Zahra znała Octavię całkiem dobrze. W końcu były przyjaciółkami! Spędzały czas razem, jak tylko mogły, gadały i pisały ze sobą praktycznie bez przerwy. Ale i tak były chwile, w których Octavia nadal ją zaskakiwała.
Na przykład teraz. Wepchnęły się na jakiś koncert do klubu, oczywiście bez biletów, bo przez okno w łazience. Muzyka była całkiem fajna, trochę łupanki, trochę śmiesznych tekstów (zespół nawet zaśpiewał piosenkę o bolącym zębie, z którą Zahra się bardzo identyfikowała, bo kilka dni wcześniej próbowała odkręcić jedna ze śrubek w desce zębami), w każdym razie całkiem dobrze się bawiły. Ale wisienką na torcie były koszulki, które zespół sprzedawał przy drzwiach.
– Zajebiste.
– Muszę ją mieć.
Więc ustawiły się w kolejce, z dedykacją, jaką poświęcały każdej sytuacji - czyli jakieś sto procent, albo więcej. Kiedy już dotarły do kasy, z gotową formułką, który design chcą, a którego nie, stała się istna tragedia.
Para stojąca przed nimi wzięła jedną z koszulek, którą przyjaciółki sobie wymarzyły, a wytatuowany gość za ladą machnął t–shirtem w powietrzu.
– To ostatni egzemplarz!
O nie.
Zahra ugryzła się w policzek. Szlag. No nie wszystkie inne były zdecydowanie mniej śmieszne (i przerażające), w dodatku nie wspominały ilości gekonów, którą chwalił się zespół. Octavia szturchnęła ją w ramię.
– Musimy coś zrobić.
Zahra trzepnęła ogonem w blat. Wpadła na świetny pomysł. Odwróciła się w stronę przyjaciółki i wyszeptała jej w ucho:
–Zagramy na ich emocjach.
Zahra padła na kolana i uderzyła pięściami w lepką od piwa podłogę klubu.
– NIEEEEE!!
Gotka spojrzała na nią, zrobiła coś dziwnego z twarzą. I zrobiła coś, czego Zahra się nie spodziewała. Zaczęła płakać.
Tylko jej łzy nie były ludzkie – zwykle, wodniste i przezroczyste. Były zajebiste.
Octavia płakała czarną mazią. Jak jakiś kosmita z taniego filmu science-fiction, albo potwór z horroru. Zahra prawie podskoczyła na równe nogi, chcąc przyjrzeć się zjawisku, ale przypomniało jej się, że mają misję do wykonania. Ale musi kiedyś zapytać Octavię o jej łzy. Może dałaby jej trochę, do zatrzymania w jakimś słoiczku czy coś. To byłby fajny wisiorek.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz