05 lipca 2024

Od Merlina do Song Ana

Tekst o tym, że Song An serio lubi burze brzmiał trochę dziwnie, ale Merlin zaraz go sobie wytłumaczył tym, że pewnie chodzi o te ASMRy, które pomagają ludziom się zrelaksować albo skupić przy nauce. On sam odprężał się przy dźwięku padającego w lesie deszczu, bo taki właśnie dźwięk słyszał najczęściej w swoim domu, gdy trzeba było iść spać, była jesień, powietrze pachniało butwiejącymi liśćmi, i człowiek jedyne, co by robił, to siedział spokojnie pod kocem i nigdzie nie wychodził. Guinevere dla odmiany zasypiała lepiej przy typowo miejskich dźwiękach w rodzaju dzwonienia tramwajów czy dźwięku jadących gdzieś samochodów, a Hawthorn preferował kompletnie wymyślone odgłosy jakichś pojazdów kosmicznych z jego ulubionych filmów i seriali. Merlin zastanowił się przez chwilę nad tym, jakie dźwięki muszą usypiać Falkora, ale nie wymyślił niczego konkretnego poza tym, że jakakolwiek aktywność w kuchni bardzo szybko go budziła.
— Serio? — spytał Merlin z lekkim niedowierzaniem, gdy Song An powiedział mu, że jego zaklęcia były niesamowite. — J-jasne, przerabialiśmy ostatnio takie całkiem spoko z metamagii…
Młody czarodziej nie przywykł do tego, by ktokolwiek nazywał jego magię niesamowitą, dlatego zawsze go ruszało, gdy słyszał takie słowa z cudzych ust. Cóż, sam urodził się przecież w rodzinie czarodziejów, którym może daleko było do tych bogatych, starożytnych rodów czarodziejów z tradycjami i pilnie strzeżonymi sekretami, niemniej jednak wszyscy w domu rzucali zaklęcia, jakby to były piłki tenisowe i nikt się jakoś nie przejmował. Może dlatego sam Merlin jakoś nigdy nie uważał, by magia była super i niesamowita, choć potrafił się przecież zachwycić tym, jakie nadnaturalne umiejętności posiadali przedstawiciele innych ras. Co stanowiło interesujący paradoks – magia czarodziejów może nie była najpotężniejsza ani najbardziej spektakularna, ale na pewno była najbardziej wszechstronna i różnorodna, pozwalając swym użytkownikom dokonywać nie tylko niesamowitych czynów, ale i pomagać sobie magią na co dzień. Ta druga umiejętność nie raz okazywała się o wiele bardziej interesująca dla niemagów, bo przecież ile razy w miesiącu człowiek potykał się z bazyliszkiem, a ile razy z pełnym zlewem i brudnymi skarpetkami.
Merlin rozejrzał się po pokoju, w końcu trafił spojrzeniem na to, czego szukał. Na biurku spoczywało pudełko zwyczajnych chusteczek do nosa, takich białych, papierowych. Młodzieniec wyciągnął dłoń, jedna z chusteczek posłusznie wyskoczyła z pudełka, podleciała do czarodzieja.
— No więc, bo to jest tak, że jak no… Że w sensie, że można magią zmienić kolor jakiejś rzeczy, co nie?
— Pewnie, pamiętam — odpowiedział Song An, poprawiając się lekko na dywanie. Uzbrojona w szczotkę dłoń już automatycznie przesuwała się nad smoczym bokiem. — Pokazywałeś mi kiedyś takie zaklęcie.
— No właśnie, ono jest zupełnie spoko. No i na zajęciach z metamagii, to mieliśmy taką inną wersję tego zaklęcia.
— Merlin? — przerwał mu Song An. — Co to w sumie jest ta em… metamagia?
— Yyy… To jest takie hm… Takie robienie mambo-dżambo z czarami — wyjaśnił po swojemu. — To znaczy, tak profesjonalnie, to to polega na tym, że manipulujesz trochę zaklęciami, no i zmieniasz je, żeby były fajniejsze. Na przykład jak masz zaklęcie, żeby pozmywać jeden talerz, co nie, to metamagią można sprawić, że pozmywasz ich dużo za jednym zamachem. Albo jak chcesz użyć tej aury na odstraszanie owadów, żeby komary nie gryzły w lecie, no to ona odstrasza wszystkie owady. Ale jak chcesz tylko odstraszyć komary, ale motyle nie, no to można tak zmetamagiować czar, żeby tylko te komary ogarniał.
— O rany, to naprawdę niesamowite! — Song Anowi aż zaświeciły się oczy. — Wszystkie zaklęcia można tak sobie modyfikować?
— No nie tak znowu „tak sobie” — uściślił Merlin. — Takie zaklęcia są trudniejsze i wymagają więcej energii. Wiadomo, jak chcesz pozmywać jeden talerz, no to się za bardzo nie zmęczysz, ale jak trzeba ogarnąć gary po niedzielnym obiedzie z rodziną, to już inna para kaloszy…
— Ach, no to na pewno… Ale z takim zaklęciem, to pewnie idzie dużo szybciej, jak magia sama wszystko zmywa.
— O wiele — odparł Merlin. — Mama ma to świetnie opracowane, no ale to nic dziwnego… No ale wracając do tej zmiany koloru, co nie?
— Pewnie — Song An skinął głową, wrócił spojrzeniem do wciąż trzymanej przez Merlina chusteczki. — Sprawisz, że jej kolor zmieni się jakoś… bardziej?
— Trochę tak. Bo w normalnej wersji to ja muszę określić, na jaki kolor chcę przefarbować rzecz. Ale teraz zrobimy tak, że kolor dopasuje się do tego, co jest dookoła.
To powiedziawszy, Merlin położył chusteczkę na dywanie, akurat między kilkoma bezkształtnymi plamami koloru. Song An skupił się na mającej się zadziać magii, a dłoń ze szczotką zwolniła. Falkor łypnął okiem.
A potem magia popłynęła z dłoni Merlina, obejmując biel, przesycając ją mocą i wolą czarodzieja. Coś zaigrało w powietrzu, a potem chusteczka zaczęła zmieniać kolor. Najpierw nieśmiało, jeden róg podbarwił się różem, barwa przepłynęła wzdłuż krawędzi, przelewając się w fiolet, by skończyć błękitem po drugiej stronie. Chusteczka nie przyjęła idealnie takich samych kolorów, jakie ją otaczały, wybierając raczej amalgamat ich wszystkich, dopełniając ciepłem padającego z lampki światła i szarością pogrążonego w deszczu ogrodu.
— Wygląda świetnie! — wykrzyknął Song An, puszczając szczotkę ku niezadowoleniu Falkora. — Wszystko mógłbyś tak przefarbować?
— Jak coś jest takie no… łatwe do farbowania, to jest łatwiej. Chusteczka jest biała, jednolita i taka uh… chłonna? To pomaga, żeby no, absorbowała barwę. No i też jak jest w otoczeniu, które ma normalne barwy, to też jest łatwiej.
— Są jakieś nienormalne barwy? — spytał ze zdziwieniem drugi z młodzieńców.
— Nie, takie bardziej… No nie wiem, jakbyś położył ją na lustrze, albo na szkle, to w sumie sam nie wiem, co by wyszło.
— Dobre pytanie — Song An się zamyślił, po chwili podjął. — Do czego się właściwie używa takiego zaklęcia?
— No więc nauczycielka mówiła, że do projektowania wnętrz. Wiesz, że bierzesz sobie fotel, co nie, ustawiasz go w salonie, a potem zaczarowujesz i sprawdzasz, w jakim kolorze by mu było dobrze. A potem możesz go przefarbować magią tak na trwale i ogarnięte.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz