31 sierpnia 2024

Od George'a – Pewnej nocy zostałeś w restauracji... (II) [AU]

Z desperacji nie wysyłał już swojego CV, tylko jeśli wierzył, że mógł dostać pracę. Dostawało je naprawdę każde przedsiębiorstwo w mieście, nieważne jak bardzo bezsensowne było zatrudnienie w nich szesnastolatka. Szczerze George stracił nadzieję na to, że uda mu się dostać jakąkolwiek z pozycji opisywanych w ogłoszeniach. Przynajmniej dopóki nie oddzwonili do niego z Freddy's. 

Od Song Ana - Pewnej nocy zostałeś w restauracji...(I) [AU]

Pewnego dnia poszedłeś do restauracji założonej przez przyjaciela twojego ojca. Usiadłeś przy stoliku i czekałeś na obsługę. W końcu podchodzi do Ciebie osoba. Zwracasz na nią wzrok i uświadamiasz sobie, że nigdy nie widziałeś kogoś piękniejszego. Ma przepiękne, niebieskie oczy, na głowie kapelusz. Czarna muszka okalała jego szyję. Wiesz, że jest to sławny idol. Ma miliony fanów na całym świecie.  W ręce trzyma mikrofon. Jest koloru brązowego. Zaczyna śpiewać: "Five Night's at Freddy's...". Uświadamiasz sobie, że to on: Freddy Fazbear. Co robisz?

Od Cheoryeona – Kto ma najsmaczniejszy mózg? (III) [AU]

TW: post-apo, chyba wiadomo po poprzednich częściach, co się może pojawić, prawda?
Centrum handlowe.

Od Song Ana - Otchłań [AU]

Nie wiedział, ile czasu już tutaj spędził. Nie miał też pojęcia, kiedy ostatni raz mistrz się z nim kontaktował. Pamiętał jedynie, że było to bardzo dawno temu.

Od Dantego – devotion becomes ruthlessness [AU]

TW: śmiertelne pobicie, Dante going feral for Bashar
— Czy wyście do reszty stracili rozum?! — wykrzyczał, popchnął stół na szefową obozu i jej pomocnika. Ołówki potoczyły się na ziemię, cynowy kubek upadł z brzękiem. Znienawidzony list, o dziwo, nadal spoczywał na mapie. — Mózgi wysrali?!

30 sierpnia 2024

Od Isidoro – The dark side of the Force is a pathway to many abilities some consider to be unnatural (II) [AU]

Spędzili w nadprzestrzeni wiele godzi, skacząc przez kolejne układy, zatrzymując się na krótko, by uzupełnić zapasy. Skok za skokiem, coraz bardziej oddalali się od cywilizowanych regionów Republiki, zostawiając za sobą oswojone, bezpieczne planety, gdzie ich szaty rozpoznawano, a w lśniących srebrem i nowością dokach polecano im odpowiedni typ paliwa. Stopniowo znikały znaki napisane w basic, wieża kontroli lotów wypluwała z siebie polecenia w coraz bardziej egzotycznych dialektach, a na ostatnim lądowisku wieży nawet nie było – Isidoro ostrożnie posadził Gwiezdnego Sokoła na spękanej, porośniętej trawą płycie, mając nadzieję, że cokolwiek znajduje się w podziemnym zbiorniku paliwowym, skutecznie zasili ich statek na ten finalny skok.

Od Eliasa –The dark side of the Force is a pathway to many abilities some consider to be unnatural (I) [AU]

Elias pamiętał tamten dzień, jakby to było wczoraj. Dzień Ceremonii Wybrania. Dzień, w którym przyjął swojego pierwszego i tak naprawdę jedynego padawana. W końcu jakby mógł to kiedykolwiek zapomnieć? Jak mógłby zapomnieć ich pierwsze spotkanie? Jak mógłby zapomnieć go?

Od Song Ana - Make Voltron Gay Again (II) [AU]

Spotkania z Dantem nigdy nie należały do tych najspokojniejszych, ale Song An i tak za każdym razem z ogromną chęcią widywał się z rezolutnym syrenem. Nawet jeśli zwykłe wyjście na lody kończyło się ucieczką przed tymi śmiesznymi, ubranymi na niebiesko panami. Przynajmniej nie było nudno!

29 sierpnia 2024

Od Dantego – Jak psu tabletkę do gardła

Niektórzy zakładali tę samą koszulkę dwa dni pod rząd, jak nie trzy, żyjąc w przekonaniu, że nikt przecież tego nie zauważy, nikt nie zwraca na to uwagi. Błąd. Dante miał szósty zmysł do takich rzeczy i może miewał problem z zapamiętywaniem niektórych dat albo imion, ale outfitów nigdy nie zapominał. Był koszmarem wszystkich myślących za dużo nad tym osób, postrachem niemyjących się śmierdzieli, którym rodzice nie zdążyli wyprać ciuchów, ocenianie takiego postępowania stanowiło jego święty obowiązek. Ale działało to również w drugą, bardziej pozytywną stronę.

Od Dantego – Make Voltron Gay Again (I) [AU]

— Zahra! — krzyknął Dante, obejmując ramieniem oparcie fotela pilota, by nie odbijać się znów od ścian kokpitu jak piłeczka kauczukowa. Cheems darł się w tle, ściskając jakiś panel, Octavia pytała go, czy potrafi jeszcze głośniej, a Song Anowi wydawał się podobać krajobraz widziany przez wizjer kręcącego się, niekontrolowanie spadającego na planetę lwa. — Czy ty możesz wyrównać lot jakoś, do cholery?!
— No bardzo mi przykro — żachnęła się Zahra, walcząc z drgającymi sterami i wymownie zerkając na mężczyznę przez ramię swoim cyjanowym neonem — to znaczy nie, że błyskawicznie nie nauczyłam się perfekcyjnie obsługiwać kosmicznego czołgu w kształcie lwicy!
— Zahra! — wrzasnął ponownie, nagle przyuważywszy, co znajdowało się na ich trasie. — Wieża!
— Jaka wieża? — burknęła, zaraz szarpnęła desperacko za stery, gdy strzelisty, biały obiekt rósł niebezpiecznie szybko na ekranie. — Kurwa, wieża!

28 sierpnia 2024

Od Ignisa – Trying my bardest (I) [AU]

Waterdeep – Korona Północy, Miasto Cudowności, najwspanialsze z miast Wybrzeża Mieczy, rozciągało się przed nim w całej swej okazałości. Rozległy port, do którego z chęcią zawijały wyładowane po brzegi statki, ozdobne budynki, sklepy z najbardziej egzotycznymi towarami, do tego jeszcze liczne szkoły magii, gildie rzemieślnicze, świątynie nawet najmniej znanych bóstw, oraz, co dla Ignisa było najważniejsze – sztuka. Bardowie i wszelkiej maści artyści ściągali tutaj z najdalszych zakątków znanego świata, pragnąc sławy, rozgłosu, błogosławieństwa bogów, znalezienia bogatego patrona czy też szlifowania własnego warsztatu. Bo gdzie można było znaleźć więcej wiedzy i inspiracji, niż tu, na przecięciu się szlaków, gdzie odważni poszukiwacze przygód wykuwali swój los w smoczym ogniu, a przybysze z innych wymiarów snuli opowieści o miejscach, które dało się zobaczyć jedynie w snach?

Od Zahry – take your troubles to the chapel [AU]

TW: typowe post-apo: zombiaki, rozkładające się ciała, jedzenie ludzi, przemoc, krew, śmierć itd.
Wieczorem, zanim straciła totalnie przytomność, Zahra zadecydowała, że piątki są do bani. Szczególnie te trzynastego. Co było całkowicie przeciwne jej charakterowi, ale cóż. Koniec świata potrafił zmienić człowieka. Ale zacznijmy od początku.

Od Bernarda – Fortune favors the brave [AU]

kind of kontynuacja shorta z opovembera
Jak tylko wyszli z Dryftu, Bernard opadł na podłogę bezwiednie i zwrócił całą zawartość żołądka. Pierwsza myśl, która do niego dotarła, jak tylko krzyk obcej świadomości i wspomnień ucichł, to wcale nie było kurwa, jesteśmy kompatybilni, właśnie przeżyłem Dryft; tylko zajebiście, teraz będę musiał to posprzątać.

27 sierpnia 2024

Od George'a – Tales Of Terror (I) [AU]

Stepowa roślinność Dantooine kołysała się w wietrze. Trawa podsychała na skutek ostatnio nawiedzających planetę upałów. Nie sprzyjały one rolniczej naturze pracy większości z jej mieszkańców. Na szczęście rodzima flora była odporna na wysokie temperatury. George siedział oparty o jedno z niewielu dających cień drzew w okolicy. Dla jego przyzwyczajonych do suchego powietrza płuc, Dantooine było zbyt wilgotne. Pierwsze piętnaście lat swojego życia spędził w końcu na okrutnej planecie, jaką była Korriban. Chłopak patrzył przed siebie, udając, że nie słyszy rozmowy, jaka miała miejsce niedaleko.

Od Zahry – Save a horse, fight a cowboy (I) [AU]

Falafel parsknął, tupnął krótką nóżką, wzniósł piasek i pył w powietrze. Nawet pokryty warstwami kurzu wyglądał dalej, jakby był czysty. Mniej więcej. Zalet posiadania bułanego wierzchowca było wiele, ale ta była zdecydowanie jedną z największych. Poza tym świetnie wtapiał się w otoczenie, co było wspaniałym bonusem, szczególnie że jego jeździec miał z tym dość duży problem.

Od Zahry – Spojrzenie w przyszłość [AU]

Nawet pośród oliwnych drzew, które rzucały miły cień na rozżarzony piasek, panowała duchota. Przynajmniej świątynia mieściła się na wzgórzu, tuż przy stromiźnie spadającej w chłodne morze, co nieco łagodziło letnią temperaturę. Eryda nie przepadała za schodzeniem między śmiertelników w najgorętszym okresie roku. Co nie oznaczało, że w ogóle nie lubiła wtapiania się między ludzi. Wręcz to uwielbiała. Najlepszym sposobem na szerzenie chaosu było bycie jego prowodyrem, przeszkadzanie i wtrącanie się na miejscu, nie z oddali, jak to preferowały robić inne bożki. Nie, Eris lubiła spotkania trzeciego stopnia. Najczęściej tym trzecim stopniem była ona, ale przynajmniej próbowała udawać normalną śmiertelniczkę. Nie zawsze jej to wychodziło, ale cóż. Przynajmniej próbowała. W jakimś tam stopniu.

26 sierpnia 2024

Od Virgila – Where would you rather die? Here, or in a Jaeger? (II) [AU]

Wojskowy helikopter nie pasował do krajobrazu górzystego Piemontu. W związku z trwająca wojną przeciwko Kaiju ćwiczenia armii stały się intensywniejsze i częstsze, owszem, lecz w tych okolicach nie było żadnej bazy, poza tym siły powietrzne nigdy nie zeszłyby tak nisko i nie krążyłyby wokół cywilnego budynku, szukając miejsca do wylądowania. Gdy podekscytowane trojaczki wybiegły z domu i wróciły ze wspaniałą informacją, że ten niesamowity helikopter chyba będzie naprawdę lądował, spojrzenia całej rodziny zwróciły się na Virgila. Czuli, tak jak on czuł gdzieś podskórnie, że to nie był przypadek, a najstarszy syn Magii stanowił jedyny logiczny powód, dla którego wojsko mogłoby się tutaj zjawić.

Od Setha – Chaostoria [I/?]

Erüme było pustynnym jednak dobrze rozwiniętym państwem ze stolicą w Nakamie, która leżała nad największą rzeką w kraju, o nazwie Wen. Bogowie nie byli tu mitem a osobami, które można było spotkać w ich największych świątyniach, a sam panteon składał się z szóstki bogów. Można powiedzieć, że dopóki Aken dbał o Erüme i był u władzy to, wszystko toczyło się w miarę spokojnym biegiem, miasta się rozwijały, życie kwitło, bogowie nie stwarzali nikomu niepotrzebnych problemów. Oczywiście nigdy nie może być zbyt pięknie… i szybko ta utopia się spierdoliła w dół.
A stało się tak po samej śmierci Akena, kiedy to dwaj bracia pożarli się o prawo do rządzenia. Heles i Nefar, bo tak się nazywali, bardzo szybko podzielili państwo na pół, z jedną stroną wspierającą któregoś z pretendentów do tronu. Bogowie w tym czasie wyparowali, bo wiadomo, nigdy ich nie ma kiedy tego najbardziej potrzeba i czekali, aż śmiertelnicy sami rozwiążą swoje problemy. Z tego wszystkiego, jeszcze szybciej wywiązała się wojna domowa, która trwała całe 3 lata i postawiła całe państwo w płomieniach. Owa event wybudziła dawno uśpione moce o wątpliwym wieku i pochodzeniu, ich samo pojawienie się było bardzo oczywiste, ponieważ jedna ze stacjonujących w Sukrze armii została doszczętnie pogrzebana, przez rozjuszone i niestabilne pradawne moce. Od tamtej pory, jakiekolwiek działania wojenne unikały tego miasta jak ognia.
Sam koniec tego całkowicie niepotrzebnego wydarzenia został przypieczętowany przez śmierć Nefara, który postradał życie na rzecz, zaplanowanego przez Helesa, zamachu. Ruch oporu dalej działający w imieniu zmarłego został bardzo brutalnie stłumiony, a sam nowo okrzyknięty król, wprowadził bardzo rygorystyczne prawa, ograniczające wiele dziedzin życia społecznego.
Również w końcu po piętnastu latach moce w Sukrze znacznie się uspokoiły, ciekawe za sprawą czego…

Od Merlina – Every choice we make, sends echoes through the Force (II) [AU]

Choć był wtedy ledwie małym dzieckiem, Merlin dobrze pamiętał dzień, w którym do ich domu na Dantooine przyszedł jeden z Jedi ze Świątyni.

Od Bashara – Kwiaty i granat (II) [AU]

Gdy Kronos został strącony w najgłębsze czeluści Tartaru, przyszło do podzielenia świata między zwycięskich bogów. Niebiosa, bezkresne i dumne, gniewne burzą, strojne jutrzenką i lśniące letnim słońcem, przypadły w udziale zwycięzcy, najmłodszemu z braci i temu, który zadał decydujący cios, Zeusowi. Oceany, głębokie i niezbadane, spienione sztormem, zdobione perłami i skrzące księżycowym światłem, przypadły w udziale kolejnemu z braci i temu, który najgłośniej się wykłócał, Posejdonowi. Podziemia zaś, cuchnące i rozległe, buchające siarką, rozgrzane magmą i usiane ostrymi skałami, przypadły w udziale najstarszemu z braci i temu, którego zaszczyty nie obchodziły, Basharowi.

Od Dantego – Kwiaty i granat (I) [AU]

— Zapominasz się! — krzyknęła matka, a echo jej głosu poniosło się z nienaturalną mocą po pałacowych komnatach. Boski gniew wibrował w każdym wypowiedzianym słowie, przez niego już wioski głodowały, najeźdźcy palący pola uprawne ginęli. — Ośmielasz na zdecydowanie zbyt wiele!

24 sierpnia 2024

Od Song Ana - Syrenia Wyspa [AU]

Statek kołysał się na spokojnych falach, a gwiazdy leniwie migały na nocnym niebie. Ktoś cicho nucił melodię popularnej szanty, jednocześnie myjąc podłogę na pokładzie. Młody marynarz stał na bocianim gnieździe, opierał się o jego drewnianą barierę, zadzierając głowę wysoko ku niebu. Oddychał głęboko, chłonąć zapach nocnej bryzy. Wiatr niósł jego włosy, niczym średnio uzdolniony golibroda, układając je iście chaotycznie.

22 sierpnia 2024

Od Bernarda – Fear comes with imagination, it's a penalty, it's the price of imagination [AU]

TW: przemoc, krew, śmierć, te sprawy
Morze jest niewdzięczne. Morze nie wybacza. Morze różni się tym od innych żywiołów, że, przynajmniej według Bernarda, potrafiło być zmienne, i w swojej zmienności niewdzięczne, jak zdradzony kochanek. Jako że Bernardowi udało się nie raz ową partię w swym życiu zagrać, w pewien sposób rozumiał morze. Potrafił mu wybaczyć kapryśność.

20 sierpnia 2024

Od Kindry - Du er løyst frå banda som batt deg (I) [AU]

Fiord był cichy i spokojny, a żaden statek nie wyłonił się zza skał. Barwny żagiel nie odciął się na szarym tle, a dziób nie rozpruł lodowatej, morskiej toni. Tak jak wczoraj i tak, jak będzie jutro. Choć przecież i tak przyjdzie, aby mieć pewność.

Od Cheoryeona – Kto ma najsmaczniejszy mózg? (II) [AU]

TW: krew, ścinanie głów, zarażony na nagłówku, dalej post-apo, you know the drill
Teoretycznie dało się przygotować na apokalipsę.

19 sierpnia 2024

Od Song Ana - Bal [AU]

O tym balu mówiło się już w całej stolicy od dobrych paru miesięcy. W zamku takie uroczystości nie należały do rzadkości, ale to przyjęcie było naprawdę wyjątkowe. Zaproszeni zostali wszyscy szlachetnie urodzeni z pobliskich królestw. Każdy, kto otrzymał list z informacją o dacie, niecierpliwie odliczał dni, przygotowywał odpowiedni ubiór, dobierał wymarzonego partnera. I to jedynie po to, aby tego jednego wieczora pokazać się z jak najlepszej strony i wzbudzić zazdrość swoją majętnością.

Od Eliasa - Way down we go (I) [AU]

TW: śmierć zwierząt, krew, przemoc
Czy było jakieś lepsze uczucie od leniwego leżenia w trawie, z kupką siana pod głową, w otoczeniu mlaszczących i parskających koni?

Od George'a - The Lucky Ones [AU]

Potężny ssak nie próbował nawet ukrywać się pomiędzy roślinnością lasu. Zamiast tego wybrał pokazanie się w całości na środku polany. W naturalnych warunkach takie zachowanie mogłoby być korzystne. Zbieranie się osobników tego samego gatunku w jednym miejscu miało na celu uproszczenie doboru przy rozrodzie. Niestety dzięki istnieniu ludzi, kochających wszystko, co sztuczne, rykowisko oznaczało też wielkie niebezpieczeństwo. Kim byli ci ludzie, by myśleć, że mają prawo wybierać, który z osobników przekaże swoje geny dalej?

18 sierpnia 2024

Od Yonkiego – Projekt [AU]

 Drzwi apartamentu otworzyły się, do środka wszedł Raoun. Stanął w przedsionku, zaczął zdejmować buty, gdy nagle zdał sobie z czegoś sprawę. Podniósł wzrok na wiszącą tuż nad nim lampę, pomachał ręką. Światło jednak się nie pojawiało. Bóg westchnął ciężko, aż wzruszył mimowolnie ramionami. Coś tam zamruczał pod nosem, zaklął raz. Ostatecznie zignorował niedziałającą lampę. Po ciemku odstawił buty na półeczkę, wsunął swoje kapcie. Luzując nieco krawat, ruszył w stronę głównego pomieszczenia...

Od Dantego – COWGAYS (II) [AU]

Jak Raoun zaproponował, żeby Dante zajął się z początku tylko maszynistą, to syren myślał, że mu przypierdoli. On, ze swoim morderczym prawym sierpowym, brutalnym prostym lewym, barami ledwo mieszczącymi się w drzwiach wagonów, miał pójść na jednego frajera. Oczywiście, że zareagował ostro, Dante bardzo rzadko reagował inaczej i już szykował barwną wiązankę przekleństw zawierających odniesienia do wieku sugerującego siedzenie w bujanym fotelu z fajką oraz ślepotę przez świecące się jak psu jajca źrenice, lecz na całe swoje szczęście Raoun pośpieszył z wyjaśnieniem. Obelgi zamieniły się w ciche burknięcia, syren pokiwał głową, uznał to za genialny pomysł, on sam praktycznie na niego wpadł, ani przez chwilę nie patrzył z chęcią rozpierdolu w oczach na drewnianą figurkę wagonu ochrony. Ostatecznie ich dopracowany plan był prawie tak samo piękny, jak ubranie Dantego, oczojebna, różowa latarnia morska pośrodku wysuszonej prerii.

17 sierpnia 2024

Od Sorena - Why are the residents evil? [AU]

Trzydziesty września, 1998…Soren wiedział, że tak długo, jak żyje, nigdy nie zapomni tego dnia. Dnia, w którym świat zapadł się do czeluści piekła.

Od Virgila do Seymoura

Ptaki dokazywały za oknem, szczebiotając radośnie, ktoś, coś – golem, załapał zaspany umysł – przeszedł się pod drzwiami, obrał jakąś nową trasę i popędził ku swoim obowiązkom, zostawiając sypialnię dziedzica rodu pogrążoną w półmroku i sennej ciszy, odciętą grubymi zasłonami od wstającego dnia. Virgil zbudził się mimo to, kierowany zakorzenionym głęboko w genach instynktem, który w nowych miejscach stawał na baczność, wyłapując przy pomocy wyczulonego słuchu wszelkich dźwięków niebędących normalnie słyszalnymi w jego zwyczajowym miejscu spania. Poniekąd większość osób tak miała, lecz wilkołaki były szczególnie wrażliwe na takie zmiany, toteż Vi zatrzepotał lekko powiekami, odetchnął głębiej, z wolna orientując się, gdzie się znajduje i sprawdzając, czy wszystko na pewno jest na swoim miejscu. Uśmiechnął się leniwie, gdy wyczuł, że najważniejsze znajduje się wciąż przy nim.

Od Hotaru do Annikki

Kawiarnia okazała się przytulnym miejscem, w którym dało się znaleźć schronienie tak przed kaprysami pogody, jak i hurgotem miasta, wiecznie żywego i pobudzonego, nawet wtedy, gdy ciemność zapadła już za oknem. Hotaru rzuciła spojrzenie za olbrzymie, przeszklone okno, przebiegła nim wśród mrugających szybko, wielobarwnych świateł reklam i sygnalizacji, i odetchnęła, odwracając się z powrotem, ku wnętrzu kawiarni. Jej wzrok padł na zwalniający się właśnie stolik, tam dalej, w tyle przybytku, nieco za rogiem, akurat w takim miejscu, by nawet te światła z zewnątrz nie przeszkadzały, pozwalając klientom oderwać się od tego, co na zewnątrz.

16 sierpnia 2024

Od Virgila – It’s gonna get to your heart (IV) [AU]

Ostatni koncert Voxa zebrał dwa razy większą widownię niż w zeszłym roku, gdy chłopaki grali na dokładnie tej samej scenie, to się po prostu prosiło o opicie. Poszli do dobrze im znanego, obskurnego baru, zamówili jedną, dwie, trzy, teraz już chyba czwartą kolejkę piw i shotów, śmiejąc się do siebie jak idioci, którymi byli, ta banda głupków uwielbiająca muzykę i swoje towarzystwo. Seymour trzymał go mocno w pasie, chichrając się w jego ramię, błądząc dłonią pod luźną koszulką, a Virgil całował go raz po raz w nos i policzki, choć z upływającą nocą i rosnącymi procentami we krwi, celność tych buziaków zdecydowanie spadała.

Od Seymoura – It’s gonna get to your heart (III) [AU]

To była decyzja życia, pierdolić fizykę i wybrać muzykę. Ojciec zrobił mu awanturę stulecia w domu, Seymour pierwszy raz widział go naprawdę wkurwionego, pierwszy raz usłyszał, jak podnosi głos. Nico po prostu zatkało, młody nie wiedział, co zrobić, w końcu popłakał się z emocji, to trochę ostudziło Cedrica. Ale kiedy przyszedł wieczór i wszyscy rozeszli się do swoich pokoi, Nicholas przyszedł do niego, posiedzieć i pogadać. Obaj byli już w piżamach, Seymour odreagowywał tę kłótnię ze swym wiernym Gibsonem, a młody przewalał mu się na łóżku, popatrując w sufit. Mówił, że wiedział, że to tak się skończy, że lepiej prędzej, niż później i że uważa, że Seymour dobrze zrobił. Pewnie, że dobrze zrobił. Czuł to w środku i chociaż nie uśmiechało mu się mieć rozpierdolu w domu, to gdy już Cedric skończył mówić mu, że zaprzepaszcza całą swoją pracę i przyszłość, Seymour czuł jedynie ulgę.

15 sierpnia 2024

Od Song Ana - Według woli [AU]

Konie parskały nerwowo, przemierzając opustoszały trakt. Dwójka jeźdźców w ciszy pokonywała kolejne odległości zapomnianej leśnej drogi. Zaczął padać deszcz. Młody mężczyzna naciągnął szeroki kaptur na głowę.

Od Cheoryeona – Kto ma najsmaczniejszy mózg? (I) [AU]

TW: krew, ciężkie obrażenia, walki itp., nie umiem pisać tw, ale wiecie, o co mi chodzi, post-apo itd.
Papryka czy zielona cebulka?
Cheoryeon od wieków był większym fanem papryki. Nie tylko miała czerwony kolor, ale też sam jej smak był dobry. Surową paprykę uwielbiał w kanapkach, nigdy nie zapomni o knajpie, w której poznał leczo, więc wersja paprykowa również przypadła mu do gustu. Zawsze bardziej ją lubił od zielonej cebulki.
Zielona cebulka jednak była czymś, czego dawno, dawno nie jadł. Ostatni raz kupił paczkę... W sumie kiedy? Dwa lata temu? Trzy? Nie, chyba przynajmniej cztery. O kurde, aż tak długo tego nie kupował?
Przez to właśnie tak trudno było mu podjąć decyzję.

Od Virgila – It’s gonna get to your heart (II) [AU]

Głupek. Głupek i tyle.
Virgil szedł prędko korytarzem, starając się oddalić od sali muzycznej możliwie jak najszybciej, żeby żaden z chłopaków go nie zatrzymał, a już na pewno nie Seymour. Były takie momenty między nimi, bardzo krótkie i ulotne, lecz zawsze zauważalne przez niego, gdy niewidzialna bariera obaw i wątpliwości trzymająca ich z dala od siebie pękała, a w jej prześwicie Vi widział i ciepło, i szczęście, i wszystko, co mógłby mieć z Seymourem. Szafir patrzył na niego jakoś weselej, uśmiech miał pogodniejsze zabarwienie, cały Seymour wydawał się radośniejszy. Chłopak miał wrażenie, że młody Silverthorn zaraz sam to dostrzeże, za krótką chwilkę zbliży się do niego i cichszym, czulszym, nieco niepewnym głosem zapyta, czy zobaczą się po szkole, w weekend, a Vi powie tak, proszę, złap mnie za rękę, zabierz na niewinny spacer, na którym oboje będziemy chcieli zrobić to samo, ale będziemy się bać tego pierwszego ruchu, aż przeklniesz pod nosem i po prostu mnie pocałujesz.

Od Bashara do Dantego

Przed tym, jak los skrzyżował jego los z Dantem, Bashar zawsze musiał radzić sobie jakoś z nadmiarem niewykorzystanego urlopu, byle żaden niespodziewany, nawiedzający szpital audyt nie przyczepił się do tego, że ordynator nadmiernie eksploatuje pracowników. Ordynator to oczywiście robił, ale nie potrzeba było ku temu namacalnych dowodów. Dlatego też lekarz niby brał dni urlopu, ale jakoś tak wypadało, że pojawiał się jednak w pokoju, szurał kapciami po korytarzach, konsultował się z innymi medykami w sprawie badań i odwiedzał swoich pacjentów, utrzymując uparcie, że to wszystko w celach towarzyskich.

14 sierpnia 2024

Od Isidoro do Eliasa

— Tak, niebo jest dzisiaj wyjątkowo pogodne — odparł Isidoro, uciekając spojrzeniem w stronę firmamentu. Jego jednolity, uśmiechnięty błękit go uspokajał. Mężczyzna wrócił wzrokiem do swojego rozmówcy. — Nasza podróż przebiegnie bez komplikacji.
Elias wstał ze swojego siedziska, uśmiechnął się nieznacznie.
— A potem?
— Potem zrobi się ciekawie.

Od Virgila – Co ludzką ręką zostało skrzywdzone, musiało ludzką ręką zostać uleczone [AU]

Kroczył, znając każdy powalony pień, każdy wygięty nad ziemią korzeń, każdy porośnięty mchem głaz i paproć walczącą z pobratymcami o światło. Uskakiwał nad skupiskami młodych, ledwo rozkwitłych kwiatów, uważał na zacienione miejsca z grzybami, łopatką bezszelestnie targał drobnymi gałązkami krzewów. Nie miał strachu w sercu, gdy przeskakiwał nad stromymi spadkami, nie walczył z ciężkimi lianami oplatającymi kończyny, tylko po to, by zaraz go wypuścić. Las był nim, a on był lasem, potomkiem przodków utkanych w zapomnianych dziejach z pragnienia posiadania obrońcy przez dęby teraz o pniach grubych, twardych jak kły dzika. Cztery pierwotne rośliny oddały po gałązce – z nich powstały łapy, pewnie mknące po zielonych wzgórzach i pozbawionych słońcach, leśnych tunelach; oddały po liściu – dwa stały się wrażliwymi uszami, słyszącymi wołania dębów i ich mieszkańców, kolejne dwa bystrymi, szarymi jak ostre krawędzie doliny oczami, widzącymi nawet w mroku nieczyste dusze; oddały część korzeni, oddały mech je porastający – wygięły drewno w grzbiet i smukłą głowę, mchem otuliły drzazgi i ostre krawędzie. Aż w końcu i po kawałku swej duszy oddały, splatając je w jedno, czułe serce. Ostrożnie ułożyły je między gałązkami i oglądały, jak twór ożywa, jak zaczyna i dyszeć, i warczeć, i wyć, jak miękki mech czarną barwę nocy przybiera, a dwa ogony kiwają się na chłodnym wietrze.

13 sierpnia 2024

Od George'a – In The Blood [AU]

TW: śmierć, krew, morderstwo
Po śmierci jego matki George został sam. W trudnym świecie przetrwał właściwie tylko przez łaskę właściciela lokalnej karczmy, któremu żal było chłopca zostawić samego. Otrzymał od niego więc propozycję pracy w zamian za zajęcie jednego z pokoi przeznaczonych dla podróżnych i dwa posiłki dziennie. Teraz po pięciu latach od utraty matki ciągle czuł się przygnębiony bezsensownością jego życia.

Od Ignisa do Maeve

Ignis czmychnął na widownię, zostawiając Maeve czas na ostatnie przygotowania i wyciszenie przed spektaklem, gdy trema została nieco opanowana, a wróżka wiedziała, że na widowni siedzi sprzyjająca jej dusza. Gładko wmieszał się między pozostałych widzów, przyspieszył kroku, gdy drugi gong wybrzmiał, sprawnie znalazł swoje miejsce. Kto nie znał bliżej Ignisa, miał zapewne problem z wyobrażeniem sobie muzyka w czymś innym, niż ciemne koszulki i spodnie po przejściach, albo w stanie innym, niż wskazujący, rzucającego kurwami na prawo, lewo i w Dantego. W garniturze wyglądał tak kompletnie inaczej, nawet poruszał się w inny sposób, idąc wolniej i z większym namysłem, z dłońmi opuszczonymi spokojnie wzdłuż ciała, nie zaś spoczywającymi w kieszeniach kurtki bądź szukającymi strun gitary.

Od Zahry – Koza, niestety nie zwierzę [AU]

Znowu dostała naganę. Wpisaną do poturbowanego dzienniczka (któremu już w drugim tygodniu roku szkolnego odpadła okładka. Ale czy to jej wina, że teraz robili takiej słabej jakości zeszyty? To nie tak, że specjalnie zrzuciła go z trzeciego piętra. Miał spaść na balkon pod nimi, a nie na ziemię) zawijastą kursywą, bo nauczycielka, która ją przyłapała, uczyła historii. Oczywiście. I wcale w ogóle nie przyłapała jej na niczym złym. Zakazane jest palić na terenie szkoły, a miejsce pod trybunami teoretycznie nie było już na terenie szkoły, bo góra siedzeń wychodziła jakimś cudem za ogrodzenie. Więc Zahra miała pełne prawo siedzieć tam i palić.

Od Song Ana - Bojowe zadanie [AU]

Pianie koguta rozbrzmiało bladym świtem. Głośny ptak nie dawał spokoju, wielokrotnie powtarzając swoją nieprzyjemną dla ucha “pieśń”. Leżący na twardej wersalce młody mężczyzna żałował, że nie zamknął okna. Teraz nie miał wyjścia. Musiał słuchać ów żywego budzika do momentu, aż temu nie zaschnie w gardle.

12 sierpnia 2024

Od Isidoro do Serafina

Nie trzeba było jasnowidza, by wiedzieć, że przebywanie u boku księcia i arcymaga wykluczało nudę, a gdy owym księciem i arcymagiem był Serafin, prócz braku nudy można było doliczyć problemy i wyzwania w ilości hurtowej, do tego bez wyjątku trudne, egzotyczne, niebezpieczne i pokomplikowane. Isidoro nie narzekał.

Od Seymoura – It’s gonna get to your heart (I) [AU]

Ojciec wrobił go w tę olimpiadę, a Seymour nie miał dość sił, żeby się z nim wykłócać i rzucić to wszystko w cholerę.
Na olimpiady jeździł od dzieciaka, zajmował wysokie pozycje i zrobiła się z tego tradycja, w którą potem radośnie poszedł też i Nico. Raz stworzoną tradycję w chuj trudno przerwać, szczególnie że młody suszył zęby, kibicując Seymourowi, a potem ekscytował się, że szedł w ślady swojego genialnego i fajnego, starszego brata. Jedynym, o czym wtedy Seymour marzył było, żeby odpuścili mu tę jebaną fizykę i dali grać, ale nie mógł przecież zawieść Nicholasa, a z ojcem nie chciało mu się szarpać. Więc kładł uszy po sobie, bo już łatwiej mu było przerobić te paręnaście pytań dziennie, przebić się przez stare zadania z poprzednich edycji, albo zatonąć w odmętach AllTube, słuchając nagrań wykładów z uniwersytetów i politechnik.

11 sierpnia 2024

Od Song Ana - (Nie)wymarzona emerytura (II) [AU]

To był jego najważniejszy dzień w życiu. Sosenka nie potrafił usiedzieć na miejscu. Kręcił się, gdy jego tata, Pszczela Cętka, uporczywie starał się doprowadzić sierść pierworodnego do porządku. Złote, gęste futro jego syna było trudne do ułożenia, tym bardziej, że kociak nieustannie się mu wyrywał.

Od Souela – Gładzący sierść wiatr [AU]

Słońce świeciło jasno, nieprzykryte chmurami, zaznaczając na nieboskłonie chylące się powoli ku wieczorowi popołudnie. W lesie panował wszechogarniający spokój. Większość zwierząt kryła się w swoich norach lub odpoczywała; jedynie ptaki śpiewały, gdzieś w tle dzięcioł uderzał dziobem w drzewo i owady latały lub wędrowały w tylko sobie znanych kierunkach. Przez drzewa przemykał wiatr, wprowadzając liście w szelest. Ślizgał się między gałęziami, przy okazjonalnych mocniejszych powiewach wybijał mniejsze latające zwierzęta z rytmu. W pewnym momencie też zahaczył o czarną jak noc sierść, falując nią niczym trawą.

Od Dantego – Członkowie Klanu Teflonu nigdy nie są sami (II) [AU]

Mijała dopiero połowa nocy, a Burza miał wrażenie, że zdążył obiec tereny Klanu z pięć razy.
Obcym wojownikom ewidentnie zachciało się zabawić w wojenkę, nie taką otwartą i niezwykle morderczą, choć może i ona czekała na nich w przyszłości, zależnie od przebiegu wypadków tej nocy, ale grupy intruzów zajęły się zaczepianiem i podszczypywaniem patrolów tuż po zmierzchu. Pierwszy kot, zraniony mocniejszym starciem na tyle, że nie mógł dalej wykonywać swoich obowiązków, zjawił się u Złotego Księżyca niewiele później i Burza zrozumiał, że musieli zdusić ten atak w zalążku, nim nagle wszyscy obudzą się nad ranem z granicą Klanu Teflonu przesuniętą za strumień.

Od Bashara – Członkowie Klanu Teflonu nigdy nie są sami (I) [AU]

Las przysypiał ciepłem popołudniowej pory, sprawiając, że koty poddawały się swemu naturalnemu instynktowi i z chęcią wylegiwały w plamach słońca, odpoczywając po trudach nocnych polowań i patroli, skupiając się na dbaniu o swe futro, albo leniwie bawiąc, trącając łapkami pachnące szyszki. Życie Klanu Teflonu płynęło obecnie spokojnie, gdy żadna wojna nie wisiała na horyzoncie, granice pozostawały nienaruszone i wydawało się, że ich sąsiedzi też poddali się letniemu ciepłu i przyjemnym drzemkom. Noce były ciche i spokojne, deszcze przychodziły tylko okazjonalnie. Ten czas mógłby trwać wiecznie.

Od Bernarda – (Nie)wymarzona emerytura (I) [AU]

Dzień zapowiadał się wspaniale. Słońce miło prażyło w kark, kocięta buszowały po przeciwległej stronie obozu, a w powietrzu czuć było słodki zapach dojrzewających jagód. Wszystkie znaki na niebie i ziemi mówiły, że ten poranek będzie wręcz idylliczny.

10 sierpnia 2024

Od Maeve – Kawa i kropka, mieczem broniona (III) [AU]

Rozejrzała się nerwowo, mocno zaciskając palce na pasku poplamionej torby. Głośno przełknęła gulę zalegającą w gardle. Za głośno. W miejscu takim jak to podobne zachowania były jak dzwonek zapraszający na ucztę. Cóż, zgubiła się. Gdy spoglądała na odrapane ściany, dziurawą, błotnistą drogę i wykrzywione w niechęci twarze, nie miała co do tego najmniejszych wątpliwości. Świadomie nigdy w życiu nie postawiłaby tu stopy z własnej, nieprzymuszonej woli. Skrzydła przywarły do pleców, a wróżka obejrzała się za siebie. Przynajmniej to uczucie wpatrujących się w jej plecy oczu zniknęło, choć jakiś złośliwy głosik w jej głowie podpowiadał jej, że jeszcze może za tym zatęsknić.

Od Sorena - Przezorny zawsze ubezpieczony [AU]

Z salonu rozległ się donośny, kobiecy śmiech, poprzedzony przez równie dźwięczne skrzypienie starego fotela. Mieszkanie zdawało się mieć ściany zrobione z kartonu, bo każdy odgłos w sekundę rozchodził się po wszystkich pomieszczeniach. Stojący przed lustrem chłopak syknął, przyklepując płatki pod oczami, nim wyszedł z łazienki i skierował się do salonu, do centrum tej całej kakofonii. Tak jak się spodziewał, przed telewizorem siedziała ubrana w koszulkę z logo Tyskie Oktawia.

Od Seymoura -
There are horrors beyond life's edge that we do not suspect,
and once in a while man's evil prying calls them just within our range
[AU]

Wiadomość z Uniwersytetu Miskatonic przyszła tak niespodziewanie, że zastanawiałem się, czy aby nie była to pomyłka. Obejrzałem uważnie kopertę, lecz adres się zgadzał, podobnie jak moje imię wraz z tytułem, którego już od dawna nie używałem, zmieniwszy swą pracę i zainteresowania. List przebył ocean, by znaleźć mnie tutaj, wśród zielonych, szkockich wzgórz… Nie miałem pojęcia, jaka to sprawa może być tak ważna, by słać list na inny kontynent.
Po chwili wahania otworzyłem kopertę – mym oczom ukazał się kredowy papier, tłoczenia, ozdobne pismo… Wiadomość ze wszech miar oficjalna, pełna okrągłych zdań i kunsztownych sformułowań. Zacząłem czytać, nie wiedząc wtedy jeszcze, że te niepozorne kartki pchną moje życie w stronę czegoś, czego nigdy nie powinna dotknąć ludzka ręka.

Od Dantego do Bashara

Mieszkanie, o dziwo, nadal stało. Dante sądził, że bez Bashara ściany po prostu zawalą się, pogrzebią go i tak jak on odmówią normalnego funkcjonowania, dopóki pan doktor nie wróci. Zniknął jeden z fundamentów tworzących z tego miejsca bezpieczną przystań, jak zatem reszta miała działać bez niego?

08 sierpnia 2024

Od Song Ana - Kawki, kotki i rozmówki [AU]

Dobrodziejstwa kawy Song An poznał niedawno. Do tej pory nie wierzył, że istnieje taki napój, który po kilku niewinnych łykach jest w stanie postawić człowieka na nogi, motywując do dalszych działań. Chociaż sam nie korzystał z ów płynnej energii codziennie, lubił po nią sięgnąć od czasu do czasu. Cenił kawę za jej niezwykle aromatyczny smak oraz fakt, że było naprawdę wiele sposobów, aby ją przyrządzić, dlatego każdy na pewno znalazłby swój ulubiony.

Od Cheoryeona – From star to barista [AU]

Kilka kroków przed wejściem do pewnego lokalu stanęły dwie młode dziewczyny. Zmierzyły wzrokiem szyld, zerknęły przez wielkie na niemal całą ścianę okna do środka, badając, na tyle, ile się dało, wnętrze.

Od George'a – Small Animals [AU]

W teorii George miał właścicielkę, jednak bliżej jej było do karmicielki. Wprawdzie nazwała przybłędę i dawała mu jedzenie, jednak nie dbała o inne aspekty jego życia tak jak jego bezpieczeństwo czy zdrowie. W związku z tym kociak spędzał sporo czasu nawigując miejską dżunglę. Mimo to na jego szyi znajdowała się fiołkowa obroża z metalową ozdóbką, na której widniało jego imię. Był kochany przez ludzi, na tyle by spędzał właśnie z nimi czas, zamiast z innymi kotami, ale nie na tyle, żeby być przez nich chroniony. Za ten grzech niewystarczającej miłości jego poturbowane ciało pokryte było bliznami.

Od Song Ana - Zachodni Dzik, bo jakoś tak to szło, prawda? [AU]

Pociąg miał już kilka godzin opóźnienia. Leniwie parł do przodu poprzez piaszczyste pustkowia wprost do jednej z nielicznych wiosek, jakie można było spotkać w tej okolicy.