Seth był bardzo zajęty badaniem i odkrywaniem tego nowego miejsca, w którym się znalazł.
Ludzie mówili jakimś nieznanym językiem, ale to nigdy dla niego nie był problem. Nie raz był w takiej sytuacji, telepatia pomagała znacznie. Jego obecność też nie wywoływała jakiś nader gwałtownych reakcji, co było zdecydowanie nowością, ale niezbyt mu przeszkadzało. Nawet go trochę bawiło, szczerze mówiąc. To miasto było na tyle różnorodne, że wtapiał się w tłum bez większych trudności. Tylko poniektóre wybitnie czułe na magię istoty patrzyły na niego sekundę dłużej, niż inni, jednak równie szybko traciły zainteresowanie. Bóg chaosu nigdy nie chodził ze swoją magią na wierzchu, w przeciwieństwie do takiego jednego Felisa… w każdym razie, od Setha nie było nie wiadomo jaką mocą, trochę widocznie ponad normą zwykłej magicznej istoty. Reszta many była uśpiona.
Z zainteresowaniem wszedł na targ, trochę szumiało mu w głowie od ilości odbieranych myśli, ale nie wywoływało to jeszcze bólu głowy. Rynek był dość spory, nie większy od tego w centrum Sukry. Na tym, za to była dużo większa różnorodność, co do wyboru towarów. Sprzedawcy trochę krzywo na niego patrzyli, może przez tą maskę? Niezbyt go to ruszało, byli to wszakże tylko mierni śmiertelnicy… kogo by obeszło stworzenie, o tak krótkim żywocie. Byli trochę jak jętki, które żyły jeden dzień, przynajmniej dla niego, po trzecim tysiącleciu trochę przestał odczuwać upływ czasu…
Może przydałby mu się dom… W czystej teorii nie potrzebował żadnego lokum, nie musiał spać, nie musiał jeść ani pić. On tylko mógł. Jeszcze nie spotkał się z żadnym przymusem, po porzuceniu roli bóstwa opiekuńczego Sukry. W dodatku jakby chciał znaleźć jakieś miejsce dla siebie, to trzeba by było poszukać czegoś… albo wyczarować sobie coś lub wygonić lokatorów… ale miał jakieś przeczucie, że to mniej legalne akcje byłyby zauważone i pewnie jakiś tutejszy odpowiednik straż szukałby winowajcy. Na razie nie widziało mu się ściągać na siebie niepotrzebnej uwagi. Obstawiał, że alfabet tego odłamka był bardzo różny od jego… a telepatia nie działała niestety na papier.
Wyszedł z rynku, uznał, że miejsce do którego może wrócić i mieć święty spokój jest potrzebne. Był to problem na jutro, na razie musi bardziej ogarnąć rozkład miasta i wybrać odpowiednią dzielnicę… najlepiej jakąś w miarę spokojną. Między budynkami w Stellaire powoli wiła się mgła, a Seth udał się w jedną z bocznych uliczek, zdeterminowany by znaleźć odpowiednie miejsce, które spełni jego oczekiwania. Przecież bóg nie mógł żyć byle gdzie.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz