Song An i jego mistrz nie mieli przed sobą żadnych tajemnic. Przynajmniej obydwoje tak myśleli. Yunru Lei był bogiem, miał na swoich barkach wiele zmartwień, którymi nie chciał dzielić się ze swoim uczniem. Przeżył naprawdę wiele i nie każde z jego wspomnień można nazwać szczęśliwym. Nieprzyjemnych chwil chciał oszczędzić podopiecznemu, więc pomijał niewygodne tematy podczas ich wspólnych rozmów.
Ale tak na ogół był szczery wobec Song Ana. Nie widział najmniejszego sensu, aby okłamywać ucznia. Boski sługa, zresztą, szybko zauważał zmiany w zachowaniu swojego mistrza i domyślał się, kiedy temu leży coś na sercu. Wtedy zawsze starał się mu pomóc. Dlatego też Yunru Lei wiedział, że może zaufać podopiecznemu i jeśli sprawa nie należała do tych specjalnie brutalnych, mówił mu o tym.
Z drugiej strony - Song An również nie miał niczego do ukrycia. Dziwne by było, gdyby coś takiego posiadał. Grom nie powalał swoją wielkością tak, że dałoby się tutaj cokolwiek ukryć i trzymać w tajemnicy. Przynajmniej tak sądził Yunru Lei.
Była, bowiem, jedna rzecz, o której Song An nigdy mu nie powiedział. A mianowicie jego małe marzenie, którego siła z dnia na dzień przybierała na sile.
Im boski sługa więcej czytał, im więcej słuchał, im więcej się dowiadywał, tym bardziej chciał poznać śmiertelny świat na własną rękę. Wszystko, to czego nie zazna tutaj, miał nadzieję spotkać pewnego dnia, kiedy opuści szczyt góry.
To nie tak, że Grom mu się znudził i było mu tutaj źle. Uwielbiał to miejsce! W końcu - uważał je za dom. Na szczycie góry czuł się bezpiecznie i miał tu wszystko, czego potrzebował. U boku swojego mistrza mógł się rozwijać przez wieczność.
Ale pozostanie tutaj przez wieczność, nie była szczytem jego marzeń. Song An trochę większe ambicje. Chciał zwiedzać świat. Jego wrodzona ciekawość pchała go dalej.
Oczywiście to nie tak, że chciał opuścić swojego mistrza i Grom na zawsze. Nigdy nawet nie przeszło mu to przez głowę. Po prostu… chciał poznać życie na własną rękę. Wszystko to, co wiedział o ludziach było jedynie zasłyszane z jakiegoś źródła. Jeśli w przyszłości Song An ma pomagać wyznawco, musi najpierw poznać ich potrzeby, ich codzienność. Nie uda mu się to, jeśli całą wiedzę będzie opierać jedynie na suchej wiedzy. Pragnął poznać ludzi w praktyce.
Bał się jednak powiedzieć o tym swojemu mistrzowi. Co, jeśli ten źle go zrozumie? W związku z tym, Song An w ciszy snuł swoje marzenia. Stało się to jego małą tajemnicą, którą pewnego dnia może wyjawi swojemu mentorowi…
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz