TW: krew
Tej nocy również męczyły go koszmary.
Był to ten sam, powtarzający się sen, co ostatnio. Nikolai uciekał, z trudem łapał oddech, potykał się o własne nogi. Nie wiedział, przed czym próbował umknąć. Czuł jednak, że nie może dać się pochwycić, ponieważ inaczej stanie się coś bardzo złego. Tak, jakby zależało od tego całe jego życie.
Nikolai obudził się zalany potem. Miał zawroty głowy, gorsze od tych, które męczyły go przez ostatnie kilka dni. Z trudem podniósł się z materaca i ledwo doczołgał się do łazienki. Chciał obmyć twarz zimną wodą, aby się rozbudzić. Czuł, jakby wciąż nie wydostał się z koszmaru.
Stanął przed lustrem. Spojrzał w jego odbicie, a przez jego plecy przeszedł dreszcz. Z jego nosa płynęła krew. Spłynęła ona po brodzie Nikolaia, kropla po kropli barwiąc porcelanowy zlew na czerwono.
Próbował zatamować krwotok ręką — przyłożył otwartą dłoń do twarzy, ale niewiele to pomogło. Ściskał płatki nosa, ale jedynie co, to ubrudził sobie palce i piżamę krwią. Dłuższą chwilę walczył ze schorzeniem. Niestety, bezowocnie. Nigdy wcześniej nic takiego go nie spotkało. Nie miał pojęcia, co powinien ze sobą zrobić.
Gdy krwotok nie przechodził, Nikolai zrozumiał, że sam sobie nie poradzi. Musiał zasięgnąć pomocy lekarza. Zabrał więc ręcznik, przyłożył sobie do nosa, aby zatamować krwawienie chociaż trochę, a następnie opuścił sypialnię i skierował swoje kroki w stronę skrzydła medycznego. Miał nadzieję, że tam szybko ktoś poradzi mu, co ma robić.
Przed gabinetem spotkał Dantego. Mężczyzna opuszczał pokój lekarza z uśmiechem na ustach. Zatrzymał się jednak przy Nikolaiu. Spojrzał na niego podejrzliwe.
— A tobie co się stało? Przegrałeś walkę z drzwiami?
Nikolai przewrócił oczami. Przynajmniej je było widać, ponieważ resztę jego twarzy zasłaniał zakrwawiony ręcznik.
— Też chciałbym wiedzieć, co się stało — wymamrotał, a jego głos był ledwie słyszalny przez warstwę materiału.
Dante poklepał Nikolaia po plecach.
— Niczym się nie martw — zapewnił go. — Służba zdrowia tutaj jest na najlepszym poziomie. Będziesz w dobrych rękach, gwarantuję!
Cóż, Nikolai i tak nie miał zbyt dużego wyboru. Lekarz był tutaj tylko jeden. Doktor Karim okazał się kimś, kto naprawdę zna się na rzeczy. Zajął się on swoim pacjentem szybko i fachowo. Wkrótce udało się też zatamować krwotok. Sytuacja wyglądała na opanowaną.
Nikolai jednak czuł się całkowicie wyczerpany. Nie miał siły nawet wstać, aby wrócić do siebie. Dłuższą chwilę spędził więc w gabinecie. Przy okazji lekarz upewnił się, że krwotok nie powrócił. Na szczęście do południa nie pojawiły się żadne oznaki, że stan zdrowia Nikolaia się pogarsza. Dostał jednak zwolnienie na dwa najbliższe dni. Usłyszał od lekarza, że powinien po prostu odpocząć. Długotrwały stres nigdy nie pływa dobrze na człowieka.
Nikolai wrócił do swojego pokoju. Przebrał się, ponieważ nie chciał dłużej wyglądać, jakby kogoś zabił. Zaprał też pobudzone ubrania. Nie chciał, aby plamy po krwi na nich zostały.
Nie miał siły na jedzenie. Nawet nie czuł się głodny. Postanowił od razu położyć się spać. Nigdy wcześniej nie był tak wyczerpany. Miał wrażenie, że to miejsce próbuje go wykończyć na wszelkie możliwe sposoby.
Nikolai przed snem myślał o ostatniej rozmowie z Mishką. Dostał wolne. Może powinien w tym czasie odwiedzić miasto i porozmawiać z jego mieszkańcami? To nie brzmiało jak głupi pomysł. Jeśli zależy mu na poznaniu prawy o tym cholernym miejscu, musi w końcu zacząć działać. Inaczej to on zostanie przez nie pochłonięty.

Brak komentarzy:
Prześlij komentarz