27 listopada 2024

Od Zahry – miękisz asymilacyjny [AU]

Zahra naprawdę nie próbowała lądować w kozie każdego dnia. To wszystko było winą głupich nauczycieli, którzy nie rozumieli jej powodów, i jeszcze głupszych ludzi (i nieludzi) z klasy, którzy niektórymi decyzjami naprawdę zachodzili Zahrze za skórę. I to tak celowo. Wiec w sumie Zahra przyjmowała bycie w kozie na klatę, jeżeli zrobiła coś, co faktycznie zrobiło na wszystkich wystarczające wrażenie, co naprawdę warte było spędzenia wieczora w szkole. Na przykład przywalenie Matiemu z 3C prosto w mordę. Jakby co, to mu się należało.
Ale od początku.
Wszystko zaczęło się na biologii. Omawiali budowę roślin, czy inne gówno, które Zahre, szczerze mówiąc, mało obchodziło. Dlatego zamiast uważania na lekcji, bazgroliła po marginesie. Wcale nie rysowała, jakby to było, gdyby Octavia gdzieś z nią wyszła po lekcjach. Na przykład do kina albo może do parku? Wtedy Zahra mogłaby pokazać jej swoje super zajebiste sztuczki na deskorolce. Tylko, jeżeli Mati z 3C i jego gang półgłówków nie zajmował skateparku. Oni zawsze psuli jej zabawę. Mati śmiał się z jej nieudanych prób sto osiemdziesiątki i szeptał z koleżkami o jej protezie, chociaż sam miał dwie nogi i ledwo się na desce trzymał. Ale „fajne” dzieciaki musiały zajmować miejsce tym, którym na skateparku serio zależało. No ale trudno. Może faktycznie kino było lepszą opcją?
Zanim jednak zdążyła obmyślić plan zaproszenia Octavii na randkę (??!!), z zamyślenia wyrwało ją potężne kopnięcie w łydkę. Tę nadal przyczepiona do jej ciała, więc. Auć.
– Panna Menhit? – nauczyciel przyry podniósł na nią brwi, stukając kredą o tablicę – zadałem Pani pytanie.
– Yyyyy… mógłby pan powtórzyć? – Zahra wyszczerzyła się w żałosnym uśmiechu, ale ewidentnie nie zaimponowała tym belfrowi – Zatkały mi się uszy.
– Zapytałem się o rodzaje miękiszu. Przybliżyłabyś temat kolegom? Wyglądało, że byłaś bardzo zajęta spisywaniem notatek.
Zahra zagryzła język. Gówno. Ma przerąbane. Nawet nie wiedziała, że miękisz ma rodzaje. Usłyszała czyjś śmiech z tyłu sali. Pewnie głupi Mati, który musiał z jej klasą powtarzać biolkę, bo sam był ostatnim debilem i nie zdał jej w poprzednim roku.

Ostatecznie dostała jedynie minusa i groźbę przepytania w następnym tygodniu. Mogło być gorzej. Ale jej piekło się jeszcze nie skończyło.
Na przerwie lunchowej, kiedy to siedząc na podwórku obserwowała Octavię, którą zagadywała para zajebiście ubranych chłopaków po drugiej stronie placu. Jakby wyszli z jakiegoś magazynu. Pewnie byli razem zgraną paczką, bo Octavia też wyglądała, jakby ktoś przygotował ją na sesję zdjęciową. Ciekawe, co by powiedziała o stylu Zahry. Może by jej się podobał? Albo dałaby jej jakąś krytykę, pomogła go ulepszyć?
Znowu z zamyślenia wyrwało ją kopnięcie. Podniosła głowę. Głupi Mati z 3C szczerzył na nią zęby. I trzymał w ręce jej zeszyt. Naprawdę zabrał go sprzed jej nosa i tego nie zauważyła?
– No, to, co tam za notatki tak cię zajęły? – przewertował zeszyt, rechocząc jak jakaś głupia ropucha. Jego świta równie bezmózgich przygłupów mu zawtórowała. Nagle Mati przestał się śmiać. Zmarszczył brwi. I coś zaświeciło się w jego świńskich oczkach.
– No proszę – zacmokał – nasza mała diablica chyba się w kimś za-bu-ja-ła!
Zahra poderwała się z siedzenia, jej pięści automatycznie się zacisnęły. Nie sięgała głową nawet do brody Matiego, ale miała nadzieje, że jeży się wystarczająco, żeby stwarzać zagrożenie w jego oczach.
– Zostaw to.
– Chyba jednak zachowam sobie te notatki – pokręcił głową dryblas, pokazując zeszyt swoim koleżkom – Zobaczmy… miękisz spichrzowy, asymilacyjny i… Octavia? Naprawdę?
Ogon Zahry trzasnął w ziemię, poderwał piach i trawę w powietrze.
– Zostaw Octavię w spokoju.
Mati podniósł na nią brwi kpiąco.
– No proszę, dobrała się parka dziwadeł z problemami z agresją. Ty to powinnaś chyba nauczyć się o miękiszach, a nie robić maślane oczka do nawiedzonej alternatywki–
– Miękisz to ja ci z mordy zrobię! – ryknęła Zahra, zamachnęła się. Jej pięść uderzyła w policzek Matiego z takim impetem, że drab się zachwiał i jęknął. Na pewno będzie miał po tym siniaka, jeżeli nie wypluje zęba czy dwóch. Zahra miała nadzieję na całą garść.
– Może to cię nauczy, żeby nie pierdolić głupot o Octavii! Albo kimkolwiek innym!
Zanim jednak mogła wycelować kolejnego sierpowego, ktoś złapał ją za ramię. Zdążyła jednak splunąć Matiemu w twarz. Przynajmniej tyle.
Kiedy wuefista ściągał ją z podwórka, narzekając pod nosem, że pewnie będzie musiał jej pilnować w kozie, Zahra skrzyżowała spojrzenia z Octavią. Gotka uśmiechnęła się lekko pod nosem. Może Zahra jej zaimponowała? Oby. Oby tylko się z niej nie śmiała.
Zahra nie przepadała za kozą. To była prawda. Ale przynajmniej to oznaczało, że miała więcej czasu na planowanie hipotetycznej randki z Octavią. I żaden głupi Mati z 3C nie mógł podglądać, co rysuje na marginesach. A raczej kogo. Czyje oczy. Ale o tym nie musiał wiedzieć nikt, poza Zahrą.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz