30 listopada 2025

Od Nikolaia — Pas [AU]

Przez cały dzień długo się zastanawiał. Nawet pomimo zmęczenia, nie mógł zasnąć. Męczyło go zbyt wiele myśli i obaw. Aż ostatecznie, po przepatrzeniu wszystkich za i przeciw, podjął decyzję.
Rzuca tę robotę. Ma dość.
To po prostu nie jest tego warte.
Już tego samego dnia miał zamiar złożyć wypowiedzenie. Wszystkie jego górnolotne ambicje przestały go jakkolwiek obchodzić. To miejsce przekroczyło granice. Pora brać nogi za pas.
Na spotkanie z kierownikiem czekał do wieczora. Wcześniej nie mógł się do niego dostać. Przełożony podobno miał mnóstwo spraw do załatwienia, był nieuchwytny przez cały dzień. Nikolaia to jednak nie zniechęciło. Czuł, że jest już na skraju wytrzymałości. Teraz albo nigdy. Nie da się zniechęcić.
Aż wreszcie się doczekał. Po całym dniu oczekiwania dostał się do biura kierownika. Tam Nikolai rzucił papiery na stół i bez większych wyjaśnień, rzucił: 
— Odchodzę.
Na nic zdały się argumenty przełożonego. Obietnice podwyżki, dodatkowa ochrona. Nikolai odmówił. Poświęcił temu miejscu już zbyt wiele. Jeszcze kilka dni temu czuł, że ma misję. Że chce odkryć prawdę, choćby za wszelką cenę. Ale dzisiaj zwyczajnie był tym wszystkim wyczerpany.
Przepracował równy miesiąc. Wytrzymał całe trzydzieści dni. Było lepiej, było gorzej. Tyle wystarczyło, aby Nikolai osiągnął swój limit. Powiedział stanowcze “DOŚĆ”.
Udało mu się zwolnić. Odzyskać wolność. Nawet chwili nie rozpaczał za straconą pracą. Wręcz przeciwnie: poczuł się o wiele, wiele lepiej. Zrzucił z siebie niewyobrażalny ciężar.
Wyszedł na zewnątrz. Ostatnia noc w tym cholernym miejscu. Nikolai wziął głęboki oddech. Pewnym siebie krokiem ruszył przed siebie. Pójdzie spać, a rano stąd ucieknie. I nigdy więcej nie wróci.
Wiedział, że spacer nocą po tym miejscu nie jest bezpieczny. Nie był to jednak pierwszy raz, gdy to robił. Szedł z podniesioną głową. Ignorował rozbrzmiewające wokół ściszone szepty. Nie mógł się im poddać. Nie znowu. Nigdy więcej.
I wtedy zobaczył przed sobą w leśnej gęstwinie parę czerwonych oczu. Poczuł dreszcz. Tak, jak poprzednio, ogarnęła go panika. Nie wiedział, co robić. Szczególnie ze świadomością tego, co mogło na niego patrzeć. Doskonale pamiętał przerażającą sylwetkę widzianą poprzedniej nocy. Nikolai miał nadzieję, że właśnie nie natknął się na tę istotę.
Zagryzł zęby i stanął naprzeciwko czerwonych oczy. Przełknął ślinę, a następnie zwrócił się do nich bezpośrednio:
— Możesz być z siebie zadowolony. Wygrałeś.
Nie oczekiwał żadnej odpowiedzi. Odwrócił się na pięcie i odszedł. Nie miał zamiaru oglądać się za siebie. Już nie.
O poranku pożegnał się ze swoimi wszystkimi nowymi przyjaciółmi. Życzył im powodzenia, wytrwałości i przede wszystkim przeżycia. Na pytanie, dlaczego postanowił odejść, odpowiadał, że zaczął kierować się zdrowym rozsądkiem (Dante mu szczerze pogratulował). Nikolai czuł, że będzie brakować mu jego współpracowników. Oni postanowili zostać. W pewien sposób potrafił ich zrozumieć. Każdy z nich ma własne sprawy do rozwiązania. Nikolai trzymał kciuki, że im również uda się uwolnić, gdy nadejdzie na to odpowiednia pora.
Z zapakowaną walizką, wsiadł do busa i wraz z innymi zwolnionymi pracownikami farmy, skierował się w stronę miasta. W stronę domu.
Wyjechali poza szczelnie ogrodzone tereny farmy. Minęli pastwiska, pola uprawne, gęsty las. Dotarli do miasteczka, a następnie piaszczystą drogą przejechali obok domku Yary. Nikolai oglądał zmieniające się krajobrazy przez okno. Miał nadzieję, że widzi te ziemie po raz ostatni. Nie miał zamiaru tu wracać.
Był wyczerpany. Niedługo po tym, jak szczęśliwie wyjechali poza te przeklęte tereny, Nikolai zmrużył oczy i po prostu zasnął. Pierwszy raz od dłuższego czasu poczuł się bezpiecznie. Niewygodny fotel w busie nie był najlepszym miejscem do spania, ale wcale mu to nie przeszkadzało. Wreszcie był w stanie spać bez koszmarów. Żadnych męczących snów. Tak bardzo tego potrzebował.
Spał dłuższą chwilę, gdy niespodziewanie rozbudził go dźwięk powiadomienia w telefonie. Zaspany, otworzył oczy i wyciągnął komórkę. Właśnie dostał szereg wiadomości. Zdał sobie sprawę, że po tak długim czasie, wreszcie odzyskał zasięg. Wtedy też Nikolai uświadomił sobie, że jednak były osoby, które próbowały się z nim skontaktować. Kompletne pustkowie, na którym się znalazł, skutecznie to uniemożliwiło.
Były to zmartwione próby kontaktu od rodziców, przyjaciół, dawnych współpracowników. Znalazła się wśród nich także wiadomość od osoby, o której Nikolai nie potrafił zapomnieć — “Przepraszam, wszystko Ci wytłumaczę. Czy możesz dać mi drugą szansę?”.
Nikolai wstrzymał oddech, zakręciło mu się w głowie. Mógł odpowiedzieć. Mógł zmienić wszystko. Ale to od tej osoby właśnie próbował uciec. Czy rozsądnie jest wchodzić dwa razy w to samo bagno?
Wtedy przypomniał sobie słowa Yary. Rozbrzmiały one w jego głowie niczym echo.
— Niektóre rzeczy warto zostawić takimi, jakimi są i po prostu ruszyć dalej. Nie potrzebuję odpowiedzi — szepnął sam do siebie.
To przeklęte miejsce nauczyło Nikolaia jednej rzeczy. Czasem po prostu nie warto rozdrapywać starych ran. Chodzenie po omacku w poszukiwaniu prawdy prędzej czy później skończy się jedynie na bolesnym upadku. Próbował odkryć tajemnicę, rzucić wyzwanie nieznanemu, ale wciąż się potykał. Chciał uspokoić myśli, narażając siebie samego. W całym tym procesie Nikolai zwyczajnie zatracił siebie. Tak bardzo skupił się na doszukiwaniu prawdy, że zapomniał, czego on sam tak naprawdę pragnie.
Aż wreszcie powiedział dość. I wcale nie czuł się z tym źle. Może czasem zwyczajnie warto odpuścić, jeśli sprawa po prostu nie jest tego warta i nie ranić się więcej? I wcale nie uważał tego za ucieczkę. Nie poddał się, wykorzystał zdobyte doświadczenie, aby ruszyć dalej. Wierzył, że to sposób, aby wreszcie osiągnąć zasłużony spokój.
Nikolai wzruszył ramionami i kliknął “Zablokuj”. Rozdział zamknięty. Wreszcie. Nigdy więcej oglądania się za siebie. Wolał spojrzeć przed siebie, w przyszłości.
Niedługo wróci do miasta. Na jakiś czas pewnie zatrzyma się u rodziców. Ucieszą się, że zobaczą go żywego. Ale co później?
Myślał o własnym biznesie. Miał dość szukania pracy na ślepo. Co, jeśli znowu skończy w jakimś przeklętym miejscu? Nie wytrzymałby tego. Bogatszy o doświadczenia ostatniego miesiąca, nie chciał popełnić tego samego błędu dwa razy. Tym razem wyszedł z tego żywy, wiedział (z małym opóźnieniem tylko), kiedy postawić granicę. Innym razem może nie mieć tyle szczęścia.
Nikolaiowi zamarzył się własny sklep. Może poświęcony ezoteryce? Po miesięcznej pracy na tym przeklętym ranczu zaczął wierzyć w rzeczy, które nigdy nie przypuszczał, że są prawdziwie. Mógł teraz wykorzystać tę wiedzę. Kamienie, tarot, przewidywanie przyszłości, klątwy i duchy — jeśli wystarczy mu sprytu, dobrze na tym zarobi. Nie sądził jednak, że ktokolwiek w ogóle uwierzyłby mu w historię rancza. Ją postanowił zostawić dla siebie.
Wjechali do dużego miasta. Nikolai odetchnął z ulgą. Jeszcze jakiś czas temu nie mógł się doczekać, aby stąd uciec. Dzisiaj wrócił tutaj z podniesioną głową. Bogatszy o nowe doświadczenie, był gotowy zacząć wszystko od nowa.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz