Na wspomnienie o czystej kartce uśmiechnęła się nieco gorzko, wciąż wpatrując się w przepiękną baletnicę na ekranie laptopa.
– Cóż, zapomnienie o tym, skąd pochodzę, wcale nie jest takie trudne – powiedziała, zerkając na Hotaru. W głosie wróżki nie było jednak słychać wyrzutu czy smutku. Pobrzmiewało w nim raczej rozbawienie.
– Och, przepraszam, Maeve, nie chciałam…
– Nie, nic nie szkodzi. – Wróżka machnęła ręką i roześmiała się. – Masz rację. Gdy wcielam się w którąś ze swoich ról, zapominam o tym, kim jestem z całkowitą premedytacją. Być może gdy tańczę, też powinnam przestać tak uparcie skupiać się na pojedynczych ruchach i odliczaniu, a po prostu stać się Christine – przyznała. – Na jej emocjach i uczuciach, a nie na tym, że stopa powinna być pod nieco innym kątem. Prawda? – zapytała, spoglądając na Hotaru. Dziewczyna przytaknęła lekko i już otworzyła usta, żeby coś dodać, ale Maeve jej na to nie pozwoliła.
– Tak, wiem. Ćwiczenia i rozciąganie się są równie ważne. Nie chodzi w końcu o to, żeby pląsać bez ładu i składu – powiedziała z szerokim, rozbawionym uśmiechem.
– Nie pląsasz bez ładu i składu. Maeve. Już mówiłam, że nie jest źle, tylko potrzebujesz trochę więcej ćwiczeń.
– Tak, wiem. Po prostu… naprawdę zależy mi, żeby wyszło jak najlepiej.
Hotaru uśmiechnęła się łagodnie.
– To oczywiste, że ci na tym zależy. Popracujemy nad tym – obiecała. Znów zapatrzyły się na ekran, szukając tych subtelnych różnic między gestami i ruchami, na pozór tymi samymi. Zapadła cisza, przerywana jedynie dźwiękiem dobiegającym z głośników i mruczeniem Płomyka, którego Maeve bezwiednie drapała za uchem, wyciągając rękę w stronę kanapy. Dopiero po chwili spojrzała na koleżankę.
– Jest tak wiele metod odgrywania ról, chociaż ta z czystą kartką wydaje się zarazem najtrudniejsza, jak i najmniej szkodliwa dla otoczenia – powiedziała w końcu, by nieco zmienić temat. – Niektórzy próbują poznać wręcz każdy atom odgrywanej przez siebie postaci. Wyobrażają sobie jej dzieciństwo, zastanawiają się nad każdą motywacją i decyzją. Chociaż to jeszcze nie jest takie złe. Za kompletne szaleństwo uważam tę metodę, gdy aktor pozostaje cały czas w swojej roli, nawet poza planem czy deskami teatru. Nie wyobrażam sobie, by traktować w ten sposób najbliższych i co jakiś czas zmuszać ich do obcowania z inną mną – Maeve pokręciła lekko głową. – To musiałoby być strasznie męczące. A w zależności od roli, też przerażające… och, pracował u nas aktor, który bardzo lubił tę metodę. Nie mogłam go znieść – przyznała wróżka. Gdy tylko mogła, unikała go wtedy za wszelką cenę. Zwłaszcza że lubił tłumaczyć się w ten sposób, zaczepiając i zmuszając innych, by robili, co jemu akurat się podoba. – Na szczęście już u nas nie pracuje. Naprawdę odetchnęłam z ulgą, gdy przestał przychodzić. – Pokręciła głową, odgarnęła rudy kosmyk włosów, które po ćwiczeniach zaczęły żyć własnym życiem. – Nieważne, nie o tym chcę rozmawiać. Hotaru… będziesz ze mną ćwiczyć, prawda? – zapytała. – Nie chciałabym zajmować ci czasu, ale mam wrażenie, że pod twoim okiem będzie mi lepiej szło. Z tego, co już doświadczyłam, czasem milimetry innego ustawienia sprawiają, że efekty są po prostu lepsze. Póki sama się tego nie nauczę, chciałabym, żebyś mi to pokazała. Możemy ćwiczyć w ogródku! – Ożywiła się. – Za domem. Jest tam całkiem sporo miejsca, a pogoda teraz sprzyja. – Uśmiechnęła się do dziewczyny, chyba zaraźliwie, bo Hotaru zaraz odwzajemniła się tym samym.
– Oczywiście, że ci pomogę. W końcu to właśnie ci obiecałam – powiedziała łagodnie. – A teraz…
– A teraz zaparzymy nową herbatę – weszła jej w słowo Maeve, może trochę niegrzecznie, ale nie chciała ryzykować, że zaczną kolejne wygibasy. Wstała z dywanu, choć z niemałym trudem. – O jejku… mam nogi jak z gąbki! – poskarżyła się, wywołując u Hotaru cichy śmiech.
– Zobaczysz, opłaci ci się to – odparła dziewczyna, wstając ze znacznie większą gracją niż przed chwilą wróżka. – Pomogę ci z herbatą – zaproponowała. Płomyk, przeczuwając smaczki, ruszył za nimi, plącząc się pod nogami. W końcu szły do kuchni, a on nie jadł nic od pół godziny.
Ćwiczenia z Hotaru weszły w grafik na stałe. Przynajmniej raz w tygodniu dziewczyny spotykały się, by wspólnie ćwiczyć, a z każdym kolejnym razem Maeve czuła, że jeśli to wszystko faktycznie się uda, to tylko i wyłącznie dzięki Hotaru. Jako nauczycielka, nie miała litości dla wróżkowych mięśni, które faktycznie z każdym treningiem stawały się coraz bardziej plastyczne. Jako koleżanka sprawiała, że Maeve przynajmniej na chwilę zapominała o stresie związanym z premierą, a ta zbliżała się wielkimi krokami. Właściwie – trochę ją zaskoczyła.
– Jesteś gotowa, Maeve. I wcale nie chcę cię pocieszyć. Po prostu mówię, jak jest – zapewniła ją Hotaru na sekundy przed rozpoczęciem spektaklu. – Na pewno świetnie sobie poradzisz, zobaczysz.
Maeve uśmiechnęła się, choć niezbyt przekonująco. Spojrzała na tancerkę i wzięła długi, głęboki oddech, chłonąc bijący od dziewczyny spokój. W tej chwili tylko to mogło ją uratować.
A potem się zaczęło.
Tożsamość Maeve została za kulisami. Na scenę weszła Christine i to ona tam pozostała przez kolejne minuty trwania spektaklu. To Christine była rozdarta między miłością swojego życia a tajemniczym Upiorem, który tak dobrze ją rozumiał, to Christine ukochała śpiew i ostatecznie czuła żal po śmierci tego, który tak wiele ją nauczył. Później wybuchły oklaski, aktorzy ustawili się w linii, by ukłonić się kilkukrotnie przed widownią. Maeve na powrót stała się sobą, jednak nie tą przerażoną, która miała wejść na scenę, a szczęśliwą, która czuła całą sobą, że dała z siebie wszystko i wyszło… po prostu pięknie.
– Udało się! – zawołała, podbiegając do Hotaru, chwyciła koleżankę za rękę. – Udało się. Dzięki tobie – przyznała z szerokim uśmiechem. – Było dobrze, prawda? – zapytała jeszcze. Po tej całej pracy, którą Hotaru w nią włożyła, chciała, aby była z niej dumna. – Ja… mam coś dla ciebie. W podziękowaniu.
Pociągnęła dziewczynę za rękę, prowadząc do swojej garderoby. Tam przez chwilę mogły odpocząć od zamieszania panującego za kulisami, ciągłych okrzyków, gratulacji i śmiechów. Wróżka zamknęła za nimi drzwi i podeszła do toaletki, na której stała przewiązana wstążką doniczka. Maeve chwyciła ją i z uśmiechem podeszła do Hotaru. Wśród zielonych liści czerwieniły się pachnące kwiaty hibiskusa.
– Dziękuję. Naprawdę nie wiem, co bym bez ciebie zrobiła – powiedziała Maeve ze szczerą wdzięcznością, wręczając Hotaru prezent.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz