28 listopada 2024

Od Song Ana — Ulewa

Boski sługa powoli zaczynał rozumieć, co miał na myśli jego mistrz. Czas ludzi zbyt szybko się kończył. Przemijali w mgnieniu oka, ale nie oznaczało to, że nie są warci uwagi. Song An przekonał się o tym na własnej skórze. Nie żałował spotkania z żadną osobą. Wszyscy byli dla niego ważni. 
— Wiesz, mistrzu — zaczął trochę niepewnie. — W czasie swojej podróży na swojej drodze spotkałem wiele wspaniałych osób. Cześć z nich była bardziej lub mniej śmiertelna, ale mimo tego bardzo cieszę się, że udało mi się ich wszystkich poznać!
Yunru Lei zerknął na swojego ucznia. Cicho westchnął. 
— Chcesz mi o nich opowiedzieć?
Na te słowa Song An uśmiechnął się szeroko. 
— Oczywiście! — zawołał radośnie. — Nie licząc Śmieciarza, zdobyłem w śmiertelnym świecie naprawdę wielu przyjaciół!
Mówiąc to, boski sługa złapał szopa i mocno przytulił go do siebie. Zwierzak zmrużył oczy, ale zgodził się na pieszczotę. 
— Najpierw spotkałem Merlina! Jest on naprawdę niezwykłym czarodziejem i zajmuje się prawdziwym smokiem! — mówił pełen ekscytacji boski sługa. — Niedługo później poznałem też George’a! Spędzaliśmy razem wiele czasu. Spadło na niego pewne nieszczęście, ale jest to inna historia, o której na pewno opowiem ci jeszcze, mistrzu. 
Yunru Lei pokiwał zgodnie głową. 
— Miałem też okazję poznać Yonkiego, z którym nigdy nie szło się nudzić. Ciągle wpadały mu do głowy nowe pomysły. — Song An ciągnął dalej. — Spotkałem Nikolaia, który wydawał się być na wszystko niewrażliwy, ale tak naprawdę miał dobre serce. Ah, no i oczywiście jeszcze Dante! To on nauczył mnie wielu przydatnych rzeczy i pomógł odnaleźć się w nowym świecie. 
— To ten, który nauczył cię przeklinać? — Bóg burzy uniósł brwi, na co Song An zaśmiał się cicho. 
— Pokazał mi jeszcze inne przydatne rzeczy — odparł, uśmiechając się szeroko. — Każda osoba, którą spotkałem, nauczyła mnie czegoś nowego. 
— Wydają się być niesamowitymi jednostkami — stwierdził Yunru Lei, dalej kiwając głową. — A przynajmniej większość z nich. 
— Świat się bardzo zmienił, odkąd widziałeś go ostatnim razem, mistrzu — przyznał Song An. — Nie myślałeś nigdy o tym, aby poznać go na nowo?
Pytanie bardzo zaskoczyło boga burzy. Wyprostował się i zerknął na swojego ucznia. 
— To wykluczone — odparł pospiesznie. — Mam zbyt wiele obowiązków.
— Przecież mogę cię zastąpić, mistrzu — zaoferował się szybko Song An. — Czy to nie dlatego nauczyłeś mnie wszystkiego, co potrafisz?
Yunru Lei otworzył usta, ale przez chwilę się nie odzywał. Zmarszczył brwi. Jego uczeń trafił w punkt. Song An spokojnie mógłby wyręczyć go w wielu sprawach. Ale bóg burzy, choć nie chciał tego przyznać, bał się odejść. Nie po tym, co przeżył. Co, jeśli znów spotka go tylko rozczarowanie? 
— Nie czuję się jeszcze na to gotowy — przyznał bóg burzy trochę niechętnie. 
— Minęło już naprawdę wiele czasu, mistrzu — zauważył Song An. — A po każdej ulewie w końcu wstaje słońce, prawda? 
Yunru Lei westchnął cicho, zamykając oczy. 
— Mówiłeś, mistrzu, że bardzo lubiłeś podróżować — mówił dalej uczeń. — Z doświadczenia wiem, że jest bardzo dużo miejsc, które powinieneś odwiedzić. Na pewno by ci się spodobały!
Bóg burzy zastanawiał się przez chwilę. Jego podopieczny miał rację. 
— Czy poradzisz sobie sam? — zapytał, zerkając na Song Ana. 
— Oczywiście, że tak! — zapewnił. — Pamiętam wszystko, czego mnie nauczyłeś! A w razie problemów, które oczywiście nie nadejdą, wrócisz mi pomóc, prawda?
Yunru Lei zaśmiał się. 
— W takim razie, w porządku — mówiąc to, wstał z miejsca. — Skorzystam z twojej propozycji i zrobię sobie małe wakacje. Nadszedł czas, aby poznać świat, który tak bardzo mi polecasz.
Na słowa te Song An rozpromienił się. Spojrzał na swojego mistrza. Zastanawiał się, czy poradzi sobie ze zmianami, jakie pojawiły się w domenie śmiertelników? Zerknął wtedy na Śmieciarza, wziął go na ręce i podszedł do mistrza. 
— Myślę, że powinien pójść z tobą, mistrzu — powiedział, podając mu zwierzaka. — Śmieciarz bardzo pomógł mi się odnaleźć. Sądzę, że mógłby dotrzymać ci towarzystwa. 
Mentor zmierzył wzrokiem ucznia i jego pupila, a następnie uśmiechnął się delikatnie. 
— Grom zbyt długo był samotny — powiedział, wyciągając rękę, aby pogłaskać szopa po głowie. — Nie zostawię cię tutaj bez przyjaciela. Plus, jestem dorosły, Song Anie, poradzę sobie. 
Boski sługa przytulił zwierzaka do siebie. 
— Będziesz musiał, mistrzu, odwiedzić moich przyjaciół i pozdrowić ich ode mnie! 
— Zrobię to z przyjemnością. A szczególnie chcę poznać tego, który nauczył cię mówić brzydkie słowa. 
— Dante? Uwierz mi, że na pewno go spotkasz — zaśmiał się Song An, przypominając sobie rezolutnego syrena, którego znało całe miasto.
Cieszył się, że jego mistrz poczuł gotów znów otworzyć się na cały świat. Wiedział, że na pewno nie będzie to dla tego proste, ale nadszedł na to odpowiedni moment. Song An z przyjemnością pomoże mu w obowiązkach. 
Bo po to właśnie został stworzony, prawda?

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz