– A dlaczego ma Pani tyle oczu?
Już od jakiegoś czasu dzieci kręciły się wokół niej, szeptając nawzajem do uszu, tak jakby siedząca tuż obok Octavia zupełnie ich nie słyszała. Ostatnie dziesięć minut spędziły na przepychaniu się i wyliczankach, żeby zdecydować, które z nich zada jakże wyszukane i nowatorskie pytanie, którego dziewczyna nigdy wcześniej nie słyszała. Dziewczyna zdołała wykrzesać z siebie jedynie ciężkie westchnięcie, którego brzmienie wyraźnie przestraszyło nieletnich.
Octavia zaklęła w myślach, każdym skrawkiem ciała żałując, że kiedykolwiek zgodziła się na propozycję swoich współpracowników i spotkała się z nimi na domowym obiedzie. Obiecywano jej pyszne jedzenie i niezobowiązujące rozmowy, zapominając jednak wspomnieć o tym, że gospodarze posiadają trójkę dzieci, które absolutnie nie potrafiły zająć się własnymi sprawami. Ich krzyki, bieganie pod nogami i mlaskanie przy jedzeniu przyprawiały Octavię o zawrót głowy. Nie potrafiła skupić się na własnych myślach, była wściekła i nawet myślenie o Kamyku w niczym jej nie pomagało. W konsekwencji powoli traciła panowanie nad samą sobą, a na jej ciele pojawiały się kolejne pary oczu, wywołujące jeszcze większe poruszenie wśród dzieci. I niezależnie od tego, jak bardzo starała się je zakryć, jak bardzo starała się zniżyć na krześle i wsunąć pod stół, małolaty nie odwracały od niej wzroku. Były jak zahipnotyzowane, jak głupie ćmy lgnące do każdego możliwego źródła światła.
– A ile widzi Pani palców? – Sepleniący chłopiec machał dłonią przed jej twarzą.
Tyle, ile pokazujesz półgłówku. Dlaczego miałaby widzieć gorzej, czy was niczego nie uczą w tej szkole?
– A czy jakby miała Pani wadę wzroku, to musiałaby nosić na rękach monokle?
Czym, do jasnej cholery, jest monokl i skąd to dziecko wie o takich rzeczach? Octavia schowała twarz w dłoniach, nie widząc dla siebie ratunku. Jej współpracownicy zdawali się tak pochłonięci rozmową, że nawet nie zauważyli, że ich dzieci pastwią się nad biedną anielicą, czerpiąc wyraźną przyjemność z przekraczania jej strefy komfortu. Od początku swojej wizyty Octavia zdążyła doświadczyć już świecenia jej latarką po oczach, prób dotykania ich palcami, a nawet potajemnego robienia zdjęć. Szczytem wszystkiego okazał się jednak moment, w którym jedno z dzieci, jedyna córka pośród całej trójki, wpadła do pokoju z ukradzioną mamie kosmetyczką. Nim Octavia zdążyła zdać sobie sprawę z tego, co się dzieje, dzieciaki, pomimo zapierania się rękami i nogami oraz wrzasków o pomoc, zaciągnęły ją na dywan, rozkładając obok niej cały arsenał różnych kosmetyków.
– Nie zgadzam się, to jest pogwałcenie moich praw! – Octavia zmrużyła wszystkie pary swoich oczu, omiatając wzrokiem całą trójkę jednocześnie. – Tylko poczekajcie, aż pokażę wam, co potrafię!
Octavia była w pełni gotowa na to, żeby postawić całe mieszkanie w płomieniach, a może nawet się przemienić. Skoro dzieciaki tak bardzo fascynowały jej nadprogramowe oczy, dlaczego nie pokazać im wszystkich, które posiada? Dzieciaki zdawały się jednak ignorować pogróżki, mażąc po jej rękach pędzlami zanurzonymi w kolorowych cieniach do powiek. Octavia chciała wić się, kopać i wrzeszczeć, byle tylko uwolnić się z tego koszmaru, jednak po chwili zastanowienia musiała przyznać, że uczucie delikatnego włosia muskającego jej skórę było całkiem…przyjemne. Po chwili zastanowienia uciszyła się, dając dzieciakom pracować. Mimo wszystko wciąż obserwowała ich uważnie pod niemal każdym kątem, żeby móc zareagować, gdy tylko przekroczą kolejną granicę. Dzieciaki okazały się jednak wyjątkowo delikatne i grzeczne, a każde z oczu zostało wkrótce podkreślone, mniej lub bardziej, udanym makijażem - kolorowymi cieniami lub wymyślnymi kreskami, ciągnącymi się niekiedy na kilka centymetrów. Octavia przez chwilę w ciszy wpatrywała się we własne odbicie, nie do końca wiedzieć co powinna powiedzieć. Ostatecznie odwróciła się jednak na pięcie w stronę lekko przestraszonych dzieciaków, wyglądających wówczas, jakby tylko czekali na nadchodzącą karę. Octavia zmierzyła ich, jakże wnikliwym, wzrokiem, nim uniosła dłoń, pokazując im kciuk w górę.
– Macie szczęście, że wyglądam niesamowicie.
W głębi duszy dziewczyna obiecała sobie jednak, że już nigdy w życiu nie zgodzi się na żadną integrację.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz