21 listopada 2024

Od Cinnie - talizman

        Wracając do mieszkania po niezwykle długim i nużącym dniu w pracy, miałam wrażenie, że czekało na mnie coś, czego naprawdę bardzo potrzebowałam. Nie był to ciepły koc, gorąca jesienna herbata… potrzebowałam tego dziwnego kła, którego otrzymałam w ramach przyjęcia do klubu. Poniekąd zapomniałam, że w ogóle go mam, ale przypomniałam sobie o nim zaraz gdy otworzyłam szufladę z pierdołami. Gdy wzięłam go do ręki, był nieco cięższy niż ostatnio, z nieco nierównymi krawędziami, jakby nosił w sobie jakieś dzikie, pradawne wspomnienia.

Początkowo myślałam, że to po prostu element biżuterii, jakaś dekoracja. Wiedziałam, że kieł był powiązany z klubem wampirzo-wilkołaczych przegrywów, lecz coś z tyłu głowy podpowiadało mi, że jest to jakiś przesądny symbol, coś mającego przynieść mi odrobinę szczęścia albo przypomnieć mi, że świat jest pełen dziwactw. Ale tego dnia czułam, że za tym talizmanem kryło się coś więcej.

Postanowiłam założyć go na szyję. Kieł delikatnie opierał się o moją skórę, był nieco chłodny, ale jednocześnie kojący. Ledwo przeszłam przez próg pokoju, a odniosłam wrażenie, że zaczęło dziać się coś dziwnego. Wszystko wokół nabierało intensywnych barw, a dźwięki wydawały się wyraźniejsze. Zastygłam zastanawiając się, czy przypadkiem nie wpadłam w jakiś wir czasoprzestrzenny, ale to uczucie nie minęło. Talizman zaczął pulsować delikatnym, subtelnym ciepłem.

Usiadłam na podłodze z zamiarem sprawdzenia, cóż ten amulet potrafił. Zamknęłam oczy i skupiłam się mocno.

- No dobra ząbku, pokaż mi co potrafisz - wyszeptałam, choć zdawałam sobie sprawę, że niespecjalnie mógł mi odpowiedzieć. Jednak gdy ledwie skończyłam zdanie, czułam, że coś się zmienia. Miękka, nieco mglista aura połączyła się z otoczeniem.

Przez chwilę nic się nie działo, aż nagle… usłyszałam sąsiadkę przez ścianę tak głośno, jakby stała obok mnie. Byłam w stanie wyczuć jej emocje, jakby coś pomiędzy smutkiem a złością. Próbowałam skupić się mocniej, a wtedy pojawiło się coś nowego - obrazy, które napływały do mojej głowy. Widziałam scenę, jak ktoś przewraca na podłogę jej ulubioną roślinę, a ona walczy z irytacją, sprzątając ziemię z podłogi.

- No, to przynajmniej nie jestem jedyną, której dzisiaj życie trochę nie wychodzi - mruknęłam, próbując przyzwyczaić się do nowych wrażeń. Ale to był dopiero początek, bo z każdym krokiem, każdym ruchem w stronę kolejnych miejsc, talizman wydawał się otwierać przede mną kolejne warstwy emocji i wspomnień ludzi dookoła.

Wyszłam przed kamienicę w celu sprawdzenia, czy te zdolności będą działać też na otwartym powietrzu. Zaczęłam spacerować ulicą i nagle poczułam napływ dziwnego, przyjemnego spokoju. Obserwowałam mężczyznę, który siedział na ławce i czytał gazetę. W jego ruchach i spojrzeniu dostrzegłam, że czuł się zrelaksowany, jakby nic nie mogło mu zakłócić miłego czasu. Czułam, jak jego spokój wpływał na mnie, jakby przesiąkał mnie od środka.

Idąc dalej widziałam dziewczynkę, która z radością oglądała nową lalkę. Patrząc na nią czułam jej ekscytację, jakby to było moje własne uczucie. Byłam zachwycona, że mogłam tak odczuwać emocje. To było niesamowicie niezwykłe.

Ale potem nadeszło coś, czego się nie spodziewałam. Minęłam młodego chłopaka, który wydawał się być zamyślony i zamknięty w sobie. Kiedy przeszłam obok, poczułam ciężar emocji, które mnie prawie przygniotły - strach i niepewność, jakby nosił w sobie jakieś ogromne zmartwienie. Talizman nagle zaczął pulsować coraz intensywniej, a ja próbowałam to zignorować i odsunąć się od chłopaka, ale emocje wydawały się nie odpuszczać. Nieco zestresowana ściągnęłam kieł i wróciłam do mieszkania, uznając, że jak na jeden dzień to było wystarczająco duże przeżycie.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz