Octavii całkiem podobało się to całe granie w gry komputerowe. Lubiła oglądać kolorowe, migające na ekranie obrazki, kiedy tak siedziała sobie z boku i bacznie obserwowała, jak Zahra pokonuje kolejnych przeciwników. A kiedy z różnych powodów nie mogły się zobaczyć, z przyjemnością włączała sobie streamy przyjaciółki i słysząc jej dobiegający z laptopa głos, czuła namiastkę tego dziwnego szczęścia, zupełnie jakby siedziały obok siebie. Ale musiała przyznać, że granie w nie było jeszcze fajniejsze, niż tylko przyglądanie się im zza ramienia Zahry. Nawet jeśli niewiele z nich zrozumiała, a ten cały kontroler przytłaczał ją ilością różnych przycisków i tych dwóch dziwnych, odstających prętów. Joysticków czy jakoś tak. W każdym razie Octavia naprawdę cieszyła się, że przyjaciółka z własnej woli wprowadziła ją w jej mały, gejmingowy świat i teraz mogły spędzać ze sobą jeszcze więcej czasu. Chociaż już i tak przesiadywała u niej tak często, że może powinna zacząć dokładać się jej do czynszu.
I choć Octavia i tak była już najszczęśliwsza na świecie, kiedy Zahra z uśmiechem na ustach ogłosiła, że chciałaby nauczyć się tresować szczury, anielica rozpromieniła się jeszcze bardziej. Co było na swój sposób żałosne i dziwne, bo emocje ją przerażały.
– Pójdę po Mykkę. Poczekaj.
Złapała przewieszoną przez krzesło Zahry torebkę i wybiegła z mieszkania.
– Najważniejsza jest cierp…cierpliwość. – Octavii bardzo często myliły się ze sobą słówka cierpliwość i cierpienie. Brzmiały zbyt podobnie i strasznie ją to denerwowało. – Tego mnie nauczył kiedyś taki jeden. Cheoryeon. I tego, żeby dawać szczurom smakołyki w trakcie nauki, jak zrobią coś dobrze. Wtedy podobno szybciej się tego nauczą? Nie potrafię tego wytłumaczyć, to zbyt skomplikowane. Ale jak coś zrobią i dasz im za to jeść, to potem robią to chętniej.
Zahra siedziała oparta o ścianę, trzymając Mykkę w dłoniach i głaszcząc ją delikatnie po główce. Było w tym coś bardzo słodkiego, co znowu powodowało w gotce ten obrzydliwie przyjemny przypływ emocji. Okropne. Niepoważne. PRZERAŻAJĄCE.
– No i on był…jest baaardzo mądrym człowiekiem. Trochę dziwnie się przy mnie zachowywał, ale dużo wiedział o szczurach. – Octavia dosłownie widziała przed oczami obraz przerażonego, uciekającego przed nią mężczyzny. – Mycce bardzo długo zajęło nauczenie się prostych sztuczek, bo no…jest głupia. Ale i tak ją kocham.
Szczurzyca wysunęła łepek w stronę Zahry i przymknęła oczka.
– No i on też miał szczura, takiego super wspaniałego niesamowitego szczura, który potrafi umrzeć na zawołanie!! I tego spróbujesz dzisiaj nauczyć Mykkę.
Zahra ze zdumieniem spojrzała najpierw na trzymaną szczurzycę, a potem na Octavię.
– Patrz, pokażę ci, jak to się robi. Połóż Mykkę na łóżku i daj mi rękę. W sumie to obie ręce.
Stworzonko wygodnie ułożyło się na pościeli, a anielica przysunęła się bliżej przyjaciółki, ujmując jej przyjemnie ciepłe dłonie. Złączyła je ze sobą, zagięła wszystkie palce poza wskazującymi i zrobiła z nich pistolet. W sumie mogła po prostu sama pokazać Zahrze, jak to się robi i poprosić, żeby po niej powtórzyła, ale z jakiegoś powodu miała ochotę zrobić to w trochę inny sposób. Tak o, bez żadnego powodu. Bo jakiego innego. Nie było innych powodów.
Trzymała dłonie Zahry jeszcze przez chwilę, jakby wcale nie chciała ich puścić.
– I teraz musisz głośno powiedzieć “pif-paf”! Albo spróbować naśladować dźwięk pistoletu…taki jak w tych twoich grach, które mi pokazywałaś! Aha i nie martw się, Mykka nie umrze naprawdę, to tylko taka sztuczka.
Przyjaciółka skinęła głową, wycelowała palce w stronę szczurzycy i wydała z siebie całkiem realistyczny dźwięk strzału. Octavia była pod wrażeniem. Stworzonko nie zareagowało jednak w żaden sposób, a jedynie przymknęło na chwilę oczka. No nic, pierwsze koty za płoty, czy jak tam szło to dziwne powiedzenie. Podobno tak się mówiło, no to ona też zaczęła tego używać. Dziewczyna spodziewała się, że początki będą trudne i Mykka absolutnie nikogo nie posłucha, ale mimo wszystko miała nadzieję, że nie będzie opierać się aż za długo. No bo Octavia sama dużo się dzisiaj nauczyła i chciała, żeby Zahra jednak też coś z tego wyniosła, i żeby nie było jej przez Mykkę przykro. Gotka darzyła szczurzycę naprawdę ogromną sympatią, była jej oczkiem w głowie, ale jak sama właśnie odkryła, nawet to miało swoje limity. I tym limitem była smutna Zahra.
– Spróbuj jeszcze raz. Ona już taka jest.
No i spróbowały jeszcze raz. I kolejny. I jeszcze jeden. I kontynuowały tę szopkę przez następne półtora godziny, dopóki Mykka nie przewróciła się na bok i nie zastygła w bezruchu. Zrobiła to nieco niezdarnie i nie do końca tak, jak Octavia to sobie wyobraziła, ale mimo wszystko w końcu posłuchała. A to było już coś, co można uznać za ich małe zwycięstwo. Mykka dostała w nagrodę kilka smaczków oraz masę głasków i buziaków, nim po prostu wspięła się Zahrze na ramię i tam zasnęła. Octavia zaśmiała się na ten widok.
– Jesteś w tym naprawdę dobra, wiesz? No i patrz, Mykka lubi cię chyba bardziej, niż mnie. – Wskazała palcem na śpiącą szczurzycę i pokazała jej język. – Poczekaj, nie ruszaj się.
Octavia wzięła do ręki leżący nieopodal telefon i zrobiła im wspólne, nieco rozmazane zdjęcie. Małą pamiątkę z tej wspólnej drogi przez szczurzą mękę.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz