List spoglądał na nią ponuro. Światło świecy migotało, poruszane delikatną bryzą. Constancia ceremonialnie oczyściła ręce, sucha skóra przybrała jeszcze jaśniejszą barwę. Pobalsamuje je później, nie teraz. Nie chciałaby splamić pergaminu. Zaczęła czytać.
Droga Siostro w Wierze,
to mój ostatni list do ciebie. Wyjeżdżamy z ojcem na północ, może do innego odłamka. Po domu twoim rodzinnym nie zostało nic, tylko popiół. Nie to jednak jest powodem naszego odejścia. Niestety, nie jestem w stanie ci go wyjaśnić. Nauczyli Cię wystarczająco o tym świecie, więc wierzę, że nie spotkasz Wielkiej Niam wcześniej, niż to konieczne.
Bywaj,
Eleonora Ingrenn.
Constancia zacisnęła zęby, drżąca powieka zdradzała jednak niezadowolenie na nieruchomej twarzy. Nic jednak nie powiedziała, zawinęła list i odłożyła go na najbliższą półkę. Zaczęła wsłuchiwać się w szum ulicy i we własne, przechodzące falami dreszczy ciało. Ręce złożyła do modlitwy, opierając czoło o knykcie.
Za każdym razem, gdy czuła tęsknotę za domem, za rodzicielką, czytała ten list. By przypomnieć sobie za czym tak naprawdę tęskni. Nie za matką, a jedynie osobą, która przyjęła ten tytuł tylko ze względu na to, że ją urodziła. Kogoś, kto nie jest, i nigdy nie był, w stanie się do niej zwrócić “córko” lub “kochanie”. Kapłanka już dawno przestała być zła na Eleonorę. Już wiele lat temu, gdy skończyła nauki, stwierdziła, że złość oddala ją od Wielkiej Niam i innych bóstw, zajmując, trując jak bluszcz cały jej umysł. Nie tak chciała spędzić swój żywot. Nie chciała, by może jej ostatnie chwile, niezbadane są wyroki boskie, spędzała rozdrapując stare rany i myśląc o kobiecie, która nigdy nie myślała o niej równie często.
Mimo, że złość ją opuściła, kobieta nadal balansowała na krawędzi między przejmującym, głębokim smutkiem, a przytłaczającą, związującą ciasno ręce apatią. Nieważne, w którą przepaść by spadła, zniszczyłoby to wszystko, na co tak długo i rzetelnie pracowała.
— Dobroduszna Niam, wysłuchaj swe dziecko, tak jak my wsłuchujemy się w wiatr poruszający twoimi kłosami… — Oddała się modlitwie, prosząc, jak zwykle, by wszystkie stworzenia spotkała najwyższa sprawiedliwość za to, co uczynili innym.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz