku 27, zombie od 10 lat)
Data urodzenia: 24.07
Płeć: kobieta
Rasa: zombie
Pochodzenie: Novendia, Stellaire
Zawód: Policjantka, aspirantka w wydziale kryminalnym policji w Stellaire
Opis: Widzisz tamtą wysoką kobietę? Chyba jakaś mgiełka pałęta się jej koło nóg... Nie, wydaje ci się - to nie może być żaden pies!

14 września 2024

Od Bashara do Dantego

Od momentu, gdy Bashar przekroczył próg domu Giovanny, wiedział, że dopiero teraz Dante naprawdę przyprowadził go do swojego domu. Trudno było sobie wyobrazić miejsca tak bardzo odmienne od siebie – dom Sappho, elegancki, chłodny i pusty, niczym niezagospodarowane akwarium w kiepskim sklepie zoologicznym, i dom Giovanny, prosty, ciepły i pełen wspomnień, schowanych w szafkach, rozwieszonych na ścianach, zerkających na niego z przeszklonych gablotek. Bashar przesuwał wzrokiem po zdobiących ściany ramkach, chłonąc mnogość szczegółów. Gdyby nie znał Dantego, nie wiedział nic o sytuacji rodzinnej Cangrande i Giovanny, i ktoś pokazałby mu te wszystkie stare zdjęcia, lekarz powiedziałby, że państwo Scala mieli dwóch synów, nie jednego.

Od Yangcyna – Od kiedy demony lubią tosty?

TW: krzywda zwierzęcia
Słońce świeciło wysoko na niebie, kiedy Yangcyn wnosił po schodach na szczęście ostatnie już pudło z rzeczami. Wszedł do mieszkania, sprawdził jeszcze raz podpis na kartonie i postawił w pokoju dziennym. Wyprostował się, odetchnął z wyraźną ulgą.
Nigdy nie był fanem przeprowadzek. Pomijając konieczność przenoszenia wszystkich swoich rzeczy, nie podobał mu się ogólny nastrój, jaki wtedy panuje. To całe zmienianie miejsca zamieszkania... Nie umiał dokładnie wyjaśnić, co mu nie pasowało, ale możliwe, że w poprzednim życiu (czyli tym przed przejęciem obecnego ciała) nie miał własnego domu i ciągle się przemieszczał, stąd ta cała niechęć. Aczkolwiek powinien gdzieś tam w głębi być przyzwyczajony do zmian. Ach, gdyby można było to jakoś łatwo wytłumaczyć...

Od Bashara do Raouna

— Mam — odparł lakonicznie.
Bashar miał bardzo mieszane uczucia względem bycia pytanym o jego demoniczną proweniencję. Zbyt wiele razy śmiertelnicy – ci, których uznawał za bliskich i ważnych dla niego – reagowali wstrętem i odrzuceniem, dowiadując się, że ten, którego od zawsze mieli za człowieka, okazuje się demonem, istotą wprost z piekielnych głębin, stworzoną po to, by nieść im zgubę i sprowadzać na złą drogę. Że demon ten robił coś kompletnie przeciwnego i że raczej chronił tych, których sobie upodobał, najczęściej umykało, przysłonięte szokiem i pierwotnym strachem, a potem wydarzenia toczyły się szybko i ciepła relacja zmieniała się w otwartą ranę.

13 września 2024

😈

Yangcyn
Ksywka: Cynk
Wiek: 24 lata brzmią tak normalnie. Tak zwyczajnie. Tyle podaje dowód z nazwiskiem Yangcyn Ramonda-Mullein. Prawdą jednak jest to, że Yangcyn, jako Yangcyn, ma 24 lata... już od dłuższego czasu.
Data urodzenia: 13.06
Płeć: mężczyzna
Rasa: demon
Pochodzenie: Altan Pingyuan
Zawód: Od niedawna dorabia sobie jako barista w psiej kawiarni oraz sprzedawca w jednym ze sklepów odzieżowych domu towarowego Golden Cloud. Dodatkowo pomaga Fiennie w policji (dzięki kobiecie robi za swego rodzaju konsultanta); sam chciałby zostać detektywem... a jeszcze bardziej modelem, ale o tym to sobie może pomarzyć.
Opis: Idzie przez miasto, dumnie wymachuje ogonem na boki. Ubrany w nowiutkie ubrania puszcza oczko do przechodnia, który został przyłapany na lustrowaniu go wzrokiem. Chwali puchatego pieska mijanej kobiety, uśmiecha się lekko na cichy komentarz pewnej dziewczyny odnośnie jego wyglądu. O tak, lubi to uczucie. Nadaje mu pewności siebie. Pozwala zapomnieć, że gdyby świat wiedział, kim jest naprawdę, nikt nie odważyłby się znaleźć w jego otoczeniu, a on sam czułby na karku mrożący krew w żyłach oddech tych, dla których krokiem do idealnej przyszłości jest skrócenie go o głowę.

12 września 2024

Od Raouna do Bashara

Słomka zasiorbała, gdy zabrakło w kubku napoju, a został sam lód. Raoun wybrał rurkę, przechylił naczynie i pochwycił kilka kostek, które zaczął gryźć.
Sallandirscy bogowie mieli interesujące historie. A przynajmniej tę jedną. Pomyśleć, że upili lwicę, przemienili ją w kotkę i uczynili z niej opiekunkę ogniska domowego. Musieli mieć inny rodzaj mocy niż białoocy. Chociaż Arol zrobiło coś podobnego, kiedy przemieniło jakieś zwykłe zwierzę w wielką bestię pilnującą terenów jego głównej świątyni. Aczkolwiek nie użyło do tego alkoholu. Bóstwo od zawsze potrafiło nawiązać dobre więzi z wieloma istotami.

11 września 2024

Od Annikki do Hotaru

Nawet nie zauważyła, kiedy zaczęła pochylać się nad stołem, odsunąwszy filiżankę nieco na bok, by być bliżej tego kojącego, naznaczonego egzotycznym akcentem głosu i upewnić się, że żadne słowo opowieści nie ucieknie przypadkiem spiczastym uszom, przepadnie gdzieś w odmętach niepamięci. Annikki patrzyła dużymi, błyszczącymi oczami na Hotaru jak dziecko spragnione wieczornych bajek przed snem, gotowe domagać się kolejnej, i jeszcze jednej, dopóty, dopóki powieki nie skleją się całkowicie, a oddech zwolni, nie zważając na zmęczone westchnienia opowiadającego. I pod tą powierzchowną obojętnością, o którą posądzano ją na pierwszy rzut oka, zawsze właśnie czekała ta dziecięca wręcz ciekawość świata, niesłabnąca ani trochę z wiekiem, by pochłonąć niczym gąbka nieznane legendy, dokumenty, poznać wrażenia świadków i relacje z wydarzeń. Wiedziała dużo, lecz o jeszcze większej ilości rzeczy nie miała pojęcia, zaś każde dobranie się do treści kompletnie jej nieznanych rozbudzało głęboko zakorzenioną w ciemce potrzebę poznania.

09 września 2024

AUgust 2024: Podsumowanie

Witajcie!
Pamiętacie Opovember 2023? To były czasy. Tyle opowiadań padło, tyle słów. Ale uwaga, oto na horyzoncie pojawił się nowy oponent – AUgust! Sierpniowy event, mimo prostych zasad, okazał się być strzałem w dziesiątkę; widać wyraźnie, jak bardzo go pokochaliście (aż czas trwania trzeba było przedłużać!). Spisaliście się fantastycznie, na blogu pojawiło się mnóstwo opowiadań sięgających aż złocistych traw Dzikiego Zachodu, pokonujących apokaliptyczne trudności i wywalonych w kosmos! Ach, pomyśleć, że ten event zrodził się z jednego prysznicowego pomysłu! Naprawdę, ekipa Rifta jest najlepsza we wszechświecie – to głównie dzięki Wam AUgust nie tylko zapisze się wszystkim w pamięci, ale również będzie oczekiwał kolejnej edycji <3
A teraz pora na szczegóły!

08 września 2024

Od Eliasa - Some memories never leave your bones [AU]

Dzień chylił się powoli ku końcowi. Słońce opuszczało swój posterunek na niebie i rozpoczynało kolejną podróż ku zachodowi. Ostatnie promienie przedzierały się przez korony drzew, nadając wszystkiemu wokół złocistego i ciepłego blasku. Wiatr był delikatny i rześki. Niósł ze sobą znajome zapachy z odległych zakątków lasu, który zaczynał się ożywiać po upalnym dniu. Ptaki śpiewały między drzewami, a sarny i zające śmielej wyglądały ze swoich kryjówek, aby wyruszyć na żer. W tym samym czasie dwaj wojownicy odpoczywali na skraju polany z dala od obozowej krzątaniny.

Od Song Ana - Wierzchowiec znikąd (II) [AU]

Było to naprawdę spokojnie popołudnie. Słońce w powolnym tempie chowało się za widnokręgiem, ptaki radośnie snuły swoje pieśni, a krowy spokojnie żuły suchą trawę tuż obok drewnianej stodoły stojącej nieopodal biura szeryfa. Gdzieś w oddali ktoś grał na harmonijce. W promieniach pomarańczowych strużek cienia błyszczały drobinki kurzu przelatujące powoli po całym pomieszczeniu. Lśniły niczym nocne niebo, rozświetlone milionami gwiazd.

07 września 2024

Od George'a - Wierzchowiec znikąd (I) [AU]

Chłopak niepewnie zostawiał na papierze plamy koloru. Nigdy wcześniej nie miał okazji używać akwareli. Wydał na nie jak na niego sporą ilość pieniędzy. Jego rozumowanie mocno zmieniło się, kiedy dowiedział się o swojej nieśmiertelności. Wiedząc, że nie jest w stanie umrzeć od pocisku, ciężko było mu uwierzyć, że zniszczy go głód czy zimno. W związku z tym zaczął oszczędzać na ludzkich potrzebach. Dzięki temu był w stanie kupić mały zestaw farb. Pierwszy raz w życiu w jego pracach pojawił się kolor.

Od Cheoryeona – Horyzont jest jeden, lecz nie znaczy to wcale, że gdy słońce za nim się skryje, nie powróci

Zamknął na klucz drzwi od Pokoju Jasnowidza, odwrócił się na pięcie. Sprawdził godzinę w telefonie, następnie ruszył spokojnym krokiem wzdłuż chodnika, poprawiając jedno ramiączko od pokrowca na gitarę.

05 września 2024

Od Bernarda – Ballada o Widmie i samotnym kowboju [AU]

TW: yr usual stary special: krew, przemoc (opisana szczegółowo), śmierć, myśli samobójcze
Ghostridge było małą osadą, składającą się w większości z domów mieszkalnych, jednego saloonu i restauracji, budynku poczty, dwóch sklepów i kościoła. Miasteczko nie posiadało nawet własnego banku – wszelkie większe nominały trzymane były w biurze szeryfa. Cud, że mieli kowala i rusznikarza, a nie tylko jedną osobą zajmującą się każdym metalem na przestrzeni czterdziestu mil. Osadę założyli jeszcze pionierzy w drodze na zachód, choć musieli zboczyć z oregońskiego szlaku, gdyż dwa dni podróży w każdą stronę kompasu nadal zostawiały człowieka poza cywilizacją. Cała dolina, w której znajdowało się miasteczko, zionęła martwicą.
Ghostridge, jak jego nazwa wskazywała, przypomniało miasto duchów.

04 września 2024

Od Song Ana do George'a

Supermarket, w którym Song An i George robili wyprawkę szkolną, nie dorównywał wielkości miejscu, gdzie obydwaj aktualnie się znajdowali. Boski sługa nie odrywał wzroku od korytarzy po brzegi wypełnionymi różnymi sklepami o kolorowych gablotach. Boski sługa zaglądał na wystawy, z lśniącymi oczami obserwując bogaty asortyment.

03 września 2024

Od Cheoryeona – Make Voltron Gay Again (III) [AU]

Treningi z Yonkim przebiegały na tyle dobrze, że w pewnym momencie dwójka po prostu zaczęła się spotykać nie w ramach lekcji, a po prostu wspólnego latania. Wzbijali się wysoko w przestworza, manewrowali między budynkami i drzewami, w dużym skrócie się bawili. Nawet ogarnęli swojego chowanego z ganianiem za sobą. Cheoryeon oczywiście oszukiwał. Bo co? To znaczy, nie oszukiwał! On tylko używał swojej prawdziwej natury, a jego prawdziwą naturą było jasnowidzenie! Yonki coś tam marudził, że Prawo Równowagi się odbije, bla, bla, nikogo to nie...
Prawo Równowagi się odbiło.

Od Dantego do Bashara

Rachunek uregulował Dante, nie chcąc od Vi słyszeć ani słowa na ten temat, próbę Bashara dołączenia się do tego uciszył pocałunkiem. To była jego przyjemność, móc dogodzić dwójce tak ważnych dla niego osób dobrym jedzeniem, a wcześniej słuchać ich rozmowy przy stole, ciesząc się, że dogadali się tak szybko.
Vi wymienił się z Basharem numerami na koniec, podziękował mu chyba po raz piąty za spotkanie, a potem zwrócił się do Dantego. Ten zauważył w metalicznym spojrzeniu coś, co kryło się również za różem szkiełek.
— Wiesz, Dante… — zaczął wilkołak.
Syren wybił mu dech z piersi, stanowczo przyciągając go do siebie i zamykającym w mocnym uścisku. Po tylu latach słowa nie były potrzebne, by zrozumieli, jak szczęśliwi są, że w końcu znaleźli oboje to, czego tak długo szukali, a czego nie mogli sobie nawzajem dać.
— Wiem — powiedział cicho, ściskając przyjaciela. — Wiem, Vi.

01 września 2024

Podsumowanie 2024.08

Ach, jak ten czas szybko mija! Nim się obejrzeliśmy, a sierpień już dobiegł końca! Nie można ukryć, że ten miesiąc był jednym z najbardziej niesamowitych na naszym blogu – tylko spójrzcie, ile opowiadań wleciało! A jakie rozbudowane i długie! Niektóre to nawet całą serię tworzą! Jesteśmy z Was naprawdę dumne <3