19 listopada 2024

Od Cinnie - prawo

Dzień zaczął się od niewinnej myśli: a co jeśli przez cały jeden dzień będę robić wszystko tylko w prawo? Brzmiało jak głupia zabawa, ale stwierdziłam, że w życiu trzeba mieć miejsce i na takie sprawy.

Pierwsza próba: mieszanie herbaty tylko w prawo. Brzmiało prosto, ale gdy zaczęłam to robić, zorientowałam się, że nawet łyżeczka wydawała się walczyć ze mną, jakby kusiła, żeby choć raz zakręcić nią w drugą stronę. Tyle, że nie mogłam tego zrobić - w końcu taki miałam plan. Zawzięcie mieszałam w prawo, aż cukier w końcu rozpuścił się całkowicie, a ja odetchnęłam z ulgą. To było proste.

Gdy wyszłam na zewnątrz, zaczęło robić się ciekawie. Normalnie, by dojść do najbliższego sklepu, skręcałam w lewo, przechodziłam przez park i byłam na miejscu, ale teraz… musiałam skręcić w prawo. Oznaczało to, że musiałam przejść trochę dalej i trochę mniej wygodnie, ale dostosowałam się do tego. Z lekkim rozbawieniem zaczęłam się zastanawiać, jak długo uda mi się wytrzymać, nim bezmyślnie popełnię błąd.

Każdy kolejny krok wydawał mi się coraz bardziej absurdalny. Gdy dotarłam do sklepu, okazało się, że musiałam chodzić wzdłuż półek tylko w prawo. Szukanie mleka na środkowej półce przerodziło się w spacer dookoła regałów - wszędzie, tylko nie tam, gdzie był mój cel. Próbując zagadnąć ekspedientkę, ta spojrzała się na mnie z lekkim niepokojem. W końcu wyglądałam jak ktoś, kto brał zakręty niczym zawodowy rajdowiec, nawet jeśli tylko omijał półki z konserwami.

Wracając do domu przez myśl mi przeszło, czy był sens jeszcze to ciągnąć czy może odpuścić. Ale skoro już tyle przeszłam, nie mogłam zrezygnować. I tak weszłam do swojej kamienicy, oczywiście wybierając nie moją klatkę znajdującą się po prawej stronie, co oznaczało dodatkowy spacer po schodach. Urokiem mieszkania na trzecim piętrze była dodatkowa ilość zakrętów, ale na szczęście żaden mieszkaniec mnie nie zobaczył, więc w spokoju dotarłam do pato-kawalerki.

Postanowiłam chwilę odpocząć, a potem zajęłam się przygotowaniem obiadu. Przekonałam się, że krojenie marchewki tylko w prawo to prawdziwe wyzwanie. Wystarczyła chwila nieuwagi i moje plasterki zaczęły ślizgać się po całym blacie. Zapanowanie nad patelnią też nie należało do najprostszych czynności. Przewracałam warzywa tylko z jeden strony, co skutkowało tym, że były przypalone z jednej strony i ledwo podsmażone z drugiej, jednak uparcie się trzymałam porannego postanowienia.

Kulminacja nastąpiła, gdy postanowiłam pójść na spotkanie z przyjaciółką w kawiarni, oczywiście idąc po prawej stronie chodnika. Był moment, że musiałam zatrzymać się by przepuścić grupkę turystów, a ledwie mogłam utrzymać równowagę - wszystko przez to, że podświadomie musiałam odbić w prawo, aż ktoś potrącił mnie przypadkiem z lewej. Myślałam, że świat się zawali, ale obróciłam to w żart, mimo że właśnie złamałam (nie z własnej winy) zasady mojego własnego rytuału.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz