Ostatnio jakoś wszystko grało mu na nerwach. Gdy był w domu, przeszkadzało mu radio i jego brak. Gdy spacerował ulicami, irytowały go samochody, rowery oraz istoty przechodzące obok. W bibliotece miał ochotę wyprosić każdego, kto przechodził przez drzwi, ale nieobecność jakiejkolwiek innej żywej duszy wzbudzała u niego agresję. Było coś takiego w powietrzu, że Hoshime miał ochotę rzucać we wszystkich cegłami, a gdyby nikogo nie było, obrzucałby nimi eter. Również i Sora podzielał tą irytację, mimo że był tylko człowiekiem. Chyba.
– Zażartowałbym, że to tylko wina księżyca – powiedział, rzucając kamyszkiem w pustą butelkę. Oczywiście trafił. – Ale na mnie księżyc tak nie wpływa. Po prostu nie mogę spać. Myślisz, że to zapowiedź czy reakcja?
Hoshime zastanowił się chwilę. Jako istota morza, intensywnie reagował na jego zmiany, a morze zawsze wiedziało pierwsze.
– Zapowiedź – odpowiedział powoli, przyglądając się jego "ludzkiemu" przyjacielowi. – Tak myślę. – Spróbował trafić w postawioną na nowo butelke, ale standardowo chybił. – Morze też się na coś złości, wręcz targają nim emocje.
– Właśnie widzę. – Sora przyglądał się zupełnie nieruchomemu morzu. Mężczyźni akurat siedzieli na plaży, która w okresie jesienno-zimowym była całkowicie pusta. Zima jeszcze się nie pojawiła, więc morze nie miało wymówki siedzieć cicho.
– Widziałeś kiedyś, żeby nasze morze było tak spokojne?
Cisza. Kolejna wypowiedź nie była odpowiedzią na pytanie.
– Dobrze, że się nie cofa.
– Fakt.
Na następny dzień było jeszcze gorzej. Hoshime nie chciał nawet wyjść z łóżka, żeby przez przypadek na kimś nie wybuchnąć, bo nie potrafiłby żyć z myślą, że na kimś się wyżył. Sorze to najwyraźniej nie przeszkadzało, bo wparował do domu Hoshime nie wiadomo kiedy i zaczął go na siłę wyciągać spod zabezpieczenia od zimna i świata zewnętrznego zwanego kołdrą.
– Wsta-waj! – skandował, ciągnąc swojego znacznie większego kumpla za nogę. Dobrze wytrenowany, prawie dwumetrowy Imugi chwycił się kurczowo framugi łóżka, a drugą ręką ratował kołdrę przed kradzieżą. – Nie denerwuj mnie, ty sznurku morski, tylko podnoś dupę! Całe Kyosei się już zebrało!
Hoshime spojrzał na zdenerwowanego "człowieka" z pytajnikiem w oczach.
– Jak wstaniesz to zobaczysz – wysapał Sora, poddając się z siłowaniem. Sznurek morski postanowił samodzielnie posłuchać rady i się podnieść.
Faktycznie, na brzegu morza zebrało się całe Kyosei i coś oglądało. Hoshime poczuł kamień w gardle, niepewny, czy chce to oglądać. Drugi mężczyzna zadecydował za niego, biorąc go pod pachę i ciągnąc za sobą.
Na brzegu leżał nieprzytomny... zmiennokształtny? Jego skóra była pokryta rybimi łuskami, a na szyi widoczne były blizny implikujące obecność skrzeli w innej postaci. Oddychał i nie wyglądał na uszkodzonego.
Imugi spojrzał na morze. Było na powrót spokojne.
"I po co ci były te emocje?" pomyślał.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz