13 kwietnia 2025

Od Gabriela – Prawdziwy kapłan zawsze służy dobrą radą

Trzask pękającego szkła rozniósł się po całym niewielkim pomieszczeniu. Twarde, ostro zakończone kawałki rozsypały się po podłodze, dołączając do stert walających się wokół śmieci. W kącie leżał rozwalony telewizor, kawałek dalej sterta zmiażdżonych puszek, gdzie indziej resztki zmasakrowanego sprzętu elektronicznego. Trudno było na czymś konkretnym zawiesić wzrok, wszystkiego bowiem było tak wiele, że całość wręcz przytłaczała.

Prezbiterzy, którzy dobrze przewodniczą, niech będą uważani za godnych podwójnej czci...

Gabriel Benedict Goldschmidt
Wiek: 42 lata
Data urodzenia: 29.08
Płeć: mężczyzna
Rasa: bulgasari
Pochodzenie: Novendia
Zawód: kapłan, egzorcysta
Opis: Gabriel to bardzo dobry kapłan. Wiernie się przykłada do swojej służby, z chęcią pomodli się o czyjąś mądrość, podejmowanie słusznych decyzji, nawet rozum. A jak to nie pomoże, to sam tego rozumu nabije, ekhem, włoży do głowy, nawet przeprowadzi egzorcyzm. W tym drugim to jest naprawdę wprawiony – dobrze wie o sile czystych metali. Takich twardych, którymi można się dobrze zamachnąć i, haha, to znaczy, które można schrupać, to znaczy...! Niech będzie pochwalony.

12 kwietnia 2025

Od Aiolyt do Yuliyi

Proszony gość siedział bardzo wygodnie na jeno łóżku z wyciągniętą zachęcająco ręką. Przez głowę Aiolyt przelatywały wszelkiego rodzaju wykrzyknienia, od absolutnej agonii, po strach. Czuło jak drga nu oko. To nic takiego. Ona nie wie, nikt nie wie. Nikt tu wcześniej nie był. To nic takiego. Odetchnęło, by odrobinę się uspokoić. To nic takiego. Nic się nie stało. To. Nic. Nie chciało wyjść na jakieś co najmniej nienormalne. Odmieniec miał dziwną obsesję na punkcie czystości, do tej strefy rzadko wpuszczał kogokolwiek, a tym bardziej pozwalał mu rozgościć się w jeno bezpiecznym kąciku na łóżku. A tym bardziej w ubraniu z zewnątrz. Ale to nic takiego, ona chce dobrze, a Aiolyt ma swoje widzimisię, o którym nikt nie wie, bo kto ma wiedzieć. Zrobi później pranie i wszystko będzie w porządku. Jeśli to potrwa dłużej niż parę godzin, osobliwość zacznie myśleć o rozpłakaniu się i zrobieniu fikołka z okna.

Those who hurt others shalt eventually be the ones dripping with blood.

Constancia Ingrenn
Wiek: 30 lat
Data urodzenia: 29 luty
Płeć: kobieta
Rasa: człowiek
Pochodzenie: Constancie nie obchodzi skąd jest, wszystkie wspomnienia jakie ma z tym miejscem są przepełnione bólem.
Zawód: kapłanka
Opis: Oddanie bogom to jedyne, co daje Constancii poczucie przynależności do tego świata. W głębi duszy wie, że szuka czegoś, co niekoniecznie jest związane z wiarą.

07 kwietnia 2025

Od Virgila do Seymoura

Wyjaśnienie wydało mu się tak oczywiste, ludzkie, bo Virgil bardzo szybko zrozumiał, że Cedric potworem nie był. Skomplikowanym rodzicem, a i owszem, lecz nie potworem, który idzie na wojnę z dzieckiem i nie obchodzi go, jakie będą tego konsekwencje. Gniewny głos Seymoura i przebijający się przez niego żal łamał wilkołakowi serce, gdy były czarodziej wspominał samotność w posiadłości, kłótnie z ojcem, potem lata próbowania, by odnaleźć siebie na nowo, lecz Cedric nigdy nie robił niczego na złość synowi. Tym bardziej wszelkie przykrości, do których doprowadził, nie wynikały z braku miłości. Chciał dobrze, tylko nie umiał tego przekazać swoim chłopcom.

01 kwietnia 2025

Podsumowanie 2025.03

Witajcie!
Dopiero co rok się zaczął, a tu nagle mamy kwiecień. Niemożliwe, jak ten czas szybko leci… No, ale wracając – nowy miesiąc, więc czas podsumować ten poprzedni.
Wychodzi na to, że marzec upłynął Wam relatywnie spokojnie pod względem pisarskim, podobnie, jak to miało miejsce w marcu zeszłego roku, więc widać, że rzeczywiście jest to jakiś kiepski miesiąc w kwestii czasu i spokoju pisarskiego. Cieszymy się, że udaje Wam się znaleźć regularnie czas na wspólne granie i integrację na głosowym, bo wiadomo – pisanie pisaniem, ale blog to nie tylko postaci i opowiadania, ale tworząca go ekipa, a ta jest u nas naprawdę zgrana <3
Z nowości – w tym miesiącu dołączył do nas Felix.

29 marca 2025

Od Merlina do Souela

— To — powiedział Merlin, wskazując palcem potrawę.
Sví–čko–vá — wydukał Souel, starając się przeczytać upstrzony dodatkowymi elementami tekst. — Wygląda jak mięso w sosie.
— Bo to jest mięso w sosie, tylko ten sos jest mocno specjalny, bo się go bardzo długo robi — odparł Melin. — Kiedyś próbowaliśmy to zrobić, wiesz, tak w ramach eksperymentów kulinarnych.
— Gotowałeś z siostrami?

27 marca 2025

Od Undine do Tristana

O agencie Fragarachu nie przeczytała zbyt wiele – wśród licznych spraw związanych z kongregacją, dzielenie swej uwagi między każdą z ryb jej niewielkiej ławicy, między polowaniami w morskiej toni, Undine poświęciła temu nazwisku jedynie chwilę, po prostu czytając ocenzurowane raporty ze śledztw. Choć pracowała z więźniami, choć była duchowną, nadal miała status cywila i od policji normalnymi sposobami mogła dowiedzieć się niewiele więcej, niż przekazano by zwykłemu obywatelowi. Undine była wprawną obserwatorką, wielu rzeczy potrafiła się domyślić, lecz jak do tej pory agent Fragarach nie przyciągnął jej uwagi na tyle, by aktywniej starała się zdobyć jakiekolwiek dokładniejsze informacje na jego temat.

24 marca 2025

Od Tristana do Arthura

— Ty z kolei stałeś pierwszy w kolejce po dar irytowania innych i zachowywania się jak nadęty bufon — burknął Tristan, wciskając mocniej, niż to było potrzebne przycisk przywołania windy.

23 marca 2025

Od Cheoryeona – Track 9: B-dur (8/X)

ONE STEP ENT. PRZEDSTAWIA NOWEGO ARTYSTĘ, BENJOHNA
BENJOHN: PIERWSZY MUZYK Z ONE STEP ENTERTAINMENT OD CZASÓW ZACKA WILLISA
DEBIUT BENJOHNA WIELKIM SUKCESEM

22 marca 2025

Od Hotaru do Annikki

Tajemnica związana z jej ucieczką z Matsukaze ciążyła w sercu Hotaru od bardzo długiego czasu. Kobieta przywykła już do tego, by reagować strachem i wycofaniem na każde pytanie, które zbliżało się za bardzo do prawdy i mogło sprawić, że ktoś połączyłby kropki, zaczął domyślać się tego i owego. Odkrył, że ta cicha i wycofana tancerka była w rzeczywistości podłą złodziejką i że przez jej działania ta starodawna szkoła tańca borykała się obecnie z bardzo trudnymi problemami, nie patrząc, że i ta „prawda” ma drugie dno. Czasem i w zwykłej rozmowie zdarzało się, że ktoś rzucił od niechcenia i niefrasobliwie pytanie, które spadało zbyt blisko „prawdy”, groziło jej odkryciem, lecz najczęściej nie było ono przemyślane ani zaplanowane, więc słowa łatwo było odwrócić, a uwagę danej osoby skierować na inne tory, oddalić zagrożenie. Nie tym razem.

Od Bashara do Raouna

Ich pobyt w Sallandirze był relatywnie długi, bo i konferencja zajęła dobre parę dni, a późniejszy urlop pod względem długości też nie był w typie weekendowego wypadu za miasto. Gdy tylko ordynator stwierdził, że Raoun i Bashar odrobili swoją nieobecność i znudził się zrzucaniem na nich coraz to nowych obowiązków, oba przedwieczne byty miały czas na to, by nadrobić nieco z nowości, które wydarzyły się w szpitalu podczas ich nieobecności.

Od Tristana do Undine

Pierwsze krople spadły z szarych, burzowych chmur, wsiąknęły w popękany beton i ubrania funkcjonariuszy krzątających się po posesji. Grupa agentów specjalnych stała pod rozpadającą się ścianą opustoszałej chaty, wszyscy ubrani w ciemne, długie płaszcze i aurę powagi, przypominający samych boskich posłańców sprawiedliwości. Lecz przybyli za późno. Miesiące obław, planowania, zdobywania dowodów, ryzykowania własnego życia, by obnażyć otchłań zbrodni i okrucieństwa spowijającą przestępczą rodzinę Scarfo. Tylko po to, by potknąć się na półmetku i zawieść. Przybierający na sile deszcz zamieniał ich włosy w mokre strąki, gdy trzymali głowy spuszczone.
Wszyscy, poza jednym.
W Tristanie płonęła furia.

Od Souela do Merlina

Souel zabrał wzrok z medalionów, żeby posłać Merlinowi pytające spojrzenie.
— Chodzi ci o tę serię z tym jednym wiedźminem? — Uniósł jedną brew.
— Tak, Gerwazy z Virii. — Przytaknął czarodziej.
— Ach, nie miałem okazji.

15 marca 2025

Od Annikki do Hotaru

— Mam cię — rzuciła tryumfująco pod nosem, klikając w profil pewnej młodej kobiety na Fotogramie. Spędziła dobrą część dnia, próbując znaleźć prywatną drogę dostania się do kogoś, kto spełniał część kryteriów wypisanych przez Annikki – musiała to być osoba mieszkająca w Matsukaze dziesięć lat temu, mająca pojęcie o tamtejszej szkole tańca i będąca na czasie z najnowszymi wieściami poruszającymi miasteczkiem. W skrócie ktoś, kto wiedziałby, jak wyglądała szkoła przed i po opuszczeniu jej przez Hotaru.

Od Bashara do Dantego

Pamiętał ból w ukochanym spojrzeniu i głos, tak cichy, miejscami łamiący się emocjami, pamiętał ten spuszczony wzrok i niesięgający oczu uśmiech – cienką zasłonę, instynktownie pojawiającą się, gdy słowa dotykały skrytego, wciąż obolałego miejsca. Tamto popołudnie w Solmarii, kiedy rozmawiali o przeszłości, o rodzinie i o tym, jak obaj zostali porzuceni przez ojców, zapadło Basharowi głęboko w pamięć i demon wiedział, że zaleczenie takiej rany, powstałej w dzieciństwie, nigdy nie opatrzonej, może wręcz przeciwnie – rozjątrzanej tylko przez samego Dantego i Sappho – nie było możliwe z pomocą jednej tylko rozmowy. Potrzeba było czasu i wielu słów, ciepła, opieki i bliskości, potrzeba było miłości, i choć tej demon miał dla Dantego pod dostatkiem, to jednak był to jej inny rodzaj, niż ten, o który wołała ta dawna, dziecięca część syreniego serca.

Od Raouna do Bashara

Raoun szybko odkrył, że przez jego wyjazd do Sallandiry ordynator za nim zatęsknił. Wystarczyło, że bóg z powrotem założył swój kitel, a został obsypany nie tylko bogatym grafikiem operacji, ale również dyżurami, w tym na urazówce. Wiadomo, lekarzy jak zwykle brakowało, zwłaszcza w centrum urazowym, zatem ściągano do pomocy innych specjalistów. Kiedy więc Raoun kończył z umówionym przeszczepem, pędził ratować pacjentów po przeróżnych wypadkach.

14 marca 2025

Od Ignisa do Liliana

Ignis spodziewał się wielu rzeczy, ale na pewno nie spodziewał się tego.

12 marca 2025

Od Andrei do Yangcyna

Konstytucja Novendii gwarantuje wszystkim obywatelom kraju całkowitą wolność religijną, możliwość wyznawania dowolnego bóstwa, wiary w dowolny system wierzeń i gwarantuje ochronę przed prześladowaniami na tle wyznawanej wiary — powiedziała reporterka, trzymając w dłoni duży, otulony gąbką mikrofon. — Dotyczy to jednak wyznań zarejestrowanych oficjalnie w odpowiednim urzędzie i należących do Związku Religijnego.
Kamera przeskoczyła do krótkiego klipu z urzędu.

Od Dantego do Bashara

Wzmocnił swoje objęcia, przyciągnął jeszcze bliżej do siebie Bashara, wpijając się lekko palcami w smukłe ramiona, w lekarskie plecy, chowając twarz w czarnych włosach, bo nie było już żadnych słów, które mógłby dodać, nie było już niczego, co mogłoby się kłócić z trafnie rzuconą prawdą. Ale dotyk, ciepły, znajomy dotyk próbował powiedzieć coś innego. Bo nieważne, które z pytań miało stać się rzeczywistością, on będzie tutaj, przy boku swej Miłości, i nigdy go nie puści. Bashar westchnął, oddając się błogiej bliskości, bezpieczeństwu płynącym z syreniej siły i troski, a Dante nie popuścił ani trochę ze swych objęć, oglądając, jak ukochany zapada się coraz głębiej w spokojny sen, jak układa głowę przy szerokiej piersi i miarowym, ciepłym oddechem otula jego obojczyk.

09 marca 2025

Od Arthura do Tristana

Mocno ściągnięte brwi, zmrużone oczy i krótkie prychnięcie przełamały ciche zdziwienie, które rozpadło się na drobne kawałeczki wraz z donośnym trzaśnięciem drzwiami. Arthur zapadł się w miękką tapicerkę fotela. Zacisnął rękę na podłokietniku i po krótkiej chwili walczenia z chęcią poderwania się do prawdopodobnie bezsensownej pogoni z cichym przekleństwem, chwycił czystą kartkę i długopis, który skrzypnął w proteście pod mocnymi naciskiem palców.

08 marca 2025

Od Felixa – Rozpierdol

Bycie ulubionym błaznem Przeznaczenia oznaczało, że część tych najdoskonalej przygotowanych planów po prostu szła w pizdu. Cóż – mówi się trudno, biegnie się dalej.

Seria niefortunnych zdarzeń

Felix Lachance
Wiek: 29 lat
Data urodzenia: 29.02
Płeć: mężczyzna
Rasa: boski sługa Łaskawej Pani Fortuny albo Pierdolonego Fatum, w zależności od okoliczności
Pochodzenie: Stellaire, Novendia
Zawód: dla świata
Opis: nadworny błazen samego Przeznaczenia, żyjący dlatego, że pisane było mu umrzeć, a on jest zbyt uparty, by kopnąć w kalendarz o wyznaczonym czasie. Niebezpieczeństwu śmieje się w twarz, Pechowi pokazuje środkowy palec, a potem odjeżdża w stronę zachodzącego słońca – czasem kradzionym cadillakiem, czasem skuty w wozie policyjnym. Fortuna kołem się toczy, czy jak to leciało.

Od Eliasa do Yonkiego

Elf przechylił głowę, słysząc słowa „super przygoda". Wzrok uciekł mu ku trzaskającym płomieniom, gdzie ogień lizał suche drewno i patyki. Mogło się wydawać, że chciał w nich odnaleźć odpowiedzi czy też może znaleźć pretekst, byleby nie patrzeć na nieproszonego, nocnego gościa.

01 marca 2025

Od Undine – Ocean

TW: brak, serio
Śmiertelnicy uwielbiali nazywać ocean łaskawym bądź okrutnym, próbowali nadać mu cechy czegoś żywego, rozumnego, a przez to możliwego do opisania słowem, pojęcia śmiertelnym umysłem. Lecz nie tym był ocean. Nie dawał się pojąć ani opisać, będąc siłą przyrody, bezbrzeżną i niepowstrzymaną, obdarzoną potęgą poza granicami pojmowania, a jednocześnie pozbawioną woli i rozumu, niezdolną do odczuwania, istniejącą poza poczuciem moralności, poza samą ideą dobra i zła. Jego potęga jest tak ogromna, a jego natura tak obca, że kategorie wyznaczane przez śmiertelnych stają się niczym więcej niż pyłem, rozproszonym w jego bezlitosnych prądach. On nie nienawidzi, nie kocha, nie pragnie – on po prostu jest. A jego istnienie to wieczna, niezmienna prawda, która przypomina, jak nikłe i tymczasowe są wszelkie próby nadania sensu temu, co przekracza najśmielsze wyobrażenia. Ocean to nie wróg, ani przyjaciel – to świadectwo czegoś starszego, większego, czegoś, co nigdy nie będzie podlegać jakimkolwiek prawom czy pragnieniom.

Podsumowanie 2025.02

Luty za nami, a wraz z nim ostatnie spojrzenie na walentynki <3 Widać, że to one zdominowały miesiąc i w lutym pisaliście głównie rzeczy związane z eventem. Po epickim combo w postaci Opovembera, Yule, Nowego Roku i Walentynek, przychodzi czas na nieco przerwy od pisania na konkretny temat. Odpocznijcie, złapcie oddech, tak po sesji, jak i po tych wszystkich eventach – akurat jest czas na to, żeby wrócić do wątków, zwykłych indywidualnych i do rozwijania historii postaci w spokojnym tempie bez żadnych deadlinów. A teraz czas na trochę liczb.

27 lutego 2025

Od Yonkiego do Song Ana

Yonki spojrzał na nowego kolegę, uśmiechnął się szeroko.
— Zostaw to mnie! — zawołał wesoło.
Samo rozpalenie ogniska było tutaj najmniejszym problemem. Udało im się nazbierać patyków, ułożyć w miarę odpowiedni stos, to teraz podpalenie tego stanowiło kawałek bułki! Zresztą, przecież mieli szybki dostęp do ognia, nie musieli sami go wzniecać.

26 lutego 2025

Od Merlina do Song Ana

Już zaczął się zastanawiać, czy gdyby zrobiło się ciemno i organizatorzy sprzątania lasu nie mogli doliczyć się uczestników, to czy ktoś jednak by po nich do tego lasu poszedł. Może zawiadomiliby jego rodziców, ci przyszliby z Falkorem, a Falkor, będąc co prawda smokiem ze skłonnościami do łobuzerstwa i śmieszków, poczułby się do odpowiedzialności, stanął na wysokości zadania i wytropił tego jednego gościa, który tak chętnie gotował dla niego jajka? Czy prosił o tak wiele?

25 lutego 2025

Od Yangcyna do Andrei

TW: krew, opis miejsca zbrodni, morderstwo, zwłoki.
Andrea i Yangcyn podążyli za Szarikiem. Aspirantka odsunęła stojący przy biurku kosz na śmieci, ukazując nową poszlakę. Podeszło dwóch techników, jeden wykonał parę zdjęć, drugi zaczął pęsetą nabierać skrawki na szalkę Petriego. Znalezione kawałki papieru zostały przekazane Yangcynowi, który spróbował przynajmniej część złożyć do kupy.
Parę minut później demon wyprostował się na krześle, które zajął, wykonał nieco głębszy wdech.

23 lutego 2025

Od Undine do Tristana

TW: manipulacja psychiczna, wspomnienie okrucieństwa.
Mur emanował grafitowym chłodem, wznosił się, uciszając ciepło słonecznego blasku, dusząc jakiekolwiek dźwięki, wyrywając z miejskiego życia i gwaru odprysk czegoś obcego, groźnego, odmiennego. Tak, jak widok dawnej twierdzy, zamku władcy, obiecywał ochronę i bezpieczeństwo poddanym, kojarzył się ze stałością i spokojem, bo jego dumne mury chroniły to, co mieszkało w jego wnętrzu, tak mury więzienia kojarzyły się z czymś zgoła odmiennym. W końcu ich zadaniem też było chronić, lecz nie przed tym, co mogło przybyć z zewnątrz, lecz przed tym, co siedziało w środku.

22 lutego 2025

Walentynki 2025 – Podsumowanie

Ostatnie serduszkowe dekoracje powoli wracają do pudełek, by wrócić za rok, a po czekoladzie, szampanie i mnogości czerwonych róż w kwiaciarniach pozostaje już tylko wspomnienie. W tym roku pojawiło się aż 19 opowiadań walentynkowych:

20 lutego 2025

Od Yonkiego do Mishki

Yonki był tak bardzo podekscytowany tą całą przygodą! Już w momencie, w którym Mishka rozłożyła mapę i zaczęła opisywać ich zadanie, poczuł ten dreszczyk emocji, wyobraził sobie, jak to wszystko epicko będzie wyglądać! Co prawda, niektóre rzeczy przywoływały nad jego głowę znak zapytania, ale wierzył, że mimo to sobie poradzi! Żadne maszyny nie stały mu na przeszkodzie, ani kokardki, ani spinacze!

19 lutego 2025

Od Seymoura do Virgila

TW: gore mention
— Ze wszystkich miejsc, które mogłeś znaleźć, wybrałeś na kryjówkę właśnie to — powiedział Seymour, podchodząc bliżej, za jedyne światło mając blask własnych tatuaży.
Vi prychnął, przestąpił łapami, ale wyciągnął w jego stronę łeb, gdy tylko Seymour uniósł ramiona.
— To na dobrą sprawę magazyn — wyjaśnił były czarodziej, zaczynając od wygłaskania puchatych uszu, sięgając też i głowy, drapiąc lekko między oczami. Zjeżony grzbiet nieco przyklapł. — To tutaj ojciec schował większość golemów, których teraz nie używamy.
To powiedziawszy, Seymour sięgnął w stronę zalegającej w pokoju ciemności, magia odnalazła kotary, przesunęła je, wpuszczając do środka światło.

18 lutego 2025

Od Nikolaia do Ziyi

To nie był pierwszy raz, kiedy Nikolai miał przyjemność obcować z czymś tak dziwacznym. Połowa przedmiotów w tym sklepiku posiadała przeróżne zdolności. Niektóre rzucone na artefakty klątwy wydawały się upierdliwe, inne całkiem zabawne, a pozostałe może nawet odrobinę niebezpieczne. Żadna z tych rzeczy jednak nie miała na tyle mocy, aby nawiązać z czarodziejem jakikolwiek kontakt. W znalezionej na śmieciach części garderoby musiało być więc coś niezwykłego.

Od Song Ana do Merlina

Song An miał to do siebie, że dość często się gubił. Szczególnie ostatnio, gdy został wrzucony w chaos miejskich ulic. Wszystkie budynki, skrzyżowania, alejki wyglądały niemal identycznie. Wcześniej żył na dość ograniczonej przestrzeni. Górski szczyt obejmował naprawdę niewiele lokacji: świątynie, szopę, gorące źródło i kilka drzew rosnących wokół tego wszystkiego. Tam akurat Song An musiałby chyba bardzo się postarać, aby zgubić drogę (w końcu, ścieżka była tylko jedna).

Od Liliana do Ignisa

Albin, Elodia, Inanna, Lilian. Kolejność alfabetyczna. Jak to? L nie znajduje się przed I, przed E, przed A? Tak to. L nie znajduje się przed I, przed E, przed A. Ostatni? Ostatni. No trudno.
Ha! Żarty, żarciki. To znaczy: pół-żarty, pół-żarciki. Gdyby jego imię zostało wymienione na samym końcu w jakimkolwiek innym zestawieniu, Lilianowi pościskałoby trzewia gdzieś tam w okolicy, gdzie zuchwalstwo sąsiaduje z dumą. Ale nie w tym. Naprawdę, nie w tym!

14 lutego 2025

Od Setha — Walentynki

Seth nie do końca wiedział co ze sobą zrobić.

Auranthium 2025.02

To już dzisiaj! Święto Zakochanych objęło w swe posiadanie Stellaire. Serduszkowe dekoracje zdobią każdy róg miasta, wszędzie pachnie czekoladą, szampanem i słodkościami. Kawiarnie i restauracje już dawno przestały przyjmować rezerwacje na stoliki, a ulice wypełniły się trzymającymi się za ręce parami. Wierni czytelnicy zaś nie muszą już dłużej tęsknić i czekać, bo oto w kioskach pojawił się długo wyczekiwany numer walentynkowego Auranthium! A w nim - odpowiedzi na wszystkie pytania, nurtujące zakochane serca.

Od Caina – Walentynki
Epilogue

Papier jest nieco przybrudzony, a jego rogi zagniecione. Kartka została ewidentnie wyrwana z notatnika. Nie jest to typowa biel papieru; jest nieco przeżarty przez żółć z powodu mijającego już czasu. Większość słów jest czytelna, tylko jeden fragment jest rozmazany, jakby napadał tam deszcz albo krople wody kapnęły, a autor chciał je zetrzeć, kiedy zorientował się, że kartka jest zabrudzona. Kolejny fragment jest poskreślany. Początek tego nietypowego listu jest urwany. Nie jest podane, kto jest adresatem, ani kim jest odbiorca.

Od Zahry – Walentynki
My bloody Valentine (II)

TW: trochę krwi?? przemoc??? nwm
Zahra niezbyt lubiła, kiedy nią rządzono. Od zawsze uważała siebie za osobę całkowicie niezależną – na ustawione przez przełożonego zmiany patrzyła z przymrużeniem oka, obietnicę posprzątania kuchni po wybuchu mikrofali (wcale nie jej wina! Tylko tego głupiego widelca, który jakimś cudem wskoczył do miski) przekładała z dnia na dzień, tygodnia na tydzień, aż kuchnia magicznie sama się posprzątała. Nawet harmonogram jej streamów był bardziej na oko, niż stabilny i godny zaufania. Ale nawet stworzenia tak samowystarczalne, jak Zahra, miały swoje wyjątki.

Od Octavii - Walentynki
My bloody valentine (I)

Octavia obudziła się tego ranka jeszcze bardziej rozwścieczona istnieniem bogów, niż kiedykolwiek wcześniej. Co wydało jej się zresztą bardzo dziwne, bo przecież absolutnie każdego dnia przeklinała ich w duchu, życząc im wszystkiego, co najgorsze. Dlaczego więc tego ranka nienawiść zdawała wylewać się z niej uszami, dusząc ją przy tym wszechobecną makabrą?

Od Bashara – Walentynki
The defining moment, the collision of stars (II) [AU]

Map królewskiego zamku było dobre kilkanaście. Na jednych widać było wyłącznie oficjalne komnaty, inne ukazywały tajemne przejścia, lecz nie wszystkie, i chyba tylko jeden książę wiedział naprawdę, jaki dokładnie był rozkład pomieszczeń starodawnej twierdzy. Wieki mijały, kolejni właściciele zamku rozwijali swą siedzibę, pojawiały się kolejne elementy, nowe skrytki oraz tajemnice, o istnieniu starych zaś zapominano, gdy sekret rozmywał się w przeszłości, blednąc wraz z upływającym czasem.

Od Dantego – Walentynki
You were an unexpected surprise (I) [AU]

Służba na początku dnia tłoczyła się pod jego drzwiami, chcąc jak najszybciej uporać się z pocztą walentynkową, trwając w błogiej nieświadomości tego, ile kursów będzie musiał jeszcze każdy z doręczycieli wykonać do komnaty paladyna. Potem przybywali pojedynczo, nauczywszy się, że podanie wpierw miejsca, z którego miłosny liścik pochodził, zmniejszało ryzyko ujrzenia wyszczerzonych gniewnie kłów. Oczywiście, jeśli pochodzenie liścika w jakiś niewyjaśniony sposób zadowalało paladyna. Zaś im bliżej było południa, tym częściej kucharze zakładali się o to, kto ze służby przybiegnie ze strachem w oczach i nowiną, że sztylet sir Dantego przebił drzwi komnaty centymetry od jego twarzy.
Sir Dante nie był okrutnym mężczyzną, nie czerpał przyjemność z podobnych zabaw. Wszelkie wybuchy jego złości miały swój powód, choć nie zawsze znany czy zrozumiały.

Od Seymoura – Walentynki
I'm a Hex Girl
and I'm gonna put a spell on you (II)
[AU]

Zbliżający się festyn sprawiał, że Sigourney trudno było wysiedzieć na miejscu, gdy kręcący się pod tymi jasnymi włosami rozpierdol sprawiał, że przekleństwa same cisnęły się na wargi, a szafirowe spojrzenie lśniło skupieniem, które tak łatwo było wziąć za poirytowanie. Jasne, że całym Voxem zostawały na festynie, co do tego nie było wątpliwości – każda z nich miała przecież coś do załatwienia. Wzrok Ignacii uciekał w stronę różowych skrzydełek, Raama postanowiła znaleźć właścicielkę największych cycków, Ioanna zainteresowała się tutejszym jedzeniem, Arietty zaś postawiła sobie za cel zwyciężyć w jakichś festynowych grach, bo przecież trafianie rzutkami do celu ćwiczyła sumiennie przez ostatnie miesiące. Sigourney oficjalnie zamierzała oddać się niczym nieskrępowanej degustacji lokalnych piw, lecz w umyśle byłej czarodziejki powstawały coraz to nowe pomysły, jak by tu dokonać degustacji innego lokalnego specjału – wszystkie one rozpadały się jednak, gdy niepewność wzbierała w sercu, a umysł podpowiadał, że w niej samej nie ma niczego ciekawego, i że to urocze, metaliczne spojrzenie, na pewno nie będzie zbiegało w jej stronę.
Do czasu.

Od Virgila – Walentynki
I'm a Wolf Girl
and I'm gonna put a spell on you (I)
[AU]

Targ na tydzień przed festynem walentynkowym pękał w szwach, będąc ledwo w stanie pomieścić zastępy rezolutnych kupców, szukających dobrego grosza trubadurów i zmartwionych wojowniczek, stawiających sobie za punkt honoru odnalezienie pośród barwnych bibelotów właściwego prezentu dla swych wybranek. Ciężko było nie dostać oczopląsu od straganów błyszczących srebrnymi amuletami w kształcie serc, obwiązanych wokół słupków tęczowych szali z jedwabiu, ciężko było nie stracić połowy sakiewki przez zachwycające kunsztem wykonania, rycerskie rękawice i te dużo subtelniejsze oraz bardziej elastyczne twory z gryfiej skóry, czy też przez sztylety osadzone w zdobnych rękojeściach, z klejnotami błyszczącymi się piękniej od tafli jeziora odbijającej wiosenny zachód słońca. Te ostatnie w rankingu popularności przeganiała jedynie wystawka u płatnerza z haftowanymi pochwami na miecze.

Od Isidoro – Walentynki

Gdy na Wydziale Mechatroniki gasły światła, budziła się nerdoza.
Stateczne stoły, przez cały dzień chłonące tajniki równań różniczkowych i całkowych, uległy skomplikowanym przemianom geologicznym, porzucając formę karnych rządków na rzecz rozrzuconych po sali wykładowej wysp – każda otoczona wianuszkiem niewygodnych krzeseł, których twarde oparcia wbijały się w łopatki ledwie kwadrans po rozpoczęciu wykładu. Ale kogo to teraz interesowało, skoro nikt nie zamierzał się o nie opierać, gdy potyczka nad planszą zmieniała się w pełnoprawną wojnę, a napięcie sięgało zenitu? Ludzie już kręcili się po sali, niektórzy rozkładali planszówki, inni wciąż wybierali pudełka, ktoś zainteresował się stołem z przekąskami, kto inny dał mu po łapach, że ma wytrzeć ręce, zanim pójdzie grać. Wszędzie przewijały się flanelowe koszule, niemodne okulary, źle ogolone twarze i niedbale związane włosy.

Od Undine – Walentynki

TW: gore, okrucieństwo, śmierć zwierzęcia.
Błękitny Patrol dotarł na plażę w przeciągu kwadransa.
Samochód wzbił za sobą pióropusz piasku, gdy szerokie opony sprawnie niosły jednostkę w stronę zgłoszenia. Jechali całą czwórką, na sygnale, z błyskającym kogutem, nowym kojcem i całą wielką apteczką. Podstarzały profesor prowadził pewnie, wykręcił precyzyjny łuk tuż przy brzegu, pozwalając samochodowi przyspieszyć na tym wąskim pasie mokrego i twardego piasku, omywanego leniwie słonymi falami. Pojedynczy spacerowicze zerkali na nich z zainteresowaniem, większość pospiesznie usuwała się z drogi.
— Tam są — powiedział mężczyzna, wyłączając koguta i sygnał, zwalniając nieco.

Od Ignisa – Walentynki

Zimą dzieciaki więcej chorowały, parę lekcji fortepianu mu wypadło i Ignis dużo szybciej stanął przed wyborem między opłaceniem czynszu, sali do prób, kupnem fajek czy jedzenia, niż zakładał. Genashi westchnął nad nieubłaganym okrucieństwem matematyki, przetarł twarz dłonią, zaczął zastanawiać się nad tym, skąd skołować dodatkowe fundusze.

Od Merlina - Walentynki

— Stary, musisz mi pomóc.
Takie słowa najczęściej wypowiadał Merlin, jakie więc było zdziwienie młodego czarodzieja, gdy padły z ust Hawthorna. Zazwyczaj pogodny i wyluzowany, podchodzący do świata ze zdrową dozą „co ma być, to będzie” i „różdżką machnij, a resztę zostaw magii”, teraz siedział cały spięty, i to wcale nie dlatego, że już za pięć minut mieli mieć sprawdzian z transmutacji. Merlin wpatrzył się w niego uważnie.
— Iść z tobą do pielęgniarki? Wyglądasz, jakbyś potrzebował węgla…
— Nie, kurde, to nie tak — Hawthorn zmarszczył brwi, machnął dłonią. Nachylił się mocniej w stronę Merlina. — Bo jest taka sprawa… Wiesz, niedługo walentynki.

Od Hotaru – Walentynki

Do świątyni wybierała się tak, jak większość Senkawańczyków – w dni świąteczne, razem z rodziną, która w jej przypadku składała się jedynie z matki. Były to rzadkie wizyty, może parę razy do roku, kiedy chramy przeżywały oblężenie, bo wszyscy chcieli świętować nadejście nowego roku, rok wkroczenia w dorosłość albo Shūbun no Hi, kiedy przodkowie oczekiwali wizyt i ofiar od swych wciąż żyjących potomków. Teraz jednak Hotaru była już dużą dziewczynką, prawie dorosłą, i do świątyni postanowiła wybrać się wraz z koleżankami.

Od Janka – Walentynki

— Tatuś?
— Hm?
— A czego ty tak nigdy nic nie mówisz?

Od Andrei – Walentynki

To miały być ich pierwsze wspólne walentynki.
Radagast dalej nie mógł uwierzyć, jak udało mu się w ogóle doprowadzić do tego, że jego długoletnie wzdychanie do Andrei przerodziło się w pełnoprawny związek, i po głębszym zastanowieniu się i starannej analizie faktów doszedł do wniosku, że taki stan rzeczy wyniknął zupełnie bez jego udziału. On wzdychał i wzdychał, a Andrea po prostu pewnego dnia stwierdziła, że dosyć tego wszystkiego, i od tamtego momentu byli razem.
Co nie zmieniało faktu, że skoro zbliżały się walentynki, Radagast postanowił przejąć inicjatywę – jego starszy brat miał doświadczenie w tym, jak być świetnym chłopakiem dla kobiety spoza swojej ligi, toteż Radagast postanowił zasięgnąć ekspertyzy, podejść do problemu profesjonalnie i z rozmysłem. Młodzieniec był przekonany, że zebranie odpowiedniej ilości danych, skrupulatna analiza oraz porady kogoś doświadczonego, znającego się na rzeczy, obdarzonego nie tylko wiedzą teoretyczną, ale i zaznajomionego z praktyką, są niezawodnym przepisem na sukces. Już uśmiechał się pod nosem, wynotowując porady znalezione w internecie, już bębnił palcami po biurku, widząc wyraźne trendy pojawiające się w wyszukiwaniach.
— Najważniejsze, żebyś był szczery w tym, jak okazujesz jej uczucia — powiedział mu Rincewind, Radagast zaś czuł, że oto się przygotował i wszystko pójdzie zgodnie z planem.

Od Eliasa – Walentynki
The precious moments we share

Nie powinno było ich tu być — Pearlward nie figurowało w ich planach podróżnych, nie leżało im nawet po drodze. A jednak, za sprawą przypadkowego spotkania i impulsywnej decyzji Jarrela, stanęli oto przed jedną z lokalnych karczm, witani przez całą rodzinę właściciela — człowieka, którego ocalili tego dnia na szlaku przed atakiem potworów. Standardowo Alastair został oddelegowany do prowadzenia dyskusji z gospodarzami, podczas gdy Elias z pozostałą dwójką towarzyszy trzymali się raczej na uboczu.

Od Tristana – Walentynki
Poeta pragnie szaty niebios

Zapał, z jakim Izold wpatrywał się w kolejne linijki raportu w przeddzień walentynek, nie odpowiadał właściwie temu, co mężczyzna sądził o zasiadywaniu się do nieludzkich godzin w pracy. Ale siedział, bo Tristan poprosił go o pomoc w przejrzeniu informacji zebranych przez agencję w sprawie tej podejrzanie serii morderstw, która miała miejsce w ostatnim miesiącu. Wschodząca gwiazda Głównego Biura Śledczego przechyliła lekko głowę, spoglądając ponad własną kartką na drugiego mężczyznę.
— Izold — mruknął Tristan, uśmiechając się kątem ust. — Co czytasz?

Od Nikolaia - Walentynki

Walentynki dla Nikolaia zawsze były dobrym dniem. Wprawdzie, jego sprawy sercowe, lekko ujmując, bywały dość różne, tak na zarobki 14 lutego nie mógł narzekać w najmniejszym stopniu. Od rana do wieczora zakochane (lub skłócone) pary wpychały się do Magicznych Różności drzwiami i oknami. Wszyscy prosili o to samo: prywatne sesje, miłosne artefakty, wróżby o trwałość związku. Nikolai tylko liczył utarg, gdy na horyzoncie pojawiali się kolejni zakochani z prośbami o tarota.

Od Annikki – Walentynki
Kuolema on vain elämän toinen puoli

Było coś takiego w szpitalach, co nie do końca dało się opisać, a jednak każdy to czuł. Aurę niepewności, strachu, czy za drzwiami czeka pomoc, czy wyrok. Zmęczenie przybijające do plastikowych krzesełek członków rodziny, którzy nie potrafili zmrużyć oka przez myśli uciekające w stronę bliskich leżących na stołach operacyjnych. Nadzieję pchająca do przodu osoby na ostatniej prostej ku wyzdrowieniu.
Pogodzenie z losem.

13 lutego 2025

Od Ziyi do Nikolaia

 "Wszystko prędzej czy później zostanie śmieciem. Przynajmniej ja zawsze będę miał użytek." Ziya może i nie miał twarzy, ale z jego głosu wyraźnie było słychać jak bardzo rozbawiony był całą tą sytuacją. Może dlatego, że Nikolai wydawał się niezbyt groźnym? Może dlatego, że nawet gdyby bardzo chciał to nie dałby rady go zniszczyć. Tak czy siak, Ziya był przekonany o swojej wyższości, zwłaszcza patrząc na wnętrze sklepu.

Pomysł na siebie... przejąć władzę nad światem. Powrócić do swojego ciała. Może założyć kawiarnię i nauczyć się gotować. Ciekawe jak smakowały ciasteczka...

"Naprawdę, wydawałoby się to oczywiste." Ziya westchnął, odganiając kokosa od swojego futra. Co to to nie! Piórka bardzo ciężko z niego schodziły!

"Posiadamy wspólny cel na ten moment, nieprawdaż? Ty chcesz zdobyć, eh... pieniądze... a ja chcę zdobyć kogoś kto pomoże mi w moich bardzo sekretnych i poważnych sprawach. Mam dla ciebie propozycję." Oczy Ziyi skupiły się na fioletowych oczach Nikolaia. Jaki ciekawy kolor - od kiedy wygląd ludzi się aż tak zmienił? On znacznie preferował czerwień - każdy kolor wyglądał lepiej pokryty krwią.

"Zrób ze mnie atrakcję, Nikolai." Ziya westchnął, widocznie niezbyt zaciekawiony taką opcją. "Ty znasz się najlepiej na tym co inni kupią. Mogę przewidywać przyszłość, czytać w myślach, dawać zagadki... cokolwiek twoje chciwe serce wymarzy. W zamian za to, jak znajdę odpowiednie ciało, to znaczy, nowego przyjaciela, pozwolisz mi odejść."

Oczy Ziyi przymrużyły się, widocznie z zadowolenia. "Nie będę siedział na wystawie niczym najtańsza sukienka, a ty będziesz miał to czego chciałeś. Hmm? Wyobraź to sobie, Nikolai... kolejki na sam koniec ulicy. Wszyscy chcą wejść do twojego sklepu, a ja? Zachęcę ich do kupienia czegoś więcej. Proszę Pani, ja widzę dużo miłości w Pani życiu z tym naszyjnikiem, a pan? Ach, dla Pana ten piękny szalik..."

Ludzka chciwość. Taka smutna rzecz, a tak użyteczna! No cóż, kim byłby Ziya, gdyby nie użył czegoś podanego mu na talerzu? Nikolai wydawał się być idealnym celem - na myśli miał tylko pieniądze. Na pewno ich współpraca nie byłaby taka zła. Mieli swoje cele i byli całkowicie świadomi tego, że dla drugiej osoby są tylko narzędziem. Może i tak, Ziya był demonem wyjętym prosto z piekieł, ale czy Nikolai musiał to wiedzieć? Przecież to nie tak, że Ziya by mu się przyznał, że chce władzy nad światem...

"Pomyśl sobie, Nikolai. Jak zniknę, ludzie nadal będą do ciebie przychodzić, szukając czegoś tak cennego jak ja. Może i będę jedynym mówiącym artefaktem, ale skoro ja byłem prawdziwy... to na pewno wszystko inne też jest. Nie uważasz?"

07 lutego 2025

Od Virgila do Seymoura

Biedny krzak laurowiśni tracił coraz więcej i więcej listków, gdy siedzący na ławce Virgil bezwiednie już sięgał po cienkie gałązki, zrywał z nich trochę zieloności i odrywał małe kawałeczki, by zająć czymkolwiek dłonie. Liściane konfetti zaściełało cienką warstwą żwir pod ławką, a myśli wciąż biegały w kółko, jak ten pies próbujący złapać własny ogon.

03 lutego 2025

Od Merlina do Song Ana

— Eee — zaczął Merlin elokwentnie, rozglądając się wśród otaczającej ich, wczesnojesiennej, przełamanej złotem zieleni.
Merlin jakoś tak założył, że skoro mają sprzątać las znajdujący się w pobliżu jego domu, to nie powinno to nastręczać jakichś większych problemów. Sam las nie był przecież przepastnym rezerwatem, ludzie chętnie tam spacerowali, wytyczonych ścieżek było sporo i całemu temu miejscu daleko było do tych baśniowych, nieprzebytych głusz, w których na nieuważnych spacerowiczów czekały leśne licha albo inne zmory. To nie Medwia, tu było Stellaire, przyroda była oswojona i niegroźna, nie dało się tak kompletnie zgubić.
Prawda?

01 lutego 2025

Podsumowanie 2025.01

Hejka! Mamy nadzieję, że dajecie radę z sesją i egzaminami. Widać, że rzeczywistość daje do wiwatu i próbuje Was rozpierdolić – widzimy jednak, że dajecie radę, zdajecie egzaminy i radzicie sobie z każdą przeszkodą, która pojawia się na Waszej drodze. Oby był to już koniec tej rozwałki, bo ile można! Życzymy Wam w takim razie odpoczynku i braku rozpierniczu przez kolejne tygodnie, no i oby wszystkie napisane egzaminy udało się zdać.
Przypominamy, że zbliża się event walentynkowy – uczestnictwo w nim jest dwojakie, to znaczy możecie napisać opowiadanie, bądź zostać Redaktorem Auranthium. Albo oba. Jeśli chodzi o szczegóły, przeczytacie je w Walentynkowej zapowiedzi eventu. A teraz przejdźmy do podsumowania tego, co było w ostatnim miesiącu.

27 stycznia 2025

Od Cadavera - Początek końca (II)

 Następnych kilka dni po moim średnio przyjemnym przebudzeniu wcale nie wskazywało na to, by życie po śmierci było samymi tęczami wybrukowane - a przynajmniej nie w moim przypadku.

25 stycznia 2025

Walentynki 2025

Walentynki to wyjątkowy czas w Stellaire – miasto rozkwita czerwienią, różami i zapachem czekolady, a kawiarnie i restauracje prześcigają się w ofertach specjalnych. Na ulicach można zobaczyć pary spacerujące pod rękę, wystawy sklepowe zachęcają do zakupów, a niektórzy z niesmakiem omijają serduszkowe dekoracje. A jak Wasze postaci spędzają ten dzień?

Zasady Eventu

  1. Długość opowiadania jest dowolna – możecie się rozpisywać lub postawić na krótką formę.
  2. Historia powinna być związana z Walentynkami. Wasza postać może przeżywać romantyczne chwile, wspominać dawne miłości lub narzekać na komercyjny charakter tego święta. A może rzuci się w wir promocji i obkupi w czekoladki? Wybór należy do Was!
  3. Tytuł powinien mieć formę: Od [Imię postaci] – Walentynki, czyli np. Od Merlina – Walentynki.
  4. Etykiety do opowiadania: nick, imię postaci, typ opowiadania, Event i Walentynki 2025, czyli na przykład: ChaosHead, Merlin Prospero Spellman, indywidualne, Event, Walentynki 2025.
  5. Jeśli tworzycie opowiadania w kilka osób, postarajcie się zaznaczyć, że Wasze historie są częścią większej całości. Możecie dodać numer do opowiadania, na przykład: Od Janka – Walentynki (I). Jeśli chcecie, możecie również dodać podtytuł dla lepszego kontekstu, np.: Od Undine – Walentynki, Cthulhu fhtagn (I).
  6. Publikacja opowiadań: 14.02.
  7. Za udział w evencie przewidziana jest nagroda w postaci unikalnej rangi na Discordzie <3
Hej, ale to nie koniec!

24 stycznia 2025

Od Isidoro do Eliasa

To prawda, Medwia budziła wspomnienia.
Isidoro urodził się w Luminarii, tam też spędził większość swojego życia, śnieg widząc głównie w książkach i telewizji. Nieco czasu jasnowidz spędził też w Sallandirze, głównie tej magicznej i zaklętej części kraju, gdzie co prawda na porządku dziennym było używanie zaklęć pozwalających przetrwać ten ustawiczny, lejący się z nieba żar, lecz przygód Isidoro w Sallandirze zdecydowanie nie można było nazwać zwyczajnymi. Zdawało się, że gorąco i słoneczna pogoda powinny być dla mężczyzny na tyle naturalne, by śnieg i ostry wiatr przybywający z gór wywołały co najmniej pieczenie przywykłych łagodniejszemu klimatowi policzków, ale nie. Może to była kwestia jakichś dawnych, uśpionych tradycji, drzemiących gdzieś w drzewie genealogicznym, tak samo, jak robił to dar jasnowidzenia. Bo przecież rodowa siedziba D'Arienzów, z dawnych czasów, gdy w każdym pokoleniu pojawiała się jedna jasnowidząca, znajdowała się na szczycie nieprzystępnej góry, niemal cały rok pokrytej czapą nietopniejącego śniegu, odległej od ludzkich siedzib i całego świata. Byli daleko od świata, za to blisko gwiazd, bo sam szczyt obserwatorium astrologicznego wystawał ponad granicę chmur, a powietrze zdawało się nieruchome, zmrożone wieczną zimą.
Džbánov nie miał w sobie tej majestatycznej surowości, co szczyt Monte Cervino, a budynki tutaj nie przypominały swą potęgą kamiennych ścian Castello Stellato. Głównie murowane, lecz w dużej mierze wciąż drewniane, nieco rustykalne, faktycznie pozwalały przenieść się myślami do dawniejszych czasów, gdy ludzkość nie znała jeszcze wygody elektryczności, a urządzenie podobne do smartfona musiało wydawać się baśniowym artefaktem. Isidoro chętnie chłonął atmosferę miejsca, wiedząc bardzo dobrze, że wraz z Eliasem nie dostaną wiele czasu, by faktycznie się nią nacieszyć. Przynajmniej nie dotąd, aż nie uporają się ze swoim zadaniem. Lecz potem nic nie stało przecież na przeszkodzie, by zostać parę dni i pozwiedzać, prawda?

22 stycznia 2025

Od Nikolaia do Ziyi

Głos rozbrzmiał na tyle niespodziewanie, że Nikolai odskoczył w tył, przewrócił się na zimny asfalt, a następnie gwałtownie rozejrzał się wokół. Oprócz niego i kruka w wąskiej alejce nie było jednak nikogo. W związku z tym jego wzrok przeniósł się na tajemniczą pelerynę.
Dłoń czarodzieja ponownie zawisła nad częścią garderoby. Młodzieniec zerknął na kruka, który siedział na pobliskim śmietniku i niepewnie przyglądał się poczynaniom swojego opiekuna.

21 stycznia 2025

Nowy Rok 2025 – Podsumowanie

Mamy nadzieję, że wystarczająco dużo czasu upłynęło i powoli przestaje się mylić data w kalendarzu. Widzimy, że Wasze postaci rozpoczęły ten rok z przytupem i na blogu pojawiło się sporo opowiadań. Cieszymy się podwójnie, że udało się je opublikować, bo dobrze wiemy, że zima to czas kolokwiów, zaliczeń i sesji, ciężko o wolny czas, a dyszące w kark testy nie sprzyjają wenie.
Opowiadania, które pojawiły się w tym evencie to:

20 stycznia 2025

Od Yuliyi do Aiolyt

Saloon Aiolyt przesiąkał magią, której wesołe łaskotanie czuła ostatnio dwadzieścia dziewięć lat temu – wśród spiczastych, kamiennych wież Karii, nieustannie czuwającej nad krainą nocy i w dłoniach matki, troskliwie obejmujących młodą, owiniętą w delikatne, łyskające materie, księżniczkę. Jej przyjemny chłód przemykał przez skórę niczym leciutki powiew wiatru, iskierki magicznej energii wdzierały się do żył, do krwi i mamiły łagodnie umysł, zupełnie jak pojedynczy kieliszek dobrego wina, czy – dość często suszone przez czarownicę – korzenie kozłka. Jedyna w swoim rodzaju i nieprzypominająca niczego, z czym Yuliya miała jakąkolwiek styczność na obcym, lecz wystarczająco ze sztuką magiczną zapoznanym, odłamku.

19 stycznia 2025

Od Bashara do Raouna

Bashar postanowił nie zastanawiać się nad tym, jak to się stało, że nie było ich dość długo, ale przewodnik wycieczki nie zorientował się, że przez większość czasu brakuje mu dwóch osób. Cóż, widać prawdą było, że egzotyczne twarze wydają się wszystkie do siebie podobne, łatwo się pomylić i o kimś zapomnieć, a ciągłe przeliczanie rozłażącej się grupy nie jest idealną metodą. Sallandira wciąż była świeżym i niezwykłym krajem, przynajmniej z punktu widzenia reszty znanego świata, więc sektor turystyczny musiał przeżywać absolutne oblężenie i nic dziwnego, że przewodnik już po prostu nie dawał rady. Dla nich to było tylko lepiej. Gdy reszta wycieczki robiła zdjęcia obfotografowanym już nieskończoną liczbę razy fragmentom ścian i murów, Raoun z Basharem mieli czas na zobaczenie Doliny Królów od strony, od której widzieli ją może kapłani, magowie i archeolodzy.

Od Nikolaia - Nowy Rok

Nowy Rok, stary Nikolai. Szczególnie biorąc pod uwagę fakt, że wraz z ostatnim dniem zimy obchodził swoje urodziny. Miał więc podwójny powód do świętowania.
A nie ma lepszego miejsca na to, niż pobliski klub nocny. Przynajmniej dla spragnionego wrażeń czarodzieja, który tego dnia nie marzył o niczym innym, niż zapomnieniu, ile lat już ma na karku.
Nikolai zawsze bywał ekonomiczny. Lubił łączyć przyjemne z pożytecznym. Stąd nie zmarnował ani chwili spędzonej w tak tłocznym miejscu. Swój mały precedens prowadził kolejny rok z rzędu – doskonale wiedział, że w dni, takie jak te, ludzie są wyjątkowo spragnieni wróżb. Szczególnie takich przewidujących nadchodzące 365 dni. Nic tak bardzo nie opłacało się, jak tarot.

18 stycznia 2025

Od Cheoryeona – Track 9: B-dur (7/X)

W jadalni trwała cisza, przerywana jedynie odgłosami sztućców stukających o talerze – rodzina Johnsonów jadła właśnie obiad. Nikt się nie odzywał, nikt nawet nie spoglądał na nikogo. Po prostu zajęci byli jedzeniem.
W większości.

Od Virgila – Nowy Rok
Why don't you come with me, little wolf
On a magic carpet ride? (II)

— Seymour! — rzucił szeptem Virgil, ściskając ramię byłego czarodzieja, wyszczerzonego w pełnym samozadowolenia uśmiechu. Wilkołak pokręcił bezradnie głową, choć oczy błyszczały się ciepłym uczuciem, a serce przepełniała ekscytacja zwiedzaniem muzeum. Przelotnie zastanowił się, ile jeszcze podobnych niespodzianek czeka na niego w nadchodzących dniach, bo Seymour po prostu nie mógł przepuścić tylu okazji w egzotycznej Sallandirze do wywołania tego zaskoczonego wyrazu twarzy, jak to muzyk określał, odpowiadającego postawionym uszom i merdającemu ogonowi. Vi pochylił się, musnął ustami nadstawiony przez ukochanego łobuza policzek. — Jesteś niemożliwy. Dziękuję. — Zrobił krótką pauzę, wbił spojrzenie w plecy przewodnika, po czym dodał bardzo luźno, niby mimochodem: — Twój pan Silverthorn jest zachwycony.

Od Seymoura – Nowy Rok
Why don't you come with me, little wolf
On a magic carpet ride? (I)

— Seymour? Co robisz?
— Nic?

Od Dantego – Nowy Rok
One who jumps into it drowns,
And one who drowns, gets across (II)

Bashar podsunął się bliżej, pogładził łagodnie pobliźniony policzek, a Dante instynktownie wtulił twarz w bladą skórę, wdychając zapach henny i lekarza.