27 listopada 2023

Od Song Ana - Obietnica

Wraz ze wzrostem zainteresowania Song Ana, co do życia w śmiertelnym świecie, rosła jego ciekawość wobec ludzi. Dlatego też niemal każdego dnia męczył swojego mistrza o to, aby ten opowiadał mu jak najwięcej o człowieku. Oczywiście, wcale nie zdradził mu powodu swoich pytań. Yunru Lei też nie dopatrywał się w tym niczego podejrzanego. Znał ucznia przez całe jego życie i raczej nic go nie zaskakiwało. Song An po prostu uwielbiał dowiadywać się nowych rzeczy.
Ludzie stanowili aktualny punkt zainteresowań boskiego sługi. Od rana więc chodził za nauczycielem i zadawał wszelkiego rodzaju pytania. Nawet te, które wszystkim innym mogłyby się wydawać banalne, albo po prostu głupie.

- Naprawdę muszą spać? - dociekał. - Dlaczego? Jak to w ogóle działa, mistrzu?
Bóg burzy zaśmiał się cicho.
- Ludzie się męczą - wyjaśniał, najprościej jak tylko potrafił. - W pewnym momencie po prostu może zabraknąć im siły, dlaczego muszą odpocząć.
Kolejno próbował wytłumaczyć Song Anowi, czym właściwie jest sen. Porównał to do medytacji, ale takiej dużo głębszej. Mówił też o snach. One szczególnie zainteresowały ucznia, który tak naprawdę nigdy nie śnił. Nic więc dziwnego, że myśl o tym tak bardzo wzbudziła w nim ekscytację.
Yunru Lei poświęcił też długi wykład na temat jedzenia. A były to sprawy, które naprawdę spodobały się Song Anowi. Nigdy nie myślał o tym, że żeby przetrwać, trzeba jeść. Sam nie musiał o tym myśleć. Jego ciało nie męczyło się i nie czuło żadnego głodu. Dlatego też ludzie zaczęli mu imponować jeszcze bardziej. Chociaż ciążyło im tak wiele ograniczeń, wydawali się być naprawdę wspaniali!
Yunru Lei długo opowiadał mu o ludziach. Właściwie do wieczora. A pytania i ciekawość Song An nie ustawały. A nawet przybierały na sile. W końcu, jego mentor był jedynym źródłem informacji, łącznikiem między nim a światem, który tak bardzo pragnął poznać.
- I naprawdę żyją tak krótko, mistrzu?
- Niestety - przytaknął bóg burzy. - I nie są zbyt wytrzymali. Dlatego musisz mi coś obiecać.
Song An przekrzywił głowę w zaciekawieniu. Nauczyciel pośpieszył z wyjaśnieniami:
- Cóż, ludzie nie są tacy, jak my i nie potrafią wielu rzeczy. Często też robią głupie rzeczy. Ale to nie znaczy, że nie warto ich chronić. Musisz mi więc obiecać, że nigdy nie będziesz używać swojej przeciw nim. Pamiętaj, że cokolwiek by się nie działo, powinieneś im pomagać.
Podopieczny boga wpatrywał się przez chwilę w swojego mentora. Jego oczy zalśniły z ekscytacji.
- Obiecuję, mistrzu! - odpowiedział z pewnością w głosie. - Na pewno cię nie zawiodę!
Ta rozmowa dała dała Song Anowi nadzieję. W związku z tym, o co poprosił go mistrz, istniała szansa, że pewnego dnia będzie mu dane poznać ludzi. Czyli spełnić swoje marzenie.
Obietnica rozgrzała w nim nową pewność, poszerzyła pewne horyzonty. Chronić ludzi - taki właśnie miał zamiar. Wiedział, że pod tym względem na pewno nigdy nie zawiedzie swojego mentora.
Ich konwersacja trwała jeszcze dłuższą chwilę. Song An z niemałą przyjemnością słuchał o obowiązkach, jakie mają bogowie wobec ludzi. Już mieli kończyć i udać się na nocny odpoczynek, kiedy młodzieńcowi w głowie zrodziło się nowe pytanie. Ich konwersacja trwała jeszcze dłuższą chwilę. Song An z niemałą przyjemnością słuchał o obowiązkach, jakie mają bogowie wobec ludzi. Już mieli kończyć i udać się na nocny odpoczynek, kiedy młodzieńcowi w głowie zrodziło się nowe pytanie:
- Mistrzu, a skąd właściwie biorą się ludzie?

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz