Czasami, kiedy Zahra grała na komputerze w obecności Octavii, miała wrażenie, że gotka wypalała jej swoim intensywnym wzrokiem dziurę w jej plecach. Z reguły jej to nie przeszkadzało, bo lubiła być obserwowana przez przyjaciółkę. Czuła się trochę jak jedno z roślinożernych zwierząt w tych programach przyrodniczo-dokumentalnych, tropione przez drapieżnika. Może powinna czuć się niekomfortowo, ale było wręcz odwrotnie. Zahra rzadko kiedy pasowała do norm rządzących wszechświatem, więc w sumie fajnie było być tak na wspak, że rzeczy niepokojące pierwszego lepszego przechodnia były dla niej fajne.
W sumie śmiesznie było grać przy Octavii, czasem nawet śmieszniej, niż z jej internetową widownią, bo Octavia często nie miała pojęcia o zasadach gier, które wybierała Zahra. Zadawała zabawne pytania o najprostsze procesy i ekscytowała się jak dziecko, widząc, że można, na przykład, głaskać wirtualne kotki jednym prostym kliknięciem.
Dlatego pewnego dnia Zahra podjęła decyzję. Dziabnęła z zaplecza imppiku jeden z kontrolerów (ups, zgubił się w transporcie, albo producenta podał złą liczbę produktu) i postanowiła wcielić swój plan w życie.
Octavia, jak to zwykła robić, przyszła po zmroku. Zahra przywitała ją w drzwiach i od razu zaciągnęła do piwnicy. Wcześniej zdążyła upchać łóżko tak, że obie mogły wygodnie oprzeć plecy na murze pluszaków i mieć dobry widok na ekran komputera. Nawet przysunęła bliżej biurko i wcale nie potknęła się kilka razy w plątaninie kabli. Posadziła Octavię na rogu łóżka i wcisnęła w jej dłonie jeden z kontrolerów (specjalnie przeszukała trzy polki w poszukiwaniu takiego w pełni czarnego, z połyskującą w półmroku wstawką).
– Chcesz się nauczyć grać? Zagramy w coś razem. Nauczę cię.
Zahra klepnęła palcem w komputer, który obudził się z letargu. Zasyczał, zawarczał i odpalił grę. Octavia wyglądała, jakby nie była zbyt pewna, co do tej decyzji. Mimo wszystko wzięła kontroler w ręce. Zahra wytłumaczyła jej najprostsze ruchy postaci, obserwując kątem oka gotkę nawet, jak odsunęła się od niej. Octavia machała joystickami i klikała w guziki niezorganizowanymi ruchami, z poważnie zmarszczonymi brwiami. Jakby w ogóle dobrze się nie bawiła. O nie. To bardzo źle. Trzeba uratować sytuację przed zagładą.
– Patrz – Zahra nachyliła się nad przyjaciółką, objęła ją tak, że jej dłonie były na bladych palcach Octavii, jedne na drugich na kontrolerze. Ustawiła jej kciuki poprawnie ja joystickach i ruszyła nimi lekko. Ramię gotki było przyjemnie zimne tam, gdzie stykały się ciałem – musisz tak wycelować.
Octavia skopiowała ruch palców Zahry, tym razem sama, i trafiła perfekcyjnie. Przeciwnik padł na ziemię po jednym ruchu miecza. Octavia się uśmiechnęła.
– Widzisz? Jesteś w to zajebista – Zahra wyszczerzyła się w stronę przyjaciółki i wróciła na swoje miejsce, wsadzając sobie własny kontroler w ręce ogonem – Nawet nie musiałam cię uczyć w sumie.
Octavia nie odpowiedziała, skupiając całą swoją uwagę na grze. Szybkimi atakami zniszczyła kolejną grupę potworów, zanim Zahra zdążyła wybrać swojej postaci odpowiedni ekwipunek. Wow. To było jeszcze lepsze, niż się spodziewała.
Spędziły kilka godzin, wymieniając między sobą tylko komentarze dotyczące gry, aż Buzdygan wskoczył na łóżko, wpychając się między nie. Jeżeli chciał na siebie zwrócić uwagę, to znaczy, że był głodny.
– Całkiem fajne, co nie? Można tak sobie… wyłączyć mózg – Zahra przeciągnęła się na łóżku, po czym podniosła się z niego, biorąc Buźkę pod pachę. Octavia przytaknęła, też wstała. Lubiła obserwować, jak Buzdygan zjada swoje posiłki. Zawsze zakładały się z Zahrą, która z głów zje najwięcej.
– Dzięki, że mnie nauczyłaś – powiedziała po jakimś czasie Octavia, jak już siedziały na kanapie, i oglądały zza oparcia, jak głowy Buzdygana próbują się wepchnąć we trójkę na raz do jednej miski. Zahra posłała przyjaciółce uśmiech.
– No co ty. To ledwo nauka. Sama wszystko ogarnęłaś bardzo szybko. Ale cieszę się, że ci się podobało. Bo teraz mamy kolejny sposób na spędzanie czasu razem. Nie musisz tylko patrzeć. Ale wiesz co? Ty też musisz mnie czegoś nauczyć.
– Tak? – gotka podniosła brwi, na co Zahra przytaknęła.
– Chcę trenować z tobą szczury.
Octavia uśmiechnęła się szeroko, jakby tylko czekała, aż nadarzy się na to okazja. Mimo że to był dopiero plan, ledwo co zawieszony w powietrzu, Zahra była podekscytowana. Bo każde spędzanie czasu z Octavią było zajebiste. Ale szczególnie takie, w którym mogły razem aktywnie brać udział. A teraz będą miały dodatkowe dwie opcje.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz