TW: śmierć zwierzęcia
Minęło kilka dni. Odkąd Nikolai tylko wstał, nie czuł się najlepiej. Znów miał zawroty głowy i trudności z równowagą. Wstał z łóżka chwiejnym krokiem. Czuł, że ostatnio z jego zdrowiem dzieją się dziwne rzeczy. Ale dopóki stał o własnych nogach, postanowił się tym nie martwić.
Wśród pracowników farmy szybko rozeszła się wieść o tajemniczych światłach. Prawdopodobnie nie było już tutaj ani jednej osoby, która ich nie widziała. Nikt jednak nie podchodził zbyt blisko nich. Mimo ciągłych badań wciąż nie było wiadome, czym one są i skąd się wzięły. Pojawiła się teoria, że kule to zwykłe ogniki, które można spotkać na bagnach. Były one jednak zbyt duże i niepokojące. Przynajmniej zdaniem Nikolaia, ale nie wypowiadał się głośno na ten temat. To nie on był tutaj mózgiem. On miał tylko patrzeć w kamery.
Ta noc była jednak odrobinę dziwniejsza niż poprzednie. Świetlne kule zaczęły pojawiać się wcześniej, już przed północą. Nikolai odnotował ten fakt w raporcie, a Elias poinformował o tym naukowców. Typowa procedura.
Nikolai przeskakiwał między kanałami. W pewien sposób przyzwyczaił się już do widoku wszystkich przeklętych rzeczy. Chyba zdążył się znieczulić widokiem kul. Pierwszy szok minął już jakiś czas temu. Zastąpiło go jakieś przedziwne uczucie pustej akceptacji. Tak ma być. Nikolai niczego przecież nie zmieni.
Wykonywał po prostu swoje zadanie. Przełączał kamery, obserwował, czy nic złego znów się nie dzieje. Szybko przekonał się, że kule światła nie będą najdziwniejszym ani najstraszniejszym, co będzie mu dane zobaczyć.
Prawdę mówiąc, podobnie jak jego współpracownik z biurka obok, też zaczął podsypiać. Ostatnio nie spał zbyt dobrze. Męczyły go powracające koszmary. Gdy tylko zamykał oczy, widział czerwone ślepia wpatrujących się prosto w niego. Nie wiedział, jak ma od nich uciec.
Z chwilowego otępienia wybił go dźwięk alarmu. Coś się poruszyło, a kamery wyłapały ten ruch. Zaciekawiony Nikolai, przełączył ekran.
Był to sektor obejmujący pastwisko. Wypasały się tam owce. Zwykle grzecznie spały, ale dzisiejszej nocy biegały przerażone. Rozproszyły się, wbiegały na siebie, przewracały się na trawę. Nikolai zmarszczył brwi. Coś ewidentnie było nie tak.
Wtedy zobaczył ruch po drugiej stronie ogrodzenia. Gdzieś na krawędzi plany, tuż obok zarośli zobaczył sylwetkę. Stworzenie poruszało się wzdłuż płotu: kręciło się z prawa na lewo, z lewa na prawo. Czaiło się w mroku nocy.
W pierwszej chwili Nikolai myślał, że widzi wilka. Stworzenie miało długi psi pysk pełen lśniących kłów. Chodziło na czterech łapach, ale całe jego cielsko było dziwne — powykrzywiane, monstrualne. Nikolai nigdy wcześniej czegoś takiego nie widział. Od razu chwycił za krótkofalówkę, aby poinformować o zdarzeniu ochronę.
— Jakieś stworzenie chce zaatakować owce, sektor G23. Powtarzam, sektor G23, drapieżnik atakujący zwierzęta.
— Co to za drapieżnik? — Usłyszał pytanie w odpowiedzi.
— Ja… nie jestem pewien — przyznał szczerze Nikolai, zerknął na Eliasa w poszukiwaniu pomocy, ale ten wzruszył ramionami. Też nie potrafił zidentyfikować stworzenia. — Może wilk? Albo jakiś duży kot? W każdym razie zaraz jakaś owca na tym ucierpi.
Nie mylił się, już chwilę później bestia rzuciła się do przodu i przez przerwę między deskami w płocie złapała jedno z uciekających zwierząt. Pochwyciła je w szczęki, pociągnęła w swoim kierunku, a następnie brutalnie rozszarpała.
Nikolai musiał odwrócić wzrok. Nie chciał na to patrzeć.

Brak komentarzy:
Prześlij komentarz