04 grudnia 2023

Od Octavii do Cheoryeona

Octavia nie potrafiła oderwać wzroku od Kamyka, który z niesamowitą jak na szczura gracją i swobodą wykonywał kolejne sztuczki. Nigdy wcześniej nie widziała czegoś podobnego i szczerze wątpiła, że jeszcze kiedykolwiek uda jej się natrafić na podobnie utalentowane zwierzę. Jej oczy, których z powodu nadmiernej ekscytacji posiadała znacznie więcej niż powinna, z uwagą wodziły po niewielkim, szarym ciałku Kamyka, kompletnie ignorując jego właściciela. Jak on w ogóle miał na imię? Octavia musi koniecznie zapytać go o to w wolnej chwili, jeśli nie chce zaprzepaścić sobie wszystkich szans na to, że jeszcze kiedykolwiek ujrzy ukochanego szczura.
– I jak? – Niepewny głos chłopaka wyrwał ją z zamyśleń.
– To prawdziwa gwiazda! – Octavia uśmiechnęła się szeroko, pokazując palcem w stronę gryzonia. – Nigdy nie widziałam nic lepszego. – Klasnęła w dłonie.
Przez chwilę wydawało jej się, że Kamyk zrozumiał to, co powiedziała i wydał z siebie uradowany pisk. Chłopak zaś odetchnął z ulgą, wyglądając, jakby zszedł z niego niewyobrażalny wręcz stres. Octavia przyjrzała się mu uważnie, nie do końca rozumiejąc, czym mógłby być zestresowany, jednak dla dobra swojej relacji z Kamykiem postanowiła wyjątkowo powstrzymać się przed zadawaniem niewygodnych pytań.
– Jak masz na imię? – Gwałtownie odwróciła całe swoje ciało w stronę nieznajomego.
– J-ja? – Głos chłopaka drżał, a on sam zaczął nerwowo rozglądać się wokół, jak gdyby czegoś lub kogoś szukał. – Cheoryeon…
Dziewczyna nie dała mu powiedzieć nic więcej, nim poderwała się z ziemi, otrzepując spodnie z resztek trawy i piachu. Choć serce bolało ją na samą myśl, że musiała pożegnać się ze szczurem, w jej głowie właśnie zrodził się pewien pomysł, który musiała jak najszybciej wykonać, nim ten wyparuje. Octavia posłała Kamykowi ostatnie, tęskne spojrzenie, nim ponownie skupiła swą uwagę na wyraźnie skonfundowanym chłopaku.
– Słuchaj no, Seoryeon, jeszcze się zobaczymy, ale mam ważne sprawy na głowie. Znajdę cię.
Octavia odwróciła się na pięcie i ruszyła szaleńczym biegiem wzdłuż parku, zostawiając chłopaka samego i zdezorientowanego.


Wąska, skąpana w mroku uliczka zdawała się opuszczona, nieodwiedzana zbyt często nawet przez najdzielniejszych mieszkańców Stellaire. Mimo to wśród nadgryzionych zębem czasu budynków dostrzec można było skuloną, opartą o ścianę dziewczynę. Octavia zdawała się mimo wszystko idealnie pasować do tej jakże obskurnej scenerii, ani trochę nie przejmując się brakiem sensownego źródła światła i możliwym, czyhającym na nią niebezpieczeństwem. Wręcz przeciwnie, dziewczyna zdawała się rozbawiona całą sytuacją. Wokół niej kręciły się szczury, jedne mniej drugie bardziej zadbane, kolejno wyłaniając się nieufnie ze swoich kryjówek. Ich oczy błyszczały w ciemności, skupiając się na dziewczynie, jakby hipnotyzowała je zarówno swoją osobą, jak i trzymaną w dłoniach paczuszką smakołyków kupionych w pobliskim sklepie zoologicznym. Octavia wysypała kilka na swoją dłoń, podsuwając ją pod pyszczek gryzoni, pozwalając im sięgnąć po nieznane smakołyki. W tamtej chwili Octavia zdawała się tworzyć osobliwą symbiozę z dzikimi szczurami. Zamiast stanowić dla niej zagrożenie, potencjalnego nośnika śmiertelnych chorób, dzikie stworzenia były dla Octavii towarzyszami, dla których chciała wszystkiego, co najlepsze.
Gdy stworzenia wyraźnie straciły apetyt na dalsze poczęstunki, dziewczyna przeszła do realizacji swojego prawdziwego planu. Łapczywie pochwyciła jednego szczura, który po samym spojrzeniu wydawał jej się najinteligentniejszy i usadowiła go na pobliskim kartonie.
– Od teraz masz na imię Kymak. To bardzo wartościowe imię, noś je z godnością! – Octavia oparła dłonie na biodrach, przyjmując wyjątkowo surowy ton głosu. – Zostaniesz gwiazdą mojego show. Cała reszta z was to na razie jedynie statyści. – zwróciła się ku pozostałym szczurom, które wpatrywały się w nią z wyraźną ciekawością. – Pierwsza sztuczka, którą musi opanować każdy szanujący się aktor to “podaj łapę”.
Octavia powoli pokazała szczurkowi, co powinien zrobić, powtarzając cały akt aż trzy razy. Niestety, gdy poprosiła gryzonia o powtórzenie sztuczki, ten jedynie delikatnie przekrzywił głowę, wciąż wpatrując się w nią tym samym, niewinnym spojrzeniem. Octavia westchnęła ciężko. Jeszcze raz. Niestety niezależnie od tego, jak wiele razy próbowała skłonić zwierzę do podania jej łapy, każda próba kończyła się fiaskiem. Dziewczyna zdecydowała się nawet na zwolnienie swojej głównej gwiazdy, zastępując ją następną i jeszcze następną, jednak bezskutecznie.
– Jesteście do bani!!! – Octavia niemal płakała z bezsilności. – Przepraszam, nie powinnam was tak nazywać.
Zrozpaczona osunęła się na bruk, przyciągając kolana do klatki piersiowej. Żaden szczur nie był w stanie dorównać Kamykowi. Nie było drugiego tak mądrego i pięknego stworzenia, a dziewczyna odczuwała ukłucie w sercu na samą myśl, że nie należał do niej. Jego właścicielem był Jerry Moon, czy jak on się tam nazywał. Tak, to właśnie do niego powinna zwrócić się w pierwszej kolejności, dlaczego wcześniej o tym nie pomyślała? Octavia niemal natychmiast poderwała się do pionu, pożegnała ze szczurami, obdarowując je ostatnią garścią smakołyków, nim pognała w stronę parku, w którym kilka dni wcześniej spotkała szczurzą miłość swojego życia.


Nie potrafiła dokładnie stwierdzić, jak długo siedziała na ławce, na której poprzednio zauważyła Kamyka, jednak wiedziała, że nie spocznie, dopóki znów go nie ujrzy. Gdy w końcu na horyzoncie zamajaczyła jej znajoma sylwetka, Octavia nie potrafiła powstrzymać ekscytacji. Niestety Cheoljeon nie podzielał jej entuzjazmu. Gdy tylko zobaczył czekającą na niego dziewczynę, odwrócił się niemal instynktownie i zaczął uciekać. Miał tupet. Octavia nie zamierzała tak tego zostawić - musiała zobaczyć Kamyka, nie było innej opcji. Ruszyła więc za nim i przy pomocy telekinezy rozwiązała chłopakowi sznurówki, sprawiając tym samym, że runął jak długi na ziemię. Kupiło to dziewczynie wystarczająco czasu, żeby mogła w spokoju zmniejszyć dzielący ich dystans. Octavia nachyliła się jedynie nad przerażonym chłopakiem, nim bez żadnego przywitania wyrzuciła z siebie prośbę:
– N̵̗̂a̷͖̅ų̴̓c̸̹̀z̴̝̎ ̵̡͒m̷͎̈́n̴̞͝ĩ̶̮e̶̺̋ ̷̦̒t̵̰̎r̴͕͑ẻ̶͔s̵͕͛ó̸͖w̵̲͂ä̴̱ć̶̫̉ ̵̯͒s̴͉͠z̸͎͘c̴̖͠z̷̥͊u̷̦̅r̸̳͛y̷͙̔.̸͈̓ ̶̳̈́B̴͍̚ł̷͕̈a̶͔̍g̷̭͑ą̷͗m̶͓̈.̶͍̈

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz