— Dlaczego widzę szlaczki na twoim laptopie?
Skrzydła wyprostowały się błyskawicznie, instynktownie gotowe do ucieczkowego lotu, trafiły pochylonego nad ćmowym ramieniem Karhu w szczękę. Na całe szczęście nie mogły wyrządzić wiele krzywdy ze względu na swoją puchatą i delikatną budowę, niemniej mężczyzna wydał z siebie nieartykułowany dźwięk, wyglądał na skonfundowanego nagłym, całkowicie nieplanowanym przez wróżkę i nieprzewidzianym przez dziennikarza atakiem.
— Karhu — rzuciła Annikki, odwracając się na krześle do kolegi. Głos brzmiał ganiąco, lecz Karhu i tak niewinnie wyszczerzył się do niej. — Nie strasz mnie tak.
— Nie straszę — odparł, wydmuchując z ust drobiny kwiatowego pyłku. Jeszcze trochę dostało mu się w rude włosy. — Zastanawia mnie tylko, co ty właściwie robisz.
Otworzyła usta, lecz zamknęła je zaraz, gdy dotarło do niej, że nie ma odpowiedzi. Artykuł o Senkawie napisała, zyskując nie tylko pochwałę od państwa Fujiwara za profesjonalne przeprowadzenie wywiadu i napisanie ciekawego tekstu, uwzględniającego doświadczenia również ich pomocy domowej, ale nawet od samego redaktora, ukontentowanego jej pracą, z czego Annikki musiała bardzo walczyć, żeby nie grymasić, słysząc pochwałę z ust tego błazna. Temat skończony, były kolejne do napisania, kolejne osoby, z którymi miała umówione spotkania, lecz Kraj Tysiąca Rzek nie dawał jej spokoju, a źródła tego uczucia doszukiwała się w odbytym przypadkiem spacerze, słowach naznaczonych egzotycznym akcentem i uśmiechem mogącym ułagodzić najtrudniejszych charakterem gości. Hotaru wydała jej się osobą ciekawą, a wszystko, co Annikki ciekawiło, wymagało poznania, inaczej powodem jej bezsenności stawały się nie tylko ćmowe instynkty.
Tylko że kontakt z kobietą Nikki straciła, gdy odwróciła się wtedy od niej w ogrodzie i pomaszerowała za gospodarzami, a potem przez główną bramę, na dobrą sprawę nie mając już czego szukać w senkawańskim domostwie. Zatem podjęła spontaniczną decyzję o nauczeniu się chociaż podstaw ojczystego języka Hotaru, nie zrażając się trudnościami napotkanymi już na samym początku, i zamówiła książki mogące pomóc jej lepiej zrozumieć kulturę Senkawy. Ciężka przesyłka czekała na odebranie po pracy.
Tak już po prostu było – życie toczyło się dalej, jedni przychodzili, inni odchodzili.
Hotaru, o dziwo, została.
Stwierdzenie to co prawda było na wyrost, bo spotkanie jej ponownie, i to znów w sytuacji dla Annikki pracowej, nie można było zaliczyć do czegoś trwałego albo wybranego przez samą Hotaru świadomie. Albo będącego kompletnym ewenementem. Ćma wmawiała sobie, że te próby stworzenia nowego tekstu o mniej znanych tancerkach i tancerzach nie miały związku z niczym konkretnym, a jej nikłe nadzieje, że przypadkiem spotkałaby w czasie swoich poszukiwań materiału do artykułu pewną wyróżniającą się w novendyjskim tłumie osobę, pracującą w tym wyjątkowym zawodzie, były zwyczajnie żałosne.
Jednak znalazła ją, uśmiechniętą i chętną do rozmowy. Tak samo, jak jej współpracowniczki, przypomniała sobie, rozglądając się po niewielkiej grupie tancerek zajmującej swoje miejsce w kole złożonym z krzeseł. Lecz tym uśmiechem, lekkim, zaskakująco naturalnym, Annikki odpowiadała na życzliwy wyraz twarzy tylko jednej z nich.
— Zawsze mówi się o głównych rolach i większość osób ciekawią właśnie odpowiedzi aktorów, na których skupia się światło reflektorów — podjęła ćma, gdy reżyserka oddaliła się za drzwi. — Oglądałam jednak trochę występów teatralnych i dla mnie to niezwykle istotną część tych pokazów stanowi grupa dopełniająca obrazu. Bez was cały spektakl straciłby głębie, gdyż to wy tworzycie tło, dzięki któremu główna historia może rozegrać się tak realistycznie i przemówić do widza. W związku tym chciałabym pokazać spektakle i teatr od waszej strony.
Słowa wywołały pozytywne poruszenie wśród tancerek, pokiwały głowami, usiadły trochę prościej, ciesząc się z docenienia.
— Więc jak wyglądają przygotowania do spektaklu dla was?
Myślała, że będzie musiała zachęcić nieco tancerki do rozmowy, bo zwykle wywiady w większych grupach charakteryzowały się tą początkową niepewnością, czy można się już odezwać, czy ma się cokolwiek wartościowego do powiedzenia, ale sytuacja wyglądała inaczej, gdy gaduła dostawała możliwość zabłyśnięcia.
— Nie są wcale łatwiejsze od przygotowań głównych aktorów — odparła Fidelia, jasnowłosa kobieta o niewielkich różkach jelonka wystających po bokach głowy. Zarzuciła nogę na nogę, dłonie ładnie ułożyła na kolanie, ewidentnie gotowa do skradnięcia większości czasu na głosowym nagraniu. Ćma przekrzywiła głowę, machinalnie oferując ciałem kobiecie swoje zainteresowanie, choć było to niczym więcej niż profesjonalną pozą. — Mamy praktycznie tyle samo detali do opracowania, co oni, a próby potrafią ciągnąć się długimi godzinami. Najprościej powiedzieć, że tancerze w tle robią to, co każda pierwsza lepsza osoba z brzegu by mogła.
— Bardzo krzywdzące jest takie założenie — skomentowała tancerka siedząca na lewo od Fidalii.
— Jak myślicie, co pomogłoby widzom zrozumieć, jak wymagająca jest wasza praca? — spytała Annikki, tylko trochę intencjonalnie zerkając na Hotaru. Kobieta podchwyciła jej spojrzenie, zamyśliła się na krótką chwilę.
— Może…
— Zrobienie próby — wcięła się Fidelia, nic sobie nie robiąc z tego, jak powoli ćma przeniosła na nią obojętny wzrok — na którą mógłby przyjść każdy. Zobaczyliby, ile biegania musimy uskuteczniać prawie każdego dnia.
Bursztynowe oczy zmrużyły się lekko.
— Posiadacie konkretne rutyny treningowe pomagające wam w tym?
— Oczywiście, ja na pewno muszę trzymać się treningu opracowanego przez trenerów oraz reżyserkę, żeby nie wypaść z formy.
— Czyli robisz to dla ciała — odparła rzeczowym głosem Annikki. — A co z głową?
Fidelia została zbita z tropu. Ćmowe czułka nawet nie drgnęły.
— Głową?
— Jak trenujecie swoje umysły, by przedstawić jak najlepiej swoją postać? — dopowiedziała swobodnie.
Zagoniła ją w kąt. Kobieta westchnęła, uciekła wzrokiem, nie mając przygotowanej szybkiej i łatwej odpowiedzi. I wyglądało na to, że reszta boryka się z podobnym problemem, szukając słów. Tylko jedna tancerka siedziała spokojnie, wpatrując się w dziennikarkę. Spojrzenia współpracowniczek kolektywnie przeniosły się na starszą koleżankę, lekko zaskoczoną nagłym znalezieniem się w centrum wywiadu.
— Mi pomaga medytacja i stanie się… białą kartką przed wejściem na scenę — odezwała się niepewnie Hotaru. Annikki skinęła zachęcająco głową, chcąc usłyszeć więcej. — Nie jest to z pewnością łatwe, nauczyć się wyzbywać całkowicie tego, kim się jest, ale wydaje mi się to dobrym sposobem, by oddać w pełni postać, nawet tak drobną, jak te pojawiające się w tle. Na tę chwilę na scenie przejmujesz w całości charakter, gesty i historię odgrywanej osoby.
— I jesteś w stanie potem odciąć się od tego, żeby ilość scenariuszy do odegrania cię nie przytłoczyła? — zapytała, co błędnie zostało odczytane przez pozostałe tancerki na próbę wytknięcia czegoś Hotaru, patrząc po ich oczach z nieco cierpką iskrą. Były w tej grupie specyficznie relacje, które Annikki dopiero wyłapywała i które nie do końca jej się podobały.
Tancerka uśmiechnęła się, potwierdziła.
— Tak. W pełni rozumiem rozgraniczenie między sceną, a moim własnym życiem.
— To ja lubię spacery po parku lub lesie, żeby… — wtrąciła inna kobieta, myśląc, że to jej słowa dziennikarka dopełnia prędkimi notatkami w zeszycie.
Wywiad potoczył się dalej, przeszedł przez tematy luźniejsze, jak spędzanie czasu między próbami, i te trudniejsze, związane z tymi mniej przyjemnymi aspektami teatru – stres, nacisk z góry czy czasami nawet od głównych aktorów, lecz w ostateczności było to wynagradzane wystawieniem satysfakcjonującej załogę teatru i cieszącej widzów sztuki.
— Trzeba też wiedzieć — zaoferowała ponownie swoje zdanie Fidelia, gdy dziewczęta rozpoczęły dywagacje o bardziej twórczej części pracy — kiedy spróbować kreatywnej wariacji i dodać coś od siebie do układu. Może się to bardzo szybko nie spodobać reszcie, ale może też świetnie dopełnić występu.
— Czy znajomość egzotycznych tańców pomaga wybrać urozmaicenie do występu? — rzuciła Annikki.
Zebrała zaskoczone spojrzenie od Fidalii.
— Um…
— Raczej to przeszkadza — podsunęła cicho inna tancerka.
— Czyżby? Czy nie da się znaleźć nieoczywistych połączeń między znanymi nam w Novendii ruchami i tymi z innych państw?
Chwilową ciszę przerwał ten znany ciemce ze swojego nucenia w ogrodzie głos.
— Da się — odparła Hotaru. — Ale nie jest to zawsze aż tak subtelne, jakby się tego chciało.
Spojrzenia spotkały się, czułka ciekawsko zadrgały.
— Może nie musi być — powiedziała Annikki, mając coś więcej na myśli, niż mogło się zdawać. W końcu jak to było możliwe, że Hotaru ze swoimi umiejętnościami, będąca tancerką od dziecka, doświadczoną osobą w tańcu tradycyjnym, nie występowała bliżej widowni, nie stawała na środku sceny? Nie widziała jej żadnego występu, niemniej po tym, co zdążyła usłyszeć, miała pewne wyobrażenia.
— A jak myślicie, że będzie wyglądać wasza kariera, powiedzmy, w ciągu następnych pięciu lat? — zmieniła nieco tory rozmowy ćma.
Dobrze, że patrzyła w tym momencie na Hotaru, inaczej ten odważny błysk w ciepłym brązie by jej umknął, zniknął zapomniany. Chciała coś powiedzieć, miała plan, który mogła opisać, wizję i marzenia, którymi mogła się podzielić, lecz stały one za niezrozumiałą dla Annikki barierą, zduszone tak szybko, jak zdążyły się pojawić. Hotaru ponownie wybrała cofnięcie się, pozwolenie innym, bardziej odważnym i energicznym tancerkom, zdobyć uwagę dziennikarki, gdy ona postara się zniknąć z tyłu.
Lecz ćmowa uwaga była ciężka do zmylenia.
Nie naciskała, zauważywszy tę zmianę, ale dołączyła swoją obserwację do tych ze spaceru w ogrodzie, przeszła do wysłuchania opisów pozostałych tancerek swojego przyszłego życia, co jakiś czas popatrując na Hotaru, niezmiennie nieskorą do dołączenia się do dyskusji. Skromny uśmiech gościł jedynie na jej ustach, gdy co ciekawsze fantazje padały z ust koleżanek.
Gdy Fidelia zaproponowała zbiorowe pójście do kawiarni po wywiadzie, zapraszając do grona tancerek również dziennikarkę, Annikki chyba po raz pierwszy od zobaczenia kobiety poczuła do niej głębszą sympatię. Choć gdzieś przeczuwała, że była to decyzja podyktowana głównie ochotą porozmawiania o sobie jeszcze trochę więcej i liczenia, że ćma wykorzysta jej słowa w artykule, to wróżka mogła przymknąć na to oko. Sama prawdopodobnie nie zebrałaby się do porozmawiania dłużej z Hotaru po zakończeniu pracy, a tak okazja do tego została jej wyłożona na srebrnej tacy.
Prawie srebrnej. Z miejsca wykruszyła się połowa grupy, potem dwie dziewczyny przypomniały sobie, że mają podejść do jakiegoś sklepu i że koniecznie muszą to dzisiaj zrobić, w końcu sama pomysłodawczyni poinformowała resztę, że nie czuje się najlepiej i pewnie będzie zbierać się do domu. Raz, dwa, Annikki została sama z Hotaru, z którą w drodze do lokalu zamieniła ledwie parę niezobowiązujących słów. Tancerki nic nie powstrzymywało przed tym, żeby również wymówić się w jakiś sposób ze spotkania albo rzeczywiście pędzić gdzieś przez naglącą potrzebę. Ćma powstrzymała westchnienie.
Stanęły przed kawiarnią, trójka elfich przyjaciół wyszła właśnie na zewnątrz, zajęła kolorowy stolik z ociekającymi wodą szklankami, w środku których podrygiwały kostki lodu, chłodząc aromatyczną kawę. Annikki przesunęła dłonią po pasku torby, przelotnie zerknęła w brązowe oczy.
— Podziękowałabym ci po senkawańsku za ten dzisiejszy wywiad — odezwała się, nie myśląc za wiele, bo gdyby wszystkie za i przeciw zdążyły jej się wyklarować w głowie, nic by nie rzekła — ale na razie umiem chyba tylko w miarę powiedzieć arigatō, tak że…
Złowiła ten uśmiech przez szkła okularów, miło zaskoczony jej wypowiedzią, wsparł nieco Nikki, zachęcił do kontynuowania.
Więcej szans może nie być, więc co jej szkodzi?
— Jeśli ty masz nadal czas i chęci to… z tego co wiem, dają tutaj dobrą matchę. — Spięcie wkradło się w ćmowe rysy. Nie miała pojęcia, co Hotaru lubiła. — Kawę też — dodała pospiesznie, rzuciła szybko okiem na wystawione na chodniku menu. — Czarną herbatę? — mruknęła nieśmiało.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz