06 listopada 2023

Od Maeve – Gwiazda

– Hej, spójrzcie! Spadająca gwiazda! – Sapphire wskazała w stronę granatowego, bezchmurnego nieba. Aktorzy zamilkli nagle, wznosząc twarze ku migoczącym gwiazdom, poszukując tego jedynego, wyjątkowego, spełniającego marzenia. Aidan zmarszczył nieco brwi, przekrzywiając głowę. Ciemna grzywka opadła mu na czoło.
– Jesteś pewna, że to nie samolot? – zapytał, na co Sapphire się zaperzyła.
– Sam jesteś samolot. Przecież jak mówię, że gwiazda, to znaczy, że gwiazda – burknęła, uderzając chłopaka w ramię. – Maeve, to była gwiazda, co nie?
Siedzieli wszyscy wokół strzelającego iskrami ogniska. Tutaj, za miastem wyraźnie było widać niebo niezanieczyszczone elektrycznym światłem. W powietrzu unosił się zapach pieczonych na ogniu pianek, gorącej herbaty z przyprawami i kakao, które wzięli ze sobą. Na pnie drzew położyli koce, aby było trochę cieplej, chociaż wciąż było dość chłodno jak na jesienny wieczór. 
Wróżka spoglądała w niebo, nie słysząc otaczających ich znajomych. Przez krótką chwilę była pewna, że faktycznie pośród tych wszystkich migoczących na ciemnym tle punkcików, widziała spadającą gwiazdę, o której mówiła Saph. Rozmowy przyjaciół ucichły, jakby oddaliły się i zostawiły ją w tyle. A może to ona się oddaliła?
Podobno spadające gwiazdy spełniały życzenia. Wystarczyło czegoś bardzo, bardzo mocno chcieć, wyrazić pragnienie swojego serca po zobaczeniu jej, aby to się spełniło. I nie miało znaczenia, czy w to wierzy, czy też nie. To stało się samo. Te pragnienia same przemknęły jej przez głowę, wyrażone tak głęboko, aż do bólu. 
Gdyby mogła, chciałaby się w końcu dowiedzieć, kim tak naprawdę jest. Chciałaby móc być w pełni samodzielną, nie martwić się o to, że w najmniej spodziewanym momencie jej umysł znów wypełni pustka, a chwilę później strach. Chciałaby w końcu dowiedzieć się, czemu wciąż czuje tę dziwną pustkę na dnie serca. Czemu tęskni za czymś, czego nawet nie potrafiła w żaden sposób określić. Czemu otoczona przez przyjaciół czuła tę dziwną, irracjonalną… samotność. Czemu nieustannie odwracała głowę i błądziła spojrzeniem, szukając kogoś, chociaż tak naprawdę nie wiedziała kogo. 
– Halo? Ziemia do Maeve – Wróżka drgnęła, gdy dłoń syreny pomachała jej przed oczami. – Jesteś z nami?
– Tak, tak, jestem – Maeve uśmiechnęła się do przyjaciółki. – O czym mowa?
– Myślałaś życzenie, tak? – Saph spojrzała na nią, mrużąc oczy. Kilka osób się roześmiało. – No dalej, powiedz jakie!
– Nie mogę, bo się nie spełni. – Szturchnęła łokciem syrenę i szczelniej otuliła się swetrem, po czym chwyciła kubek z herbatą, aby rozgrzać trochę zmarznięte palce.
– Naprawdę wierzycie, że kawałek martwej skały z kosmosu jest w stanie spełnić wasze marzenia? – Aidan spojrzał na nie z tym swoim irytującym pobłażaniem w ciemnych oczach.
– W zasadzie, to nawet nie są gwiazdy, jeśli mamy być precyzyjni – wtrąciła się Imogen – No bo wiecie, gwiazdy to tak naprawdę kule rozżarzonego gazu. To, co nazywamy spadającymi gwiazdami, to tak naprawdę meteory.
– Czyli jeśli już mielibyśmy sobie czegoś życzyć, to żeby żadna z tych spadających gwiazd nie pieprznęła w Stellaire, tak? – roześmiał się Ezra. Sapphire przewróciła oczami.
– Aktorzy za dychę. Zero w was romantyzmu. 
– Saph ma rację. Co szkodzi trochę pofantazjować? – zapytała Imogen, uśmiechając się do syreny. – Ja bym sobie życzyła, żeby ego Aidana było trochę mniejsze, bo trudno się z nim pomieścić w garderobie…
Wszyscy wybuchnęli śmiechem, a w stronę Imogen pofrunęła niedopieczona pianka. Znów wrócili do bardziej przyziemnych spraw i wszyscy zapomnieli o spadającej gwieździe. 
No, prawie wszyscy. 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz