To był nerwowy dzień.
Nikolai nie potrafił stwierdzić, czy to kwestia wczorajszego ataku na owcę czy pochmurnej pogody, ale wszyscy tego dnia byli jacyś poirytowany. On także nie czuł się najlepiej. Znów wstał z bólem głowy. Zastanawiał się, czy to przypadkiem nie jest kwestia jego odwróconego trybu dnia. Może jeszcze się do tego nie przyzwyczaił? Nie miał najmniejszego pojęcia.
Czuł się bardzo nieswojo. Nie wiedział, co myśleć o tym wszystkim. Powoli przyzwyczajał się do tego, że miejsce to słynie z dziwnych zdarzeń. Pojawiały się, ale raczej nie stanowiły zagrożenia. Wczorajsze wydarzenie przedstawiło farmę w całkiem innym świetle. Rozszarpana przez nieznane nikomu zwierzę owca była na to niezbitym dowodem. Jeśli coś zagrażało zwierzętom, mogło też zagrażać ludziom, prawda?
Nikolai miał swoją ambicję. Wcześniej myślał o tym, że tajemnica farmy jest do rozwiązania. Że miejsce to zajmie jego myśli, pozwoli odciąć się od przeszłości. Bywało dziwnie, to prawda. Ale do tej pory, mimo mniejszych czy większych problemów, nic specjalnie mu się nie działo. Czy teraz mogłoby się to zmienić?
Do śniadania przeczytał najnowszy raport profesora Theo. Tak, jak dotychczas, był to niezwykle dokładny i szczegółowy opis zdarzenia. Pojawiła się też próba zidentyfikowania drapieżnika. Podobnie, jak myślał Nikolai, profesor wskazał na przerośniętego wilka.
Zapowiadał się więc kolejny emocjonujący dzień pracy. Nim jednak zaszło słońce zwiastujące początek zmiany Nikolaia, postanowił on rozejrzeć się jeszcze po okolicy. Przeczuwał, że jeśli chce poznać to miejsce chociaż trochę lepiej, nie może oglądać go jedynie zza ekranu poprzez kamery.
Tak się stało, że kroki zaprowadziły go do obory. Część krów korzystała z ostatnich promieni słońca, inne już były gotowe do snu. Ogólnie rzecz biorąc, zwierzęta zachowywały spokój. Tak, jakby wszystkie te przeklęte rzeczy, które działy się wokół nich, nie miały na nich żadnego wpływu (mimo, że to właśnie one padały ofiarą niezrozumiałych nikomu ataków).
Nikolai dostrzegł krzątającą się wśród krów farmerkę, Mishkę. Kojarzył ją ze stołówki. Postanowił z nią porozmawiać.
Początkowo ich konwersacja poruszała przyziemne tematy: o stanie zdrowia zwierząt, ich diecie, później dyskutowali po prostu o pogodzie ostatnich dni. Nic specjalnego. Nim jednak mrok całkiem ogarnął tereny farmy, Nikolai nie mógł wytrzymać i w końcu zadał nurtujące go pytanie:
— Co o tym wszystkim sądzisz?
Mishka przez chwilę milczała, wpatrując się w powierzone jej opiece zwierzęta, aż w końcu odparła:
— To ich dom, nie powinny się czuć tutaj bezpiecznie.
Nikolai pokiwał głową ze zrozumieniem.
— Czy takie rzeczy dzieją się tutaj często?
— Różnie — odpowiedziała. — Bywają spokojniejsze dni. Nigdy wcześniej jednak z lasu nie wyszło nic takiego, co ostatnio. Mam wrażenie, że ostatnio wszystkie te zdarzenia stają się… coraz bardziej intensywne.
To nie brzmiało dobrze. Pracownicy farmy, jeden po drugim, zdawali się zauważać napięcie rosnące w powietrzu. Coś nadchodziło. I było blisko.
— Domyślasz się, co takiego stoi za tym wszystkim? — pytał dalej Nikolai, chcąc chociaż trochę poukładać swoje własne myśli.
Mishka pokręciła głową.
— Powinieneś zapytać o tym miejscowych. Oni wiedzą najlepiej.
Był to pierwszy raz, kiedy Nikolai o tym pomyślał. To prawda. Zdarzenia te nie pojawiły się nagle. Ktoś z okolicy musi coś wiedzieć na ich temat. Wtedy przypomniał sobie o tajemniczej kobiecie. Może właśnie ją powinien odszukać?

Brak komentarzy:
Prześlij komentarz