09 listopada 2024

Od Zahry – Serce

Zahra lubiła swoją streamową publikę. Naprawdę. Niektórzy gejmerzy i inni tworzyciele internetowego kontentu potajemnie nienawidzili swoich fanów, szczerząc się do nich na kamerce. Bo są dziwni, bo są parasocjalni i mają niezdrowe przywiązanie do osoby, której nie znają. Zahra to uwielbiała. Kochała, że może być dla osób z totalnie innego odłamka najlepszą przyjaciółką, że jej fani rysują ją w dziwnych strojach, że piszą o niej jakieś zjebane opowiadania. To było bardzo śmieszne, szczególnie że większość z tych rzeczy była oblana sześcioma warstwami ironii. Zahra naprawdę lubiła swoich fanów.
Fakt, że była to dość zamknięta społeczność, i wcale nie duża, dawał temu wszystkiemu jakiejś autentyczności. Bo nie każda osoba w internecie wiedziała, kim jest, tylko wybrani, fajni ludzie. Tacy z gustem. Czasem zdarzało jej się wskoczyć na główną stronę vvitch i na streamie pojawiali się nowi ludzie, często nie wiedzący, co się dzieje. Bo jednak streama Zahry były… specyficzne. Chaotyczne. Samo granie to był mały ich procent. Co wiązało się z tym, że społeczność fanów yrfavd3mongrrl miała między sobą dużo żartów. Żartów, które dla osób z zewnątrz mogły wydawać się bezsensowne i dziwne.
Dobrym przykładem były notki wysyłane przy donejtach. Zahra ustawiła się przed konsolą, wymachując kontrolerem na wszystkie strony (bez zapięcia, bo lubiła żyć na krawędzi), kiedy komputer wydał z siebie znaną jej melodię, i robotyczny głos rozniósł się po jej pokoju.
Mmmm smaczne. Organy.
– Przestańcie, to nie tak! – Zahra podbiegła do ekranu, obserwując, jak czat wypełnia się niezorganizowaną linią wielkich liter, co oznaczało, że jej widzowie się śmieją.
Kilka streamów wcześniej Zahrze wymsknęło się podczas nagrania, co lubi jeść. To był totalny przypadek! Po prostu jakiś głupi trzynastolatek na serwerze strzelanki zaczął ją przezywać, więc Zahra grzecznie powiedziała, że zje go na obiad. I potem jej widownia ją podjudzała, żeby jeszcze bardziej dojechała bachora. Więc powiedziała, że jej ulubionym daniem są organy. Potem żart poszedł jeszcze dalej, bo Zahra ściągnęła na soundboard dźwięk wielkich, starych organów z kościoła Octavii (specjalnie nagrała je na tę okazję). No i potem jej fani trochę ześwirowali. Gorzej było, jak to się wdarło w szerszy internet, i randomowi ludzie dostawali memy o tym, że jakiś streamer wpierdala metalowe rury.
– Ja kocham metal, naprawdę. Ale nie wiem, czy te takie rurkowe organy to są moje ulubione… – gra wykrzyknęła coś o balansie, więc Zahra wróciła na swoje miejsce. Wskoczyła na ruchome krzesło i pchnęła je ogonem. Jej awatar zrobił fikołka i zniknął nagle z mapy. Cholera wie, gdzie.
Jakie organy są twoje ulubione – robotyczny głos odezwał się znowu.
– Hmm… lubię… na przykład wątróbki. Albo serca. O, serca są fajne.
Masa komentarzy wypełniła ekran, a Zahra wróciła do skupienia nad grą. Jej awatar zgrabnie przywalił przeciwnikowi. Nokaut. Chwilę tak napierdalała kolejnych przeciwników na ringu, kręcąc się na krześle, w tym samym czasie próbując na nim ustać. Melodyjka donejtu znów wybrzmiała. Może powinna podnieść próg cenowy. E tam, te komentarze to najlepsza zabawa.
Jakie serca są twoje ulubione – ktoś przedrzeźnił krzywą gramatykę poprzedniej wiadomości i Zahra parsknęła śmiechem.
– Hmmm… Pomyślmy…
Serca były fajnym organem. Zahrę zawsze fascynował fakt, że tak bardzo odbiegają wyglądem od takiego prostego symbolu serca, którego używali ludzie. Bo jeżeli pomyślałoby się o takim mózgu, płucach, czy czym innym, to od razu wskakuje ci do głowy anatomicznie poprawny obraz, a nie jakiś tam uproszczony znaczek, prawda? Ale całkowicie inaczej było z sercem. Plus serca były całkiem smaczne. Niczego sobie. Tylko które, jakie serca były najlepsze? Ale ją zagięli.
Kiedyś Zahra usłyszała, że dobrzy ludzie mają dobre serce. Przynajmniej tak powiedziała jej jakaś starsza pani, jak Zahra (niechętnie) oddała jej ostatnią paczkę mąki w sklepie. A to by oznaczało, że serca tych fajnych ludzi są najlepsze. Zahra wyliczyła w głowie wszystkie osoby, które zna. Gideon, ten Dante od rozjebywania kościołów i zajebistego roweru, ci współpracownicy, którzy dawali jej ukraść coś ze sklepu raz na jakiś czas – oni zdecydowanie mieli spoko serca. Ale kto mógłby mieć najlepsze?
Krzesło zatrzymało swoje kręcenie i Zahra zaparkowała tyłem do kamery i komputera, a przodem do łóżka. Na pościeli, rozwalony jak książę, spał sobie Buzdyganek. No tak, miał ostatnio bardzo emocjonujące dni. Same przygody. Zahrze przypomniało się, jak wszystkie trzy głowy bacznie obserwowały Mykkę, kiedy to Octavia przyniosła ją na lekcję tresury.
Octavia.
O, właśnie. No i to miało sens. Octavia była zajebista z każdej strony, ten punkt był odhaczony. W dodatku nie miała w ciele nudnej krwi, tylko super śmieszną ciecz. Prawie slime. Taką gęstą, czarną. Jeżeli miała serce i jeżeli serce pompowało jej te gluty przez ciało, to musiało być super zajebiste.
Zahra zrobiła obrót na krześle i podjechała nim pod komputer. Jej awatar dawno wylądował znokautowany na podłodze ringu. Ale co tam, i tak wygrała dziewięć z dziesięciu pojedynków.
– Myślę, że moim ulubionym sercem jest… yyyy – Zahra ugryzła się w język. Jej fani chyba zdążyli podejrzeć Octavię kręcącą się co jakiś czas w tle nagrania, ale sama nie była pewna, czy o niej wspominała. W sumie może lepiej nie, żeby i o niej nie zaczęli jakichś plotek. Że kolejna, co wpierdala metal – Serce mojej przyjaciółki! Ha! Tego się nie spodziewaliście, co? Pewnie myśleliście, że powiem jakieś… z…yyy… jakiegoś metalu. Ale to teraz JA was zagięłam, HA!
Zahra pokazała środkowy palec kamerze i szybko przewróciła gest w serduszko. Tak w razie czego, żeby jej nie zbanowali, czy coś. Przez resztę streamu większość komentarzy to były różnokolorowe serduszka. Całkiem słodko. Zahra powinna zacząć wysyłać te czarne Octavii.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz